Zaczął się grudzień,
miesiąc dla mnie szczególny, pełen zawsze przeróżnych uczuć i emocji przeważnie
pozytywnych. Spoglądam ufnie w kalendarz chociaż im jestem starsza tym bardziej
zdaję sobie sprawę, iż w życiu wszystko zdarzyć się może, bo zmienia się świat,
zmieniamy my sami i nasze patrzenie na to, co wokół. Próbujemy odszukać siebie
dawnych i nie znajdujemy. Odkrywamy
natomiast w sobie nowe pokłady zrozumienia, nieznane wcześniej przestrzenie odczuwania.
Coraz ważniejsze miejsce zajmują wspomnienia. A poza tym toczy się wszystko
intensywnie, dzieje się wiele, choć inaczej niż niegdyś.
Jak mówią słowa
jednej z moich ulubionych piosenek z „Piwnicy pod Baranami” – „Zwieść Cię może
ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca, lecz pamiętaj,
naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca…” Przesłanie tej
pieśni uspokaja mnie, daje konieczny dystans do wielu spraw.
W życiu jest
czas i miejsce na wszystko – na smutki i radości, na ból i ulgę, na zachwyt i
niechęć, na dobro i zło, na nudę i przepracowanie, na ciszę i hałas, na
zmęczenie i na odpoczynek, na słodycz i gorycz, na mowę i milczenie… Lista tych
przeciwstawności mogłaby się ciągnąć w nieskończoność. I ciągnie się, a dla
każdego jest ona inna. Każdy rok, miesiąc a nawet dzień mieści w sobie ogrom
różnych uczuć i emocji. Przypływają one falą i zawłaszczają rzeczywistość.
Niekiedy da się na takiej fali płynąć w pożądaną stronę i rozkoszować bezkresem
oceanu a innym razem fala zalewa oczy, wdziera się do płuc, dusi, wrzuca w
rejony obce i dalekie... A większość z rzeczy, które się dzieją zmienna jest i
nieprzewidywalna. Jak pogoda…
Tak też jest z
blogami. Nie ma tu żadnej stałości ani raz na zawsze ustalonego szablonu. Film
nie zatrzymuje się na jakiejś klatce, nie zamiera. Wszystko toczy się dalej,
swoim trybem, choć na głównej stronie bloga tkwi stary tekst i widać na nim
rzeczywistość w swym bycie zahibernowaną. A to tylko jakiś wyrywek, jakiś
wybrany kadr opowieści, która niewidzialnie dla publiczności toczy się dalej i
dalej. I nie sposób za nią nadążyć, nie sposób opisać, oddać rzeczywistego,
aktualnego stanu rzeczy. Ten stan zmienia się nieustannie a obserwatorom i
czytelnikom dostają się zaledwie urywki kartek księgi, która zapisywana jest
codziennym działaniem, myśleniem, uczuciami… Nie pamiętam już na jakim filmie
powiedział ktoś zdanie, które mocno do mnie przemówiło, ponieważ w lapidarny
sposób opisuje ulotność i nieważność wszystkiego. „Dzisiejsze gazety wyścielą
jutro kosze na śmieci”…No właśnie… Ważność wszystkiego złudna jest i
przemijalna. A poza tym tyle rzeczy się powtarza, choć nam zdaje się wyjątkowe.
A to tylko zaklęty w pętli czasu dzień świstaka…
Zupełnie
bezśnieżnie zaczął się u nas grudzień, podczas gdy nieomal cała Polska zasypana
jest od kilku dni grubą warstwą białego puchu. Ale z tego, co mówią prognozy i
do nas to dotrze. Co z jednej strony cieszy mnie ze względu na odwiedziny
naszego gościa z Australii a z drugiej martwi z powodu utrudnień na drogach. Bo
chociaż dobrze się siedzi na naszej górce, to przecież czasami trzeba się stąd
ruszyć na jakieś zakupy czy do lekarzy.
No nic!
Poczekamy, zobaczymy! A na razie witaj grudniu! Daję Ci carte blanche!:-)
Sniegu u nas mało, stopiło się to co napadało, ale w mieście tak jest. Grudzień zaczął się pięknym słońcem, zobaczymy co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie drogi, niech będzie dla Was zawsze wygodna.
Odpowiedź dla Ciebie Ewo piszę o zmroku pierwszego dnia grudnia. Dzień, tak jak i u Ciebie, był u nas dosć ciepły i słoneczny - jak na grudzień, rzecz jasna. Droga jak na razie wygodna i przejezdna.Zobaczymy, co będzie jutro i pojutrze.Grudzień ma wszak swoje prawa i nagłe zmiany pogody są w tym miesiącu czymś normalnym. Będzie, co ma być!Mam nadzieję, że damy radę jakkolwiek będzie!:-))
UsuńNo wlasnie, wszystko sie toczy dalej i poza nami jest cala gama przezyc, uczuc, wrazen, dobrych i mniej dobrych, piszemy o tym, utrwalmy albo nie, kazdy chce zachowac cos innego, jedni to co piekne inni niekoniecznie, a moze nawet wola momenty te ktore nalezaloby wrecz wymazac ze wspomnien...ale jestesmy rozni, roznie oceniamy rzeczywistosc, przekazujemy wiec rozne swiaty i dobrze, jest ciekawiej. A ze sie dewaluuja..moze. Ale pisza historie, swoja, kazdego...
OdpowiedzUsuńA grudzien niech bedzie bialy, ja chce ,zeby byl bialy, mialam jechac do Portugalii, nie pojade, pojade w lutym, wiec chce cala soba przezyc biale Bozenarodzenie. tutaj w Polsce. I Tobie tez tego zycze, chocby ze wzgledu na Twoich gosci. Sciskam bardzo mocno!
Aaa...dwa ostatnie zdjecia mnie urzekly!
UsuńCudownie byłoby gdyby grudzień był biały. Chociaż trochę! Świat za oknem wygląda wtedy tak niewinnie i uroczo, tak bajkowo. I człowiekowi jakoś lżej na duszy. I łatwiej mu odszukać wtedy w sobie odrobinę świątecznego nastroju...Oby sie nasze marzenie o białych świętach spełniło, Grazynko! Ale jakkolwiek by nie było najwięcej zalezy od naszego wewnętrznego nastawienia oraz od tego w jakim momencie zycia jesteśmy, co aktualnie przezywamy. Bywa, że żaden śnieg nie pomaga, gdy człowiekowi czarno na duszy. A bywa, że zwyczajna gwiazdka śniegowa cennym skarbem sie wydaje, gdy w duszy pogoda i zgoda na to, co los niesie.
UsuńUściski serdeczne ślę Ci Grazynko w grudniowy i nadal u nas zupełnie bezsniezny wieczór!:-))
P.S. Cieszę się, że podobaja Ci sie moje zdjęcia!:-)
Wsłuchałam się w muzykę, bo lubię bardzo... i nucę ...i śpiewam... Wszystko wokół się zmienia, mija czas i przybywa nam lat. Nie powiedziałabym, że jestem starsza, ale na pewno bogatsza o doświadczenia życiowe. Z każdym rokiem - bogatsza. Grudzień to dla mnie zawsze taki czas przemyśleń, refleksji i zmian. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja nucę sobie tę piosenkę od kilku dni...Nucę i na zmianę usmiecham sie do swoich mysli albo zamyslam się z łezka w oku. Myslę o swoich sprawach ale też o wiadomościach, które szczególnie poruszaja moje serce...Nieco miesiąc ponad temu umarła Anna Szałapak - wykonawczyni tej pieśni(obok Grzegorza Turnaua).Pieśń ta nabrała teraz dla mnie jeszcze silniejszej wymowy...Nie dzieje sie nic...Życie toczy sie dalej, jak gdyby nigdy nic...I toczyć sie będzie zawsze, a my będziemy przejmować sie tak wieloma sprawami, choć...nie stanie sie nic aż do konca...
UsuńMasz rację, Ulu. Z każdym rokiem jesteśmy bogatsze o nowe doświadczenia. One są dla nas nieustanną nauką. One są drogą, która prowadzi dokądś albo do nikąd..."Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz, będziesz zawsze miec w głowie tę samą pustke i ciszę..."
Lubię grudzień, imieniny, Mikołaj, Boże Narodzenie...budzi się we mnie radość dziecka i wspomnienia. wracam pamięcią do tych różnorodnych chwil, tak jak piszesz, do przeplatanki.
OdpowiedzUsuńNiech się stanie szron albo mały śnieżek, dużego też nie chcę bo wszędzie ode mnie daleko.
I ja lubię Basiu, a może lubiłam...Sama już nie wiem. Próbuję znaleźć w sobie radosć dziecka. I niekiedy mi sie to udaje, a niekiedy nie...
UsuńTak, szron, śnieżek, szadź, cokolwiek białego za oknem byłoby pożądane w grudniu.Bo zima może być piękna. A człowiek spragniony jest piękna wokół, oderwania od szarzyzny trosk, pofrunięcia w niewinne i słodkie światy dobrych wspomnień i delikatnych, niewinnych jak biel śniegu marzeń...
Witaj kochana. Powoli nadrabiam czytanie blogów i cieszę się, że mogę właśnie dziś przeczytać twoje przemyślenia. Ja w tym roku tak bardzo się zmieniłam. Wiele się we mnie budzi, co nieco się też zatraciło. Wiem, że to całkowicie normalne. Och, masz rację, wszytko ma swój czas i miejsce. Uwielbiam Twój blog. Nie znoszę, kiedy ludzie wciskają kit, że zawsze u nich jest dobrze. U mnie jest teraz ciężki czas i pewnie jeszcze jakiś czas taki pozostanie, ale w tym trudnym okresie odnalazłam fantastyczne wsparcie, poznałam swoją i bliskich siłę. Wiesz...to, co piszesz, dodaje mi siły, patrzę na świat z większą świadomością, ale również bardziej pozytywnie. Dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńPozwole sie z Toba nie zgodzic w kwesti ludzi, ktorym zawsze jest dobrze, to nie kit tacy naprawde istnieja. Sa optymistycznie nastawieni do zycia i ciesza sie kazda mala rzecza. Ja niestety do takich nie naleze ale jak tylko moge to staram sie byc w poblizu takich osob. Taki ze mnie wampir sycacy sie pozytywna energia innych ludzi. Pozdrawiam Kasia z Irlandii.
UsuńAgnieszko! Zmieniamy sie cały czas, choć nieraz trudno nam to dostrzec, bo wciąz jesteśmy ze sobą. Innym może łatwiej - patrząc na nas z boku, albo widząc nas rzadko. Są jednak ważne punkty odniesienia - takie, jak przemijanie, jak śmierć, jak święta. Pytamy siebie samych o to, co czujemy mysląc o tych sprawach. I widzimy, że odpowiedzi sie zmieniają.Znowu ktoś nowy ukazuje sie nam w lustrze. Bo coraz więcej za nami doświadczeń życiowych, coraz więcej niełatwych przemysleń...Ból najwyraźniej i najszybciej kształtuje nasze wnętrza i po czasie widzimy, że nawet cierpienie może dać nam cos pozytywnego,jakoś nas wzmocnić, odmienić na lepsze, ale przy okazji pozostawić zmarszczkę goryczy koło ust...I czasem tak jest, iż ludzie z zewnątrz widzą tylko tę zmarszczkę, a tego, co mamy w środku nie widzą...
UsuńKasiu! Pozwolę sobie dopowiedzieć słówko w poruszonym przez Ciebie temacie , może i Agnieszka tu zajrzy i powie coś od siebie.
UsuńI ja znałam takich wiecznych optymistów, takich ludzi ze srebra jakby wyrzeźbionych. Jednak zdaje mi się, iż w ich przypadku to była tylko zewnętrzna warstwa. Z nią było im chyba bezpieczniej, wygodniej. Nie pokazywali na zewnątrz tego, co mieli w sobie głęboko, bo im samym cięzko byłoby zmierzyć sie z tą głębią, z tymi pytaniami bez odpowiedzi. Ale na każdego przychodzi w życiu chwila, gdy musi zerknąc w te głębie...i nie da sie już wtedy być zywym srebrem. Pojawiają rysy, nieskazitelna dotąd rzeźba nabiera odmiennego wyrazu. I musi sie w tym jakos odnaleźć. Znaleźć nowy sens, nowy uśmiech, nowego siebie...I moim zdaniem to srebro staje sie wówczas szlachetniejsze, bo przetykane żyłkami głębokich doświadczeń, wzbogacone o metal cierpienia, o tlenek wątpliwości...
Olenka, zgadzam sie ze z wiekiem odkrywami w sobie nowe poklady zrozumienia i dzieje sie tak wiele.
OdpowiedzUsuńU mnie to jest tak ze chce wiedziec coraz wiecej, poznac coraz wiecej, jakis taki glod ze zycie ucieka i ze nie zdaze, daje tez sobie takie wyzwania, np. ostatnio zawzielam sie na filozofie, chcialam poznac dobrze postmodernizm, sluchalam na internecie, autor czytal swoja ksiazke, ponad 6 godzin, podzielilam na kilka dni, dodatkowym utrudnieniem byl angielski, ale dalam rade, wrecz bylam dumna z siebie.
Głód na życie, stawianie sobie nowych wyzwań! Och, jak dobrze to rozumiem, Teresko! Wyobrażam sobie, jak dumna byłaś z siebie, gdy udało Ci sie zrozumieć niełatwe wszak tezy postmodernizmu.I to jeszcze w języku angielskim! Sześc godzin czytania ksiązki filozoficznej, ileż to wymagało skupienia, uleż wysiłku intelektualnego!Ale dałaś radę! Brawo! Warto stawiać sobie wysoko poprzeczkę, nie wtrącać sie w stare tryby działania i myslenia i sądzic o sobie, że skoro lata nieubłaganie lecą, to jestesmy już spisani na straty!Nie jesteśmy! Nigdy! Zawsze coś mozemy. Cokolwiek!
UsuńJa chyba podobnie czułąm sie ostatnio w Bieszczadach! Samodzielne wejście na Połoninę Wetlińską było dla mnie takim aktem zwycięstwa nad własnymi nawykami i ograniczeniami. Cudowne uczucie uwolnienia. Tęsknie za nim od tej pory bardzo!:-)
Jak piszesz, zycie sklada sie z przeciwstawnosci. Dobrze jednak byloby, gdyby miedzy nimi zostala zachowana jakas rownowaga. Kiedy jednak tych gorszych jest wiecej niz tych dobrych, czlowiek zaczyna powatpiewac w sens tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTak, Aniu - równowaga byłaby wskazana. Przydałoby sie jednak nie popadać w stan totalnej depresji pamiętając w najbardziej ciezkich chwilach, że nic nie trwa wiecznie, że po nocy w końcu pojawi sie słońce.Albo chociaż maleńki jego promyczek. Cokolwiek, czego mozna sie uchwycić i iśc dalej, już nie w kompletnej ciemności i samotności...
UsuńNiech ten grudzien będzie dla nas dobry i spokojny, dostarczy nam pozytywnych przeżyć, które będziemy wspominać z uśmiechem na twarzy. Pozdrawiam Oleńko i tule mocno ❤️
OdpowiedzUsuńNiech taki będzie, Orszulko! A jakikolwiek by nie był, niech pozwoli wspominać kiedys siebie z nostalgią, niech da nam tyle dobrego z siebie, ile będziemy umiały wziąć!
UsuńPozdrawiam Cię kochana serdecznie!♥
Oleńko, przypomniała mi się fraszka Sztaudyngera, brzmiała jakoś tak, o ile dobrze pamiętam:
OdpowiedzUsuńCoraz ciszej, coraz wolniej chodzę,
Znać na mnie drogę, mnie nie znać na drodze.
Tak, wszystko ma swój czas. Wciąż mam jednak w sobie tę zachłanność na życie, którą zawsze miałam i nie zamierzam jej tracić dopóki jeszcze rozumiem co się wokół mnie dzieje:-)
Wciąż brak we mnie zgody na smutne przemijanie, wspominanie, spogladanie wstecz i wzdychanie, ze kiedyś to było inaczej, lepiej, weselej, chociaż coraz więcej we mnie spokoju i zrozumienia, coraz więcej cierpliwości.
Ten rok taki trudny, przepłakany w poduszkę, kogoś ubyło, ale dla ludzi uśmiech, żarty, pocieszenie i wsparcie, bo nie umiem inaczej, bo kocham ludzi i zycie, bo taka juz jestem pokręcona:-) Ten grudzień... znowu kogoś ubyło, ale tyle razy odradzałam się jak feniks z popiołów i tym razem tak będzie, takie juz moje życie i nie zamirzam się poddawać, nie ja!:-) Bo coraz więcej we mnie odwagi na to by być sobą, coraz więcej we mnie zgody na siebie, taką jaka jestem:-)
Przytulam, buziaki posyłam i serduszko, a jakze!:-)
Jak to dobrze, że jesteś Oleńko, nawet nie wiesz ile dajesz mi wsparcia. Dziękuję!:-)
Marytka
Swietna ta fraszka Sztaudyngera, Marytko! Nie znałam jej do tej pory a ona tak akuratnie ilustruje problem przemijania...Bo tak, coraz więcej na nas znać. Nosimy na swoich twarzach mapy uczuc, przezyć, doświadczeń. Dla kogoś, kto chce i umie tę mapę odczytać widać tam całe bogactwo skomplikowanych dróg, ogromnych przepaści, niebotycznych gór i głebokich jezior...I tyle tego wszystkiego w nas. Niełatwe dni, miesiace, lata. Smutki, cierpienia, a między tym nagłe radości ,zachwycenia, wzruszenia...Kogoś ubywa, ktoś nowy sie pojawił...Niełatwa ta droga a wciąż, mimo wszytko chce sie iśc dalej! I wciąz sie odradzać, dla nowych dni, dla nowych siebie, dla nagłych promieni, w które pojawienie jeszcze wczoraj sie nie wierzyło.
UsuńŚciskam Cię mocno, Marytko! Idźmy nadal przed siebie. W kolejny grudzień, w życie!:-))♥
Serdecznie pozdrawiam zycze milego miesiaca ,bo to szczegolny piekny ,wyjatkowy CZAS!
OdpowiedzUsuńDoczytalam ze oczekujesz goscia -ah mily to gosc rozmow .smiechu bedzie bez konca
sciskam lapki p.Gosia
ps -The Little Drummer Boy.......................
Tak, na pewno bardzo miło będzie nam z naszym gościem. Wniesie powiem świezości, zachwycenia, wesołości, dzieciecej nieomalże radości tak zwykłymi dla nas sprawami!
UsuńPiekna jest ta kolęda o małym doboszu, który przybywa i przynosi radość. Dziekuję za przypomnienie, Gosiu! I jak zawsze serdecznei ściskam Twoje łapki!:-))
Niech ten miesiac bedzie dla Was laskawy i dobrymi chwilami wypelniony.
OdpowiedzUsuńGrudzien to wlasnie okres, kiedy najbardziej tesknie do sniegu. Wprawdzie nocami dosc zimno (1º), ale radosne slonce w dzien nikogo raczej nie cieszy. Wszystko wypatruje deszczu, który uparcie nas omija, ech...
Dziękuję za dobre słowa, Moniko! I Tobie życzę aby nareszcie w Portugalii coś z nieba popadało, żeby odetchnęła ziemia, zwierzęta i ludzie, żeby grudzień dał sie sobą ucieszyć!*
UsuńGrudzień nas zaskoczył. Wokoło zrobiło się biało,a za chwilę śniegu nie było nawet na lekarstwo.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas podobnie - sniegu już nie ma, za to szronu mnóstwo i szadź osiada na drzewach, bo mgła unosi sie od rana w dość mroźnym powietrzu. Zobaczymy jak będzie dalej.
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!:-)
Nie cała Polska zasypana śniegiem... U mnie nad morzem nadal brak białego puchu, chociaż temperatura już bliska zeru... Ale mam nadzieję, że Święta zyskają tą magiczną oprawę :)
OdpowiedzUsuńJak patrzę na mapę pogody, to widze, że ten pas śniegu przebiega jakos tak przez środek Polski a omija moje i Twoje tereny. No cóż, zobaczymy jak będzie dalej. Na razie zimno u nas przenikliwe, oszronione wszystko i mam obrazki za oknem siwo-srebrne, takie jak powyższy. Do świąt jeszcze daleko, więc wszystk ozdarzyc sie może!:-)
UsuńCzas pędzi nieubłagalnie, mamy już grudzień. Za chwilę święta, Nowy Rok. Ciężką mam tę końcówkę roku, na początku listopada straciliśmy ukochaną psinkę naszego syna. Chociaż jak wiesz, jestem wieczną optymistką nie mogę pogodzić się, że już go nie ma. Placzę non stop i wyrzucam sobie, że za mało zrobiłam aby go uratować.
OdpowiedzUsuńSmutny to czas dla mnie, chociaż lubie grudzień.
Pozdrawim Was ciepło
Tak to jest, Renatko kochana, że smutek przychodzi do nas ni stąd ni zowąd a zawsze w nieodpowiedniej chwili...To, co do tej pory radosne, nagle zasnuwa się zmartwieniem. Widocznie musimy doświadczyć wszystkiego, i dobrego i złego, żeby to życie było pełne, żeby miało swój awers i rewers..Ale teoria sobie a praktyka sobie i czasem żal i smutek aż człowieka dławią. I nie rozumie sie po co to wszystko, dlaczefgo jest tyle cierpienia...?
UsuńA w ogóle to współczuje Ci utraty kochanego pieseczka. Wiem dobrze, jak to boli. Przytulam Cie mocno i tkliwie!***
Ten cytat o gazetach, to chyba Hugh Grant wypowiedział, ale w którym filmie... Nie pamiętam. :) Ech, zima. Nie przepadam za nią, choć bywa piękna, gdy patrzy się na jej bladość iskrzącą się w słońcu, przez szybę z ciepłego pokoju. :) U nas zawiało, śniegu mokrego nawaliło, wyrwało z korzeniami jeden krzew z przydomowej skarpy. Szkoda, ale tak sobie myślę, że nic nie dzieje się bez powodu. Może nadszedł czas, by odświeżyć rabatę przed wejściem? ;) Tak sobie to przynajmniej tłumaczę, jako ogrodowo zakręcona optymistka. Z przyjemnością przeczytałam Twój post (i kilka poprzednich). Masz ładny styl pisania. Podoba mi się. :) Pozdrawiam Cię Olu ciepło na przekór zimie za oknem.
OdpowiedzUsuńHugh Grant? Może mnie cos natchnie i przypomnę sobie w jakim filmie z jego udziałem padły te słowa. Dziękuje za podpowiedź, Agnieszko.
UsuńWidzę miedzy nami podobieństwa - Ty chyba też tłumaczysz sobie wiele spraw tym, że widocznie tak byc musiało, że nic nie dzieje sie bez przyczyny.Drzewo padło? Trzeba odświezyc rabatę...Mnóstwo jest podpowiedzi, wskazówek od losu, tylko trzeba umieć je odczytać i zrozumieć. Może właśnie tak jest.Lepiej myslec, że wszystko jest po coś, że nie zyjemy w jakims totalnym besensie i w pustce...
Taka ostra śniezyca u Ciebie? u nas też dzisiaj po południu zaczęło ostro śniezyc i śnieży nadal. Jutro pewnie trzeba będzie odśnieżać przed domem pierwszy raz w tym roku. I będzie jak w jakiejś baśni lapońskiej. Ale już jest pięknie. Nasz gosć bardzo sie tym śniegiem cieszy!:-))
I ja pozdrawiam Cię Kasiu serdecznie, dziekując za życzliwe odwiedziny!:-))
"1 Wszystko ma swój czas,
OdpowiedzUsuńi jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem1:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju. "
Nic dodać, nic ująć
Radości z gości Kochani!
Gosć jest z nami, śnieg jest, radość jest - wszystko ma swój czas, niech ten dobry czas trwa jak najdłużej!już
UsuńPozdrowienia serdeczne, Krystynko!:-))
Oleńko, ubrana w mikołajową czapeczkę ślę Ci dzisiaj wirtualny prezent:-) Pomyśl co chciałabyś dostać, zajrzyj do skarpety na prezenty i wyobraž sobie, ze własnie taki prezent tam jest dla Ciebie:-), a w tle moja ulubiona piosenka, którą spiewa Enya "Only if..."
OdpowiedzUsuńNiech ten dzień będzie pełny radosnych niespodzianek dla Ciebie, dla Was wszystkich:-))
Marytka
Marytko w ślicznej czapeczce! Dziekuję gorąco za tak piękne prezenty (cudna piosenka!) i za serdeczną pamięć. U nas deszczowo i wietrznie a w taki czas radosc czerpać mozna z przyjaznej bliskosci i życzliwosci ludzkiej. To są dla mnie bezcenne dary i jestem za nie wdzieczna!:-)
UsuńUściski serdeczne zasyłam Ci pomikołajkowo wraz z mądrą sentencja znaleziona w kalendarzu pod wczorajszą datą: "Wiara w siebie jest jak wiara w świetego Mikołaja. Pewnego dnia przynosi piekne prezenty." Coś w tym jest, prawda?♥
Prawda, Oleńko, prawda! Sentencja z kalendarza zbiegła się z przesłaniem piosenki Enyi. I jak tu nie wierzyć w prawo synchronizacji;-) Cieszę się, że sprawiłam Ci radość, tak miało być:-))
UsuńBardzo lubię śpiewanie Enyi, mam chyba wszystkie jej albumy, jej piosenki towarzyszą mi w życiu już od tylu lat. Są tłem dla tylu wspomnień.
U nas też deszczowo i pochmurnie, ale jakoś nie tęsknię za białą, mroźną zimą.
Serduszka posyłam
Marytka
Prawo synchronizacji...Jedna nić, z której jesteśmy uwici...Coś budującego między ludźmi...Jakieś dobro, które krązy...Nadzieja...Ciepło...To jest wyczuwalne, to działa, niezależnie od tego, co się na świecie dzieje.
UsuńEnya śpiewa jak anioł, uspokaja, przenosi w rejony magiczne, przepojone delikatnością i wzruszeniem. Bardzo lubię jej piosenke z "Władcy pierścieni" - May it Be...Gdy słucham przenikają mnie dreszcze, jakbym obcowała z czymś idealnym.
U nas też nadal nie ma śniegu, ale troszke pomroziło w nocy. Dobrze, bo psy nie wnoszą na łapach błota do domu! Źle, bo drogi sliskie!:-))
Ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci Marytko!♥
Już wczesniej przeczytałam Twój post, Olu, ale nic nie napisałam, jakoś tak czasem mam ;)
OdpowiedzUsuńGrudzień zaczął się ponuro i deszczowo, brakuje tego słońca bardzo - w niedzielę jedynie było.
Doczytałam, że Wasz gość już jest w Polsce, bawcie się więc dobrze wszyscy :)))
Lidusiu!Też tak często mam, że nie wiem co napisać, albo opanowuje mnie jakaś niemoc i ani jedna literka nie może wyskoczyc spod moich palców!Zanurzam sie w ciszy jak w wielkiej zaspie śniegowej!
UsuńAle na szczęście potem to przechodzi!:-)
Tak, miłygosć jest z nami i zostanie do konca przyszłego tygodnia! Przez parę dni było śnieżnie i pięknie - ku uciesze goscia -a ale teraz jest deszczowo i wietrznie, jak u Ciebie. Czekamy z utęsknieniem na słonko i powrót bieli za oknem, bo w tak iczas nosa z domu nie chce sie wychylać!
Dziekujemy za życzliwą pamiec i pozdrawiamy Cie serdecznie słonka życząc!:-))
To prawda, często nie zdajemy sobie sprawy z życia, które toczy się poza blogosferą, a szkoda bo czasami jest ono bardzo ciekawe. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo zycie poza blogosferą jest nieraz tak intensywne i zajmujące, że nie starcza czasu ani ochoty na bloga. Ale wszystko ma swój czas i w koncu przychodzi ochota na opisanie minionego dziania i na nowe refleksje...
UsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Witaj Olgo, do Ciebie się zagląda po oderwanie od rzeczywistości... Tak tu pięknie, poetycznie i filozoficznie :) ostatnio staram się życia nie podsumowywac bowiem, jak dla mnie jest czystym paradoksem a im jestem 'bogatsza w lata' to mniej rozumiem i życie i ludzi. W szczególności ludzi.... I sama siebie też :) jako młoda dziewczyna wiedziałam wszystko, teraz wiem że nic nie wiem :) Uściski x
OdpowiedzUsuńMasz rację Maju, pisząc, że im człowiek starszy tym mniej rozumie świata, ludzi a często i samego siebie. I czasem ma sie ochotę nad tym wszystkim zastanawiać, pofilozofować a czasem po prostu żyje sie pełnią zycia i nie docieka czemu jest jak jest.Wszystko ma swój czas...
UsuńPozdrawiam Cie ciepło, Maju!:-)
Czytam, nadrabiam zaległości, zachwycam się. Jak to miło spotkać ludzi, ktorzy mysla tak samo, czują.
OdpowiedzUsuńI mnie miło, Eulampio! I cieszę się, że sięgasz do starszych postów, że słowo pisane nie przepada w internetowym kosmosie!:-))
Usuń