Jak szybko zmieniają się realia i nastroje! Niestety, od wczoraj niebo huczy i złowrogo pomrukuje nad nami. Ten huk szczególnie mocno słychać nad ranem. Słychać go w ogrodzie. Słychać i w domu przy zamkniętych oknach. Mieszkamy kilkadziesiąt km od granicy z Ukrainą. A ok. 30 km od nas stacjonują wojska amerykańskie. To chyba głównie ich samoloty, śmigłowce, transportery i helikoptery słychać nad głową. Rozwiała się błoga cisza naszego Pogórza, które do niedawna zdawało się najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. I w nas nie ma już spokoju. Bo wszystko być może…Bo wiele w historii Polski i tych terenów już bywało.
Trzeba się przygotować na każdą ewentualność, choć tak naprawdę nie da się na nic przygotować. Ale trudno siedzieć z założonymi rękami i tylko czekać na to, co się zdarzy. Pojechaliśmy zatem wczoraj na targ po niezbędne zakupy, ale głównie po zapas papieru toaletowego. Śmieszne z tym papierem? Może i tak, ale nie byliśmy jedyni, którzy go kupowali. Sprzedawca papieru ostrzegł, że papier na pewno sporo podrożeje a może nawet go wkrótce zabraknie. Dotąd zazwyczaj Polska brała celulozę do jego produkcji z Rosji. Teraz będzie musiała brać znacznie droższą z Włoch.
- Oj, ludziska! Co wam ten papier da? Obłożycie się nim jak Putin będzie na nas zrzucał bomby? – zaśmiał się szyderczo na ten widok pryszczaty młodzieniec, niosący na ramieniu nowiuteńką łopatę.
- A ty co, Zdzisiek! Łopatą będziesz się przed ruskimi bronił? – odrzekł z ironią sprzedawca papieru, pewnikiem znajomek pryszczatego.
- Łopata to dla tatka. Mnie tylko czekać aż do woja wezmą. A wtedy najwyżej parę dni i po mnie będzie! Z takim uzbrojeniem jakie my mamy i z takim wojskiem, to wiele nie powojujemy! – odpowiedział tamten i chichocząc histerycznie odszedł w sobie tylko wiadomym kierunku.
Zgromadzony przy pakach z papierem toaletowym tłumek zaszemrał coś o tym, że nie będzie tak źle, że nie ma co panikować, że to w końcu nie o nas Putinowi chodzi. Niektórzy jednak w milczeniu kupili więcej papieru, niż wcześniej zamierzali i z trudem unosząc w ramionach jego wielkie paki podążali ku zaparkowanym nieopodal autom. Na moment jednak wszyscy zamarli i skierowali oczy ku górze. Znowu bowiem słychać było ten złowróżbny huk samolotów. Nawet widać je było. Takie maleńkie, niby czarne muszki gdzieś wysoko, wysoko.
- Transportery amerykańskie! – zawołał ktoś ze znawstwem. Zamarły tłum znów ruszył z miejsca. Targ przecież trwał jak gdyby nigdy nic. Tu jabłka. Tam młode kury. Tu ciepłe gacie a tam części do maszyn rolniczych. Między tym wszystkim kolorowe stoiska z biżuterią, płytami CD, nasionami, dywanami i firanami. Normalka, która póki trwa, znaczy, że nic złego się nie dzieje, żeśmy jeszcze bezpieczni.
Właściciel straganu z chińską taniochą puścił na cały regulator radio tranzystorowe. Leciały tam wiadomości a dziennikarz grobowym głosem obwieszczał, że tu i tam toczą się takie a takie walki, że tyle a tyle ludzi zginęło albo zostało rannych, że unia i NATO zastosowały ostre sankcje, że sprzeciw międzynarodowy, oburzenie, poparcie dla walczącej Ukrainy…Dalej jeszcze, na kolejnym stoisku ktoś włączył głośno disco polo. Majteczki w kropeczki oraz inne sławetne przeboje miały pewnie zagłuszyć ponury głos spikera radiowego. Sprawić by targowa rzeczywistość trwała i otaczała pozornym spokojem kupców i klientów. I chyba tak się działo, bo choć huk samolotów nadal docierał z wysokości, to nie robił już na ludziach takiego wrażenia, jak przed chwilą. Kobiety zaczęły grzebać w stosach tanich, używanych ciuchów, żartować, przekomarzać się, przymierzać. Mężczyźni zajęli się wyszukiwaniem w wielkich pudłach ustawionych na ciągnących się wiele metrów stołach elektrycznych drobiazgów, śrubek, koniecznych w każdym gospodarstwie klamotów.
Mdło mi się jakoś zrobiło pośród tego wszystkiego. Miałam wrażenie dziwnego dysonansu. Nie wiadomo dlaczego przypomniały mi się nagle sceny z okupacyjnej Warszawy ( a swoją drogą, ile się człowiek napatrzył tych wojennych filmów, ile się książek naczytał!). W tamtych przerażających czasach jedni ludzie normalnie chodzili sobie po ulicach albo usiłowali nabyć coś tanio na miejskim targowisku a inni w tym samym czasie gdzieś w getcie chowali się jak szczury po piwnicach albo ginęli z głodu. Ale tak to jest. Życie zawsze toczy się dalej mimo, iż ktoś obok cierpi albo umiera. Musi się toczyć. Nie można ot tak, siąść i płakać. I rozpaść się na tysiąc kawałków, bo gdzieś tam komuś właśnie świat się rozpada.
Niedługo potem wyruszyliśmy w drogę powrotną do naszego przysiółka pod lasem. Mijaliśmy zapchane samochodami stacje benzynowe, gdzie zaczęły się już problemy z zakupem paliwa. Sklepy, z których ludzie wywozili koszyki wypchane zakupami (zapasami) po samą górę. Żebraczkę, co to klęczała jak zawsze w tym samym miejscu, prosząc o datek na coś tam i mijających ją obojętnie przechodniów.
Dobrze było znowu wrócić do siebie. Do tego samotnego, otoczonego ogrodem domku na górce, gdzie czekały na nas trzy stęsknione psy i zwyczajna, dająca pozory spokoju codzienność. Gdzie niby wszystko jest jak gdyby nigdy nic, tylko te samoloty nie wiadomo dlaczego nad głową wciąż krążą i krążą…
Dokładnie tak. Udawajmy, że jest normalnie, to będzie. Ale i tak nie będzie. A poza tym, to chyba niewiele da się zrobić. Ciężko, smutno. I wiosna idzie. Ona przyjdzie i tak, choćby nasz osobisty świat się zawalił. I tu jest nadzieja.
OdpowiedzUsuńJejku, zaczęłam ten komentarz w głębokim pesymizmie, a kończę optymistycznie. To już coś!
Olgo, trzymaj się, i pamiętaj, że w związku z wiosną, problem papieru toaletowego zniknie - pojawi się dużo dużych liści. :-D
Z każdym dniem jest coraz nienormalniej. I trudno już udawać, ze nic sie nie dzieje a chocby człowiek chciał o tym nie myśleć, to te samoloty stale huczące nie pozwalają.
UsuńWiosna? Oby przyniosła pokój, spokój i ciepło. Oraz duże ilosci liści, rzecz jasna!:-)
Wszyscy trzymajmy się jakoś!
Zatyczki do uszu chociaż na noc, serio Ci radzę. Wiem, jak rozbijający moją psychikę jest dźwięk samolotów, nie wnikam, czy to czysto fizycznie, częstotliwość taka niepokojąca psyche, czy włączają się jakieś traumy przodków.
UsuńDuże liście! Trzymajmy się więc!
Racja! A najlepsze będą zatyczki z dużych liści. Nie tylko do uszu, rzecz jasna!:-)
UsuńTymi dużymi liśćmi, z miłością i zrozumieniem, przysypmy Putina. Niech sobie odpocznie pod zieloną kordełką.:-D
UsuńPrzysypmy! Ale nie dużymi liśćmi, bo na nie trzeba będzie jeszcze troche poczekać, ale tym, do czego duże liście miały sie pierwotnie przydać!Własnie wczoraj sprzątałam ogród po zimie. U mnie tego dobra psiej produkcji jest co najmniej kilka wiader! :-):D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChciałam coś napisać, teraz już nie wiem co, bo cóż tu można? Moi boją się jak ten pryszczaty, obaj mają kategorię A. Dodatkowo jesteśmy pierwsi do konfiskaty busa, bo nie służy nam do pracy i utrzymania.
OdpowiedzUsuńAle wiosna przyjdzie i choć słońce człowieka pocieszy :)
Każdy ma w głowie swoje zagrożenia, coś czego boi sie najbardziej, w razie gdyby to wszystko dotknęło nasz kraj.W tej sytuacji nie ma juz chyba nikogo, kto by sie nie martwił.
UsuńNiechże szybko przyjdzie ta pocieszajaca wiosna i odwróci ten fatalny bieg spraw!
Mła nie pociesza bo to nie jest czas na pocieszanie. Trzeba się zacząć szykować i pewne rzeczy wymuszać na rzundzących w związku z obecnością w ich szeregach ruskiej agentury wpływu. Zacząć od rozgrzebania sprawy byłego ministra obrony narodowej, bez względu na konsekwencje polityczne. Głośno ma być o tym i trzeba o kolejne nazwiska pytać, których przeszłość sugeruje powiązania z Rosjanami. Nie dać się na nic napuszczać, wojenki srenki, poligony Zachodu ale swojego pilnować. Przeca jest już chyba nawet dla kretynów jasne że nas tu nikt bronić nie będzie oprócz nas samych i nie jest dla mła żadnym pocieszeniem że jakby co to Niemcy odbędą sentymentalną podróż do czasów NRD. Im to się akurat, quźwa, należy, nam nie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nikt nie ma głowy teraz do rozgrzebywania starych spraw w rządzie. Ludzie panikują i trudno o logiczne myślenie. I tak naprawdę trudno znaleźc pocieszenie w obecnej sytuacji, bo nie wiadomo o co chodzi Putinowi i dokąd on zmierza. Pozostaje chyba tylko trwać jakoś i nie dać sie do reszty przestraszyć.
UsuńOlu to jest najlepszy czas na porządki, wiosna idzie i okoliczności sprzyjają. U na agentury od cholery, po co panikować, kiedy można coś zrobić. To nie są stare sprawy, to są konkretne siatki powiązań, ciąć po całości. No i ludziom co im się wojna na głowę zwaliła pomagać. Mła się wydawa że to już dużo będzie. Też mam takie wrażenie jak Bziczek, wrzód pękł i już nie można udawać że niewinny czyraczek a nie ma jak właściwa diagnoza.
UsuńTak, Tabo!Póki słoneczna pogoda dobrze się pracuje w ogrodzie. Spędziłam w nim wczoraj kilka godzin i od razu mi lepiej na ciele i duszy!Nawet te samoloty huczące na niebie przestały wywierać takie, jak wczesniej wrażenie. Człowiek to taka ptica, co sie do wszystkiego potrafi przyzwyczaić!:-)
UsuńSmutne to wszystko co piszesz ale niestety prawdziwe jak nic!!
OdpowiedzUsuńSmutno i straszno. I wierzyć sie człowiekowi nie chce, że to wszystko dzieje sie naprawdę.
UsuńOlu, myslami i duchem z Wami wszystkimi w Polsce , miejmy nadzieje, ze to wszystko nie wymknie sie spod kontroli, trzeba teraz mocno wlaczyc dzwonki alarmowe, ale trzymac na wodzy. Amerykanie chetnie walcza cudzymi rekami i nie u siebie o swoje interesy - " i dlatego naszemu" rzadowi " trzeba teraz bardzo uwaznie patrzec na rece , na kazda decyzje . 💝
OdpowiedzUsuńTak, miejmy nadzieję, że sie nie rozleje na inne kraje. Ale nawet, gdy dzieje sie to tylko na Ukrainie, to i tak w sercach jest zgroza, bo to przecież tak blisko, bo niewinni ludzie cierpią i giną, bo to przecież tacy sami ludzie jak my.Przed kilkoma dniami jeszcze wygodnie siedzieli sobie przed komputerami i klikali na forach internetowych o tym i tamtym, albo zabawiali się niewinnymi grami strategicznymi, a teraz Putin w nich kilka, nimi okrutnie swoje gierki rozgrywa...
UsuńEch, Kitty! ♥
My spod
OdpowiedzUsuńLublina to też... nie mam slów.
Rozumiem. Czujemy chyba podobnie...
Usuńuśmiech i pozdrowienia.... już świat jest w takim miejscu, że na poprawę są małe szanse. optymizm potrzebny, ale realia nie napawają optymizmem... bardzo znane jest powiedzenie "historia lubi się powtrarzać- z bólem, że to już
OdpowiedzUsuńTak, Alis. Realia nie napawają optymizmem. Cięzko sie nie martwic i nie denerwować...
UsuńLudzie postępują czasami tak irracjonalnie, że brak słów.
OdpowiedzUsuńDzwoni do mnie znajoma, żebym zamieniła gotówkę na euro, ale po co, pytam?
Zadepczemy się w kolejkach do Biedronki lub w drodze po benzynę?
Nie zazdroszczę Wam bliskości granicy, byle nie tracić nadziei!
jotka
Tak, Jotko. Ludzie nie postępuja racjonalnie, ale rozumiem to. Lęk zaburza niemal u każdego to racjonalne myslenie.Trudno zachować równowagę ducha w takich okolicznosciach. Już choćby ten pojawiajacy sie co chwilę hałas samolotów nad głową mnie skutecznie z równowagi wytrąca...
UsuńTrudno zachować spokój i nie ulec panice, ale chyba trzeba próbować. Olu ściskam Was serdecznie, cieszmy się każdą chwilą która trwa
OdpowiedzUsuńTrudno zachować spokój, Gabrysiu. Zwłaszcza, że ten huk samolotów nie daje mi w nocy spać...
UsuńOla, wszystkim odpalają się traumy pokoleniowe. Te wszystkie opowieści babek i dziadków. Te lektury o wojnie: Kamienie na szaniec, Medaliony itp. To ma się nijak do obecnej sytacji. Nasze umysły toną w przeszłości i tamtym strachu.
OdpowiedzUsuńNie dajmy się. Ja uważam, że będzie dobrze. Moja intuicja nie zawiodłą mnie dwa lata temu, nie zawodzi teraz. Tylko trzeba jej słuchać :)
Oby Twoja intuicja Aniu sie nie myliła. Życzę sobie tego z całego serca.Nam wszystkim tego zycze. oby nic nam tutaj w Polsce sie nie stało. Jednak dzieje sie niewinnym ludziom na Ukrainie.Przecież nawet dzieci tam giną. Samo to jest przerażajace i trudno przejśc nad tym do porządku dziennego....
UsuńNBP i Komisja Nadzoru Finansowego oświadczają w necie, że informacje o braku gotówki w bankomatach i kasach banków są fake newsami. To poszłam do banku, a tam nie ma gotówki, ani w bankomatach, ani w kasach. Pracownicy banku poinformowali rozeźlonych ludzi, że gotówka będzie za kilka godzin. Taaaa i kilometrowa kolejka do tej gotówki też. Bo klienci banków nie ufają bankom i ich zapewnieniom, a gotówka w garści to coś lepszego niż kanarek na dachu.
OdpowiedzUsuńIstny Cyrk Monty Pythona. Brakuje jeszcze Ministerstwa Niepotrzebnych Kroków.
Pozdrawiam Marytka.
Marytko, u nas też wczoraj nie dało sie już wybrać nigdzie gotówki. Bankomaty nieczynne. W banku i na poczcie panie bezradnie rozkładają ręce. A ludzie wkurzeni i spanikowani, nie wiedzący juz w co wierzyc i komu mozna ufać. I nie dziwota. To, co działo sie przez ostatnie dwa lata skutecznie rozwaliło zaufanie do instytucji państwowych.
UsuńEch! Nie wiadomo jak sie to wszystko rozwinie, do czego to dąży, kto i jakie rozgrywa teraz interesy, jaka propaganda zatruwa nam serca.
I ja Cie pozdrawiam, Marytko.
To po cholerę nieśli te pieniądze do banków którym przecież nie ufają,ktoś zmuszał?
OdpowiedzUsuńMyślę, że zyjemy w takich czasach, że każda osoba pracujaca, czy też pobierajaca zasiłki, emerytury czy renty MUSI miec konto w jakims banku. To nie jest wolny wybór.Takie są realia.
UsuńRealia są takie że po otrzymaniu tych świadczeń można od razu je pobrać i mieć kasę w kieszeni. Ludzie wypłacają teraz nie po 2 czy 5 tysięcy. Wtedy banknotów(bo nie pieniędzy) w oddziale nie brakło by. Wypłacają po kilkadziesiąt i kilkaset tysięcy. Oddział bankowy nie ma na zapleczu drukarni pieniędzy więc jak w ciągu 6 godzin wypłaci to co przedtem przez 3 dni to nic dziwnego że może braknąć banknotów. A może się to przytrafić akurat komuś kto chce wypłacić tylko jeden tysiąc. Bez paniki i nie nakręcajmy się
UsuńRacja - panika to nic dobrego!
UsuńOlenko, wyobrazam sobie co czujecie bedac akurat w takim miejscu gdzie mieszkacie. Ja jestem od wczoraj zywcem chora, znaczy wszystko we mnie sie buntuje, boli mnie glowa, zoladek staje w gardle... jestem wsciekla i przerazona sytuacja. Napisalam kilka slow moich wlasnych przemyslen... myslalam, ze to mnie troche uspokoi... ale jednak spokoj nie nadchodzi.
OdpowiedzUsuńEch, my pod Lublinem... A Całkiem niedaleko na mapach widzę te wybuchy...
UsuńU nas organizuja zbiorki wszystkiego ponoc docieraja pierwsze rodziny uciekajace
Star! Nikomu z nas nawet w głowie nie postało, że sytuacja tak sie rozwinie. Dopiero co martwiłyśmy sie o ludzi w Kanadzie, a tu teraz trzeba o siebie sie martwić. Przeraża mnie to, co Putin wyprawia na Ukrainie. Tyle krzywdy ludzkiej.I dokąd on zmierza? Naprawdę trudno w takiej sytuacji o spokój i dystans.
UsuńKocurku!Niestety, to wszystko dzieje sie coraz blizej nas i Was...
Olu, wszystko brzmi przygnębiająco, a pomruki samolotów i bliskość granicy, za którą toczy się wojna budzi grozę. Współczuję Wam bardzo i mocno wierzę, że jesteście bezpieczni w swoim domku. Jakże inaczej wygląda obserwowanie tego co się dzieje z tak bliska, skoro mnie ogarnia przerażenie na widok tego co się dzieje. Niech wszystko się szybko skończy, bo ci biedni ludzie na to nie zasłużyli. Trzymaj się kochana:))
OdpowiedzUsuńMarylko kochana! Nawet gdybym chciała o tym co sie dzieje zapomnieć, to nie udaje mi sie to, bo te samoloty co chwilę hucza. Najgorzej jest w nocy. Jak sie obudzę, to usnać nie moge i tylko sie wsłuchuje w ten okropny huk...
UsuńJakoś sie trzymam, oboje sie trzymamy, bo przecież życie toczy sie dalej, bo trzeba robic swoje i mieć nadzieję, że to wszystko nie pójdzie dalej, że już wkrótce ten wojenny koszmar sie skończy. Ale niestety czuję się stale spięta, poddenerwowana, zmęczona...
Kilka razy słyszałam i widziałam myśliwiec wojskowy. To daje taki niesamowity huk, że szyby w witrynach się trzęsą. Ale to były zwyczajne ćwiczenia. Współczuję Ci tego teraz.
OdpowiedzUsuńMiałam wczoraj takie błogie parę godzin, że zapomniałam. Ale potem wróciło. I znów jest tak średnio.
Tak, te samolotowe huki na niebie niepokoją i irytują, zwłaszcza, ze trwają takze w nocy.Ale trzeba sie chyba do tego przyzwyczaić a do tego cieszyć się, że to tylko Amerykanie huczą a nie Rosjanie...
UsuńNie dajmy się panice. Ona jest najgorsza.
OdpowiedzUsuńRacja. Szkoda energii życiowej na panikę bo braknie siły na konstruktywne działanie
UsuńTak, nie dajmy się.
UsuńO tak trudne lata są tak poprzednie dwa, jak i ten kolejny rok, który zdawała się nam będzie już normalny. Normalny - to znaczy jaki? Mieszkam daleko na zachodzie kraju, powinnam być spokojna, ale nie jestem. Jestem zła, zniechęcona, nie takiej dojrzałości oczekiwałam. I ta bezsilność, możesz właściwie tylko przyglądać się i czekać. Człowiek w zasadzie nie wie jak ma żyć, czy wolno mu normalnie cieszyć się kwiatami wycieczką do lasu, bo ma w zasadzie spokój? Słysze takie dyskusje " Dlaczego kraje zachodnie nie pomagają radykalniej?" Mnie się wydaje, że to nie jest takie proste. A ja sobie zadaję pytania jak długo ludzie będą tacy zachłanni, bezwzględni nie przewidywalni? Olu obyście spokojnie żyli, jak i każdy z nas. Życzę wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńOlu, od dwóch lat świat nie jest normalny a teraz pojawiły sie dodatkowe zagrozenia. My musimy sie nauczyc żyć z tym, co jest, przyzwyczaic się i mieć nadzieję, że doczekamy lepszych czasów. I starać sie cieszyc życiem, takim jakie jest, nie dać sie do reszty wpędzic w depresje, lęki, bezsilność. Róznie juz przecież w historii świata i Polski bywało. A świat nadal trwa i trwać będzie. Z nami czy bez nas. Ale póki żyjemy - po prostu zyjmy.Nic innego zrobić nie możemy.
UsuńŚciskam Cię serdecznie!*
Nawet nie wiem, co napisać, Olu ... Zastanawia mnie tylko jedno - "sojusznicy" nie zamierzają zbrojnie, póki co interweniować na Ukrainie, to po jaką cholerę latają nad Wami? Po jaką cholerę zakłócają Wasz spokój i wzbudzają strach?
OdpowiedzUsuńTeż mam niedaleko lotnisko ze "sojusznikami" i wiem, jak to hałas, jak czasem sobie loty urządzają.
Myślę o Was :*
Lidko bo sojuszniki jak tylko nie musza latac nad wlasnym domem to reszta sie dla nich nie liczy. Taki sojusz jak i sojusznik. Jak przyjdzie co do czego to sojusznik pierwszy zrobi w lolo. Wystarczy sie rozejrzec po historii ostatnich lat i widac golym okiem.
UsuńLidko, zgadzam sie z tym, co napisała Star. Nie wiem, tak naprawdę po co oni tu są. I czy w razie czego nas obronią. Tak czy siak lepiej, że to Amerykanie lataja, niz by mieli latać Rosjanie. My się zaczynamy juz pomału do tych hałasów przyzwyczajać...
UsuńStar - dokładnie tak jest, a my historię mieliśmy normalnie w szkole, a nie na zdalnym i pamiętamy tych "sojuszników" w 1939, a potem, kiedy sprzedali Polskę ZSRR na różnych konferencjach podczas wojny jeszcze.
UsuńCi pseudosojusznicy panosza się u nas jak takie pchły na zaniedbanym psie. Wycięli w Powidzu pół lasu, który podlegał programowi Natura 2000 - płakać się chce, jak to się ogląda.
A teraz te loty przy granicy z Ukrainą....
Pewnie, że człowiek do tych hałasów się przyzwyczai, jak ci co mieszkają przy lotniskach, czy torach kolejowych, ale sam fakt ...
Staram się myśleć pozytywnie, aczkolwiek nie da się być obojętnym na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzeba mysleć pozytywnie, nie dać sie strachowi. Ta wojna może sie skończyc równie szybko, jak sie zaczęła.Szkoda tylko tych ludzi, co tam walczą, cierpią, umierają a jeszcze przed paroma dniami zyli zwyczajnie i bezpiecznie. Tak jak my.
UsuńW odległym od nas o 50 km Mielcu, stacjonują wojska amerykańskie. Dzień i noc warkot samolotów nad nami, to jest przerażające, czuję się jak w 1968 roku, gdy bombowce szły na Czechy. Historia się powtarza, wielcy są zawsze bezpieczni, a mali cierpią...i najgorsze jest to, że mali niczego zmienić nie mogą!
OdpowiedzUsuńNo to masz w pobliżu siebie podobne do naszych "atrakcje". U nas tez słychać co chwilę ten warkot i huk. Trzeba sie będzie do tego przyzwyczaić,kochana Basiu. Nie ma innej rady. A do tego mieć nadzieję, że to będzie wyłącznie warkot samolotów amerykańskich a nie rosyjskich...
UsuńNic nie jest nam dane na zawsze.
OdpowiedzUsuńTrudno pogodzić się z taką myślą. Czy ktokolwiek wyobraża sobie ten bezmiar ludzkiego nieszczęścia? Przemyśl to jeden wielki obóz uchodźców, kobiety z maleńkimi dziećmi, samochody czekające na bliskich, stojących gdzieś tam w 35 km kolejce przed granicą, zwały dobytku, którego nie udało się zabrać w dalszą drogę, dziadek z wnuczkiem, który zatrzymał się na przystanku, aby rozprostować nogi, noclegownie i wszędzie uciekinierzy ... długo by pisać. W obliczu takiego nieszczęścia ludzie mobilizują się, pomagają ... brak słów, Olu, kilkanaście kilometrów do granicy, a za nią wojna. Przygnębiające to bardzo, wręcz dołujące, przerosłe ambicje polityków jak zwykle odbijają się na ludziach, przecież każdy chce żyć spokojnie, pracować, mieć rodzinę, komu potrzebna wojna? Pozdrawiam serdecznie.
Tak, Marysiu. Nic nie jest nam dane na zawsze. Ani zdrowie, ani życie, ani pokój. Tylko na co dzień o tym nie myslimy. I nagle dopada nas to jak obuchem w głowę.W jakich czasach przyszło nam żyć?
UsuńCzytam te wszystkie informacje, oglądam filmiki z Ukrainy i rośnie przygnębienie, współczucie dla tych ludzi, groza i lęk przed tym co sie dzieje, co może sie jeszcze stać a na co zwyczajni ludzie jak zawsze nie maja wpływu. Po prostu serce boli...
I ja pozdrawiam Cię, Marysiu - sąsiadko. Cóz powiedzieć więcej, trzymajmy sie jakos, choć coraz trudniej o spokój ducha...