Uwielbiam ten czas przed burzą
Gdy chmury się srożą i burzą
Gdy podmuch przetacza się gniewny
Po łąkach dotąd tak sennych
W krąg wzgórza otuchą zadrżały
Dość mając bezsilnej niemoty
Bo grzmot skądś je doszedł wspaniały
Zapowiedź przerwania spiekoty
Nad cichą kapliczką tej wioski
Niebiosa poczęły swe granie
Natury to głos albo boski?
Odpowiedź na modlitw błaganie?
I w życiu po chwilach milczenia
Po dniach beznadziei upartych
Nadchodzi czas przesilenia
Odwaga się budzi z martwych
Pieśń serca ożywa znów mocą
Do wtóru chce nucić obłokom
I skrzydła już nowe łopocą
I chce się polecieć wysoko
Bo prawda się pragnie wykrzyczeć
Bo zło ma się z dobrem zmierzyć
To burzy są obietnice
I bardzo się chce jej uwierzyć
Uwielbiam ten czas przed burzą
Gdy chmury się srożą i burzą
Gdy podmuch przetacza się gniewny
Po łąkach dotąd tak sennych…
Olu tu mła, piszę póki jeszcze mogę bo ostatnio mła wywalało od Odnowionej, Agatka i Ludmiły. Zdjęcia powalają, normalnie strach się bać. Mła tyż lubi czas przedburzowy, światło inaczej pada i widać rzeczy odmienione, na tle burzowego nieba wyjaśnione tak że widać każdy szczegół. Niebezpiecznie się robi ale za to pachnie ozonem ;-D
OdpowiedzUsuńJak fajnie Tabo, że Twoje mła jest tak niepowtarzalne i charakterystyczne, iż starcza za podpis!:-)
UsuńZe zdjeciami wczoraj szalałam, bo przedwieczorne chmury burzowe odgrywały niesamowity spektakl. Wiało, grzmiało, duło, kropić zaczynało a ja szłam przed siebie jak w amoku, czując sie częścia tego wszystkiego. Mając w sobie jakąś dziwną euforię!:-) :D
Piękne strofy Oleńko i piękne fotografie. Z jednej z takich burz ledwie uszliśmy z mężem z życiem, moi synowie ( 4,5 roku oraz pól roku) byli wówczas pod opieką mojego Taty, a nas burza zastała w drodze, do dziś pamiętam to, co przeżyłam...
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basieńko!:-)
UsuńI tak, burze mogą być niebezpieczne. I ja pamiętam takie, których sie po prostu bałam. Człowiek staje się maleńki i bezradny wobec siły żywiołu. Tym niemniej burze są piękne. Wczoraj właśnie doswiadczałam tego piekna. A powietrze po wszystkim stało sie krystaliczne i pachnące!:-)
Piękne słowa, a jeszcze ładniejsze zdjęcia oddające grozę tego zjawiska. Nie wiadomo czy przyniesie grozę i wstrząśnie ludźmi, czy tylko postraszy i sypnie życiodajną wodą. Burza niebios znak. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, burza niebios znak, tylko nie zawsze wiadomo jak taki znak odczytać. Teraz w prognozach pogody duzo jest burz, co nie znaczy, że rzeczywiście sie pojawią. Ta, o której piszę się pojawiła. Trwała krótko, nie wyrządziła żadnych szkód a deszcz wspaniale podlał ogród.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Olu!:-)
Zdjęcia są świetne Olu. No i wiersz do tego adekwatny. Aż mną lekko wstrząsnęło.
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką burzy. Przed naszym domem jest takie miejsce w które uderzają pioruny, aż ziemia się trzęsie, szyby w oknach dzwonią i filiżanki w kredensie.
Z wiekiem coraz mi dalej do ekstremalnych doznań.
Pamiętam swoją pierwszą burzę w górach na obozie harcerskim połączoną z lokalnym potopem. Pioruny waliły gdzie popadło, grzmiało, błyskało, zalewała nas woda z potoku. A my spaliśmy jak zabici zmęczeni dwudziestokilometrowym marszem.
Ach ta wspaniała nasza młodość durna i chmurna jak napisał poeta. Tylko, który to był, to już nie pamiętam 🤭😄
Hanka C.
Poszłam w plener z aparatem fotograficznym w ostatnich chwilach przed burzą. Na początku było jeszcze odrobine słonca. Potem chmury zupełnie je zasłoniły i zrobiło się bardzo wietrznie a przy tym coraz ciemniej. Jednak nie bałam sie wcale, bo byłam blisko domu i w każdym momencie, gdyby zaczęło lać i strzelać błyskawicami mogłam wrócic pod dach. Nie wiadomo dlaczego, ale to szaleństwo pogodowe napełniało mnie jakąś energią i radością, jakimś niecierpliwym oczekiwaniem, prawie jak w czasach młodosci. Tak czułam i dlatego też zaraz po powrocie do domu napisałam powyższy wiersz. Doceniam takie chwile, gdy znowu czuję się młodo, gdy coś mnie mocno zachwyca albo w ogóle wywołuje jakieś wyraziste doznania. Doceniam i utrwalam fotografią, wierszem, tekstem, rozmową, westchnieniem albo snem. Doceniam, bo zauważam, iz z wiekiem mam coraz mniej takich odczuć. Jakby coś mi w środku bezradnie gasło, jakby mnie jakis pył przysypał. Ot, starzeje się człowiek, niestety...Ale przecież nadal zyje i chce żyć!:-)
UsuńPozdrawiam Cie serdecznie Hanko!:-))
Tak sobie myślę czy starzenie się nie jest przypadkiem spowodowane tym, że oswoiliśmy się z pięknem i z wiekiem coraz mniej w nas zachwytów czy odwrotnie.
UsuńGdzieś niedawno usłyszałam, że nie należy mówić ani myśleć, że aha, to już pewnie starość, starzeję się skoro to albo tamto.
Nasze słowa i myśli są twórcze. Możemy mówiąc i myśląc w ten sposób zapraszać starość, a właściwie nie tyle ją co niedomagania i niedołęstwo, które niekoniecznie muszą wiązać się z wiekiem.
Znam wielu młodych i "niedomagających niedołęgów", którym wszystko leci z rąk, zapominają co robili przed chwilą, nie słyszą co ktoś do nich mówi, nigdzie nie mogą zdążyć na czas i nikt nie nazywa tego starczą niedołężnością tylko, że ach co za gapa. Buzia młoda to gapa, buzia pomarszczona, to już niedołężna staruszka czy staruszek? A może to gapiostwo niesione całe życie w charakterze człowieka:)
No dobrze :) Wiem, że biologia ma swoje prawa, ale jeżeli ktoś ma pomarszczoną buzię, to nie znaczy jeszcze, że wewnątrz też też jest zasuszonym staruszkiem.
Nawet najstarsza starowinka może być w duszy wciąż młoda i wciąż światem zachwycona mimo wszystko:))
Hanka C.
Tak, to bardzo zauważalne w obecnych czasach - ci młodzi lecz niedomagający, puści w środku a do tego niedołężni ludzie. Jak jakieś rachityczne roślinki bez sił i ikry.Smutne i bardzo niepokojące zjawisko...
UsuńMłodość, rozumiana jako umiejetnosć zachwycania sie byle czym i cieszenia się życiem jest coraz rzadsza u ludzi w każdym wieku Czasy nie nastrajają optymistycznie, niestety. To jest w ogóle głębszy, wielowymiarowy problem wystepujący w życiu codziennym i w Internecie.Także u osób piszących blogi dostrzegam pewien rodzaj przygaszenia, zniechecenia, zobojętnienia. I nieraz myślę, że wszystkim nam przydałaby sie jakaś taka elektryzująca burza, która wyrwałaby nas ze stanu tego dziwacznego stuporu. Bo mamy przecież wszyscy tylko jedno życie, wiec jak nie teraz zyć, to kiedy?
Ściskam Cię mocno z błyskiem buntu w oku!:-))
Wiersz niezwykle udany, a zdjęcia cudowne:-)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że jednak wolę czas po burzy, rześkie powietrze i spokój.
Zawsze bałam się burz, a ostatnio czas tuz przed burzą odczuwam głową i kondycyjnie...
jotka
Dziękuję Jotko!:-)
UsuńTak, powietrze po burzy jest krystaliczne, pachnące i upojne. Kiedyś bałam sie burz, teraz jakoś mi to mineło.
Człowiek całe zycie sie zmienia...
Uściski serdeczne zasyłam!:-)
Nie umiem rozpoznać wiersza. Piękny, ale wobec tych zdjęć zapowiadającej się burzowej nawały to za łagodny. Ale w wymowie jednak słuszny, dający nadzieję że coś po burzy będzie. I jest😀
OdpowiedzUsuńTen wiersz układał mi sie w głowie już podczas mojej przedburzowej wyprawy fotograficznej. Po powrocie do domu zaraz włączyłam komputer i patrzac na zrobione przed chwilą zdjęcia spisałam to, co mi sie w głowie uległo, dodając parę strof, dla wzmocnienia wymowy wiersza. Moze gdybym dłużej nad nim posiedziała wyszedłby inny, ostrzejszy, a może i nie...
UsuńA burze są potrzebne, i przyrodzie i ludziom. Choć bywaja destrukcyjne, to jednak potrafią też przynieśc zasadniczą zmianę.Nieraz bardzo wyczekiwaną. Nieraz przecież cos musi być zniszczone, by mogło powstać cos nowego.I tę myśl także próbowałam w tych strofkach zawrzeć.
Uśmiech serdeczny zasyłam Ci Romano!:-)*
Piękne zdjęcia Oleńko i wiersz, poczułam się tak jakbym tam była.
OdpowiedzUsuńOsobiście boje sie tych grzmotów i piorunów, lubię czas poburzowy, kiedy niebo staje się spokojniejsze, czasami pokazuje sie tęcza i ten specyficzny zapach…
Czuje sie wtedy już bezpieczniejsza.
Pozdrawiam słonecznie z południowego zachodu naszej Ojczyzny 🌞💗
Orszulka
Dziękuję, Orszulko!:-) Bardzo ciekawie robiło mi sie zdjęcia, bo oświetlenie, układ obłoków i cieni wciaz sie zmieniał. I te same miejsca co parę chwil wyglądały zupełnie inaczej. A wiersz w tym czasie układał mi siesam w głowie!:-)
UsuńTeż kiedyś bałam sie grzmotów i piorunów. Teraz jakos mi to minęło. Sama nie wiem, czemu sie tak stało. Został podziw dla natury i zachwyt dla tego ,co potrafi wyczarować.
Pozdrawiam Cię gorąco ze słonecznego, póki co, Pogórza Dynowskiego!:-)♥
Witaj końcówką maja Olgo
OdpowiedzUsuńTak burze są piękne, ale i bardzo niebezpieczne. Pamiętam taką jedną, też pod koniec maja, dzień przed moimi imieninami. Do końca życia nie zapomnę tego armageddonu.
Ale tak, można lubić ciszę przed burzą. Ja ją lubię.
Zdjęcia urocze. A przydrożne kapliczki uwielbiam.
Pozdrawiam przygotowaniami do wyjazdu
Witaj, Ismeno!:-)
UsuńPiekno i groza czasem idą w parze. Tak jest w przypadku burz, pożarów, powodzi i innych kataklizmów. Ale nie każda burza przynosi zniszczenia. Są burze ożywcze, przywracajace siłę i wiarę, wspaniałe, magiczne i wielce pożądane tak przez naturę, jak i przez ludzi.
Pozdrawiam Cie serdecznie i udanego wyjazdu życzę!:-)
Niesamowite zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńU nas nawet najmniejszej kropelki nie spadło:(
I ulubiona burza :)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=9UuloKeGsEk
Cieszę się, że podobają Ci sie zdjęcia!:-) U nas w ostatnich dniach miało być kilka burz a byłą tylko ta jedna. Dobrze, że była. Bo nie dosć, że piękna i niedestrukcyjna, to pożyteczna dla natury.
UsuńDziękuję za linka! Niesamowita burza!:-)
Wow, przepiekne zdjecia Olu, po prostu zapieraja dech. Jaki piekny wiersz do tego ulozylas ... Czuje dokladnie tak jak Ty : uwielbiam ten czas przed burza, gdy chmury sie sroza i burza , zawsze uwielbialam te wiosenne i letnie burze 😍 Jako dziecko uciekalam w poplochu przed deszczem i nawalnica , smiejac sie do rozpuku, bo najwieksza frajde mialam , kiedy cieply wiosenny deszcz zlewal mnie od stop do glow!👌Biegnac do domu mozna sie bylo bezkarnie wytaplac w kazdej napotkanej kaluzy, do ktorej wpadalismy wszyscy z impetem jak male spitfire'y z okrzykami radosci. Najcudowniejsza letnia burze przezylam kiedys w gorach, w Szklarskiej Porebie , wrazenie bylo tak potezne , ze do dzis mam ja przed oczyma..😍 Sliczny ten post i dodal mi niesamowitej energii , powiedzialabym : elektryzujacy !👌Buziaki dla was
OdpowiedzUsuńKitty 😘
UsuńKitty droga! To słowo jest najlepsze, jeśli chodzi o znaczenie burzy w naturze i w życiu - elektryzujące. Cudownie, że go użyłaś. Elektryzujące, czyli ożywiające, pobudzajace, ośmielające, napełniające wiarą i siłą, budzące ducha i ciało do czegos nowego.Tak odczuwałam właśnie ten czas przed burzą. Jakby mi lat ubyło. Jakby swiat doznał jakiegoś ważnego impulsu do ożywienia z tego oblepiającego wszystkich stanu "zombie", do zmiany na lepsze. To było chwilowe, ale bardzo piękne, bardzo wytęsknione doznanie.
UsuńI ja w dzieciństwie podobnie przezywałam burze, majowe deszcze. Z ogromnym entuzjazmem, radością, wolnościa, na bosaka. Och, jakie zycie wówczas wydawało sie cudowne, proste i pełne wspaniałych obietnic na przyszłosć!
Cieszę się ogromnie, że ten post wywarł na Tobie tak pozytywne wrażenie. Dziękuje za Twój komentarz. Wiesz, zależało mi na tym, by choćby jedna osoba odczuła to w ten sposób. By zrozumiała, o czym i dlaczego jest ten wiersz o czasie przed burzą.
Ściskam Cie mocno i serdecznie!:-)*
💝
Usuń♥
UsuńPiękne cudo! Przed burzą zawsze jest tak klarowne powietrze i takie kontrasty, że każde zdjęcie wygląda jak namalowane!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Jael!:-) Świetnie robiło mi się zdjęcia. Biegłam przed siebie i pstrykałam co sie dało. Wpadłam wtedy taki euforyczny, bardzo przyjemny stan. Ach, życie bywa jednak piękne!:-)
UsuńTak, takie zdjęcia robione przed burzą są niesamowite. U nas już dawno burzy nie było.
OdpowiedzUsuńLidko! U nas też dawno burzy nie było. Dlatego tak ucieszyłam sie tą burzą, tym nastrojem, kolorytem, powietrzem!:-) Zapowiadali więcej burz, ale była tylko ta jedna. Tym bardziej więc cenna!:-)
UsuńTak mickiewiczowsko brzmi Twój wiersz. 🙂 ktos powinien skomponować do niego melodię. Zdjęcia dramatyczne, pełne napięcia. Nie zawsze zgra sie natura z tym co w duszy, ale czasami pasują idealnie i wtedy pojawia się wszechogarniająca energia i zachwyt. Nie ma znaczenia ile ma się lat i ile burz czy zachodów słońca się widziało. To jest w nas zawsze. Ja się boję tutejszych burz, bo są przerażające. Po tygodniach upałów wszystko dzieje się gwałtownie i głośno. Wspaniałe spisuje się Twój nowy aparat. Gorąco pozdrawiam😘😘😘 M.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Marylko!:-) Mnie sie często moje wiersze śpiewają w głowie!:-) A co do zdjęć, to było rewelacyjne światło i grzechem byłoby nie wyjśc wówczas z aparatem. Wspaniale sie czułam wówczas. Jakby mi wiele lat ubyło.Taki czar niespodziewany. Oby wiecej takich czarownych chwil. A burze? Tak, wiem, że bywają rózne. I straszne i piękne. I destrukcyjne i niewinne. Na szczęście ta moja burza należała do gatunku tych niegroźnych.
UsuńUściski najserdeczniejsze zasyłam Ci o poranku!:-))
⚡️🌦🌞🌞🌞
OdpowiedzUsuń!*☺☺☺
UsuńOleńko, jak zwykle przepiękny wiersz o życiu, prosto ale dobitnie wprost do serca i zdjęcia cudnie dobrane. Poetką jesteś Olu, potwierdzasz to każdym wierszem. Przytulam.
OdpowiedzUsuńCieszę się Krystynko, że przypadł Ci do gustu mój najnowszy wiersz. Dziękuję za to, co napisałas. Lubię ten stan, gdy napada mnie potrzeba napisania czegoś wierszem. To taki fajny rodzaj uskrzydlenia. No a w takim stanie świetnie też robi się zdjęcia. Wszystko sie splata w jedno.
UsuńI ja przytulam Cie serdecznie!:-)
Z jednej strony niebo burzowe mnie fascynuje, ale z drugiej - boję się burzy, zwłaszcza kiedy jestem na wsi. Piękny ten Twój wiersz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, burza budzi z reguły ambiwalentne uczucia, ale chyba nikogo nie pozostawia obojętnym.
UsuńDziekuję za pochwałe mojego wiersza. Pozdrawiam Cię ciepło, Karolinko!:-)
A popadało chociaż trochę? u nas pogrzmiało, postraszyło, spadło pięć kropelek i dalej nic. Ale masz racje Olu, zbiera się nad nami coś, na co nie mamy żadnego wpływu, taka jest natura, czasami nieobliczalna. Lubię ten czas, kiedy zbliża się burza, pomruk grzmotów zza lasu, słońce jeszcze przypieka, a potem ulewa. Zdjęcia zjawiskowe, jak sama burza; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńPopadało, Marysiu. Popadało i to nieźle! Mniej wiecej przez godzinę lało jak z cebra. Wspaniale podlało nam ogród i grządki, dzieki czemu przez parę dni miałam odpoczynek od "konewkowania?!:-).I co dziwne, u nas gradu nie było a u sąsiadki, która mieszka ok. 300 m od nas - był i narobił jej troche zniszczeń. Teraz w prognozach brak opadów a by sie przydały, bo znowu robi sie sucho.
UsuńOj, zbiera sie nad nami, zbiera. A to, co sie zbiera nie zawsze niestety jest dziełem natury.
Ściskam cię serdecznie, Marysiu i łagodnego, ale satysfakcjonującego deszczyku życzę!:-)
Piękny utwór, choć mi z burzowymi klimatami nie po drodze, bo źle je znoszę ze względów zdrowotnych. U nas na razie susza, a ziemię mamy gliniastą. Pozdrawiam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję,Lekko.Burze bywają różne.Takze piękne i pożyteczne. Pozdrawiam Cię gorąco i dobrego czerwca życzę.
UsuńPięknie, bardzo pięknie zobrazowałaś burzę słowem i obrazem. Pozdrawiam i zapraszam do siebie! maabkingdom.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję i za życzliwe słowa i za zaproszenie. Chętnie zajrzę.
UsuńPozdrawiam ciepło!:-)