Pod tym samym niebem
Strony
- Strona główna
- Piosenki...
- Strofy pogody...
- Strofy półcienia...
- Wiersze inspirowane Australią
- Wyprawa w krainę słońca...
- Australijskie wspomnienia
- Emigrantki
- Australijska podróż noworoczna
- Miasteczko odnalezionych myśli
- Bal na powitanie jesieni
- Zimowy powrót wędrowców...
- Kulinarne wierszydełka
- Jadwiga z Modrzewiowej doliny
- Sekret naszego domu
- Baśń Zimowego Lasu
- Sceny z życia Henryczka
- Wiersze z czasów upadku
czwartek, 5 czerwca 2014
Czas na plan "B"...
Już kiedyś pisałam chyba coś o tym na blogu, że jeśli się czymś mocno ucieszę i odważę pochwalić się tym publicznie, to zaraz jakaś złośliwa siła zrobi wszystko by zetrzeć mi ten radosny uśmiech z buzi. I jak tu nie wierzyć w złe czary?! No i stało się!Wczoraj po południu zaczęły mnie ni stąd ni zowąd dręczyć tak przeszywające bóle żołądka, iż zgięta w pół siedziałąm tylko na fotelu, pojękiwałam a ciało me oblewał zimny pot. Czyżby zaszkodziła mi kawa zbożowa wypita o poranku? A może po tygodniu głodówki mój organizm zbuntował się i dał mi wyraźny sygnał, że co za dużo, to nie zdrowo?
Między atakami bólu szykowaliśmy z Cezarym mały kurnik dla dwóch kwok z kurczętami. Trzeba było już koniecznie przenieść je z małych, zamkniętych pomieszczeń w dużym kurniku i dać więcej wolności oraz dostęp do świeżego powietrza, możność grzebania w ziemi i wygrzewania się na słońcu. A pogoda wczoraj była cudna! Momentami wręcz bardzo gorąca. Po kilku godzinach pracy, polegającej na docinaniu żerdek, bramek, zasłonek i przepierzeń oraz na wymoszczeniu nowego, kurzego domku sianem przeniesliśmy tam ćwierkające towarzystwo. Radości było co niemiara! Tak przyjemnie było popatrzeć na rozkoszujące się słońcem kurczęta i pogdakujące obok z ogromnym zadowoleniem ich matki. Wyszły na wielki świat. Zakończyły etap zamknięcia. Poczuły sie wolne i wiedzą już, że życie może byc piękne!
A ja tymczasem zrobiłam się tak słaba i niezdolna do żadnej roboty, że powlokłam się do domu, owinęłam w koc i usiłowałam podrzemać. Ale gdzie tam! Skurczowe bóle w żoładku nie dawały mi najmniejszej szansy na to. Wstałam. Łyknęłam no-spę. Popiłam szkalnką prawie gorącej wody. Po godzinie nie było żadnego rezultatu. Trzęsąc się jak staruszka i pojękując ugotowałam sobie odrobinę kleiku ryżowego i zjadłam go w nadziei, że gdy zatkam pustkę w żołądku poczuję się lepiej. Bo może z tego wszystkiego żołądek zaczął zjadać już sam siebie? Tym samym przerwałam głodówkę, ale nie mam zamiaru zapierać sie przy niej jak osioł skoro widzę, że już mi nie służy. Tydzień to i tak dużo. Kto tego nie rozumie, niech sam spróbuje pogłodować.
A więc zjadłam ten kleik. Na moment zrobiło mi się lepiej. Ale tylko na moment. Potem zaczęły mnie dręczyć kwasy żoładkowe. Miałam ich pełne usta. Odbijało mi się przykro. A bóle trwały jak gdyby nigdy nic. Zrozpaczona powlokłam się do kuchni, przypomniawszy sobie, że mój wujek z nadkwasotą i wrzodami żoładka kiedyś leczył się wypijaniem rozpuszczonej w wodzie sody. Wypiłam więc i ja szklankę tego ohydnego roztworu. Po chwili zrobiło mi się ciut lepiej. Bóle zelżały i nie pojawiały sie już z taką częstotliwościa, co nie znaczy, że opuściły mnie zupełnie. Do teraz czasami mnie rżnie w brzuchu. Ale można już to wytrzymać.
Na wznak ( bo tylko tak mnie nie bolało) spałam do trzeciej. Potem ścierpł mi już tyłek, ale przy każdej zmianie pozycji zaczęły mnie męczyć skurcze żołądka. Wreszcie o piątej wstałam. Zaparzyłam sobie rumianku. Ugotowałam odrobinę kleiku z kaszy jaglanej i jakoś dochodzę do siebie.
Trudno! Czas więc teraz na plan "B". To znaczy nadal będę się odchudzać, mało jedząc, ale już w żadnym razie się nie głodząc, bo widocznie długotrwała głodówka nie jest jednak dobra dla każdego. Skorzystam z cennej rady Amelii (dziekuję Ci kochana***) i bedę gotować sobie rosołki warzywne z kaszy jaglanej oraz popijać wodę z sokiem cytrynowym. Poza tym mam zamiar jeść warzywa, owoce i wszelkie inne kasze. Wszystko to w rozsądnych ilościach, bez tłuszczu, cukru, z niewielką ilością soli. Nie chciałabym za nic zaprzepaścić osiagnięć pogłodówkowych, to znaczy tych utraconych już czterech kilogramów.Mam nadzieję, że bóle żoładka w końcu mi miną. A jak nie to w poniedziałek wybiorę się do lekarza.
Piszę o tym wszystkim tu tak szczerze, przyznając się tym samym do porażki. Nie jest to przyjemne uczucie, bo każdy lubi być jednak choć troszkę podziwiany. Jednak niczego nie chcę udawać ani robić dobrej miny do złej gry. Zrobiłam, co mogłam.Widocznie czasami silna wola nie wystarczy. Trzeba jeszcze słuchać uważnie mowy swego ciała i robić wszystko, by sobie nie zaszkodzić.
Ale wiecie co mnie w obecnym stanie rzeczy cieszy? Jednak uda mi się spróbować truskawek w tym sezonie!:-))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Aborygeni
afirmacja życia
agrest
apel
apel o pomoc
asymilacja
Australia
autoanaliza
bajka
bal
ballada
baśń
Beksińscy
Bieszczady
blackout
bliskość
blog
blogi
bór
cenzura
Cesarzowa Ki
Cezary
chleb
choroba
ciastka
czarny bez
czas
czerwiec
człowieczeństwo
człowiek
czułość
Dersu Uzała
deszcz
dieta
dobro
dom
dorosłość
drama
drama koreańska
drewno
droga
drzewa trawiaste
Dubiecko
Dwernik Kamień
dwudziestolecie międzywojenne
dystopia
dzieciństwo
dzikie bzy
ekologia
elektryczność
erotyk
eutanazja
fajka
fantazja
film
flash mob
fotografie
fotoreportaż
glebogryzarka
głodówka
głód
gospodarstwo
goście
góry
Góry Flindersa
grass tree
grill
grudzień
grzyby
Gwiazdka
historia
historie wędrujące
horror
humor
humoreska
idealizm
ideologia
II wojna światowa
informacja
inność
inspiracja
internet
jabłka
Jacuś
Jacuś. gospodarstwo
Jacuś. lato
jajka
Jane Eyre
Jawornik Polski
jesień
jesień życia
kalina
Kanada
kanały
kangury
kastracja
kiełbasa
klimat
klimatyzm
koala
kobieta
koguty
kolędy
komputer
komunikacja
konfitury
konflikt
koniec świata
konkurs
konstrukcja
kosmos
kot
koziołek
kozy
Kraków
Kresy
kryminał
kryzys
książka
kuchnia
kulinaria
kury
kwiaty
kwiecień
las
lato
legenda
lęk
lipa
lipiec
lis
listopad
literatura
los
ludzie
luty
łąka
maciejka
macierzyństwo
magia
maj
malarstwo
maliny
mantry
marzenie
maska
metafora
mgła
miasteczko odnalezionych myśli
Michael Jackson
Mikołaj
miłość
Misia
mit
młodość
moda
mróz
mróż
muzyka
muzyka filmowa
nadzieja
nalewki
nałóg
natura
niebezpieczeństwo
niezapominajki
noc
nowoczesność
Nowy Rok
obyczaje
ocean
odchudzanie
odpowiedzialność
odrodzenie
ogrody
ogród
ojczyzna
opowiadanie
opowiastka
opowieść
Orzeszkowa
osa
Osiecka
owoce
pamięć
pandemia
Panna Róża
park
pasja
patriotyzm
pejzaż
pierniki
pies
pieski
pieśni
pieśń
piękno
piosenka
piosenki
pisanie
płot
początek
podróż
poezja
pogoda
Pogórze Dynowskie
polityka
Polska
pomidory
pomysł
poprawność polityczna
porady
postęp
pożar
praca
prawda
prezent
protest
protesty
przedwiośnie
przedzimie
przemijanie
Przemyśl
przepis
przetrwanie
przetwory
przeznaczenie
przygoda
przyjaźń
przyroda
psy
psychologia
ptaki
radość
recenzja
refleksja
relatywizm
remont
repatriacja
reportaż
rezerwat
Riverland
rodzina
rok
rośliny
rower
rozmowa
rozrywka
rozum
rymowanka
rzeka
samotność
San
sarny
sąsiedzi
sens życia
siano
sierpień
silna wola
siła
skróty
słońce
słowa
słowa piosenki
słowianie
smutek
solidarność
South Australia
spacer
spiżarnia
spokój
spontaniczność
spotkanie
stado
starość
strych
susza
susza. upał
szadź
szczerość
szczęście
szerszeń
śmiech
śmierć
śnieg
świat
święta
świt
tajemnica
tekst piosenki
teksty piosenek
tęsknota
tragikomedia
trauma
truskawki
uczucia
Ukraina
upał
urodziny
uśmiech
warzywnik
wędrówka
wędrówki
węgiel
wiatr
wierność
wiersz
wierszyk
wieś
wigilia
Wilsons Promontory
wino
wiosna
wiosnaekologia
wirus
woda
wojna
wolność
Wołyń
wrażliwość
wrotycz
wrzesień
wschód słońca
wspomnienia
wspomnienie
współczesność
Wszechświat
wychowanie
wycieczka
wypadki
wypalanie traw
zabawa
zabawa blogowa
zachód słońca
zapasy
zaproszenie
zbiory
zdjęcia
zdrowie
zielarstwo
zielononóżki
zielononóżki kuropatwiane
zima
zioła
zmiany
zupa
Zuzia
zwierzęta
zwyczaje
żart
życie
życzenia
Żydzi
żywokost
O jak mi przykro! Bardzo Ci wspolczuje choroby.
OdpowiedzUsuńOrganizm zaczal sie bronic przed inwazyjna glodowka, moze akurat w Twoim przypadku nie byl to najlepszy pomysl?
A moze to moja wina, ze wycofalam swoje zachwyty? ;) Moglam sobie w nich trwac i dalej Cie dopingowac. :(((
Mam nadzieje, ze ta lekka dieta, jaka podjelas, pomoze wrocic do rownowagi.
Zdrowia, Olenko, dbaj o siebie. A te kilka dodatkowych kilogramow to nie taki znow wielki problem, zdrowie wazniejsze.
Sciskam bardzo mocno, acz delikatnie, zeby nie zabolalo. :)))
Tak, zdrowie najważniejsze. Mój żołądek powiedział stanowczo "stop" i trzeba go było posłuchać. To chyba wszystko przez ogromna ambicję i zbyt silną wolę. Jak widać te cechy nie zawsze są dobre.Teraz powolutku, powolutku, ale z głową będę szłą do wymarzonego celu jedząc w małych porcjach zdrowe rzeczy.
UsuńMój zołądek od czasu do czasu przypomina mi jeszcze boleśnie o swoim istnieniu, ale już nie tak mocno jak ostatnio.
Dziękuję Ci kochana za słowa troski i przytulam sie z ufnością!:-)))
...powoli, bardzo powoli dojdziesz do siebie...z dietami ponoć tak jest, jedne służą, inne wręcz przeciwnie...najlepiej byłoby, nie zrozum mnie źle, udać się do dietetyka, on z pewnością ułoży Ci bezpieczną i skuteczną diete.
OdpowiedzUsuńZdrówka! Przytulam!
*:
Serdeczności :)
Tak, Meg - powoli i mądrze, ale w żadnym wypadku już sie nie głodząc. A do dietetyka raczej sie nie wybiorę, bo po prostu nie mam kiedy - roboty tutaj wciaz huk i zwierzęta pod opieką. Jakis najbliższy specjalista jest z 50 km ode mnie w Przemyślu.Dla mnie to cała wyprawa.
UsuńDziekuję za serdeczne myśli i różwnież pozdrawiam Cię ciepło!:-)*
...no to rzeczywiście czasu Ci brak na wizytę u dietetyka...pozostań więc przy "powoli i mądrze"...dużo owoców, mało tłuszczów, słodycze odpuść, i ...dasz radę! Może czas dojścia do optymalnej wagi Ci się wydłuży, ale efekty na pewno będą, zdrowa determinacja niech będzie Twoja siłą! :)
UsuńSerdeczności :)
Tak zrobię Meg! Samodzielnie, jednak korzystając z Waszych zyczliwych i mądrych rad dojdę do tego, czego pragnę. Wierze w to mocno. Bo co nagle, to po diable! Powoli, powoli uzyskam zadowalający mnie efekt.
UsuńI ja zasyłam Ci serdeczne myśli, kochana Meg oraz podziekowania za zainteresowanie i troskę!:-))
Uff jak dobrze, że przestaniesz się głodzić! Jaka porażka?! Zwycięstwem miała być śmierć z głodu ?? Teraz musisz powoli wracać, nie jedz cukru i białego pieczywa. Nie bądź radykalna. Szczerze mówiąc nieźle mnie wystraszyłaś tą głodówką! Całusy kochana i pamiętaj, że zwycięstwem też jest w porę się wycofać : )
OdpowiedzUsuńTo prawda. Byłam zbyt radykalna i przedobrzyłam. Najlepiej jest jednak odchudzać sie powoli, jedząc małymi porcjami niskokaloryczne produkty.
UsuńDzisiaj jest o wiele lepiej - wczoraj kaszki z marchewką podjadłam!:-)
Całusy Łucjo!***
a nie lepiej po prostu kupić spodnie rozmiar większe? Szkoda zdrowia, bardzo Ci współczuję, znam ten ból żołądka.
OdpowiedzUsuńJuż kupiłam!:-)) Ale tamte jednak fajniejsze....Co do bólu żołądka, to jeszcze się pojawia, ale rzadziej i na szczęśćie, nie tak mocno.
UsuńCiepłe myśli zasyłam Klarko!:-)
Olu- wystopuj. Martwię się o Ciebie !
OdpowiedzUsuńOwoców też nie można za dużo !
Zdrowiej Kochana, bo zatęskniłam mocno za Tobą.
Zofijanko! Już chyba będzie wszystko dobrze. Wczoraj jeszcze mnie czyściło, ale po tym poczułam ulgę. Żołądek od czasu do czasu jeszcze mnie zarżnie, ale słabiej i do wytrzymania. Kaszki z marchewką podjadłam, soki popijam. Wracam powoli do normalności. Dzisiaj jedziemy na zakupy warzywno-owocowe, żebym miała co wcinać. Cezary też chce sie przyłączyc do diety warzywno-kaszowej!
UsuńKochana moja, jeszcze nie raz sie spotkamy i mam nadzieję, że jak mnie nastepnym razem uściskasz to będę zupełnie zdrowa i troszke szczuplejsza.
Całusy!***
Najważniejsze, że jesteś, a tusza to drugorzędna sprawa.
UsuńMoc uscisków
Niby rdugorzędna, ale dla noszącego na swoim grzbiecie stale ten nadmiar kilogramów mocno męcząca...
UsuńJestem i zamierzam jeszcze długo być Zofijanko w zdrowiu i zyczliwosci dla ludzi oraz świata. No chyba, ze los ma wobec mnie inne plany. Ale kto by tam przewidział "widzimisię" losu?
Całuje Cię z tkliwością!***
to, że organizm się zbuntował to wcale nie dziwne.... głodówka to bardzo inwazyjny sposób na odchudzenie. Ja to widzę w ten sposób - tydzień głodówki na pewno oczyścił Twój organizm i teraz możesz na nowo zapełniać go zdrowym i dietetycznym jedzeniem...i na pewno będziesz dalej chudła tylko teraz już w nieco wolniejszym tempie ale za to sukcesywnie :) Teraz przed Tobą tak intensywny czas ogródkowo - zwierzakowy, że chudnięcie jest po prostu nieodwołalne! :)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę z całego serca!
Też mysle, że przez tydzień organizm wywalił z siebie mnóstwo śmieci. I to najzupełniej wystarczy. Teraz czas na zdrowe jedzonko, ciąg dalszy intenywnej pracy w gospodarstwie i na sukces w odchudzaniu osiagnięty z głową.
UsuńDo zdrowia powoli wracam - z każdym dniem jest lepiej.
Ściskam serdecznie Emko!:-))
Tydzień to i tak długo, więc jaka to porażka? Widocznie Twój organizm powiedział dotąd i ani kroku dalej.
OdpowiedzUsuńNa szczęście wiosna, lato, czy jesień sprzyja zdrowemu odżywianiu, więc bez wyrzutów sumienia i spokojniej możesz się odchudzać. Wizyta u dietetyka też nie byłaby niczym złym, zapewne.
Bólów żołądka współczuję, mam nadzieję, że miną.
:***
Też tak teraz na to patrzę - tydzień to i tak bardzo dużo. Dzisiaj kupimy przerózne warzywa i troche owoców, bo mi sie wszystko juz w domu pokończyło. Będę robic wszystko tak, jak należy. A do dietetyka nie wybiorę sie z braku czasu. Wiesz, jak sie mieszka na wsi to wszędzie jest daleko i każdej chwili szkoda. Wszyscy lekarze specjalisci są ode mnie najblizej w Przemyślu albo w Rzeszowie - to 50 km. Całodzienna wyprawa. A tu zwierzęta trzeba co chwile karmić, kur przed lisem pilnować...Ech, nie jest łatwo sie stąd wyrwać, niestety!
UsuńŻołądek jeszcze troche fika, ale mniej. Mam nadzieje, że z każdym dniem będzie lepiej.
Serdeczne myśli zasyłam Ci Lidko!:-))***
Olga, możesz to zbagatelizować, a możesz mnie posłuchać. Objawy typowe dla trzustki ( leżenie na wznak dawało ulgę ), dodatkowo stawiam na woreczek żółciowy no i żołądek. Wróć do normalnej diety, stopniowo i nie głoduj się kobieto bo wylądujesz na erce !!!!!!
OdpowiedzUsuńWybacz, ale nie mam pojęcia skąd takie głupoty do głowy przychodzą tak mądrej , fajnej kobiecie jak TY? I to żeby jeszcze popijać z rana kawę zbożową, która ma takie drażniące działanie na jelita i żołądek, a potem wspomagać się sodą !!! Mam nadzieje, ze się nie obrazisz, ale nie potrafię na spokojnie , gdy widzę jak ludzie robią sobie krzywdę. Głodówka maksymalnie może trwać 2 -3 dni i to po wcześniejszej konsultacji z lekarzem, nic na własną rękę.
Jak chcesz schudnąć to po prostu zastosuj dietę MŻ - mniej żreć, ja dzięki niej schudłam 21 kg w 5 miesięcy. Nie czułam głodu nie katowałam się, po prostu jadłam 5 posiłków ale malutkich. całuje mocno i wybacz mój atak ale to zboczenie zawodowe :)
Och, widzę że znasz sie na rzeczy Beatko. Szkoda, że nie mieszkasz tuz za płotem, mogłabym sie pewnie w wielu rzeczach poradzić. A sama, jak widać, postepuję ze sobą nieco wariacko. Teraz mam nauczkę.
UsuńWracam powoli do normalności. I zaczynam wprowadzać dietę MŻ. To chyba będzie dla mnie najlepsze - jak zresztą dla każdego.
Dziekuję Ci serdecznie za wszystkie sugestie i rady. Będę o nich pamietać i się stosować.
Pozdrawiam Cię ciepło!:-)
Wiem co to jest choroba,współczuję bardzo wiem po sobie.Ściskam jak najmocniej.
OdpowiedzUsuńDziękuje Agatko z całęgo serca i serdeczne myśli zasyłam!:-))
UsuńOlu! Jak pisałam wczoraj, już po przeczytaniu o tym, że od początku maja głodujesz, zaniepokoiłam się. Po Twoim sprostowaniu, że chodzi o początek czerwca, trochę odetchnęłam, jednak i tak myślałam, że teraz, gdy macie tak dużo pracy, to chyba nie jest dobry czas na taką dietę. Ale ja nie bardzo się znam na takich kwestiach, więc się nie "wymądrzałam", ale to, co napisała Magda Spokostanka, wydało mi się rozsądne. Po tym co napisałaś dzisiaj, jestem już pewna (choć nadal nie mam doświadczenia w tych sprawach), że nie można tak radykalnie stosować takich głodówek. Myślę, że bardzo sensownie napisała Artambrozja, zresztą o tych pięciu posiłkach słyszałam już nie raz, że lepiej często, ale mniej. No i zdrowo: warzywa, owoce, kasze, zioła. Co do objawów wskazujących na trzustkę czy woreczek żółciowy, to się nie wypowiadam, ale do lekarza powinnaś chyba się wybrać, choćby kontrolnie, nawet jeśli te przykre dolegliwości ustąpią. Czego Ci z całego serca życzę! I absolutnie, ale to ABSOLUTNIE, nie myśl o tym, co zaszło, jak o porażce! No jak dziecko, jak dziecko... Dałabym Ci prztyczka w nos, gdybym była bliżej, ale zaraz potem utuliłabym Cię mocno. Dbaj o siebie, dziewczyno kochana.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię bardzo mocno.
:***
Okazuje się, ze głodówka jednak nie jest dla każdego. A przynajmniej nie tygodniowa. Nauczona na własnym przykładzie nie będę już jej nikomu polecać, zeby sobie nikt krzywdy nie zrobił. A mój zołądek nie raz w życiu juz miewałswoje fanaberie. Powinnam o tym pamiętac i nie narażać go na taki szok jak ta głodówka. teraz postaram sie byc mądrzejsza i próbowac zrzucać wage tak, jak należy, czyli jedząc mniej i tylko okreslone produkty.
Usuń(A co do tego, że jak dziecko jestem, to niedawno sama doszłam do wniosku, ze siedzi we mnie wciaz ta mała, zakompleksiona Oleńka, która wciąz musi udowadniac, że zasługuje na sympatię i szacunek...)
Joluś! Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuję za Twoje ciepłe słowa trosk i zyczliwości dla mniei!:-))***
:******
UsuńI pozdrów swój wrażliwy organ żołądkowy ode mnie. :)
Pozdrowiłam go i zaburczał delikatnie w odpowiedzi! I już nie boli!:-))***
UsuńRaz przeżyłam taki atak i najgorszemu wrogowi nie życzę! Głodówka wbrew powszechnej opinii nie jest dobra dla większości z nas. Za to zdrowa dieta - i owszem. Ja schudłam ponad 15 kg w ciagu kilku miesięcy. Jak? Po pierwsze dieta głównie owocowo -warzywna plus chude sery, jogurt, kefir. Pieczywo tylko ciemne i mało. Porcje niewielkie. I dużo ruchu. Z tłuszczy - dobry olej i oliwa z oliwek. Zdrowiej kochana!
OdpowiedzUsuńAsia
Ból żoładka może sie dać bardzo we znaki! na szczęście dzisiaj jest juz ze mną znacznie lepiej. Twoja dieta Asiu bardzo mi sie podoba. Dzisiaj jadę do sklepu, to kupię co trzeba i pojadę z tym koksem. W moim warzywniku sałata jest juz gotowa do chrupania a mam jej takie ilości, ze moge ją chrupać do każdego posiłku!
UsuńPozdrawiam Cie ciepło Asiu i dziękuję za mądre rady!:-))
Ja ciężko znoszę głodówki więc dałam sobie z nimi spokój, przynajmniej do czasu sprawdzenia, czy z moim cukrem we krwi jest wszystko OK, ale tak mi się nie chce iść do lekarza... Próbowałam kilka razy, ale sam ból głowy i ogromne osłabienie nie pozwala robić mi nic więcej poza gniciem w fotelu albo łóżku.
OdpowiedzUsuńTak, Gaju.Głodówka to ogromny szok dla organizmu. Trzeba być chyba zupełnie zdrowym, żeby móc sobie na nia pozwolić. A prawie każdy ma jakieś dolegliwości, które są przeciwskazaniem. Też juz dam sobie spokój z głodówkami, bo na zawsze zapamiętam te bóle żołądka, które mnie trapiły i od czasu do czasu jeszcze w łągodniejszej formie sie odzywają.
UsuńOdchudzajmy sie zatem mądrze - zwłąszcza teraz gdy zaczyna byc w bród wszelkich owoców i warzyw.
Pozdrawiam Cie ciepło!:-))
Oleńko wszystko można , odchudzać się też tylko z " głową" . Ja odchudzam się w ten sposób, że po prostu mniej jem, niewiele schudłam , ale przynajmniej nie tyję.
OdpowiedzUsuńZa tydzień lecę do Londynu, będę mieć wieczór autorski mojego najnowszego tomiku, a tu sukienka była za ciasna, musiałam trochę się odchudzić. Najgorsze, że są truskawki a ja je uwielbia z cukrem i śmietaną.
Mam nadzieję, że jak pisze t słowa Ty czujesz się lepiej.
Życze wytrwałości w odchudzaniu, pozdrawiam cieplutko.
Alinko! Po pierwsze gratulacje z powodu wieczoru autorskiego w Londynie!:-))
UsuńA po drugie będę juz teraz odchudzac sie z głowa. Czuję sie zdecydowanie lepiej .I na szczęście uwelbiam truskawki bez żadnych dodatków. A w lesie zaraz będą chyba poziomki. Musze znaleźć czas by połazic i poszukać, bo to moje ukochane owoce.
Pozdrawiam Cię serdecznie Alinko i wszystkiego dobrego życzę!:-))
Kochana, to żadna porażka i żadne przyznawanie się do błędu! Każdy ma prawo do szukania swojej drogi w życiu, tej żywieniowej też. Najważniejsze to słuchać siebie i już. Głodówki są też nam potrzebne i dobrze sobie robić je tak przynajmniej 2 razy w roku. Ja kiedyś też pościłam 5 czy 7 dni , ale niezbyt dobrze to wpłynęło na moje samopoczucie i nigdy tego nie powtórzyłam, ale 48h głodówki można sobie robić bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, a wpłynie to dobrze na nasze jelita. Nie możemy się jednak oszukiwac ,m wymyśłać i kombinowac - JEŚĆ TRZEBA! - i najlepsza dieta to ta, kŧora zawiera wszytko, o ile oczywiście niei ma zaleceń lekarza. Moja dietetyczka jako rodowita Japonka zawsza powtarza - nie wydziwiaj - jedz lokalnie - jedz naturalnie !!! I ty moja droga masz do tego niesamowite pole do popisu...;)
OdpowiedzUsuńNie odrzucaj ze swojej diety niczego - ograniczaj i zmniejszaj porcje. Latem nie potrzebujesz dużo tłuszczów, ale zimą zdrowo jest zjeść tłusty rosół ( mały talerzyk) czy pajdę chleba z własnej roboty smalcem - bo zauważ, ze to jest jedzenie naszych dziadów i pradziadów, a jacy oni szczupli i zdrowi byli( mówię ogólnie o pokoleniu) CUkier też nas nie zabija, cukier nie jest zły! Zabijają nas tony zjadanych ciasteczek, gazowane napoje i inne śmieciowe jedzenie - SŁODZIKI i wszelakie jedzenie typu LIght napychają kieszenie producentóew, a rujnują nasze organzmy i wprowadzają totalny chaos w naszej przemianie materii - od tych produktów TYJEMY NAJBARDZIEJ-
Olgo kochana słuchaj siebie i swojego organizmu - on wie najlepiej co mu potrzeba ...:) Zdrówka życzę i wytrwania , bo sama tego wytrwania potrzebuje, bo jakbym się trzymała tego co powyżej napisałam, to bym nie miała tych ekstra kilogramów z każdej strony..:)
Dziekuję Ci Sznupciu za te wszystkie rozsądne, zyczliwe słowa. Tak, mnie właśnie dobiły słodycze, chleb z masełkiem, tłuste, pieczone kurczaki, piwko wieczorami...Odrzucam to wszystko, bo po pierwsze nie mam teraz na te rzeczy najmniejszej ochoty, po drugie nie chcę znowu utyć, a po trzecie nadchodzi okres obfitości warzyw i owoców. Tylko zrywać i jeść (albo kupować, póki na polu niedojrzałe). I chudnąc, rzecz jasna, przy okazji też.
UsuńTrzymam kciuki za siebie i za Ciebie. Żeby nam sie udało. Żebyśmy nie były w końcu jak ta gąbka - raz wyciśnięta a raz nasiąkła wodą. No i żebyśmy były w koncu z siebie zadowolone, bo to najwazniejsze.
Pozdrawiam Cie Sznupciu z wdziecznoscia za Twoją obszerna, ciekawą wypowiedź i rady dla mnie!:-))***
oj tak musimy się wspierać w tej walce z naszymi słabościami, ale nie możemy się dać zwariować, bo przecież chcemy być zdrowe i szczęsliwe - a człowiek, który się głodzi nie może być szczęśliwy - to wbrew naturze..:-D Buziaczki zasyłam :)
UsuńOj, Sznupciu! Bo są na tym świecie ci, co jedzą co chcą i nie tyja. A są i tacy, co i od sałaty przyrastają w biodrach. Ale może Ci drudzy maja jakieś dodatkowe zalety - jak choćby radosc zycia, wiarę w ludzi, zyczliwośc dla świata i mnóstwo marzeń w plecaku...?Trzeba sie jakos pocieszac, prawda?
UsuńSciskam Cię gorąco Sznupciu miła!:-))
No właśnie:) Już w poprzednim poście chciałam napisać, ze tak długie głodówki są bardzo niebezpieczne, ale Twoj post był tak pełen optymizmu, ze wyhamowałam. Postanowiłam to wpisac dzisiaj i widze, ze już dokonało się:( Siemie lniane na wsiatkij słuczaj, zeby Ci scianek żołądka nie zżarły kwasy.
OdpowiedzUsuńI jeszcze dodam, bo już tu dziewczyny pisza, o potrzebie dokarmiania organizmu- w naszym wieku chudniecie jest w ogóle niebezpieczne, n ie mówiac już na gwałtownej utracie urody po gwałtownym schudnieciu.
Tak wiec- odchudzanie tak, tylko nie w takim ekspresie i nie takie drastyczne. Przytulam ciepło Twój bolejacy Organizm.
Sznupkowie- kocham Was za delikatne "pionizowanie" Olgi:):):)
UsuńMUsże kupic sobie siemię, bo mi kury zżarły wszystko! Ja to jestem taka akrobatka - raz podskakuję wysoko na linie w euforii i nadmiernym optymiźmie a raz opadam nisko, tłukąc sie boleśnie!
UsuńPostaram sie juz znormalnieć - choc odrobinę - i przede wszystkim nie szkodzic sobie!
Serdeczności posyłam Ci Jaskółeczko i przytulenia pełne czułosci!:-))
Olgo kochana! Jaka przegrana? Przegrywają ci, którzy nic nie robią, niczego nie próbują... Dopóki mamy otwarty umysł i chęć do próbowania nowych rzeczy w życiu to jesteśmy w y g r a n i ! Ja bardzo nie lubię chodzić do lekarza, więc zrozumiem Twoją niechęć do tej wizyty, ale może spróbuj się przemóc i odwiedź jakiegoś medyka, zrób badania. Uspokoisz się i będziesz spokojnie prowadzić dietę dalej :))))
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że już czujesz się lepiej.
Ściskam mocno!
Do lekarza, tak jak i Ty, nie cierpie chodzic. Zresztą nie mam na to w ogóle czasu. Ale jak będę sie czuła źle to pójde, bo żartów nie ma.
UsuńBedę teraz przeprowadzać u siebie bardzo zdrową diete - zadnego głodzenia, małe, niskokaloryczne, regularne posiłki oparte na warzywach, kaszach, owocach, kefirze, jajkach itp.. Mysle, ze to na pewno zrobi mi dobrze i pomoże schudnąć a nie zabierze sił i dobrego samopoczucia.
Czuję sie o wiele lepiej (troszkejeszcze w żołądku czasem pobolewa, ale to juz nic).
Zosieńko serdecznosci zasyłam!:-)***
Taka głodówka nie jest dobra dla NIKOGO. Nie słuchaj, proszę, domorosłych szarlatanów. Od kilku lat borykam się z chorobą wrzodową żołądka i wiem, o czym mówię. Oleńko, nie niszcz swego organizmu. Czyli najcenniejszego "nośnika", jaki posiadasz. Żadna doraźna korzyść nie jest tego warta. Kasza jaglana jest wręcz dobroczynna, może czynić cuda. Z tym, że może na początek trzeba ją przecierać, ponieważ ma ostre drobinki mogące podrażniać uszkodzoną błonę śluzową żołądka. Zgłoś się do lekarza - czasem konieczne jest zażywanie leków hamujących wydzielanie kwasów. Ja biorę je przewlekle, ale większości wystarczą trzy tygodnie do czasu wyleczenia nadżerek. Opisane objawy wskazują na to. Wracaj nam do zdrowia, Olu.
OdpowiedzUsuńTak, będę już mądrzejsza Errato. Nie mam zamiaru przecież paść, ale zyc jeszcze długo w zdrowiu na tej mojej pięknej wsi.Zoładek to bardzo delikatne "zwierzątko". Nie wolno go katować. Postepuję teraz z nim ostrożnie. Wczoraj ugotowałam sobie zupkę oparta na marchewce, pietruszce i kaszce jaglanej. Porcja jak dla niemowlaka, ale mnie teraz wszystko wydaje sie za duzo i z trudem to zjadłam. Zoładek mi sie widocznie skurczył.
UsuńNie wiem, jak to będzie z lekarzem, bo tu kurcze na wsi, wszystko jest o wiele bardzoej skomplikowane niz w mieście. Miejscowy lekarz przyjmuje dwa razy w tygodniu a wdtedy są u niego tłumy. A specjaliści są tylko w Przemyslu albo w rzeszowie - to 50 km ode mnie. A wiec całodniowa wyprawa! A ja przy moich zwierzakach nie moge sobie teraz na to pozwolić. Dobiero jesienia będę troche wolniejsza, jak mi te maluchy wszystkie podrosną.
Współczuję Ci kochana problemów z wrzodami zoładka. Wyobrażam sobie, jak bardzo zaburza Ci to normalne funkcjonowanie i pogarsza samopoczucie.
Ciepłe mysli Ci zasyłam!:-))***
Tydzień to bardzo bardzo długo! Możesz być dumna ze swojej silnej woli. Już wiesz, że potrafisz. Myślę, że starczy na długo ...
OdpowiedzUsuńA teraz kapryśną ambicję i rozdrażnionego egusia, usadź w miękkich fotelach i puść im kojąca muzykę:)
Delikatnie, cieplutko przytulam!
ps - jak będziesz za chuda, to Ci się nigdy nie odważę pokazać :)
Boszsz, obawiam się więc, że ja odpadam w przedbiegach i w ogóle nie mam co marzyć o oglądaniu się z Tobą, Magdo. :(
UsuńHm, a gdybym tak się zawzięła i nieco podtuczyła? ;)
Ha! Widziałam Twą zwiewną postać u AnkiW.
UsuńChyba taka jesteś od zawsze i na zawsze, bez dietetycznych katuszy. Wróżki tak nierówno rozdają i nie ma na to rady :)
Ja się może kiedyś odważę na spotkania i wtedy ruszę jak fala przypływu!;):)
Może nawet ruszysz jak Hana - z całym taborem. Przynajmniej takie ma Hana plany. ;)
UsuńNo a z tym rozdawaniem dóbr przez wróżkę/los to już tak jest... Ale jeszcze nie wiadomo, czy mi rzeczona/y czego nie szykuje na przyszłość.
PS. I pamiętaj, że aparaty czasem trochę oszukują. :)
Oj tak, dziewczynki, Jola została hojnie obdarowana czym wywołuje moją kłującą zazdrość! Ech, Jolka, Jolka jak ja bym tak chciała!
UsuńMagdo, przybij piątkę. :((
A Ciebie, Olu, serdecznie pozdrawiam, zadbaj o siebie teraz, pogłaszcz się po główce, bo wytrzymałaś niesamowicie długo! Jestem z Ciebie dumna, ale już wystarczy. Ja wytrzymałam kiedyś na sokach trzy dni. Fajnie było, ale to był kres moich możliwości. Dobrego samopoczucia życzę! Będę pisać w wiadomej sprawie... :)
Madziu - nigdy nie będę za chuda! Bez obaw, kochana! Mam zamiar kiedys Cie porzadnie uściskać, nie bacząc na swoje czy Twoje gabaryty!
UsuńA poza tym moje ego dostało nauczke i teraz pokornie i cichutko siedzi sobie w kącie, jak zbesztany psiak!
Całusy zasyłam gorace!:-))***
Jolu! Nie mam jakos kompleksów względem Ciebie. Tak ciepła, szczerą i serdeczną jestes osoba, że choćbys wyglądała niczym Brigitte Bardot bez namysłu zaprosiłabym Cie do siebie i ugościłą czym chata bogata (to znaczy obecnie warzywami z kaszą jaglaną - he, he!:-)))
UsuńGosiu! Ciesze sie, ze sie odezwałaś!IWiem, ze i Ty borykasz sie z nadwagą i ten temat jest dla Ciebie ważny. Fajnie, że doceniasz mój siedmiodniowy trud. Nigdy nie zapomnę tego czasu, ale i nigdy go juz nie powtórze. Głodówka jednak nie dla mnie.Lepiej odchudzic sie wolniej, ale zdrowiej.Co tez będę teraz czynić.
UsuńCzekam na liscik w wiadomej sprawie i posyłam Ci mnóstwo ciepłych myśli!:-))
Droga Olu, jestem pewna, że z Tobą kasza, choćby i bez warzyw, smakowałaby jak najwymyślniejsze specjały. Już my byśmy ją sobie czymś przyprawiły... :)
UsuńUściskuję Cię mocno, ale delikatnie.
Ach, i cieszę się, o czym przeczytałam gdzieś wyżej, że i Cezary dołącza do Twojej warzywno-kaszowej diety - będzie Ci znacznie łatwiej, a i jemu to na dobre wyjdzie. I niniejszym połówkę Twoją pozdrawiam. :)
Tak, dzisiaj ugotowałam garnek przepysznej zupki warzywnej z kasza jaglaną i zajadaliśmy ja w ogordzie pod czereśnia aż miło. A capek Kurdybanek dokuczał nam cały czas i próbowałwciskać pyszczek do talerzy!:))
UsuńJolus, nic nie powiem więcej, tylko - fajnie ze Cie poznałam, wiesz? A może kiedyś poznam osobiście i niejedna zupkę razem zjemy?:-))
Należy Ci się Olu solidne lanie!!!! za brak rozsądku!!!! Też chcę schudnąć,ale rozsądek nakazuje robić to ostrożnie, powoli ograniczać jedzenie, jeść niskokalorycznie i wówczas efekt będzie powolny, ale długotrwały i nieszkodliwy!
OdpowiedzUsuńI zdrowia Ci kochana życzę!
Basieńko! Juz będę grzeczna! Dostałam nauczkę, której nie zapomnę do końca zycia.
UsuńA z czego Ty chcesz chudnąć, kochana? Gdybym miała takie piekne nogi, jak Ty, to bym sie nigdy za odchudzanie nie brała!
Pozdrawiam Cie gorąco i samych dobrych rzeczy zyczę!:-))
Nogi owszem, ale wyżej...tragedia:-)))) tylko ukrywam:-)))))
UsuńZ kolei ja ukrywam nogi, bo wyżej to nawet moze byc, bo biust mam mały i w pasie też nie jest xle. Mamy rózne typy figury. Mam pomysł. Połaczmy Twoje super nogi i sliczną twarzyczke z moim korpusem i na pewno powstanie z tego wystrzałowa babeczka!:-))))!!!
UsuńPolecam Ci soki owocowo-warzywne, np burak ma własciwości detoksykacyjne, masz sokoworówkę? Zacznij od jednej porcji (szklanki) dziennie, sok marchewkowo-buraczkowy jest świetny, mozna kombinować z jablkiem i gruszką do tego, również smoothies- koktajle owocowe, zrobione w blenderze, banan, kiwi, winogrona... co kto lubi! Świetnie oczyszcza organizm, dostarczajac wszystkich potrzebnym witamin i minerałów. Do tego herbatki ziołowe, rezygnacja z kawy i czarnej herbaty - ja tak umiałam miesiącami się odzywiać, same soki, koktajle, i kwitłam!
OdpowiedzUsuńNie mam, niestety, sokowirówki. Moze sie kiedys dorobię, bo coraz bardziej mam na nią chęć. Mam natomiast blender. Tylko nie mam owoców, które by sie do niego nadawały. Jak kupię truskawek to sobie zblenduję. Z kawy i herbaty juz zrezygnowałam. Popijam przerózne herbaty ziołowe i soki z kartonika. Czekam na swoje owoce. Wtedy będę miałą pole do popisu.
UsuńPozdrawiam Cie ciepło Kamphoro i dziekuję za ciekawe informacje!:-))
Wolę być gruba, ale z kawą:-))))) i mocną herbatą:-)))))
UsuńAkurat w moim przypadku wyrzeczenie sie kawy czy herbaty nie jest żadnym wyrzeczeniem. Bardzo lubie ziołowe herbatki i przywykłam do nich. Znacznie gorzej Basiu znosze niemoznosc zjedzenia chleba...(:(:(:
UsuńCzytalam wczorajszy wpis, ale jakos nie mialam nic madrego do powiedzenia. Bylas tak optymistycznie nastawiona i taka radosna, nie chcialam tego psuc moimi obawami.
OdpowiedzUsuńJa wiem, ze glodowki sa dobre dla organizmu, ale wiem tez ze nie kazdy organizm sie do nich nadaje. I dodatkowo nie mozna w dlugoterminowa glodowke wejsc tak "z marszu". Masz szczescie, ze sie skonczylo jak skonczylo i to jest ogromny SUKCES.
Ja nawet jak robilam (dawno temu) trzydniowa glodowke to poprzedzalam ja ograniczaniem jedzenia przez dwa tygodnie wczesniej, zeby organizm powoli przygotowac.
Olusia, czy Ty chcesz od nas jakiegos zbiorowego klapsa dostac?
buziaki:****
Ten zbiorowy klaps od Was mam,przyjmuje go z pokorą, bo zasłuzyłam. Teraz postaram sie być rozsądniejsza i odzywiać sie zdrowo, ale w rozsądnych ilościach, bo jak widać, głodówka nie zrobiła mi za dobrze. Zbyt ufnie i euforycznie do tego podeszłam - tak zresztą, jak do wielu w zyciu spraw. Mam już swoje lata i nie czas na eksperymenty i szaleństwa oraz optymizm w stylu Pollyanny czy Ani z Zielonego Wzgórza. Zdrowie jest ponad wszystko.O czym zresztą, sama dobrze wiesz.
UsuńI ja wiele buziaków Ci zasyłam, kochana!:-))***
Jestem pelna podziwu dla ciebie Olu, tydzien glodowki wytrzymalas, to jest cos. Ja nie dalabym rady, jestes WIELKA.
OdpowiedzUsuńNie bede powtarzala za dziewczynami ale rowniez uwazam, ze odpowiednia dieta moze zdzialac cuda i malymi krokami zrzucisz zbedne kilogramy.
Zdrowka Ci zycze, dbaj o siebie.
Tą głodówką pokazałam sobie, ze nadal na wiele mni stać i że potrafie mieć żelazną wole. Jednak jednoczesnie dostałąm informacje od swego ciała, że trzeba byc dla siebie samej bardziej wyrozumiała, łagodną i cierpliwa. Nie robic sobie krzywdy w imię jakichś tam ambicji. Dbać o siebie mądrze. i tak właśnie zamierzam zrobić. Teraz będę jeść mniej, ale na pewno zdrowiej. I wierze, że powoli osiagnę swój cel. Bo potrzebuję tego zrzucenia wagi nie tylko dla lepszego wyglądu, ale przede wszystkim dla samopoczucia. Nogi mi juz wysiadają i kręgosłup od noszenia tego nadbagażu.
UsuńPozdrawiam Cie ciepło Ataner i dziekuję za Twoje słowa!:-))***
To co napisała Kaphora z Podlasia weź Olgo pod uwagę to są ważne słowa. Zaszalejcie z Cesarym, kupcie wyciskarkę do soków, wiem ze droga wiem, ale stokrotnie się zwróci w szybkim czasie.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś wchodziłam w głodówkę z marszu i piłam tylko wodę a jeszcze dawno dawno temu litr mleka za komuny to było, schudłam i świetnie się czułam. Później dłutowała głodówka 40 dniowa ale piłam soki a dokładnie multiwitaminę. Ostatnią głodówkę opisałam na blogu.
Soki z wyciskarki są doskonałe, wyciśniesz z owoców z warzyw z liści wszystko zostaje suchy pył. :)
Wyciskarkę można kupić u nas w Łodzi, jest przedstawiciel i można kupić na raty. Swoją już mam kilka lat, w w zeszłym roku drugą targałam do Szkocji. Można ją też kupić na raty.A gwarancja to 15 lat.
Dobrze że sobie poradziłaś spokojnie teraz kleiki i inne takie paskudztwa jedz na zdrowie. :)
Napisałam maila doszedł?
O sokowirówce napisałam Ci juz maila. Może za jakis czas kupimy. Na razie będą warzywa, owoce,
Usuńzupki, truskawki, jogurty i kefiry. Ależ to pychota po takim poście!:-))
Ściskam gorąco Elusiu!***
Przykro mi z powodu bólu... Ale każde doświadczenie jest cenne... :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. I ja już wiele nauki wyciągam z mojego doświadczenia. Nie zapomnę na pewno tego do końca zycia! Ból to nauczyciel nie do zapomnienia.
UsuńAle już nie boli, na szczęście. Musze być tylko dobra dla mojego żoładka.
Pozdrawiam ciepło, Abi!:-))
Oj, oj!
OdpowiedzUsuńPracujesz, zyskujesz mięśnie a one ważą i układają się nie zawsze tam gdzie tego chcielibyśmy.
Głodówka to podobno nie tylko niejedzenie ale cała filozofia, bo organizm poddany nagłemu głodowaniu mało, że się buntuje to zacznie odkładać to i owo na ewentualnie gorsze czasy. Zachwianie flory bakteryjnej układu trawiennego nie jest warte tych czterech kilogramów na minusie. Mam wrażenie, że coś innego się za tym kryje. Oby jakaś miła uroczystość, na której chcesz wyglądać super szczupło a nie jakieś kłopoty ze zdrowiem.
Szybkiego powrotu do siebie życzy echo.
Mnie po prostu bardzo męczy moja nadwaga. Cierpi od niej kręgosłup i nogi.A pracy w gospodarstwie coraz wiecej. Tymczasem krasnoludki zastrajkowały na dobre albo przeniosły sie do Królewny Sniezki na stałe.
UsuńTeraz powoli, ostrożnie, nie głodząc sie spróbuę zrzucić kilka kilogramów. Musze to zrobic dla swojego dobra. A wygląd to chyba sprawa drugorzedna, chociaż nie lubie oglądać w lustrze tych wałeczków i puszystości. Jednak zawsze można zgasić światło w łazience i jest OK!
Dziekuję Echo, Ci za życzliwośc, zainteresowanie moją osoba i dobre życzenia! Dobra z Cieibie dziewczyna!:-))*
Oj Olu cóz ja mogę jeszcze napisać już dziewczyny dosyć Cie zbeształy.Waga wagą,ale pamiętaj wnętrze człowieka jest najważniejsze.Wiadomo każda z nas chce być piękna,ale jeżeli mamy przypłacić to zdrowiem to lepiej mieć te nadmiarowe parę kilo.Zdrówka życzę i dbaj o swoje zbolałe ciałko.
OdpowiedzUsuńJa też uwazam, że wnętrze czyli dusza to najwazniejsza sprawa. Chciałabym tylko dobrze sie czuc, a te dodatkowe kilogramy bardzo mi juz wadzą. Kręgosłup i nogi nadmiernie obciązają. A z tego i ból i zmęczenie.
UsuńBrydziu kochana! Bedę już dbała o siebie i dchudzała sie powoli izdrowo!
Pozdrowienia serdeczne Ci zasyłam i takze dobrego zdrowia zyczę!:-))
Dobrze , ze tak się to skończyło. Pisałam w poprzednim poście, ze z głodówka należy ostrożnie, pod nadzorem i przy minimalnym wysiłku. Najlepsza metoda to ŻM, to nie tylko do Ciebie do mnie również. Żryj mniej. Po prostu , każdy posiłek powinien być przygotowany w odpowiednio mniejszej porcji niż dotychczas i bez dojadania. Jeden posiłek to najlepsza ilość - tyle co zmieści się w garści. Co do bólów żołądkowych Olgo powinnaś udać się do lekarza. Dla spokoju zrobić USG jamy brzusznej. A i czasami powinno się zrobić badania nie tylko gospodarki tłuszczowej ale również hormony tarczycy. Trzymaj sie zdrowo i we wspaniałej kondycji.
OdpowiedzUsuńJa oczywiście przeczytałam twój komentarz Izo pod poprzednim postem i naprawdę wziełam sobie do serca Twoje oraz pozostałych rady. Juz nie głoduje, tylko jem w małych porcjach niskokaloryczne posiłki. Dobrze mi to robi, bo odzyskałam siły a żoładek czuje sie już zupełnie dobrze.
UsuńPewnie kiedyś udam sie do lekarza specjalisty, bo i mnie niepokoi zachowanie mojego zołądka (ale u mnie tak dalekie wyprawy to mozliwe tylko w miesiącach późnojesiennych lub zimowych - wcześniej więżą mnie tu obowiązki gospodarskie, a wyprawa do lekarza dla mnie to 50 km i cały dzień poświecony na to tylko - to dla mnie luksus i niemoznosc, po prostu).
Trzymam się i jest dobrze. I mam nadzieje, że będzie dobrze, bo nic głupiego nie mam juz zamiaru robic i szkodzic sobie samej.
Serdecznie posdrawiam Cie Izo i dziękuję za Twoje słowa!:-))
Olu, dopiero teraz udało mi sie wejsc, moj net strajkuje tak czesto... Olu, gratuluje wytrwałosci, tak dluga glodowka umocnila napewno i odtrula Twoj organizm wystarczajaco. Teraz musisz go powolutku odbudowywac i przywracac do zdrowia, a napewno bedzie dobrze. Krupnik z kaszy jaglanej spozywany kilka razy dziennie zregeneruje Twoj organizm, do tego herbatki ziolowe. Niestety truskawki nie polecalabym sa bowiem śluzotworcze i cieżkostrawne. W ogole surowe owoce przynajmniej na poczatku wyeliminowalabym z Twojego jadlospisu, a zamiast nich pieczone jablka, ktore doskonale oczyszczaja jelita i pomagaja w odbudowaniu dobrej flory bakteryjnej.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci również ksiazke Stefanii Korżawskiej "cztery kroki do zdrowia", to niewielka, ale bardzo przydatna ksiazeczka,zawierajaca wiele cennych rad.
Oprocz tego siemie lniane, ktore ma zbawienny wplyw na żoladek. Moja mama wyleczyla sie nim z agonalnej choroby wrzodow na dwunastnicy.
Serdecznie Ciebie pozdrawiam, duzo zdrowka zycze i dobrych budujacych cialo i umysl mysli, wszak te sa niezwykle wazne w budowaniu naszego zderowia!
Amelio, polecane przez Ciebie krupniczki z kaszy jaglanej zajadam codziennie. Rozsmakowałam sie w tym zupkach bardzo i poza jogurtem, owocami (jabłka i truskawki) i warzywami zjadanymi na surowo (sałata, ogórki, marcherwka) nic mi na razie do szczęścia nie brakuje. Czuję sie bardzo dobrze. Nic nie boli. Mam mnóstwo energii. i tylko źle znosze ataki komarów oraz gzów, których tej wiosny jest ogromna ilosc w naszej okolicy. Moze znasz jakis dobry, domowy specyfik do ochrony przed tymi "wampirkami"?
UsuńKupiłam sobie siemie lnu i gdyby znowu mój zoładek miał jakies nieprzyjemne doznania od razu zaaplikuję sobie kleik z lnu.Piję herbatki ziołowe. Ostatnio najbardziej przypadła mi do gustu lipowa.
Jesli gdzieś trafię na polecana przez Ciebie książkę, to z przyjemnościa i ciekawością ją przeczytam.
Bardzo dziękuję Ci kochana za wszystkie cenne rady. I posyłam Ci mnóstwo serdecznych, pełnych wdziecznosci i zyczliwości myśli, zycząc Ci jak najlepszego samopoczucia i wszystkiego, co jest Ci jeszcze do realizacji Twych marzeń potrzebne!:-)))***
Oj to dobrze ,że u Ciebie juz wszystko ze zdrówkiem dobrze bo już zaczynałam sie o Ciebie martwić.Teraz wiem,że tylko nawał pracy powstrzymuje Cie przed pisaniem.Pozdrawiam Cię Olu cieplutko i ściskam .
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu piszę nowego posta, ale wciaz mnie cos od tego odrywa. Roboty rzeczywiście mnóstwo. Poza tym coś jest nie tak z moim laptopkiem - zbyt szybko sie przegrzewa. Moze teraz, jak upały na chwilę odpuściły cos mu sie poprawi a ja wreszcie skonczę pisać posta? Bo ze zdrowiem jest wszystko dobrze, kochana Brydziu! Bardzo dziekuję Ci za troskę i zyczliwe zainteresowanie!:-))
UsuńCiepłe mysli Ci zasyłam z porannego, chłodnego po wczorajszej burzy Podkarpacia!:-))***
Rany boskie! Opanuj się Kobieto! Dobrze, ogranicz jedzenie - mało, małokalorycznie, na małym talerzyku [kup niebieski, najmniej smakuje z niebieskiego], ale nie głoduj tak drastycznie. Wiesz, co świetnie działa? Godzina b. szybkiego marszu dziennie. Po 20 min. organizm zaczyna spalać nadmiary i wyzwalają się jakieś cudowne endorfiny. Pada? Maszeruj. Zimno? Maszeruj. Codziennie. Nie odpuszczaj, nie skracaj czasu marszu. Na wagę wejdź dopiero po miesiącu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Spokojnie Gaju! Już się przecież nie głodzę i w ogóle dogadzam sobie całkiem nieźle, jedząc zdrowe, niskokaloryczne potrawy A co do marszu o poranku, to od kiedy tu mieszkamy to prawie codziennie wyruszamy z Cezarym na poranne wędrówki po lesie. Kiedyś tylko z Zuzią a teraz z trzema kozami. I prawie nigdy nie jedmy wczesniej śniadania zatem wracamy z niexle burczącymi brzuchami. Ja mam tu w ogóle sporo ruchu i ciezkiej pracy. Tylko metabolizm kiepski, dlatego zmuszona byłam zastosować tak radykalne metody odchudzania. Ale nie dzieje mi ise żadna krzywda. Wręcz przeciwnie - czuję sie teraz naprawdę dobrze.
UsuńAcha - i na talerzykach z niebieskimi kwiatuszkami na obwodzie często zajadamy rózności. Ale czy to zmniejsza apetyt? Nie powiedziałąbym!:-))
Pozdrawiam Cię ciepło Gaju i dziękuje za Twa troskę oraz ciekawe rady!***
Nie , nie nie! Nie spacerki i wędrówki, tylko szybkie godzinne marsze jako ruch dodatkowy do tych rutynowych codziennych.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Hmm...Wstaję o piatej żeby ze wszystkim zdązyć. Wypadałoby chyba wstawać o czwartej na te godzinne marsze. Nie wiem, czy wydolę, Gaju!:-))
UsuńOlu,wszystko z umiarem.
OdpowiedzUsuń