poniedziałek, 2 marca 2015

Labirynt niewiedzy...





Cezary pisze...


Kto nie ma problemów z komputerem?- Tylko ci, którzy o tym nie wiedzą.


Zasadniczo dzielimy je na zagadnienia związane z:
1. Sprzętem komputerowym, czyli z fizyczną częścią, której możemy dotknąć.
2. Instalowanym oprogramowaniem przez użytkownika.
3. Brakiem kompatybilności – dotyczy sprzętu komputerowego oraz oprogramowania.
4. Dobraniem właściwych sterowników w zależności od systemu operacyjnego.
5. Instalowaniem za naszą akceptacją niechcianych programów.
6. Brakiem ochrony systemu
7. Itd…

 
Tak, jak z samochodem należy zadbać o stan techniczny tego, co używamy. Typowe podejście użytkownika pozostawia wiele do życzenia i wynika to przede wszystkim z braku wiedzy. Nie każdy użytkownik chce czy musi ją posiadać na poziomie eksperta, choć minimum jest jak najbardziej wskazane. Należy obserwować zachowanie i objawy, które do tej pory nie miały miejsca.
Typowe zachowanie: komputer restartuje, co jakiś czas zawiesza się, strona internetowa nie przewija się, itd. Te objawy wskazują na problem czy nakładające się problemy, które pozostawione samym sobie prowadzą do realnych dramatów. System nie startuje, zgubiliśmy nasze dokumenty, zdjęcia, czy inne ważne z naszego punktu widzenia dane. Tragedia na miarę końca świata!
 
Wiele osób zrobi wszystko by to, co na monitorze czy na blogu wyglądało pięknie, cieszyło oko i wywoływało piano-nutkę zachwytu u oglądających. Ja też tak mam, ale tylko w słowach.
A za oknem przyczajona Wiosna rozpala nasze umysły. Więcej, barwniej i nasyceni łagodnością tego, co nadchodzi robimy przedwiosenne porządki.
 
Pewnego czasu, a było to o świtaniu Olga zapytała mnie o statystyki blogowe, zdumiona nagłym wzrostem wyświetleń o tej porze. Było to kilkadziesiąt wyświetleń w sekundzie z Rosji i tyleż samo z Rumunii. Co to oznacza?
 
Z definicji nie wierzę w żadne tam statystyki, bo to przecież są narzędzia do manipulowania tymi, którzy nie potrafią wyłuskać prawdy z nadmiaru krzyżujących się informacji. Pochylony nad kubkiem stygnącej kawy czekałem na pojawienie się pierwszych oznak budzonego umysłu.

Patrzę i oczom nie wierzę. Lista rozpoznawalnych czytających niewielka i pomiędzy nimi to:

http://offers.bycontext.com/


Co to u licha? Skopiowałem cały adres i oto on:


http://offers.bycontext.com/scjs/tb/ctxjs/topBar.php?numberBounce=&usgmt=100&aff_id=1152&subaff_id=3239544&ch=521&utm_source=1152&utm_medium=exit-ctx&utm_campaign=v4.16.2&utm_term=http&sbrand=Faster%20Light&intformat=exit&nextpage=http%3A%2F%2Fwewanderers.blogspot.com%2F&actualPage=http%3A%2F%2FXXXXXX.blogspot.com%2F,


gdzie XXXXXX, to nazwa znanego mi i często wizytującego nas bloga. Zgooglowałem zagadnienie i trochę przeraziłem się.
 
Okazuję się, że offers.bycontext.com to zwykły złodziej, który kradnie nam przeglądarki Internetowe i to bez względu na ich nazwę. A co to oznacza? Otóż ten program zniewala system operacyjny i kieruje nas gdzie tylko on chce, tzn. na strony z reklamami namawiającymi do zakupów. Pomyślałem, że może nasz blog jest jednym z tych cennych artykułów na zbyciu i już widziałem pełne taczki zielonych papierków. Hurra!

O dziwo, ten sam link pojawił się ponownie w ciągu następnych dni, tym razem z inną zawartością XXXXXX, co znaczy, że nastąpiło przekierowanie z innych blogów.
 
Zgrzałem Google do czerwoności. Czytałem nawet wpisy po mongolsku i w języku starozakonnym. Niestety, jak to w googlach odgrzewane opisy, tyle, że zawsze innego autora. Niemniej jednak to nie koniec z ekscesami offers.bycontext.com. Możemy go odinstalować, lecz powraca, jak bumerang, co daje podejrzenie, że jest pochodzenia aborygeńskiego. Okazuje się, że to jest zwykły wirus komputerowy, a może niezwykły ze względu na zakres infekcji systemu. Zwalnia komputer, który staje się też dostępny dla niepożądanych programów ze stron Internetowych. Otwiera drogę dla złośliwych programów, które to mogą być użyte do śledzenia, pobierania naszych danych, itd. Podsumowując, komputer działa w sposób nieprzewidzialny i przypadkowy, a hakerzy zacierają ręce.
Fantazja, nie! Samo internetowe życie.
 
Co zrobić by tego dziadostwa nie złapać? – zapytała przerażona Olga, bo przecież z Internetu nie zrezygnuję powiedziała, jak przystało na „Wolnego Ptaka”.
Po pierwsze, to trzeba zainstalować dobry program antywirusowy, firewall i AdAware. To dobry pakiet na początek. Ciągła aktualizacja tych programów to gwarancja bezpieczeństwa. Jeśli nie masz takiego zabezpieczenia to jest darmowy AVG AntiVirus Free Eddition 2015. Polecam i nie jest to reklama, to jest konieczność.
 
Ale to nie wszystko. Należy pamiętać, że cokolwiek ściągamy przez Internet, to ściągamy bezpośrednio od producenta i to jest gwarancja, że otrzymamy dobry produkt, choć nie zawsze jest to prawda. Wybieramy mniejsze zło. Istnieje wiele stron oferujących darmowe programy. Na tych stronach znajdujemy tylko linki, które prowadzą nas nie wiadomo dokąd. Mogą to być programy zmienione by osiągnąć niewiadomy dla nas cel. Gry komputerowe i porno to zazwyczaj, co widzimy. Jeśli już mamy ściągnięty program i robimy instalację, to należy bardzo uważnie czytać to wszystko, co znajduje się na kolejnych stronach. Szczególnie zwracamy uwagę na „zaptaszkowane” dodatkowe programy, które zainstalują się razem z programem głównym. Te dodatkowe programy to często programy od sponsora lub złośliwe oprogramowanie. Zdecydowanie nie potrzebujemy ich. Decyzja należy jednak do użytkownika. Dotyczy to również dodatkowych programów(ads-on) do przeglądarek. Stosują podobne metody do wyżej opisanych. Zanim cokolwiek dodamy zastanówmy się nad użytecznością tych programów, ich działaniem i co często się zdarza jest to powielanie funkcji zawartych w przeglądarkach. Wiele z tych programów poza tym, że są nieużyteczne powoduje dodatkowe komplikacje systemu operacyjnego.  Przed ściągnięciem czytajmy wpisy użytkowników i starajmy się czytać pomiędzy wierszami.
 
Nie wierzmy w żadne deklaracje o niezbieraniu danych osobistych, zostaniemy sprzedani za przysłowiową czapkę śliwek. W przypadku renomowanych firm produkujących oprogramowanie mamy większe zaufanie i chcemy wierzyć, że zostaną użyte zgodnie z warunkami licencji.

Jeśli już jesteśmy w posiadaniu offers.bycontext, to walczmy. Jest sposób usunięcia „ręcznie”, lecz nie będę o tym pisał ze względu na konieczność znajomości przynajmniej systemu operacyjnego. Dla statystycznego użytkownika są dostępne programy, jak SpyHunter, STOPzilla, itp.


 A wracając do blogowych statystyk, to wydają się mierne, przeciętne i niedostosowane do wymagań użytkowników. No właśnie, czego Wam brakuje w statystykach?
Zawartość bloga jest najważniejsza i jest samo reklamująca i wystarczająca się dla tych, którzy nie czerpią korzyści finansowych. Trochę nie na czasie stwierdzenie, ale te modele już tak mają.


Google wprowadziło Google Analitcs, które dostarcza wielu informacji o użytkownikach w tym przypadku, bloga. Nie polecam dla większości blogowiczów. Identyfikacja następuje poprzez
podanie; lokalizacji, wersji sytemu operacyjnego, rozdzielczości ekranu, kraju, miasta i na tej podstawie mamy dane o tym skąd przybyli, którędy wyszli, ile czasu spędzili i co oglądali. System jest zbyt skomplikowany dla przeciętnego użytkownika komputera. Bezpośrednio nie zawiera danych, których szuka blogowicz.
 
Czy masz wyłączony licznik własnych wejść? Zaburza to statystyki, lecz liczba wyświetleń rośnie.



 
Napisane pokrótce.   



Gwoli wyjaśnienia:

Jeżeli w statystykach pojawi się adres zaczynający się od offers.bycontext, to znaczy, że osoba oglądająca Twojego bloga ma zainfekowany komputer. Klikamy prawą myszką i tu można użyć funkcję „copy link location” i wkleić np. do Word. Na końcu, jak w podanym przykładzie(XXXXXX.blogspot.com) mamy adres bloga, gdzie XXXXXX to nazwa bloga np. wewanderers.

35 komentarzy:

  1. Dzięki. Wszystko to wprawdzie prawie wiadome, ale takiej wiedzy nigdy dosyć:)
    U nas dzisiaj szaro, ale ciepło. I pada wiosenny deszcz, czyszcząc paskudy po śniegu:)
    Pozdrowienia z kiwtnącej przebiśniegami Cieszyńskiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już miałem nadzieję, że ktoś wytłumaczy mi jak skonfigurować cel, który chcę śledzić, jako konwersję w GA. Pomożesz? A pogoda u nas kiepska, siąpi, dmucha i nawet psa nie można wygonić z chałupy. Zazdrościmy kwitnących przebiśniegów i ciepło pozdrawiamy.

      Usuń
    2. Niestety, nigdy czymś takim nie byłam zainteresowana, a moja wiedza komputerowa pod tym kątem jest nikła. Wiedziałam, że są takie możliwości, jednak nigdy mnie to nie interesowało. Technicznie. faktem jest, że trzeba bardzo uważać, bo można przymoczyć w Internecie. My mamy takiego magika, który siedzie u siebie w domu, i stamtąd "naprawia' nasze komputery. Wchodzi na hasło i majstruje, kiedy tylko mamy jakiekolwiek wątpliwości np. komp bardzo wolno pracuje. on wtedy czyści, sprawdza. Ja widzę tylko śmigający kursor. Wniosek- skoro on wchodzi na nasz komputer siedząc w swoim domu, to taki włamywacz tez nie będzie miał problemu. Stąd znam sprawę, ale o śledzeniu nie mam pojęcia, jak to zrobić.
      Pozdrowienia

      Usuń
    3. To podobnie, jak u mnie. Z przyczyn niezależnych ode mnie zgubiłem zainteresowanie powyższą tematyką jakieś 6 lat temu. Jednak, jeśli coś dotyka mnie bezpośrednio grzebię gdzie się da i używając resztek wiedzy staram się rozpracować temat. Wolę poświęcić godziny na douczanie się niż żyć w błogiej nieświadomości, że wszystko jest w porządku. A mienie takiego „magika” to bardzo poręczna sprawa. Powyższy post został napisany przy użyciu braku określeń technicznych i miał być w miarę przyswajalny dla wszystkich. Pewnie nie wyszło i intencja piszącego minęła się celem. Samo życie. Serdeczności

      Usuń
  2. Mnie jakos nikt nie chce statystyk drastycznie podwyzszac. Chyba jestem nieatrakcyjna, nawet dla podlych hackerow i innych wirusow.
    Albo moze mam dobry program antywirusowy? W koncu place za niego spore pieniadze, wiec niech pilnuje!
    Sciskam Was mocno :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Siedzisz przy komputerze i nagle coś bum, bum. A wiesz przecież, że użytkownik czyta bloga z googolowskiego serwera i tam nabija licznik. My też mamy solidne zabezpieczenia, co nie upoważnia do poczucia zupełnego bezpieczeństwa. My też mocno ściskamy, albo mocniej…

      Usuń
  3. Ojej, ręce opadają, jak się takie coś czyta. Wszędzie trzeba być czujnym, bo jak nie, to złodzieje tylko czekają, żeby się wkraść do nas i uszczknąć choćby kawałek tortu.
    Licznik własnych wejść mam wyłaczony. I statystyki też takie sobie, na szczęście, ale zwrócę uwagę na tę stronę.
    Pozdrowienia dla Was :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ręce, mam nos do samej ziemi. Napiszę o własnym doświadczeniu odnośnie portali z ogłoszeniami. Lubię kupić tanio i szukam okazji. Znalazłem kilka ogłoszeń odnośnie szukanej rzeczy i wysłałem email by sprawdzić czy ogłoszenie jest aktualne. Sprzedane, odbiór osobisty 500km od miejsca zamieszkania, itp. Gdzieś po dwóch tygodniach poczta została zasypana różnego rodzaju ofertami, choć do tej pory była zupełnie czysta. Wniosek, mój aktywny adres mailowy został sprzedany. Tak naprawdę uczymy się, co ma wartość i często na własnej skórze. Nie ma świętości. A w Internecie jeszcze gorzej. Dla hakerów nie ma skutecznych zabezpieczeń. Serdeczności.

      Usuń
    2. Dokładnie tak jest ze sprzedażą naszych e-maili. Człowiek ma czasem wrażenie, że system czyta w myślach ...

      Usuń
    3. Współczuję też ludziom, którzy pomimo zapewnień banku o zabezpieczeniach dokonali operacji, która okazała się transakcją na kopi strony internetowej banku. Nauczyłem się nie otwierać żadnej poczty, która jest reklamą lub zachętą do pozyskania czegokolwiek. Idzie do kosza i nie mam wyrzutów sumienia.

      Usuń
  4. Zabezpieczenia o nie dba mój a i tak co chwilę się złości, tak jak i Ty a ja tak jak Olga pytam a co to a co tamto a co zrobić. :)
    No się nie znam okrutnie wcale, tylko korzystam z wiedzy i umiejętności chłopa. :) Przeczyta jutro co napisałeś i może wymienicie się informacjami? :)
    A w tej chwili ciepło Was pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby zaraz się złościć? My z Olgą po prostu rozmawiamy. Chętnie służę jej pomocą w miarę możliwości. W innych sprawach korzystam z jej pomocy, tak, że bilans jest na zero. Poza tym to jeden z elementów dobrego współżycia i nie tylko małżeńskiego. Nie wiem czy „chłop” będzie chciał dyskutować na takim poziomie.
      Na tę chwilę i na później pozdrawiamy Was cieplutko.

      Usuń
  5. właśnie zrobiłam sobie przerwę, a tu post techniczny..
    ozłocić Cezarego... wszystkie ciekawe posty techniczne linkuję sobie

    na nowo zainstalowany system już mi się wpierdzieliła sweet- page, zamiast iść do przodu walczyłam z gów...m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ozłocony Cezary jest zażenowany. Odnośnie Sweet-Page to nie jest tak źle. Kolejny porywacz przeglądarek internetowych. Można usunąć „ręcznie” przez odinstalowanie jak każdy inny program, a potem zrobić pewne zmiany w samej przeglądarce. Nie piszę tu o tym, bo w każdej z nich robimy to inaczej. W wyszukiwarce piszemy sweet-page i jest wiele opisów jak to zrobić. Powodzenia i nie załamuj się, to kolejna rzecz, którą trzeba zrobić. Pozdrowienia.

      Usuń
    2. wszędzie trzeba się uczyć czegoś nowego, mój czas blogowy w tym tygodniu bardzo ograniczony właśnie przez rozwalenie systemu w komputerze....
      pozdrawiam wesoło, :)

      Usuń
    3. Czy nie nudne byłoby gdyby komputer zawsze pracował poprawnie? Kłopoty i trudności jednoczą ludzi… życzę pracowitego tygodnia na wesoło. A może i następnego… ha

      Usuń
    4. nie to nie byłoby nudne...
      Tylko niczego nowego człowiek by się nie nauczył.. :)

      i tylko linków żal......
      zostało to co na blogu. :)

      Usuń
    5. Ale czy potrzebujemy takiej wiedzy? Czy sami musimy naprawiać samochód? Wszystko zmierza ku temu byśmy stali się tylko i wyłącznie „użytkownikami” i potrafili naciskać „enter” i gaz w samochodzie. O wszystkim innym zadecydują za nas. Bardzo wygodne, ale czy właściwe i do czego to doprowadzi.
      A linki można skopiować np. na Word. Skopiowane i mające kolor niebieski pozostają aktywne, a mały dokument można skopiować np. na pendrive. My z Olgą używamy zewnętrznych harddisk, jako backup.
      Dobrego dnia...

      Usuń
  6. No właśnie... mam ten sam problem. U mnie niestety nie pomagają antywirusy - sprzątają a po 10 minutach jest to samo.
    To świństwo rozwaliło już system w jednym laptopie. Ja podejrzewam, ze to atak na cały blogspot. Juz z kilku źródeł słyszałam, że coś jest nie tak z blogerem. A sama na pocztę dostałam od blogera ostrzeżenie, że przesyłanie wiadomości zostało zablokowane przez dużą ilość spamu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie dokładnie ten sam, lecz podobny. Jeśli posiadasz program typowo antywirusowy to jest całkiem prawdopodobne, że nie wykryje np. problemów z „Adware” . Jest kilka antywirusowych programów zawierających, jako dodatek program do skanowania adware. Pierwotnie miały to być nieodpłatne programy służące tylko do wyświetlania reklam i opłacane przez reklamujących. Najczęściej są to gry komputerowe lub porno w bezkompromisowej odsłonie. Niestety z czasem, co sprytniejsi zaczęli wklejać podprogramy z pogranicza wirusów pozwalające na dostęp do danego komputera, a jeśli takowy mają, to mogą z nim zrobić, co zechcą. Żaden z tych programów nie zawiera funkcji odinstaluj. Twój blog jest umiejscowiony na gogolowskim serwerze. Są nikłe szanse by hakerów interesowały nasze blogi. Oczywiście po pozyskaniu hasła ktoś może mieć dostęp i namieszać. Pytam tylko po co? Po co atakować jednostkę. Problem istnieje na Twoim komputerze.
      Najlepszy(moim zdaniem) antywirusowy program to Norman. Zawiera wszystko, co jest potrzebne do ochrony, lecz tu w Polsce kosztuje do około 200zł na rok. Mogę się mylić i chętnie wniosę poprawki. Ostrzeżenie dostałaś od Google Mail, nie od Blogspot. Poza tym wątpię byś takiej treści wiadomość mogła otrzymać. A może to był z podszywający się pod Google wirus?

      Usuń
    2. Cezary, dziękuje za odpowiedz. Muszę męża zapędzić do tego, on ma większą wiedzę ode mnie na temat komputerów. Wiadomość otrzymałam od gmail, to fakt, nie od blogera. A jedyne gdzie mogę szukać przyczyny to program do wizytówek, który ostatnio ściągałam z sieci ( porno mnie nie rajcuje :P ) Na laptopie mam Avast,a i Spybot,a, myślałam że to wystarczy.

      Usuń
    3. O Avast nic nie wiem. Spybot przestałem używać wiele lat temu, kiedy to mój antywirus stwierdził, że ten program szpieguje mnie. Bardziej wierzyłem antywirusowi i przestałem używać Spybot. Nie wiem gdzie leży prawda, ale nie lubię niejasnych sytuacji. Dobrze też, że już nie potrzebuję wizytówek. A poza tym nie da się wydrukować z MSWord. Kiedyś drukowałem nalepki, to wizytówki pewnie też można. No i MS Publisher… po co to ściągać, jak się prawdopodobnie ma.
      Powodzenia.

      Usuń
  7. Rany boskie, a ja tak sobie w nieświadomości trwam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wszyscy trwamy w nieświadomości do pewnego stopnia. Filozofując można powiedzieć, że nie wiadomo, co lepsze.

      Usuń
  8. Podejrzewam nawet, że może chodzi tutaj o mojego bloga, bo sprawdziłam i mój bloger jest zainfekowany - dzisiaj z Rumunii mam na blogu 140 wejść ! a w statystykach mam taki adres - http://www.webviki.ru/ i dalej jest mój adres. Na tej stronie okazuje się ze wirus skopiował mojego bloga i go reklamuje ! lecę robić porządek :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wpisać w wyszukiwarce pełną nazwę bloga i wtedy zobaczysz, co naprawdę się z nim dzieje, kto go ma u siebie, jakie są dostępne informacje o stronie i dane IP(pełne) komputera. Niestety to wszystko jest łatwo dostępne dla „fachowców” i bez wirusów. A kopiowanie bloga to sprawa bardzo łatwa. Ja używam/używałem do robienia backup, oczywiście naszego bloga. A można też i cudzego. Strona po stronie. Np. w Firefox idziemy do File/save page as i wybieramy np.. Web page complete i mamy wszystko na naszym komputerze. A porządki zawsze na czasie, tylko nie lataj…

      Usuń
  9. Przestraszyłam się ale na szczęście na krótko. Ja chyba wolę żyć w błogiej nieświadomości i martwić się dopiero gdy Coś się zdarzy. Mam AVG AntiVirus Free ale chyba nie działa bo jeszcze nigdy nie wychwycił żadnego wirusa, trojana czy robaka. I raz na rok robię kopię zapasową.
    Wy macie chyba inny blog bo skąd wiesz, kto czyta i skąd? Mój ma tylko ilość wyświetleń i komentarze.Przepraszam za tak wiele chyba. chyba już nie zgłębię tajników internetu.
    Pozdrawiam i dziękuję. Czy mogę przesłać link wnukowi by mi sprawdził to o czym piszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten strach i nieświadomość chodzą w parze. Jedno bez drugiego nie może żyć i pewnie wynikają z siebie wzajemnie. Nie oceniam takiej postawy, lecz sam hołduję innej. Tzn. mam słabe serce i wysoka tragiczność sytuacji mogłaby mnie zabić. A czasem jest za późno na reanimację… Jeśli dobrze pamiętam do darmowy AVG nie skanuje Adware i nie ma Firewall.
      Jeśli Twój blog jest na blogspot to dostępne są wszystkie jego funkcje. Tzn. również dla Krystynki. Krok po kroku; musisz być zalogowana, na samej górze w górnym prawym rogu znajdziesz, Projekt. Kliknij i zostaniesz przeniesiona na stronę i tam zobaczysz m.in. Statystyki. Kliknij znowu i zobacz dotąd niewidzialne. Rozmowa z wnukiem jak najbardziej wskazana.

      Usuń
    2. Moja postawa wynika z wieku, kiedyś też miałam tak jak Ty. Czy dobrze zrozumiałam, że może być AVG tylko trzeba do niego jeszcze dodać Firewall?
      Jestem na projekcie jak piszę nowego posta tylko jakoś nigdy nie zaglądałam na lewą stronę oprócz układu, pewnie nie było potrzeby. A teraz zaglądnęłam na komentarze i nawet znalazłam 12 spamów, to chyba nie jest dużo na dwa lata blogowania. Oglądanie statystyk będzie jutro. Dziękuję za rozbudzenie ciekawości.

      Usuń
    3. Krystynko, nie zasłaniaj się wiekiem. Jeśli prowadzisz bloga, używasz komputer, robisz zdjęcia to jest cudownie i pewnie znacznie młodsze osoby mogłyby pozazdrościć tego typu aktywności. Dodanie Firewall do AVG wiąże się kosztami, nie jest darmowe. Ostatnie wersje Windows mają ją wbudowaną. Jakoś nie daję wiary w jej skuteczność, ale to jestem ja. Cieszy mnie fakt, że poszerzasz swoje umiejętności, bo dobrze jest wiedzieć, co dzieje się wokół nas i nie jest to przestępstwem czy powodem do wstydu. Co do spamu, to każdy dostaje i w większości zależy to od naszej aktywności w Internecie. I ja dziękuję za ciekawość i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Czy moja nieświadomość zagraża czyimś blogom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagraża i nie zagraża. Jeśli używasz P2P Network to tak. Jeśli dajesz komuś coś z Twojego komputera to tak. Jeśli wysyłasz wnukowi ostatnie zdjęcia to on po otworzeniu może coś złapać. Przy użyciu zainfekowanych zdjęć możesz nawet widzieć, co on robi na swoim komputerze, ale więcej nie powiem. A poza tym wzruszyła mnie troska o innych.
      Serdeczności.

      Usuń
    2. Z tego nic nie zrozumiałam ale popytam wnuka. Pozdrawiam wieczorowa porą..

      Usuń
    3. Niestety nie wszystko można wytłumaczyć bez użycia terminów typowo przynależnych do danej dziedziny. Odnośnie tych obcych dla mnie to albo szukam dodatkowej wiedzy, albo przyjmuję je na „wiarę”, dając wiarę źródłom informacji. Ot, takie mamy czasy…
      A wnuka to przypiłuj, niech edukuje i wyjaśnia.
      Z przed południowym czasem pozdrawiam entuzjastkę komputerów.

      Usuń
  11. Dobre wiadomości o kompie,a program mam.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost