poniedziałek, 21 marca 2022

W kinie świata…

 



 

Siedzimy dziś stłoczeni, w kinie co zwie się świat

Grają przydługi horror, chce się już z niego wyjść

Lecz wokół szczelne story, dźwięk zamykanych  krat

I nawet nie wiadomo, czy wciąż istnieją drzwi

 

Nikt już nie chrupie chipsów, brak przerwy na reklamy

I groza wciąż narasta, wciąga w kolejną scenę

Strwożone szepty zewsząd, zdają się walić ściany

A widzów ktoś przykleił do siedzeń butaprenem

 

Jedni na drugich krzyczą, oskarżeń huk nabrzmiewa

Szukanie winnych, wrogów ukrytych pośród nas

Kuksańce, łzy, histeria i modły gdzieś do nieba

A film zagłusza wszystko, przystaje w miejscu czas

 

Jak muszki uwięzione w plecionej gęsto sieci

Miotamy się bezradnie aż się dopełni los

Choć horror na ekranie w najlepsze dalej leci

Nie robią już wrażenia widoki ani głos

 

Bębny demonów wojny, mediów złowróżbny wrzask

Stop klatki – łzy, krzyk, rozpacz, pędzony w nicość tłum

Pandemia, strach przed głodem – migawki nowej trzask

Wszystko się zlewa w jedno, w dręczący zewsząd szum

 

Niech tylko nas uwolnią, niech to się szybko skończy

Opadli z sił czekamy na jakiś zbawczy pstryk

Bo jeszcze wciąż wierzymy, że światło ktoś nam włączy

I będzie znów normalnie, świat się odmieni w mig

 

Bo on istnieje nadal, ptaszęcym gra świergotem

Wiosennym odrodzeniem, co zjawia się co roku

Żurawi i bocianów zwyczajnym jest powrotem

Zapachem ciepłej ziemi i wiarą w prosty spokój

 

Wciąż o tym pamiętamy, choć horror chce to zgłuszyć

Widzimy w dali promień, zwyczajny nieba błękit

Lecz ktoś chce wydrzeć światło z każdej niewinnej duszy

Bawić się kosztem naszej wciąż podsycanej udręki… 

***

Po chwili odrętwienia dobiega nas  z góry wołanie:

- Znowu się nic nie dzieje! Jak flaki z olejem ten film!

Znudzony demiurg się rozsiadł na swojej otomanie

I popcorn je, film leci a my znów gramy w nim

 

26 komentarzy:

  1. Olu niech z wiosną i sama wiosna niech na nowo obudzi i da nam wszystkim NADZIEJĘ...Odnajdźmy w sobie to co nas lęka i oddajmy to w spokoju serca:) Serdecznosci w pierwszym dniu wosny..ona wraca do nas niestrudzenie przypominając nam ludziom -kochajcie życie cokolwiek się dzieje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszystkim nam potrzeba spokoju, normalności, siły a przede wszystkim nadziei.
      I ja pozdrawiam Cie serdecznie, Pai!:-)

      Usuń
  2. Jakoś wyszłam z kina :) choć je lubię. Kiedyś horrory podobały się, teraz kosmos i międzygwiezdne podróże.
    Jak napisałaś: świat zielony i niebieski, pełen życia nadal istnieje. Wystarczy wyjrzeć oknem, otworzyć drzwi.
    Ola, Czarownicę czas obudzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też o dziwo polubiłam filmy s-f (a kiedys mnie nudziły). Dają jakiś oddech od rzeczywistości A hollywoodzkie horrory nie robią juz takiego wrażenia, jak kiedyś.Patrz, jak sie człowiekowi z wiekiem zmieniają upodobania.Ale i zycie sie zmienia w sposób nieprzewidywalny.
      Coraz cieplej z każdym dniem. Wiosna robi swoje. A to już dużo. To są prawdziwe i najlepsze czary!:-)

      Usuń
  3. Wiesz Olu, trafiłaś w moje rozterki, bo kiedy zatroskana zasiadam do obejrzenia wiadomości, to czuję do siebie niesmak. Współczucie ogromne, pragnienie, żeby wszystko jak najprędzej się skończyło, ale i ciekawość co się dzisiaj wydarzyło. Ale czuję ten koszmar i bezsilność i to wszystko o czym wspomniałaś.
    Dzisiaj przeczytałam coś, czym bym się chciała z Tobą podzielić. Bardzo to dołujące, mimo pięknie rozkwiatjącej wiosny.

    "„Krzywa katastrofy” ma następujące fazy:
    Faza początkowa (pierwszy dzień) - szok, lęk.
    Faza heroiczna (pierwszy tydzień) – bohaterskie akty, podejmowanie ryzyka celem ochrony życia, mienia, altruizm.
    Faza „miesiąca miodowego” (po pierwszym tygodniu, do dwóch miesięcy) – społeczność współdziała wspierając siebie wzajemnie i współpracuje z ośrodkami bezpośrednio udzielającymi wsparcia, przeważa aktywność, nastrój optymizmu.
    Faza rozczarowania (po dwóch miesiącach do roku lub dłużej) – po okresie wspierania przez instytucje oraz wzajemnej solidarności następuje poczucie izolacji, porzucenia, depresja, dochodzi do reaktywacji traum z przeszłości.
    Faza rekonstrukcji (kilka lat) – powrót do normalności z okresami smutku, mierzenie się ze stratą.
    Podział ten może ułatwiać rozumienie na jakim etapie znajduje się społeczeństwo, ale także indywidualny pacjent.
    prof Katarzyna Prot-Klinger. "Reakcja na katastrofę. Postępowanie psychoanalityczne"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest, Marylko - że jesteśmy obok tego wszystkiego a jednocześnie w samym środku dziania. Budzi to w człowieku stan zawieszenia na cienkiej linie, dużego niepokoju, budzi też chęć odsuniecia się, zapomnienia, zbagatelizowania, bo po prostu wszystko to przerasta pojmowanie i czucie.Od dwóch lat zyjemy w stanie dziwacznej schizofrenii społecznej i niestety, nic nie zapowiada by miało sie to zmienić.Dobrze, że w tym wszystkim nadal istnieją najważniejsze wartosci takie jak człowieczeństwo i dobro. Jednak ludzie nie są herosami i pomnikami z marmuru. Mają też prawo do słabosci, wątpliwosci, lęku, wyparcia, zmiany postaw.To jest naturalne.I tak jak wymieniłaś wszystkie etapy postępującej katastrofy, tak skojarzyło mi sie to z etapami żałoby. Przez wszystko trzeba przejsć po kolei.Każdy po swojemu a jednocześnie każdy podobnie.
      Ściskam Cię mocno i serdecznie!*

      Usuń
  4. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze! Ja wierzę w to, że to się wkrótce skończy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mimo wszystko trzeba wierzyć że będzie dobrze i po prostu starac sie zyc, doceniając to, co jeszcze jest, bo przecież zawsze może być gorzej!

      Usuń
  5. Z jednej horror, na który nie mamy realnego wpływu, z drugiej codzienność, zwykła, mozolna i pomoc potrzebującym na miarę sił. Nadzieja jest potężną siłą, a gdy mamy dla kogo żyć, to i żyć się chce, zwłaszcza wiosną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, istnieje wszystko naraz. Horror i zwyczajna codzienność. I jakos trzeba sie próbować w tym odnaleźć, nie dać sie przygnębić do końca,nie oszaleć, nie dać zaćmic w sobie nadziei. I nie zagubic swego człowieczeństwa oraz radosci zycia. A wiosna pomaga w cieszeniu sie życiem. Bardzo pomaga!

      Usuń
  6. W moim mieście na ścianie odnowionej kamienicy ktoś wyraźnie znudzony i szukający rozrywki napisał: jebnie bomba.
    Mieszkańcy się wkurzyli. Ściana została odmalowana. Jakiś czas później na tym samym miejscu pojawił się kolejny napis: i tak jebnie.
    W lokalnych mediach zawrzało. Wyraziciela światłej myśli nie złapano.
    To co? Gasimy światło i wychodzimy z tej mrocznej kinowej sali na świat? Czy czekamy aż ktoś nam odgórnie powie, że już możemy znowu cieszyć się życiem, bo nic nie je.nie?
    Decyzja należy do nas. Ja już podjęłam swoją, przynajmniej na razie. A pozostali niech robią co chcą z całym szacunkiem dla nich. Jak ma coś jeb.ąć, to i tak jeb.ie, może nawet na przekór odgórnym decyzjom. Tak naprawdę to nikt nam niczego nie zagwarantuje:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marytko, przybij piatke:) Dokladnie. Jak ma jebnac to jebnie i nikt z nas na to wplywu nie ma, wiec zamiast tracic dzien za dniem na siedzeniu pod krzeslem, naprawde najlepsze co mozemy zrobic to wyjsc z tego kina i poszukac bociana...

      Usuń
    2. Pozwolcie (Marytko i Kitty), ze sie do Was przytule, bo to co obie piszecie jest mi najbardziej bliskie.
      Jebnie, czy nie ja tam od poczatku tego wariactwa robie swoje z niewielkimi utrudnieniami.
      Nie czekam czy "normalnosc" wroci, bo wiem, ze nie wiec po kiego licham mam tracic czas na czekanie.
      Ot tworze sobie moja wlasna normalnosc i tak jest dobrze.
      Bociana u mnie nie znajde, ale robiny wrocily znaczy zycie sie toczy zwyklym cyklem w odpowiednim czasie.

      Usuń
    3. Uśmiałam się jak fretka :)
      Graficiarz/pesymista :)

      Usuń
    4. I ja dolaczam jak ma j-bnac!!! to na to wplywu ni e mam !zyje usmiecham sie ,robie plany co w ogrodzie oraz mam wieczny remont dekoruje zmieniam dokupuje ,oddaje i nie slucham wiadomosci BBC .Slucham audiobooki :-)gram w gry logiczne !!!DZIEWCZYNY SCISKAM LAPKI KAZDEJ Z OSOBNA POZDRAWIAM OLE I CEZAREGO trzymajcie sie p.Gosia

      Usuń
    5. Marytko, Star, Aniu i Gosiu! Niezaleznie od okolicznosci życie płynie nadal. Niezależnie od tego, co sie dzieje. To ten dziwny dualizm, który zawsze był i zawsze będzie, że w tym samym czasie ktos cierpi a ktos zwyczajnie cieszy sie życiem. I mało kiedy jest to kwestia wyboru. Ot los robi z nami co chce. Dla kogoś bomba a dla kogoś wieś spokojna. Ale nic nie trwa wiecznie. Za chwile role sie odwracają. I tak wciaz. Więc po prostu pozostaje nam tylko cieszyc sie chwilą i byc dobrymi ludźmi.A i jedno i drugie wcale nie jest takie łatwe.
      Wszystkie Was dziewczyny pozdrawiam serdecznie!:-)

      Usuń
  7. W kinie straszno i duszno, jak pod kopułą Seksmisji czy Truman show, trzeba odważyć się, przeciąć kopułę i wychynąć na świat. Normalny choć niełatwy,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko sie da wyjść z tego kina i odetchnąc świezym powietrzem to róbmy to jak najczęściej. Choć czasem juz nie wiadomo, gdzie kino a gdzie rzeczywistość. Wszystko się ze sobą wymieszało.

      Usuń
  8. Olu - czasem trzeba przyglądać się temu - jak w kinie, z dystansem. Innej rady nie ma, jeśli chcemy z tego kina wyjść cało i niepokiereszowani. Teraz przypomniała mi się zabawna historia. Zawsze się dziwiłam, że Bogdan na jednego ze swoich kolegów mówi Winnetou :) I kiedyś go o to zapytałam. Okazało się, że biedny chłopak, gdy szli całą klasą do kina tak się wczuwał, że kiedyś na cały głos wrzeszczał " Winnetou uważaj z tyłu!!!" No i masz... przylgnęło. W komentarzu wyżej, bardzo trafne porównanie do kopuły Seksmisji , coś w tym jest. Wiosna idzie - bociany już nadlatują :)Buziaki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gabrysiu - dystans to cenna rzecz i zawsze pomaga popatrzeć z boku na siebie, życie, na to, co sie dzieje.I nie utożsamiać się wciąż z Winnetou, rzecz jasna!:) Każdy ma wszak do odegrania swoja własną rolę, nie zawsze wprawdzie wie jaką, ale często zycie samo tę drogę wskazuje.
      Bocianów jeszcze nie widziałam, ale żurawie i gęsi tak. Wiosna przywraca siły i nadzieję.
      Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)

      Usuń
  9. Olu trafiłaś w sedno. komentarze dziewczyn tyle pozytywnej energii podrzuciły... Temat trudny, ale u Ciebie taka moc i wsparcie, że krótko napisze: dziekuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dziękuję i zasyłam ci serdeczny uśmiech, Alu!:-)

      Usuń
  10. Olu, piękny, prawdziwy i bardzo mądry wiersz. Brawo, bardzo trafna diagnoza. Kłaniam się nisko berecikiem do ziemi. Trzymam się nadziei, że w projektorze psują się części, a demiurga zagryzą jego akolici.
    Nie umiem tego wytłumaczyć, ale mam w sobie jakiś spokój co do losów tej wojny. Nie jest mi lekko, ale jednak sobie radzę, karmię się nadzieją, wiosną i życzliwością ludzi. Tylko wczoraj się popłakałam, bo byłam świadkiem tragicznej sceny. Na placu zabaw siedziałam obok młodej Ukrainki, która pilnowała bawiących się tam dzieci i czytała coś w smartfonie. W szkole mieszkają uchodźcy i stąd wiele kobiet z dziećmi. Zadzwonił telefon, dziewczyna odebrała. Boże, jak ona zawyła, upadła na ziemię, skuliła się jak płód w łonie matki i zamilkła. Usiadłam obok niej, żeby ją przytulić. Za chwilę podbiegły do nas dzieci. Kilkuletnia dziewczynka, rzuciła się na kobietę i zaczęła mnie odpychać. Dziecko chyba myślało, że zrobiłam jakąś krzywdę jego matce. Potem przybiegły ze szkoły dwie kobiety i próbowały się dowiedzieć co się stało. Dziewczyna się nie odzywała, siedziała jak skamieniała. Kobiety sprawdziły telefon, gdzieś dzwoniły. Okazało się, że zabito męża tej dziewczyny. Ten krzyk i obraz zostaną ze mną już na zawsze. To jest obraz wojny. I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, Twoja opowieść o tej ukrainskiej kobiecie i mnie przejęła do głębi.Aż dławi mnie w gardle, gdy wyobrażam sobie jej ból. To jest właśnie prawda wojny. Nie rozgrywki i przesuwanie pionkami gdzieś tam w zaciszach gabinetów, nie dęte przemówienia i groźby polityków, nawet nie obrazy wybuchających bomb, ale prawdziwa, ludzka rozpacz, bezradność człowieka wobec tego, co sie dzieje.Ktoś nami, zwyczajnymi ludźmi sie bawi i nic go nie obchodzą ludzkie dramaty. Liczą sie tylko jego własne interesy i rozrywka, której mu dostarczamy swoim cierpieniem. Tak było, jest i będzie, niezależnie od poziomu cywilizacji, stanu wiedzy i nauki. Cierpienie pozostaje cierpieniem...

      Usuń
    2. Basiu, i mnie przeszyl bol tej dziewczyny , okrutny , ostry bol , ktorego wiekszosc z nas doznala po smierci naszych bliskich. Straszne czasy nadeszly , dlaczego znowu pozwalamy, aby paru psychpoatow zawladnelo swiatem, zwyklym spokojnym ludzkim zyciem i prawem do takiego zycia. Nie godze sie na to, wszystko we mnie krzyczy ... Przypomniala mi sie tez trylogia Fleszarowej- Muskat - " Pozwolcie nam krzyczec"! 😢😢😢

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost