Jak słownik PWN definiuje
słowo donos? Według niego to
zgłoszenie do władz, zwykle tajne, o dokonaniu przez kogoś jakiegoś wykroczenia
lub przestępstwa.
Zwyczajowo
składanie przez kogoś donosów odbierało się jako czyn nieetyczny, godzien
potępienia, niehonorowy. Dlatego też donosiciele nazywani byli denuncjatorami, informatorami, szpiegami,
agentami, konfidentami, szpiclami, wtyczkami, skarżypytami, paplami czy też
kapusiami.
Obecnie jednak
donos traktuje się jako najwyższą formę odpowiedzialności obywatelskiej i obowiązek
społeczny. A donosicieli nazywa się jakże szlachetnie sygnalistami. Mnie jednak
nie wiadomo dlaczego przychodzi na myśl były bohater Związku Radzieckiego,
komsomolec Pawlik Morozow, który zasłynął tym, że ślepo wierząc w nakazy
ideologii komunistycznej wydał na śmierć własnego ojca…
Po co o tym
piszę? Otóż dosięgła mnie właśnie niewidzialna ręka anonimowego sygnalisty. Owa
tajemnicza osoba kierowana zapewne właśnie ową odpowiedzialnością społeczną
zgłosiła do władz bloggera mój post pt. „Zaufać” jako naruszający wytyczne o tym, co jest
dozwolone a co niedozwolone na bloggerze. A owe władze po zapoznaniu się z tym
tekstem usunęły go z mojego bloga. Poinformowały mnie również, że każde kolejne
naruszenie przeze mnie owych wytycznych skutkować może usunięciem całego bloga.
Nie dziwcie się
więc, że nie ma już w archiwum bloga tamtego tekstu traktującego o popularnych
preparatach, Zielonym Ładzie i braku zaufania do władz. O tych sprawach pisać
mi nie wolno, gdyż nazywane jest to szerzeniem teorii spiskowych.
Do tej pory czytałam,
że takie sytuacje przydarzają się innym. Cenzura, donosy, ograniczająca wolność
wypowiedzi poprawność polityczna. To wszystko sprawiało, że z dnia na dzień
blogowiczom i autorom vlogów na YT znikały posty, filmy, a czasem całe kanały,
strony internetowe i blogi. A na facebooku onegdaj zamknięto nawet stronę
partii Konfederacja, bo zbyt śmiało i otwarcie wyrażała się tam o pewnych
sprawach. Teraz podobna sytuacja przydarzyła się mnie. Mieszkance cichego
siedliska pod lasem oraz mało komu znanej autorce bloga „Pod tym samym niebem”.
Wynika z tego, iż czujne oko Wielkiego Brata widzi wszystko i zrobi wszystko by
uciszyć pewne tematy, by maksymalnie ograniczyć wolność wypowiedzi. A usłużni sygnaliści skwapliwie mu w tym dopomogą. Mnie jednak naprawdę zdumiewa, że tak potężna instytucja jaką jest Google i należący do niej Blogger
zajmuje się cenzurowaniem bloga o tak małych zasięgach i znaczeniu jak mój.
Co ja na to
wszystko? No cóż. Do tej pory nieco naiwnie sądziłam, że mój blog jest mój. Że
wolno mi tu poruszać wszystkie ważne i ciekawe dla mnie tematy. Teraz
przypomniano mi, że zależę od władz platformy Blogger. A to blogowe miejsce
jest mi tylko łaskawie użyczane. I to tylko dopóki swym pisaniem będę mieścić się
w ściśle oznaczonych ramach.
Muszę się
zastanowić, co z tym dalej zrobię, jak postąpię. Bo niestety trochę odechciewa
mi się blogowania, jeśli wolno mi pisać tylko o ptaszkach, motylkach i
kwiatkach…Nie wiem także, czy ten tekst nie stanie się dla Bloggera powodem do
likwidacji tego bloga. Być może znowu zupełnie niechcący, czy nieświadomie
napisałam o czymś zakazanym. Wszystko jest przecież możliwe w tych dziwnych
czasach a zakres niepoprawnie politycznych zagadnień stale się poszerza. Do tego regulujące to wszystko przepisy są niejasne i nazbyt ogólne. Sprawia to, że nieomal każdy tekst może być oceniony przez współczesnych cenzorów negatywnie. Dlatego
też liczę się z tym, że to może być mój ostatni post.
P.S.
Odpowiedź dla osób, które pytają za co właściwie blogger usunął mi tamten post. Nie wiem, bo niczego konkretnego mi nie napisano. Mogę się tylko domyślać owych powodów na podstawie informacji dotyczącej polityki treści bloggera, której treść przesłano mi na pocztę mailową, ale która jest dostępna dla wszystkich cały czas w warunkach korzystania z usługi ( to ten napis malutkimi, szarymi literkami widoczny na samym dole paska po lewej stronie tam, gdzie widać statystyki bloga, komentarze i ustawienia). Poniżej podaję linka do tego miejsca, jeśli ktoś chciałby tam wejść i się zapoznać z mocno ogólnymi wytycznymi bloggera w sprawie tego, co jest na bloggerze niedozwolone.
Olga, bardzo mi przykro, że takie coś spotkało Ciebie, Twój blog, Twój post. Zresztą czuje się osobiście zle, bo i mnie to dotknęło, zabolało, przecież komentowałam, był mój komentarz i usunęli mnie. Nie mogę pojąć i pogodzić się z tym że tak daleko już zaszło, że coraz mniej wolności.
OdpowiedzUsuńI mnie jest przykro, Tereso. I w imieniu swoim i moich czytelników oraz komentatorów. Coraz częściej sobie uświadamiam, że żyjemy w świecie jak z Orwella...
UsuńOlu, uderz w stol a nozyce sie odezwa! Jakze mocno musialas dosiegnac prawdy na te trzy tematy, skoro tak jak mowisz, niewielki blog zostal potraktowany cenzura! Ja to nazywam demokracja totalitarna - hasla demokracji , ktorymi obecne wladze powiewaja jak sztandarem sa scisle obwarowane i jedynie sluszne : nikt nie moze sie wychylic. Po prostu zatyka mnie z bezsilnosci ale tez ze zlosci, jakim prawem? Kto im dal prawo decydowac co jest prawda a co nie? Mam takiego znajomego w Niemczech, ktory po ostatnich wyborach stwierdzil : " No nareszcie mozemy odetchnac, bo teraz w koncu bedziemy mieli w Polsce wolnosc slowa". Dla mnie jest po prostu albo kretynem albo strasznie naiwnym pol-glupkiem. Nie trac ducha Olu - wladasz slowem lepiej niz florecista floretem, Twoje slowa dotra do madrych, a glupi , badz zielono naiwni i tak nie zrozumieja. 💝Kitty
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiscie uderzyłam w stół, choć tak konkretnie nie wiem, w które miejsce tego stołu. Ale to chyba nie ma specjalnego znaczenia, bo w demokracji totalitarnej coraz więcej jest tematów zakazanych. To się w głowie nie mieści, do czego dochodzimy i jak bardzo jesteśmy zależni w Internecie od tej machiny władzy totalitarnej. Wolnośc słowa staje się pustym hasłem. Dostrzega to wiele osób, ale nadal za mało by zawalczyć o swoje prawa. Musimy chyba dojsc do jakiegoś dna, do ostatecznego uciemiężenia, żeby w koncu zrodziła się jakaś siła odradzająca prawdę i dobro.
UsuńNie chcę tracić ducha i nie tracę go, bo chyba właśnie na poniżeniu ducha ludzkiego zależy tym denuncjatorom i cenzorom. Myślę, co robić dalej...
Czuj duch, kochana Kitty!♥
Czujemy ducha Olu , a ducha nie zlamia💪 Jest nas wielu , bardzo wielu , ludzi ktorzy nie dadza sie zamknac " systemowi" i jego mackom. Ten tzw. system to nic innego jak elita skupiajaca majatek swiatowy, stojaca za wszystkimi wielkimi korporacjami , ktore rozmnazaja sie kazirodczo : matka, corka, potem corka laczy sie z inna corka, produkuja dzidziusia, ktory z kolei laczy sie z dzidziusiem innej corki itd itd. Ten sam kapital namnaza sie pod innymi nazwami. I na tych korporacjach, organizacjach i fundacjach opiera sie zarzadzanie swiatem. Poprzez rzady, poprzez podstawionych odpowiednich kandydatow i jeleni. Opornych, niezaleznych niszczy sie , usuwa i osmiesza medialnie ( koropracje sa wlascicielami mediow i moga sprzedac wszystko), a ugodzonych i oplaconych politykow uzywa sie do tworzenia odpowiedniego prawa i zarzadzania , w celu pomnazania majatkow korpo i zwiekszania kontroli nad ludzmi . Do tej kontroli potrzebna jest cenzura, duzo duzo cenzury , aby moc skutecznie nimi zarzadzac i sterowac w odpowiednia strone. Usciski Olu Kitty 💝
UsuńNie możemy dać sie złamać, choc tak wielu sie złamało. Ale właśnie dlatego musimy trwać przy swoim. Bo ktoś musi nieść to swiatło prawdy i wolności. Inaczej zginiemy w ciemnosciach...
UsuńTak, bardzo trafnei napisałaś o tych kazirodczych zwiazkach w korporacjach i podległych im firmach. To jest wszystko chore. To kanibalizm. Pasą sie sami sobą. Zamykają się na normalny swiat. Wynaturzaja sie jak dynastie cesarskie w starożytnym Rzymie. Prędzej czy później to musi sie rozpaść. Potwór pęknie od złej krwi i braku dopływu świeżych genów! A my przetrwamy - chociażby w jaskiniach!
Uściski, droga Kitty!♥
Nigdy mi nawet nie przyszło do głowy że Twój blog może być zagrożeniem, chyba że dla głupich i durnych. Piszesz mądrze i śmiało, pięknie i ciekawie o sprawach tego świata. Nie zniechęcaj się, donosiciel już chyba sie wypstrykał.
OdpowiedzUsuńMnie też to nie przyszło do głowy, Krystynko. Ale jak widać człowiek uczy sie całe życie i głupi umiera. To, jak piszę nie wszystkim musi sie podobać, ale żeby zaraz chcieć mnie karać, cenzurować? Orwell i tyle. A może już gorzej niz Orwell. A co do tej osoby (o ile to osoba a nie AI), to nie sądzę by sie wypstrykała. Takie istoty napędzane są złością, mściwością i chęcią udowodnienia innym, że to one są górą. A jeśli to tylko boot internetowy, to robi to wszystko na zimno, bez zastanowienia, bo tak mu każe algorytm...Sama nie wiem, co gorsze.
UsuńNo popatrz, a ja mam w oczekiwaniu post o tematach tabu właśnie, chyba się 3 razy zastanowię zanim go opublikuję.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, bo choć na blogach można było dyskutować.
A prawdziwi hejterzy trzymają się dobrze:(
jotka
A mnie Jotko o to właśnie chodzi, że nie chcę sie autocenzurować, domyślać sie co mi wolno a co nie, omijać tematy tabu. Bo nie powinno być żadnych tematów tabu. Tam gdzie kończy sie wolnosc wypowiedzi zaczyna sie totalitaryzm a ja sie na to nie godzę.
UsuńZapomniałam dodać,że ostrzeżenie o treści otrzymałam od Google, bo zapisuje piny na tablicy Pinterest i choć klikam na obce treści, to pogrozono mi paluszkiem,ale to chyba robota AI , gdyż wiele pinów przywrócono, bez przeprosin oczywiście.
OdpowiedzUsuńjotka
Ano sama widzisz, jak długie macki ma ten potwór poprawnosci politycznej i ograniczeń wyrażania niezależnych opinii. Tylko czekać aż nas zadusi...
UsuńOfiarą czegoś takiego stałą się też przecież Za moimi Drzwiami na Facebooku usuneli strone Gosi, a ona przeciez szukala domu kotom i psom... Szukala pomocy itd. Dziwna ta cenzura i to wszystko... Eh. Nie dziwie sie, ze sie odechciewa...
OdpowiedzUsuńNie, tu nie masz racji. Małgorzata dostawała od FB ostrzeżenia, ale je ignorowała. Po prostu zaczęła w sposób dość nachalny wstawiać między posty adopcyjne posty sprzedażowe thermomixa. Algorytm łączył te dwie tematyki i dostawała ostrzeżenia, że wygląda to na handel zwierzętami, a to jest niezgodne z regulaminem. Tłumaczyli jej to również obserwatorzy ZMD. Niema to nic wspólnego z donoszeniem czy cenzurą światopoglądu. Jak się klika przycisk "zgadzam się" pod regulaminem, to wypada go najpierw przeczytać.
UsuńA nie wpadłam na to, że to algorytm łączył termomix z kotami. Ale fakt, że były linki rzeczywiście... Tyle, że myślę, że jakby człowiek to obsługiwał a nie jakiś algorytm to widziany, że to nie jest handel zwierzętami. Eh. Ale i tak szkoda stracić pracę przez algorytmy.
UsuńPrace w sensie tekst / stronę, w co się włożyło czas i pracę swoją.
UsuńKocurku! Nie znam w ogóle sprawy Gosi związanej z usunięciem konta na FB. Tak czy siak, przykre...
UsuńPiesu! Co do czytania regulaminów...To tak naprawdę chyba mało kto je czyta. Najczęściej pisane są tak zawikłanym językiem i tak małymi literkami, że ludzie rezygnuja z czytania a co za tym idzie nie przestrzegają owych regulaminów. Raczej postepują intuicyjnie. Tak jak np. ja, która teraz pierwszy raz zapoznałam sie z regulaminem publikowania treści na bloggerze i mocno sie zdziwiłam, co tam jest. Na koniec tego posta dodałam linka do najciekawszej strony tego regulaminu. O wytycznych treści dla społecznosci blogowej. Ładne tam są kwiatki...
Olu, przestrzeganie to jedno, ale ludzie nie czytają regulaminów, bo jak piszesz są drobnym druczkiem i pokrętnie, a potem się dziwią. Np że wyrazili zgodę na wykorzystanie swoich zdjęć, swojego wizerunku, swoich danych etc. Jakby czytali, to by wiedzieli, że wyrażają zgodę w zasadzie na zawłaszczenie swojego życia!
UsuńNatomiast w tej konkretnej sprawie Gosi, ona robiła to świadomie. Chciała zarabiać na thermomixie - jej kocia strona miała zasięgi, a kulinarna nie. Z premedytacją nie oznaczała postów jako sprzedażowe i wciskała między posty o kotach. Wkurzyło to nie tylko fb, ale długoletnich obserwatorów, bo ludzi interesowały historie zwierzaków, a nie thermomix po kilka razy na dzień i jej o tym pisali. Bo gdyby oznaczała post jako "sponsorowany" bodajże, to by tego nie było. Skończyło się, jak się skończyło.
Ano właśnie. Wyrażenie zgody na zawłaszczanie życia. Jak łatwo coś kliknąc a potem żałować i nie móc sie z tego wyplątać...
UsuńNormalnie mnie zatkalo. Usiadlam i musialam przemyslec... bo to az ciezko uwierzyc, ze cos takiego Cie spotkalo.
OdpowiedzUsuńMusialam to przemyslec i mam takie przemyslenia... czy mam racje? nie wiem, bo skad mam wiedziec to co napisze jest oparte tylko o moje osobiste doswiadczenie oraz domysly.
Olenko, Twoj blog jest otwarty, moze tu wejsc kazdy kto chce... sa tacy co komentuja, o ktorych wiesz i znasz od lat, czesc z nich sama pisze blogi wiec znajomosc mimo, ze wirtualna to jest glebsza. Ale sa tez tacy, ktorzy wchodza i wychodza systematycznie nie zostawiajac sladu.
I teraz moje doswiadczenie.
Jak pisalam "bez odwrotu" i tam zamiescilam zdjecie mojej lysej glowy w poscie, w ktorym napisalam, ze wlasnie mam zdiagnozowanego raka. I ktos to zdjecie skopiowal oraz uzyl (oczywiscie bez mojej wiedzy) w celu otzymania (czytaj - wycyganienia) darmowej peruki.
Osoba, ktora te peruke chciala komus dac wrzucila zdjecie na google i trafila na moj blog, a ze jest tam adres mailowy to przyslala mi maila z zapytaniem czy to ja potrzebuje peruke.
Wscieklam sie, bo JAK MOZNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I wtedy postanowilam zamknac bloga. Mialam na koncie lekko ponad 400 obserwatorow czyli osob, ktore jawnie zglosily, ze przychodza i to byly osoby ktore komentowaly, pisaly wlasne blogi itp.
Jak postanowilam zamknac bloga to napisalam, ze jesli ktos jest chetny dostac kluczyk to prosze o maila.
I co?
W ciagu tygodnia dostalam ponad 1000 maili z prosba o kluczyk. 90% osob z tego tysiaca od razu albo pisaly, ze "czytam nigdy nie komentowalam ale prosze o kluczyk" Na moje pytanie czy moga mi napisac cos o sobie zanim ten kluczyk wysle najczesciej albo nie bylo odpowiedzi albo cos w rodzaju "nie to nie, i tak otworzysz bo ci sie znudzi zamkniety blog".
No coz od tamtego czasu minelo juz kilka ladnych lat a ja nie otworzylam.
Ja wiem, ze blog zamkniety to nie to samo... naprawde wiem, ale jednak troche bezpieczniej. A w dzisiejszych czasach to wazne, bo jak wiesz "zaufac" nie mozna w ciemno nikomu.
Ironia jest, ze zlikwidowano Ci notke wlasnie o takim tytule.
Marylko! I mnie zatkało, ale zaraz potem pojawiła się gwałtowna lawina uczuć i przemyśleń...Bo człowiek oburza się, gdy czyta o cenzurowaniu innych w Necie, ale gdy to dotyka jego osobiście, to dochodzi do niego w jak strasznym swiecie żyjemy, jak bardzo ogranicza on jego wolność i swobodę.
UsuńPiszesz o zamkniętym blogu. To jest dobre i niedobre zarazem. Po pierwsze taki blog nadal byłby na bloggerze a wiec na platformie, która wyznacza takie a nie inne zasady i nadal jest sie od tego bloggera zależnym. Po drugie zamknięty blog jest jakąś formą obrony swojej wolności, ale jednocześnie poddania sie, schowania. Czy to przed głupimi ludźmi, czy to przed opresyjnym systemem. Człowiek łudzi się, że jest bezpieczniej, ale czy na pewno? To przecież wciaz ta sama szafa, tylko z zamkniętą na kluczyk szufladką. Ta szufladka daje złudzenie bezpieczeństwa...
Chętnie bym sie przeniosła do innej szafy. Bo w tej szafie zrobiło mi sie duszno. Szukam innej, bardziej przestronnej szafy, tylko nie wiem czy ona w ogóle istnieje...Ech!
Olu, oczywiscie zrobisz co uznasz za stosowne. Ja napisalam o moim doswiadczeniu, bo nic mnie tak nie wkarwia jak ludzka beszczelnosc, roszczeniowosc itp.
UsuńWidzisz te 400 jawnych obserwatorow a potem ponad 1000 maili z prosba o kluczyk otworzylo mi oczy. NO i te kometarze "i tak otworzysz bo ci sie znudzi" w odpowiedzi na moje pytanie czy osoba proszaca o kluczyk moze mi napisac cos o sobie.
Oczwiscie, ze NIE moze, bo wszyscy sie chowaja i tylko maja darmowa pozywke z mojego zycia. Pamietasz moj blog byl bardzo osobisty.
Slowem wiekszosc "czytaczy" jest nastawiona na DAJ i nic wiecej po prostu im sie to NALEZY.
Wiesz jaka mam sytuacje teraz zamiast tysiaca klakierow, z ktorych nigdy nie wiadomo ktory gdzies tam zglosi bo moze, mam garstke ludzi na ktorych mnie zalezy ale z tego co widze to im tez zalezy na mnie. I to jest dla mnie osobiscie bezcenne.
Ale jak wyzej, ja pisze o sobie i moich odczuciach, ciagle szanujac zasade, ze "kazdemu jego wlasne niebo".
I mnie denerwuje a przede wszystkim wciaz zadziwia ludzka bezczelność, chamstwo, fałsz, upór i głupota. Nie wiem skąd sie tacy biorą. Wciąz sie takich spotyka i w realu i w sieci. Ale w sieci więcej. A nic nie zapowiada by miało coś sie w tej kwestii polepszyć.Raczej przeciwnie. Ludzie są tak podatni na propagandę i manipulację. Nasiąkają tym jak gąbka i nie ma tam już miejsca dla rzetelnej wiedzy.
UsuńMarylko, tak każdy moze miec swoje zdanie. Ale to zdanie bywa zmienne - zależne od okolicznosci, od własnych doświadczeń. Najważniejsze by to zdanie wzajemnie szanować, nie przekonywać do niczego na siłę. A Ty to potrafisz jak mało kto. Czas najlepiej weryfikuje nasze działania i zapatrywania na wiele rzeczy. Wszak uczymy się całę zycie jak żyć...
Uściski serdecznie Ci zasyłam!***
Czytałam ten tekst i uważam, że był bardzo wyważony i refleksyjny, ale na tym przykładzie widać jak na dłoni, że pętla się zaciska. Pisz dalej, olej to. Choć na trudne tematy człowiek chciałby się po ludzku podzielić przemyśleniami z drugim człowiekiem, a tu Korea Płn nam wyskakuje. Grunt, że kto miał przeczytać - przeczytał i nawet zdążył skomentować.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą ubodło mnie coś jeszcze - zawłaszczenie słowa sygnalista. Od czterech lat sygnalistami nazywani byli i są ludzie, którzy ujawniali i informowali społeczeństwo (podkreślam SPOŁECZEŃSTWO a nie instytucje opresyjne) o poczynaniach i nadużyciach władzy i poruszeniach organizacji nazwijmy to globalistycznych. Żeby zatrzeć znaczenie tego słowa, a wiadomo, że język buduje świadomość i sposób myślenia, sygnalistami nazywa się zwykłych konfidentów, denuncjatorów czyli zwykłych kapusi po prostu. Swoją drogą jestem ciekawa, co to za osobnik czuł się w obowiązku Cię podkablować... a może to już tylko program AI do analizy statystyki wyrazów...?
Ano właśnie...Pętla sie zaciska. Chcą nas zastraszyć, unieruchomić w pajęczej sieci poprawnosci politycznej. Czy mamy być takimi bezbronnymi muszkami skazanymi na pożarcie? Czy jest jakiś pomysł na wyrwanie sie z tej sieci? Bo dostosowywanie się do coraz bardziej totalitarnych praw tego pająka nie jest przecież żadnym wyjściem.
UsuńPiszesz, bym olała to wszystko i pisała dalej. Oczywiscie mogę próbować, ale wiem, że z tyłu głowy stale będę miała teraz wątpliwość, czy to co piszę jest dozwolone, czy nie. A ta wątpliwość zatruje moją wolność. I w koncu może podciąć skrzydła. Nie wiem co zrobię. Potrzebuję czasu by to do końca przemyśleć i zdecydować, co dalej...
A co do zawłaszczenia słowa "sygnalista" to masz absolutną rację. Ohydnie to znaczenie przeinaczono. Jak wiele innych treści współcześnie. Wszystko, rzecz jasna, dla naszego dobra...A od tego "dobra" niedobrze sie człowiekowi robi.
Nie wiem, czy doniosła na mnie żywa istota czy AI. Wszystko jest mozliwe. I nie wiem, co gorsze. Dla mnie przykre jest to, że znowu ta moja naiwna ufność w ludzi została naruszona. W to, że jak Ty ludziom, tak ludzie Tobie. A to tak nie działa, niestety...Jeśli doniósł na mnie żywy człowiek, jakiś czytelnik tego bloga, to pewnie czaił sie tu jak jak pająk, węszył i szukał dla siebie pola do złośliwego działania, może nawet udając przyjaciela...
Czytałam dwa razy, bo jeden raz to dla mła za mało żeby dotarło. Przepraszam że tak drążę ale o co te z bloggera się dopiendroliwszy? Tak bardzo konkretnie pytam, bo człek pisze a nie wie czy jaki pizdafon nie poczuje się urażona albo urażony czyimś myśleniem nie pod linijkę i w kancik i czy to aby na pewno człowiek a nie maszyna. Co oni napisali do Cię? Cenzura jest faktem i mam nadzieję że Alphabet się na tym przejedzie. Jak tak dalej pójdzie to za jakiś czas będziemy pisać gdzieś indziej a blogger i youtube , oraz inne dzieci Alphabeta odejdą do krainy Naszej Klasy i innych popsutych zabawek. W tym wykreowanym świecie łatwo się przejechać, kto pamięta jeszcze stare społeczniaki, platformy oblegane do zapchania łączy? Kusi żeby napisać do korpo domagając się wyjaśnienia, które fragmenty tekstu ich zdaniem są mową nienawiści czy dezinformacją. Pytanie tylko czy koniecznie trzeba kopać się z koniem, czy po prostu ich olać i zacząć szukać innej platformy. Pocieszająco Tobie napiszę że coraz więcej ludzi ma dość netu opanowanego przez amerykańskie korpo i gdyby tylko pojawiło się cóś co nie będzie chińskim szpionem, to wysiedliby z tego pociągu w trymiga. Zasięgi wbrew pozorom to ludzie, nie korpo, pulpa w necie spowoduje że skończy się tak jak z telewizornią - kto poniżej 30 roku życia ogląda telewizję? Kto będzie oglądał miłodupki i cudowną panią Zyzię zachwalającą lekstryczny samochód, którego produkcja jest tak samo zielona jak szary beton? Tymi motylkami i kwiatkami się zarąbią i bardzo dobrze. Nie ma co żałować bajora ze stojącą wodą, wyrośnie cóś nowego, ludzie zawsze sobie radzą z cenzurą, trzeba być idiotą żeby wierzyć że można narzucić wszystkim sposób myślenia. Dlatego może rzeczywiście to AI podkablowawszy, ta sztuczna inteligencja jest na tyle głupia że to możliwe. Jeszcze wincyj AI i rozpiendrol interesu w gratisie, he, he, he.
OdpowiedzUsuńW tym cała rzecz Tabo, że nie napisali mi konkretnie co naruszyło wytyczne co wolno a czego nie wolno pisać. Przysłali mi tylko na pocztę takiego gotowca, którego pewnie w takich okolicznosciach przesyłają wszystkim.Takie bla, bla o szerzeniu dezinformacji, o teoriach spiskowych itp. Zresztą dodałam dzisiaj na końcu mojego posta linka do owego gotowca. Poczytaj sobie sama.
UsuńJa mogłabym oczywiscie starać się walczyć o swoje prawa. Oni napisali mi, w mailu że mogę to zrobić przy pomocy swego prawnika. Ha, ha! Ale nie mam siły i ochoty bic sie ze ścianą, denerwować się i tracić pieniądze, wiedząc, że nie tacy jak ja, malutki ludzik, nie poradzili sobie z tą machiną.
I tak, w tym momencie mam dosc tej platformy. Straciłam do niej zaufanie. Jak i ona do mnie. Ale co zrobic w tej sytuacji? Czy związek bez zaufania ma sens? Ale co zrobić jak nie widać alternatywy? Szukam jej w każdym razie, ale jak na razie nic ciekawego nie dostrzegam.
Czy podkablowała mnie sztuczna inteligencja czy człowiek, to właściwie wszystko jedno. Efekt jest ten sam. I coraz bardziej widac, że ten swiat sie stacza w przepaść. Choć wielu jest nadal takich, co pieją peany na jego cześć. Propaganda nadal świeci tryumfy, niestety. Kiedy to sie skończy?
Skończy się jak sięgnie dna, a to jeszcze daleko. Jeszcze jest co jeść i jest pieniądz, możliwość przemieszczania się i takie tam. Sądzę, że podkablowało Cię AI, bo Taba częściej z siebie wyrzuca mocne wypowiedzi i nic. Ale Taba pisze swoistym slangiem, sądzę, że dla AI wciąż za trudnym :) Wystarczy tylko podstawić pod kłopotliwe słowa inne, zrozumiałe dla czytelnika typu berbelucha i zakeczupować i logarytmy głupieją.
UsuńA wuj, od dziś będę pisała na twardo, jeżeli chcą się bawić to się z nimi bawią, prędzej niż później im to bokiem wyjdzie. Już się za nich biorą i wyłażą kfioty podczas przesłuchań, ten dureń przykrywka Zuckerberg ostatnio śpiewał na temat nacisków w sprawie covidowej narracji, w Niemczech zamiatanie przez media pod dywan kretynizmów w wykonaniu Merkel skończyło się takim wzrostem popularności AFD że sami Niemcy się przestraszyli. Jeszcze więcej kłamstw dupokrytek dla polityków i doczekamy się zamordyzmu z zupełnie innej strony niż się spodziewamy. Platformy od motylków i kfiotków zostaną zastąpione przez cóś inszego, natura nie znosi próżni. A tak w ogóle to w sądzie platformy nie miałyby szans, trudno jest udowodnić że w sprawie covidu społeczeństwu były przedstawiane fakty. To samo dotyczy Zielonego Ładu. Tylko po co się kopać z koniem, sami się wykończą tymi treściami pozbawionymi treści. Wiecie skąd takie natężenie kagańcowania? Gnoje nie są w stanie opanować obiegu informacji, w dodatku AI jest bronią obosieczną. Strach u tyłka i przez to usuwanie treści zgodnych z prawem, co się na nich zemści. Niech te akcje idą w dół, na pohybel dziadom.
UsuńPiesu! Pewnie, że można używać pewnego kodu i szyfru. Moze to i jest jakis pomysł dla mnie. Można by sie bawić językiem. Wystrychnąć AI na dudka...To prawie jak za okupacji. Wtedy też używało się specyficznego języka, żeby tak sie miedzy sobą komunikować żeby Niemcy nie kumali o co biega...Każdy sposób jest dobry żeby wywinac się zakusom wroga. Obawiam się, że nie da się postępować łagodnie i honorowo z kimś niemającym honoru i ludzkich uczuć!
UsuńOj, Tabo! Specyfika Twojego pisania jest niepowtarzalna, wyróżnia Cię spośród innych piszących. To, jak sie bawisz słowem i formą są ujmujące i po prostu fajne. Przecież piszesz w ten sposób nie dlatego, że boisz sie cenzury, ale dlatego, że bawi Cię takie pisanie. Zabawa słowem a jednocześnie celne docieranie do sedna problmu. Moze nawet lepsze niż twarde pisanie wprost. Nie pozbywaj sie tego. Bądź sobą. Bycie sobą jest w ogóle ważne. Jego ważna częścią jest właśnie wolność słowa, którą sie nam odbiera. Przez to wyjaławia sie okropnie przekaz medialny. Staje sie nudny i monotonny. Nijaki i irytujący. Myślę,że dojdzie to do jakiegos krytycznego poziomu a potem odbije sie od dna i będzie lepiej. Tylko kiedy, jak?
Dziady sie boją nas - piszących prawdę. Im bardziej sie boją, tym wiecej przykręcaja nam śrubę. Ale w końcu ta śruba pęknie! Wszystko ma swoją fizyczna wytrzymałosć. I to mnie w tym wariactwie napełnia nadzieją...
Fakt, mam gdzieś cenzurę, piszę jak myślę, zmieniam zdanie jak mi cóś nie gra i w ogóle zachowuje się bezczelnie. Uważam że platformy na mnie zarabiają, może nie jakoś straszliwie ale cóś tam dla siebie zawsze wyciągną. Mła ma za to mieć mównicę ale jak będą bawić się w cenzurę to polezę na inne łąki, zostawiając im te motylki i kfiotki i fucktchekingi, w których rzetelność to nawet moja zawierzająca sister Dżizaas już nie wierzy. Niech sobie zarabiają na kimś innym. Mła wychodzi z założenia że nic tak nie przemawia do rozumu jak kasa, jak się zmniejszą dochody to zaraz stanowisko wobec zakusów politycznych się zmniejsza a i samemu nie bardzo się chce wchodzić w buty polityków. Lubię moje słowne gierki ale zadawam sobie pytanie czy to aby tędy droga? Niektóre rzeczy lepiej nazywać po imieniu a jednocześnie tak pisać żeby platforma za usunięcie tekstu musiała beknąć. Nas z bloggerem łączy umowa, powinna być ona respektowana przez obie strony, platforma stawiając się w roli cenzora nie zapewnia swobody wypowiedzi. Większość postów usuwanych przez społeczniaki jest zgodna z prawem, to są wielkości rzędu ponad 90% z wywałki. Około 4 - 6% to prawdziwa zgroza, rzeczywiście łamiąca prawo. Jeżeli będziemy pisać nazywając rzeczy po imieniu to przeca w którymś momencie korpowi zaczną grać przeciw sobie. Zdaniem mła około 10% wywalanych publikowanych przez ludzi treści spowoduje otrzeźwienie platformianych, to już są konkretne sumy dla korpo, których konfiturki zapewniane przez politycznych nie pokryją.
UsuńTaba , piekna dalas riposte u siebie, chcialam tylko z zalem nadmienic, ze u Ciebie komentowac niestety nie moge, choc bardzo bym chciala. A szczegolnie gdy temat tak wazny jak ten! Brawo dziewczyny za prawde, za odwage , za uczciwosc i prawosc👏👏👏 Kitty
UsuńDlaczego nie możesz komentować, blogger cie zatkał?
UsuńOd dłuższego czasu obserwuję i czytam, chociaż nie zostawiam śladu. jestem pod wrażeniem taktu, z jakim poruszasz ważne tematy, więc nie rozumiem usunięcia posta. No ale cóż, zawsze znajdzie się ktoś, kto poczuje się urażony i w imię wolności i tolerancji...Wiadomo przecież, co robi się w imię wolności i tolerancji. Ja jestem tolerancyjny, ale tobie nie wolno.
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się
Iwona
Iwono! Dziękuję, że sie odezwałaś. To dla mnie ważne - szczególnie w tym momencie.
UsuńNie chcę sie poddawać i nie poddam się, ale muszę sie zastanowić nad tym wszystkim. Jak pisać i działać dalej, by nie nie pozwolic sobie założyć kajdan w imię poprawnosci politycznej? Bo pisanie z kajdanami jest trudne, zanadto ciążą. Choć podobno do wszystkiego można sie przyzwyczaić...
A wiesz co? Nie zdziwiło mnie to. Wolności słowa nie ma już od dawna, a ukrywa się to pod różnymi regulaminami. Np. zablokowano mi na Tiktoku 4 filmy stricte turystyczne o muzeum w Elblągu, powodem było rzekomo poważne naruszenie. Kliknęłam regulamin, to niezła książka na dwa tygodnie czytania, każdy punkt ma jeszcze odnośniki ze sporą dawką tekstu, nie mam czasu żeby szukać tego, co naruszyłam, a wprost nie chcą powiedzieć.
OdpowiedzUsuńCzyli wszędzie to samo, Aniu. Nie ma ucieczki przed tą polityką cenzury, poprawnosci politycznej i ograniczania dozwolonych do niedawna tematów. Sprawa tych wszechobecnych długaśnych regulaminów pisanych zazwyczaj maczkiem i mnie zastanawia. Chyba robia to specjalnie, wiedząc, że prawie nikt tych regulaminów nie czyta. łatwo zatem złapać delikwentów na naruszaniu wyznaczonych przez nich praw.
UsuńMnie też nie napisano wprost, co konkretnie źle napisałam. Domyślaj sie człowieku!
A ja mam jakiegoś trolla anonima ;D
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że złośliwy człowiek coś zgłasza ...
U Ciebie też, Kocurku? Niektórzy złośliwcy pasą sie niegodziwością, wyrządzaniem krzywdy innym, czasem na oślep...To daje im chyba sadystyczną satysfakcję...
UsuńKomentarze debilne się pojawiają ale je kasuje bo widać że to troll ehhhh
UsuńDobrze, że kasujesz...
UsuńMamusiu!
OdpowiedzUsuńA to kicha. Cholerna internetowa cenzura. Od lat to wszędzie widzę na zagranicznych stronach. Niestety w Polsce tak samo.
Czeka Cię teraz trudne zadanie nawigowania dozwolonych i niedozwolonych tematów. Mam nadzieję, że nie stracisz przez to jednak ochoty do pisania na interesujące Cię ważne tematy. Pamiętaj, wielu ludzi w internecie musi nawigować to pole minowe.
Kocham, pozdrawiam, trzymaj się!
Anita Jawor
Córeczko!
UsuńAno kicha! Nic dodać, nic ująć. Ale taki właśnie jest współczesny świat. I właściwie nie powinnam się dziwić, że dosiegnął mnie pazur cenzury. Wszak wiele razy poruszałam tu mnóstwo niewygodnych dla władzy tematów. Ale jak wiesz lubię pisać o takich sprawach. To mnie zajmuje, porusza, to nadaje mojemu pisaniu sens. Tak wiec nie wyrzekne się tego chocbym i musiała nawigować i omijać wciaz te rafy poprawnosci politycznej. Bo jak sie wyrzeknę, to zostanie mi chowanie głowy w piasek i nudy na pudy. Tak przynajmniej myślę teraz...
I ja kocham Cię i pozdrawiam gorąco!
mama
Olu, skopiuj sobie bloga na pendrive,a lub inny nośnik, bo bardzo by było szkoda, gdyby zniknął. Choć dawno tu u Ciebie nie byłam i nie zawsze się z Tobą zgadzałam, to uważam, że byłaby to niepowetowana strata.
OdpowiedzUsuńNinko! Ja wszystkie swoje teksty z bloga piszę najpierw w wordzie i dlatego mam je w komputerze. W razie czego wiec nie znikną. A co do kopiowania całęgo bloga, to na razie nie wiem jak to zrobic i czy w ogóle to zrobic się da. Obczajam to pomału.
UsuńCieszę się, że zajrzałaś do mnie Ninko, że nie przeszkodziła Ci w tym jakaś nasza dawna róznica zdań. Przecież każdy ma prawo do swojego zdania, ale moim zdaniem to nie wyklucza wzajemnego szacunku i sympatii.
O kurczę ! Niedobrze, niedobrze... Źle się dzieje... Do tej pory ja również sądziłam, że mój blog jest mój i ja decyduję, co będę na nim zamieszczać, a co nie. A może to trzeba w ustawieniach zawrzeć, że np. będę pisać o tym czy tamtym lub że będą słowa niecenzuralne ? Doprawdy nie wiem co "oni" z nami wyprawiają ?!
OdpowiedzUsuńNo niedobrze, Ulu...Ale należało sie tego spodziewać. W sumie czemu blogi miałyby być wyjęte spod coraz bardziej dziwacznego, restrykcyjnego prawa. Jesteśmy częscią świata, wiec i tu dociera jego totalitarna cenzura...Ale życie toczy sie nadal i jakos trzeba umieć odnaleźć w tym wszystkim swoją wolną przestrzeń, ocalic kawałek wolności. Tak właśnie próbuję robić.
UsuńWitaj końcówką lata Olgo
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że taka sytuacja miała miejsce. Jestem tym zaskoczona. Przecież nie piszesz o niczym, co można by ocenzurować. Nie rozumiem tego.
Ale proszę, pisz dalej. Tyler osób przecież lubi czytać Twoje opowieści.
Pozdrawiam nadzieją na lepsze jutro
Witaj w pierwszy dzień jesieni, Ismeno
UsuńNajwidoczniej jednak to, o czym piszę nie jest wygodne dla systemu, dla obecnej obowiązujacej poprawnosci politycznej. Wiesz, poza pisaniem o sprawach codziennych i zwyczajnych, poza wierszami i opisami natury podejmuję też często trudniejsze tematy, bo i one są częścią życia. I nie zamierzam sie zmieniać, dostosowywać do oczekiwań cenzorów bo wtedy pisanie straciłoby dla mnie sens a co ważniejsze - walor wolnosci.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Wróciłam z tygodnia zabiegów kręgosłupowych a tu taki kfiatek wyrósł. Kfiatek donosiciel. Podobnie jak Pies Olu uważam, że to AI cię namierzyło. Głupie jest ale słowa kluczowe w dużej ilości wyłapała. Śledzi nas mnóstwo botów i czort wie czego jeszcze. Ale ja już dawno się pogodziłam z tym, że żyjemy w Psychiatryku Wszechświata :)
OdpowiedzUsuńMiesiąc praktyki na oddziale psychiatrycznym dużo mnie nauczył. Było to 40 lat temu ale ileż ja się tam na uczyłam :) Jak kreatywnie i mistrzowsko pacjenci omijali system, rewelacja, a podobno chorzy na umyśle byli.
Tak jako i ty foliaro, płaskoziemco i zwolenniczko teorii spiskowych :DDDD
Oleńko, współczuję wstrząsu i przykrości. W takich chwilach ma się wrażenie zapewne, że nigdzie nie jest bezpiecznie. Ale wierz mi, JEST. Jest takie miejsce w nas gdzie jest bezpiecznie. Tam może wejść tylko to, co zaprosimy albo pozwolimy. Jeśli nie, to nie. Samo nasze sedno. Więc nie otwieraj tych drzwi. Rozgoryczenie, bezsilność, poczucie krzywdy te drzwi otwierają.
Humor, dystans, poczucie swojej ważności i siły opancerzają te drzwi coraz lepiej. Skorzystaj z tych narzędzi, przecież je masz. Chce nadal zaglądać do twojego świata, bo daje mi to siłę i nadzieję, są dobrzy ludzie :)
Uwielbiam jak Taba żongluje słowem. Jest cudownie sarkastyczna, radośnie bezczelna, odważnie prowokująca. To jej styl, znajdź własny, tak by i ludzcy donosiciele i głupia AI pogubili się po prostu. Można się doskonale przy tym bawić. W rosji sowieckiej wydawano książki braci Strugackich, świetne książki s-f , ale czy tylko s-f? Zapewniam cię, że w treści było więcej prawdy na temat tego co działo się w państwie niż w najbardziej walecznych, odważnych artykułach prasy podziemnej. Tylko cenzorzy systemowi nie ogarniali :D
Więc rozwijaj się, bądź kreatywna, bądź sobą, ale znajdź obejścia, inne rozwiązania. I pisz, i nie rezygnuj boś potrzebna bardzo!
To prawda, Aniu. Żyjemy w psychiatryku i albo zwariujemy jak wielu to zrobiło albo spróbujemy nie postradać zmysłów i ocalać to, co w nas najwazniejsze - wolnosć, zdrowy rozsądek, poczucie humoru, dobro.
UsuńWiesz Aniu, na początku szokiem była dla mnie ta sytuacja z owym donosem i usunięciem strony. i rzeczywiscie poczułam, jakbym straciła coś ważnego. Poczucie bezpieczeństwa, jakąś pewnosc jutra, wiarę, że dobro i prawda mają siłę i zwyciężają ze złem...Ale powoli już dochodzę do siebie i myślę sobie, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. To jakieś kolejne doświadczenie, które daje mi wiedzę, które każe mi zastanowić się głębiej nad tym, co jest najwazniejsze.
I wciaz najwazniejsze jest i będzie dobro, człowieczeństwo, wzajemny szacunek, wspólny uśmiech albo płacz, podążanie za prawdą i światłem. I oczywiscie natura, która wszystkich nas otacza i daje konieczny dystans do wszystkiego. Choć i natura potrafi mocno człowiekiem wstrząsnąć, czego przykładem jest chociażby moje użądlenie przez szerszenia albo obecna powódź...
A w tym psychiatryku, w którym przyszło nam zyć ważne jest też by nie pozwalać sie znieczulać, ogłupiać i mamić wciskanymi nam narkotykami. Tą płaską rozrywką zewsząd płynącą, tymi pustymi obietnicami polityków, tym skłócaniem narodu i uczestnictwem w narodowej wojence...Starać sie zachować w tym siebie, bo tak, tylko w sobie mamy oparcie. Takze szukajac własnego stylu w pisaniu.
A Taba pisze po prostu niepowtarzalnie. Po kilku zdaniach można poznać, że to ona. Można się jej pisaniem bawić, ale mozna i mocno zamyslić, bo niby lekko i z poczuciem humoru, ale z ogromnym polotem i mądrością pisze przecież o waznych sprawach. Takie pisanie to wyższa szkoła jazdy!
Dzięki Ci za dobre słowo, Aniu!
Olu, bardzo mi przykro, że Cię to spotkało. Ale wierzę, że to nie czytelnik doniósł, tylko algorytm. Ja miałam kiedyś blokadę przez pół roku, nie mogłam zamieszczać nigdzie linków do bloga. Chociaż należy tylko do mnie, bo jest na Wordpress, to facebook nie pozwalał na udostępnianie wpisów. Musiałam zmienić domenę i wszystko przekierować. Na szczęście to było jakieś 4 lata temu.
OdpowiedzUsuńMigałbyś przenieść bloga na Wordpress i będzie tylko Twój, niestety to się wiąże z corocznymi opłatami.
To przykre wydarzenie nie musi się powtórzyć, poruszałaś już wiele spraw, które mogły kogoś uwierać. Wobec zagrożenia zamknięcia bloga na wszelki wypadek już go eksportuj i zapisz. Ściskam, Maria
Marylko! Pewnie nigdy nie dowiem sie czy to człowiek na mnie doniósł czy algorytm. Wiem jednak, że taki donos bardzo łatwo jest złozyc. Otóz odkryłam niedawno, że u góry bloga na pasku jest taki przycisk "zgłoś". A więc klik i zrobione! Jakże prosto zostać w obecnych czasach skarżypytą!
UsuńPiękny jest Twój blog na Wordpressie. Bardzo profesjonalny. I widac jak wiele pracy w niego wkładasz. Zapoznałam sie w w necie z możliwosciami blogowania w innych miejscach, takze na Wordpresie i chyba Wordpress jest z tego najciekawszy. Ale płatny, niestety. To mnie powstrzymuje póki co przed przeniesieniem tam swoich maneli. Oraz trudnośc w ogarnięciu spraw technicznych z tym związanych. Tu, na blogspocie wszystko znam i nie mam żadnych trudnosci w edycji postów, tam musiałabym sie uczyć wszystkiego na nowo. Nie wiem, czy bym potrafiła i po prostu nie bardzo mi sie chce męczyć z nowym ustrojstwem. Jeśli będę do tego zmuszona, to to zrobię, ale póki co wstrzymuję się z taką decyzją. Tym bardziej podziwiam Cię, że to tak sprawnie ogarnęłaś!
A co do tekstów z mojego bloga, to mam je wszystkie w swoim komputerze na wordzie. W razie czego więc nie przepadną. Tyle, że prowadzony ponad 12 lat blog to nie tylko teksty.To szmat historii, ogrom uczuć i emocji, napotkani tu ludzie...Gdyby ktoś mi to wszystko usunął to byłoby troche tak jak próba przymusowego zabiegu lobotomii...Istny "Lot nad kukułczym gniazdem"!
Ściskam cię mocno Marylko, majac nadzieję, że mimo wszytko dobrze Ci w wytęsknionej ojczyźnie, w której jak widzisz, róznie sie teraz dzieje!***
Dotarłam do Szczecina, ale najpierw była Kopenhaga, potem Praga, wszędzie jest wspaniale, bo Europa jest cudowna. Jest jeszcze opcja darmowego Wordpress, tyle, ze nie ma różnych wtyczek i możliwości sa okrojone. Zobacz wordpress. com. Jednak szablony są bardzo ładne i wszystko wbrew pozorom jest dość łatwe. Natomiast płatny hosting plus domena to około 300 zł rocznie. Dziękuję za miłe słowa, ja uwielbiam się uczyć i to jest dla mnie świetna rozrywka.
UsuńWidzę, ze ludzie na swoich kanałach na youtube też bardzo uważają na słowa, bo algorytm tnie zasięgi. Wszyscy uwielbiamy Twój blog i nawet nie dopuszczam myśli, ze to ludzkie działanie. Ściskam mocno ❤️😘
Piękno Europy mozna chyba szczególnie docenić, gdy się przez jakis czas jest daleko od niej albo w ogóle gdy widzi sie ją po raz pierwszy...
UsuńWordpress to inny poziom jakosci. To widać już na pierwszy rzut oka. A co do chęci uczenia sie, poszerzania swojej wiedzy, to i ja to mam, ale w tematach zwiazanych z kulturą, polityka, społeczeństwem. Niestety, większosć technicznych zagadnień mnie odstrasza do tego stopnia, że od razu głowa boli!:-)
Tak, wszędzie teraz ludzie starają sie uważać na słowa. Choć widzę też, że są tacy co wcale nie uważają a mimo to nie dosiega ich żadna cenzura. Dziwnie wybiórcze to algorytmy albo też wspólcześni cenzorzy...
Dziękuję Ci Marylko za Twoje ciepłe słowa. Ściskam Cię serdecznie i życzę dalszego wspaniałego pobytu w Polsce!:-)*♥
Jestem zdania, że jeżeli ktoś na kogoś donosi, to powinien mieć cywilną odwagę i napisać dlaczego, i przyznać się skoro jest taki prawomyślny. 👍
OdpowiedzUsuńCo to ma w ogóle być? Firmy produkujące szczepionki przeciwko najgłośniejszej chorobie wirusowej ostatnich czasów, są pozywane na całym świecie do sądów za to, że nie dostarczyły odpowiednich informacji dotyczących potencjalnych skutków ubocznych związanych z ich preparatami, które istnieją!!!
Pozdrawiam serdecznie 🤗
Widzisz MaB, zazwyczaj donosiciel pozostaje anonimowy. Tak zawsze było i będzie. Donoszenie daje mu rodzaj mściwej satysfakcji. A jednocześnie chyba podskórnie czuje, że taki czyn można oceniać różnie pod wzgledem etycznym woli wiec pozostać w ukryciu.
UsuńA w tym przypadku nie wiadomo, czy zrobił to człowiek czy algorytm. Dzisiaj niestety sztuczna inteligencja czuwa i bezdusznie, na zimno wyłapuje zakazane przez władze słowa. Zmusza to człowieka do unikania tych słów, do autocenzury albo do tak sprytnego pisania by nie pisząc wprost, dac jednak do zrozumienia wszystkim o co chodzi.
To, że na całym swiecie toczą sie juz postepowania w sprawie cudownych preparatów, nie zmienia niczego w kwestii owych algorytmów. Zapiekły sie na jednym, dozwolonym punkcie widzenia i koniec. A władzom to na rękę. Nie muszą bowiem odpowiadać otwarcie na pytania zaniepokojonych i oburzonych ludzi, gdy po prostu nie wolno zadawać pytań...
I ja pozdrawiam Cię serdecznie
Ale żeby maszyna uczyła nas o tym, co dobre, a co złe, to już przechodzi ludzkie pojęcie. Mam nadzieję, że ta cała niepojęta (dla mnie i wielu innych Twoich czytelników) sytuacja, przyniesie mimo wszystko coś dobrego. Może jakiś moment opamiętania i zastanowienia nad przyszłością wolnej wypowiedzi? Według mnie moderator Blogspota powinien się wstydzić.
UsuńDobrego tygodnia moja droga, pozdrawiam serdecznie. 🤗
Jednakże tą maszyne zaprogramował jakis człowiek a wiec to on jest odpowiedzialny za to, co uznaje sie dla nas, małych ludzików, za dozwolone albo niedozwolone. I myślę, że nikt tam sie niczego nie wstydzi. Wszystko idzie tak, jak iść miało, niestety...
UsuńDziekuję za życzenia i Tobie MaB również zyczę wszystkiego dobrego!*
Olu, leniwa jestem i życie codzienne mocno mnie absorbuje ale w takiej sytuacji odezwać się to oczywistość - czytam i Ciebie i Tabazę i wiele innych, dzięki Wam wiem, że nie jestem odosobniona w zdroworozsądkowym patrzeniu na wszystko co się dzieje i to jest ważne, bardzo ważne, ta świadomość, że jest nas sporo :)). Myślę, że między innymi dlatego nie powinnaś zaprzestać pisania bo w jakąkolwiek ubierzesz je formę my zrozumiemy, co jest między słowami a nasze komentarze potwierdzą wspólne myślenie. Zgadzam się z Tabą, że jak zaczną tak wywalać to poczują to w kieszeni a to najlepsza droga , tyle, że pewnie będą szukać kolejnych sposobów ograniczania wolności, wszelkiej, nie tylko słowa.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, zawsze nam zostanie rozrzucanie ulotek ;D.
Serdeczności !!!
Ktosiu - dziewczyno! Doceniam to, że się odezwałaś. Bo, jak pewne zauważyłaś, w ogóle doceniam i cieszę się gdy czytelnicy piszą mi komentarze, ale w tej sytuacji jest to dla mnie jeszcze ważniejsze. Odezwaniem swoim dajesz mi znać, ze jesteś po mojej stronie, że nie moich sie wychynąć z bezpiecznego cienia, że myślisz podobnie do mnie, Tabaazy i wielu innych odwiedzajacych blogi osób. To daje mi wsparcie i siłe niezbędną by przejsc przez ten trudny moment i nie zwątpić w sens pisania, w to, że nie jestem sama, bo jest wiele podobnie myślących osób. Przecież piszę nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Chcę poznawać Wasze opinie, tak jak Wy chcecie poznawać moje. Szukać w tym podobieństw i róznic, ale nie kłócić się tu, nie wrzeszczeć na siebie, ale przeciwnie nadal traktować z szacunkiem i mieć odwagę wyrażania swoich zdań. Wolnośc pisania oraz wolnośc wyrażania swojej opinii to podstawa nie tylko demokracji, ale w ogóle życia. Tego nie mozemy pozwolic sobie odebrać. A w razie czego, tak jak wspomniałaś - zostaje rozrzucanie i wysyłanie pocztą ulotek!:-)
UsuńA póki co, serdeczności ślę dla Ciebie!!!
Co prawda nie czytałam posta i nie wiem, czy były w nim treści na tyle niezgadzające się z polityka bloggera, żeby je usunąć, ale też zastanawia mnie, jak rzetelnie faktycznie sprawdzają takie zgłoszenia. Sama miałam usunięte posty, ale na innych platformach i myślałam, że blogów to raczej nie dotyczy, chyba że faktycznie ktoś przegnie pałę z treściami nielegalnymi. U mnie znikały posty raczej małokontrowersyjne, wystarczyło, że jakiś złośliwiec sobie zgłosił, albo bot wykrył coś nie tak przez użycie niektórych słów. Niestety boty to zraza dzisiejszych czasów w pilnowaniu poprawności. Już pomijając wolność słowa, one po prostu nie są nieomylne :/. Więc pytanie, czy nie wystarczył sam fakt, że użyłaś paru słów kluczy, by uznać post za naruszający warunki.
OdpowiedzUsuńOtóz to, R.A.Cięzka! Blogger nie był łaskaw mnie poinformować jakieś to nielegalne treści zawarłam w usuniętym poscie. Przesłano mi gotowca z samymi ogólnikami o niedozwolonych tu treściach, typu dezinformacja i szerzenie teorii spiskowych. Moim zdaniem nie dezinformowałam ani nie szerzyłam tu żadnych teorii. Po prostu napisałam o tym, co wiem ja i wiele innych osób, czego dowiaduję sie żyjąc tu i teraz, o czym doczytałam na licznych, nieoficjalnych stronach, jakie wyciągnęłam z owych wiadomosci wnioski. Ale widocznie wyciąganie wniosków jest zakazane. Mamy łykać wszystko jak kaczki, nie zastanawiać sie nad niczym i przyjmować bez zmruzenia okiem najgłupsze nawet próby propagandy i manipulacji.
UsuńTak, boty w dzisiejszych czasach pełnią rolę informatorów, donosicieli i cenzorów. To bezduszne programy komputerowe. Bezduszne, ale i głupie. I dlatego można próbowac sprytnie je obejsć. Nie używajac np, słów-kluczy. Tworząc własną nowomowę. Choć zżymam sie na taką forme autocenzury, to chyba jednak jest ona w naszych czasach nieodzowna by w ogóle móc sie odezwać.
Dziękuję za Twój komentarz!
Oluś, za długo się zastanawiałam jak skomentować Twoje posty w sprawie zaufania i oparcia. A jak już znalazłam myśli to...no właśnie. No i dziewczyny wszystko już napisały:)) Kitty zawsze tak wyczerpie temat, że nie mam już nic do powiedzenia, a teraz jeszcze Marylka się dołożyła:)). Tak, że napiszę Ci tylko Olu, że widać trafiłaś postem w sam środek tarczy i dlatego, został usunięty. I jeszcze myślę, tak jak Maria, że to robota "śtućnej jentiligencji". No i chyba trzeba czasem używać swojskiego języka takiej towarzyskiej nowomowy, której łona ta śtućna nie rozumie albo się jeszcze nie nauczyła rozumieć:))
OdpowiedzUsuńI jeszcze coś dobrego z tej sprawy wyszło, co prawda post usunięty, "klakier" pogroził Ci pazurem, ale to znaczy, że Twoje uwagi były celne, trafne i zawierały niewygodną prawdę. A to che, che niezamierzona pochwała ze strony "klakiera":))
Uściskowuję serdecznie - Hanka C.
Hanuś, a ja sie po prostu cieszę, że jesteś, bo już sie martwiłam, że cos za długo sie nie odzywasz, że moze coś złego się u Ciebie dzieje...Bo wiesz, na bloggerze sa statystyki wyświetleń, ale jeśli ktoś nie ma swojego bloga albo strony, to ja nie mam informacji o tym, czy odwiedza mnie czy nie. A myślę o tym, bo bardzo doceniam odwiedziny tak wrażliwych i szczerych osób, jak Ty Hanusiu.
UsuńA wracajac do meritum...Tak, pewnie trafiłam w sam środek tarczy, ale jakoś nie czuję z tego powodu satysfakcji, bo nawet mi owej tarczy blogger wyraźnie nie pokazał. Ot, musze sie domyslać, że to dziesiątka!
A ta panosząca sie wszędzie sztuczna inteligencja zmusza coraz wiecej ludzi do używania coraz bardziej wymyślnej nowomowy. Jest w tym jednoczesnie jakiś rodzaj kreatywnosci i zabawy słowem, ale jest i rodzaj upokarzającego dostosowania się do obowiązującej teraz durnej poprawnosci politycznej. Cóz jednak zrobić, gdy inaczej, póki co sie nie da.
Tak czy siak trzeba próbować w każdych warunkach być sobą i nie dać w sobie zdusić ducha wolności oraz dążenia do prawdy. I pewnie tak właśnie będę próbować dalej działać. Czy to sie komuś podoba, czy nie.
Ściskam Cię serdecznie i mocno!*
świat stanął na głowie, skoro działa w ten sposób. a argument, że robi to w obronie słabszych, że zmniejsza zagrożenie szerzących się idei różnych od oficjalnie podanych przez media, to kpina ze zdrowego rozsądku. Czyżby człowiek nie umiał się sam obronić przed bzdurami? pod artykułami na WP często komentarze są wyłączone, żeby nie szerzyć wrogiej (komu?) propagandy. A sam artykuł nią nie bywa? okropne. szczerze współczuję, że trafiłaś na kapusia.
OdpowiedzUsuńTak Oko, i ja zauważam to, że w coraz większej ilosci miejsc wyłącza się możliwosc komentowania. Dochodzi do tego nawet, że pod jakimś bzdurnym artykułem o pogodzie na przykład ludzie piszą o polityce. Bo gdzieś po prostu muszą. Bo buzuje w nich oburzenie i niezgoda i gdzieś muszą się wypowiedzieć a miejsc do otwartego wypowiadania coraz mniej...Za to kapusi coraz wiecej.
UsuńPrzykro mi Olu, że dosięgła Cię niewidzialna ręka cenzora, który pilnuje politycznej poprawności kosztem wolności jednostki do posiadania własnego oglądu świata. Niestety nie zdążyłam przeczytać wspomnianego posta, bo czytałam Twoje archiwalne wpisy z czasu, gdy byłam poza siecią. Znając Twoje teksty jestem pewna, że zawiniłaś jedynie tym, że nie lecisz za stadem tylko masz odwagę uważnie obserwować, myśleć i wyprowadzać z tego własne wnioski. A dla tych, którzy chcą rządzić ludźmi, to bardzo niepożądane cechy, więc starają się ograniczyć wpływ ludzi Twojego pokroju na innych. Dyktatorzy zawsze dbają o to, co społeczeństwo ma myśleć.
OdpowiedzUsuńMnie Blogger raz straszył zamknięciem bloga, bo miałam śmiałość mieć wątpliwości dotyczące szczepionek. Na moją "szkodliwą społecznie działalność" doniosła usłużna ciotka rewolucji oburzona samym faktem, że zadaję niewygodne pytania. Rozeszło się po kościach, ale kosztowało mnie to trochę nerwów. Dla mnie najbardziej przykre jest to, że tym, którzy chcą prowadzić ludzkość na pasku, pomagają zwykli ludzie, rzucając się z zębami na każdego, kto myśli inaczej niż stanowią medialne przekazy dnia.
Olu uzbrój się w cierpliwość i pisz, bo Twój głos jest potrzebny i stanowi przeciwwagę dla bezmyślnych potakiwaczy. Pozdrawiam serdecznie.
Sęk w tym Basiu, że tu wcale nie trzeba w niczym zawinić. My, dzisiejsi zwyczajni ludzie jesteśmy niczym Józef K. z "Procesu" f.Kafki. Obwiniani nie wiadomo o co i zastraszani. Mamy sie domyslać o co chodzi, popadać w paranoję, mamy się bać, bo przecież lęk to najlepsze kajdany...
UsuńDzisiaj jedno czy drugie słowo zakazane przez system wywołuje okresloną reakcje - człowieka donosiciela albo algorytmu komputerowego. Żyjemy w czasach, gdy pewne słowa po prostu są napiętnowane i tym samym zakazane. Widac jak na dłoni, że wkroczyliśmy w świat rodem z Orwella. To banalne i częste skojarzenie, ale niestety jakze prawdziwe. A obawiam się, że będzie coraz gorzej, bo cenzura dopiero sie rozpędza. A w kolejnych krajach daje sie cenzorom legislację sprzyjajacą takim własnie ograniczajacym wolnośc słowa i działania poczynaniom.
Mam nadzieję, że u mnie tak jak u Ciebie również rozejdzie sie to po kościach i internetowi cenzorzy zostawią mnie w spokoju. Choć moze też byc tak, że jesli raz wpadłam im w oko, to już przepadło...Czas pokaże. Tak czy siak nie wyobrażam sobie bym z lęku przez cenzurą zaczęła pisać jakieś propagandowe bzdury albo w ogóle przestała pisać. Byłoby to skazanie samej siebie na przegraną i na poniżenie...
Dziekuję za Twoje słowa Basiu i takze pozdrawiam Cię serdecznie.
Przykro mi, Olu .... też myślałam, że chociaż na blogach nie ma czegoś takiego, jak kasowanie postów. Bo na fejsie jest to nagminne. Nawet na messengerze w rozmowach grupowych. Tak, chore to wszystko, ale świadczy tylko o tym, że mamy rację. Tak, my mamy rację, a nie jakaś kłamliwa telewizornia, czy inne mendia.
OdpowiedzUsuńI ja Lidko myślałam, ze chociaż na blogach możemy czuć sie swobodnie, że możemy otwarcie wyrażać swoje myśli. Ale chyba żyjemy w takich czasach, że drastycznie zmniejsza sie ilosc miejsc, gdzie wolno nam byc szczerymi. Kroczymy niestety ku totalitaryzmowi, ku jakiejś orwellowskiej dystopii. A "Rok 1984" wydaje sie gotowym scenariuszem do wykorzystania dla współczesnych dyktatorów i cenzorów.
UsuńJak w życ w takiej rzeczywistości? Jakoś trzeba, bo przecież nie bardzo jest wybór. No chyba, że to wszystko tylko sen i nagle obudzimy sie z niego a dookoła panować będzie wolność, dobro, szczerość i wzajemne zaufanie!:-)))
Na straży tak zwanego „czystości internatu” stoją zazwyczaj algorytmy, a z nimi nie podyskutujesz. Dodatkowo stróżuje sztuczna inteligencja. W sieci nie są potrzebne donosy, bo w zasadzie nikt z nami nie zamierza dyskutować i wystarczy jedno niewygodne słowo, aby zamknąć, ograniczyć itd. i jest to pole do popisu dla robotów. Dużo złego dzieje się z siecią i Internet nie jest już żadnym źródłem wiedzy i informacji. Można by rzec, że gówniane robi się to wszystko i tyle.
OdpowiedzUsuńM
M
I ja im wiecej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że to sprawka algorytmów i sztucznej inteligencji. Cóż. Rzeczywistosć science fiction dzieje sie na naszych oczach. I zmuszeni jesteśmy w niej uczestniczyć. To fantastyczny, lecz ponury film. Mimo wszystko cały czas jest jednak szansa na jego dobre zakonczenie. Choć nie oczekiwałabym jednoznacznie dobrego happy endu...
UsuńWprost nie do wiary!!!
OdpowiedzUsuńA jednak takie rzeczy stale sie dzieją, Basiu! Tym razem padło na mnie!
UsuńOżesz Ty. Twój blog jest jednym z ostatnich, do których miałabym jakieś zastrzeżenia. Z drugiej strony znam wiele innych blogów, które kolokwialnie mówiąc, wprost jadą po władzy i nikt się do nich nie przyczepia (a mógłby chociażby ze względu na język). Komuś tutaj ewidentnie się nudziło. Innego wytłumaczenia nie mam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo widzisz, Karolinko. W obecnych czasach dochodzi do tego, że własciwie nikt nie moze byc pewny, iż w czymś komuś nie podpadnie. Bo łatwo podpaść byle czym. Niewidzialna ręka cenzora wybiera sobie swobodnie delikwentów, którym wrzuci kamień w szprychy kół, którym zabroni w ogóle dalszej jazy...Tak czy siak, jesli nie da się jechać, zawsze można spróbowac iść. Choćby i żółwim tempem. A nawet jak człowiek upadnie - wstać i isc dalej. Póki sie żyje...
UsuńPozdrawiam Cię takze.
Też jestem zaskoczona, a gdzie wolność słowa.
OdpowiedzUsuńZnika niczym bańka mydlana...
UsuńWitaj Olga.
OdpowiedzUsuńNie czytałam Twojego wpisu, więc trudno mi zająć stanowisko.
Piszę, bo i ja doświadczyłam rok temu takiego donosu. Burmistrz naszego miasta, kiedy Wojtek założył gazetę i opisał na co wydawane są pieniądze postanowił nas ukarać.
Z mojego kanału wziął filmy dotyczące remontu i wysłał do Inspektoratu Budowlanego. W donosie napisał, że w trosce o nas, bo boi się, że zawali nam się sufit na głowę. Bardzo to przeżyłam . Mieliśmy wizytację. W zupełnie innej sprawie , byłam wzywana na policję. Pisano mi na kanale, że prawda się obroni. Obroniła, ale kosztowało mnie to tak dużo emocji, że przytyłam 20 kg. Jestem z tych co zajadają stres :-)
Witaj, Graszko!
UsuńTo bardzo przykre, co Was spotkało. Współczuję i wyobrażam sobie jak sie czuliście. Jak Ty się czułaś . To taki kubeł zimnej wody. Człowiek ufa ludziom, stara sie robić cos dobrego a tymczasem inni wcale tego dobra nie widzą a wręcz przeciwnie. Niestety, w każdej sielance, w każdym raju musi znaleźć sie jakiś wąż, który psuje nastrój i odbiera radość. Ale najważniejsza jest wiara w siłe dobra i życie w zgodzie z własnym sumieniem. To oręże, które przezwycięża węże!
Mam nadzieję, że już jakos doszłaś do siebie po tym wszystkim i na nowo odnalazłaś spokój i poczucie bezpieczeństwa. A kilogramy...Też mam skłonność do tycia, niestety. Jest, co jest. Chyba się już z tym pogodziłam.
Trzymaj się, dziewczyno. Wszystkiego dobrego Wam obojgu zyczę!:-)*