poniedziałek, 15 maja 2023

Nie zawsze maj jest majem…

 

 



   W maju, jak to w maju. Pracowicie i zielono. Więcej jest się w ogrodzie, niż w domu. Chce się być tam, gdzie tętni życie, wspierać to życie, być jego częścią. Mniej teraz człowieka przejmują i angażują sprawy dalekiego świata. Znacznie bardziej liczy się jego własny, mały a przecież tak bardzo potrzebujący opieki, pracy i starania bliski światek.  Myślę, że podobne odczucia ma większość osób żyjących blisko natury, oddających się jej w zupełności. A natura? Cóż,  jest wymagająca, zawłaszczająca, niecierpliwa, ale i ogromnie szczodra.  W zamian za wszystkie codzienne i nieraz bardzo żmudne czynności obdarza spokojem ducha, uczuciem przywróconej magicznie młodości, satysfakcjonującej sprawczości i towarzyszącej im pożyteczności wszystkich wiosennych działań.



   I tak właśnie na ogół jest u nas. Stopiliśmy się w jedno z otaczającą nas przyrodą. Jesteśmy jej maleńkimi, ufnie sprzęgniętymi z machiną istnienia trybikami. I to wystarcza. Więcej się nie łaknie. Zdrowie i chęci, póki co, pozwalają na wykonywanie obowiązków związanych z gospodarstwem i ziemią. Na ten corocznie powtarzający się taniec wielu nowych planów i zamierzeń, koniecznych i powtarzalnych obowiązków oraz wytrwałej ich realizacji. Tańca, podczas którego ma się wrażenie, że jakaś równowaga jest utrzymana a swoim działaniem stwarzamy coś dobrego.



   No tak, ale czy nie zdarzają nam się pomyłki, błędy, nietrafne decyzje albo porażki? Czy zawsze jesteśmy z siebie zadowoleni? I czy wszystko przebiega tak wspaniale i bezproblemowo, jak niektórym mogłoby się wydawać po lekturze naszego bloga? Bywa różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Nikt z nas nie jest przecież ideałem. Czasem się człowiekowi nic nie chce a niekiedy  robi się coś pobieżnie albo byle jak, byleby było, bo po prostu nie ma się siły na więcej. Innym razem działa się mechanicznie, nie rozmyślając wiele o konsekwencjach. Bo po prostu trzeba to właśnie zrobić – tak czy siak a błędy czy straty są przy tym nieuniknione. Człowiek  - ogrodnik pomaga nowemu życiu, ale też decyduje co ma prawo do istnienia a co nie. Co jest przydatne a co zbędne. Jego dziełem są wszak wielkie hałdy wyrwanych z korzeniami chwastów albo przekopane ostrym szpadlem grudy ziemi wraz z kryjącymi się w niej dżdżownicami i innymi niewinnymi stworzonkami. To on przycina co roku gałęzie drzew, kształtując je po swojemu. Przegania z ogrodu wszelkimi możliwymi sposobami (nieraz bardzo drastycznymi) krety, nornice, ślimaki i uznawane przez niego za szkodniki owady. Kształtuje otaczający go świat po swojemu, biorąc odpowiedzialność za to, co robi, choć nie zawsze robi dobrze, choć jego działanie niektórym istnieniom niesie kres albo cierpienie. Jest niczym bóstwo, od którego woli zależy tak wiele. Bóstwo, które przecież będąc częścią koła życia też w pewnym momencie ulegnie destrukcji, bo inne bóstwo lub po prostu przypadek zdecydują o tym, że nadszedł czas nieuchronnego końca.



   A wszak wiadomo, że z każdym rokiem będzie nam w Jaworowie coraz ciężej, że pewnej wiosny może zabraknąć sił, że w końcu i nas może zabraknąć. Bo przecież nic nie trwa wiecznie. Zmieni się wszystko. Palec losu od czasu do czasu beznamiętnie wskazuje na kogoś i to, co wydawało się stałością, wiecznością, a nawet nudną powtarzalnością – raptem znika…A pogodny, beztroski, pełen niezapominajek maj przekształca się nagle w zasnuty melancholią, szary listopad.


   Czasem w najbardziej pogodny i kwitnący rozmaitymi barwami, na pozór beztroski dzień przychodzi mi ta niewesoła myśl do głowy. Lęk przed przyszłością, przed jej nieuchronnością niby czarny ptak przysiada na sercu. Na szczęście, ledwo się pojawia, zaraz znika odegnany przez wszechogarniającą moc odradzającej się, pełnej buzującej energii natury. Bo jakże mogłoby przestać istnieć coś, co żyje tak intensywnie? To przecież jakaś abstrakcja, bluźnierstwo, naruszenie tabu! Po co w ogóle rozmyślać o smutnych rzeczach, przydawać im mocy, zasnuwać ponurym cieniem ten cudowny, zielony czas? Wszak maj ma być majem i basta.




   Ale przecież maje bywają różne dla każdego. Wszystko jest subiektywne, indywidualne, delikatne. Podczas, gdy jedni cieszą się, śmieją, pracują ile sił w mięśniach, inni zastygają w niemocy, smucą się i cierpią, bo właśnie teraz dzieje się u nich coś złego. Albo przypominają sobie coś, co boli i mniej lub bardziej boleć będzie zawsze. I choć bronią się przed tym jak mogą, to bywa, iż uraża ich cudza beztroska. Otwiera rany w ich duszach świat, który tak bezwstydnie, tak do utraty tchu cieszy się tym swoim wszechogarniającym istnieniem.  Ci cierpiący mają wrażenie, że im jest dokoła promienniej, im pogodniej wkoło, tym wyraźniej odcina się w ich sercu boleść, żal, smutek, uczucie niesprawiedliwości, rozpaczy, lęku, bezradności, tęsknoty…Tyle się dzieje w tym samym a tak różnym dla każdego czasie. Każdy odczuwa po swojemu, bo każdemu co innego w danym momencie przypada w udziale. Los, ten pracowity ogrodnik trzyma się swoich planów, nie przejmuje się ludzkimi rojeniami ani tym co wypada, co być powinno. Robi swoje. Wbija ostry szpadel to tu, to tam…



   Cieszę się moim majem, ogromnie go doceniam póki trwa. Jest jeszcze dla nas w Jaworowie dobry i łaskawy. Jeszcze roztacza wielobarwne uroki i blaski. Jeszcze zachęcając do czynu podśpiewuje stare piosenki, głaska, rozwesela, maluje naiwne obrazki, opowiada baśnie o wieczności. Otula kojącą obecnością nawet w pochmurne, chłodne dni. Ale myślę też o tych, dla których maj stracił już ten czar. Coś się niestety zmieniło u nich na zawsze…Przestali czuć się trybikami tej machiny dziania chociaż życie dokoła płynie dalej jak gdyby nigdy nic. I mimo ich ogromnej wyrwy w sercu trwa, będzie trwać i swoim tempem kręcić się po dawnemu. Jednak wreszcie, taką mam nadzieję,  czas powolutku zasklepi i zabliźni tę głęboką ranę. Wreszcie da znowu odrobinę odetchnąć. Pozwoli materii duszy choć trochę zazielenić się kolejnej wiosny i znaleźć powód by starać się na nowo żyć. Po nowemu, inaczej, ale mimo wszystko żyć. Jakkolwiek się da. Bo tylko to się liczy. Ta nasza krótka chwila istnienia. Ta niezwykła wyprawa w nieznane. Ten cudowny lot ku słońcu.



    I właśnie dla  wszystkich bliskim sercu osób, dla tych, których uczucia mocno czuję w sobie, bo są, były czy też będą kiedyś moimi uczuciami ten tekst.




40 komentarzy:

  1. Zapadł mi w serce tekst z wywiadu z Kazikiem z KULT-u: ... już biorą z naszej półki ... Lata lecą Olu, coraz mniej sił, jednak uważam, że ten kontakt z naturą, praca fizyczna trzyma nas przy życiu, człowiek czuje się potrzebny, nie komuś, a sobie. Kiedyś tych sił zabraknie, bo już przeraża mnie wizja wykoszenia 40 arów sadu:-) na razie wszystkie zajęcia przynoszą radość, zadowolenie, a do miasta najchętniej nie wracałabym. Żal mi każdej chwili umykającego czasu, chciałabym, żeby zwolnił choć odrobinę, nie nadążam nacieszyć się wiosną, która z każdym dniem zmienia oblicze, to uczucie podobne aż do roztkliwienia w sercu, że jest takie piękno, a ludzie tego nie szanują. Starzeję się, to i uczucia może nie pasujące do dzisiejszego świata:-) pozdrawiam serdecznie, Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już biorą z naszej półki...A to roztkliwienie nad pięknem, cudem przyrody i ja odczuwam. Bardziej doceniam to, co jest, bo wiem jak łatwo można to stracić.
      I ja pozdrawiam Cie serdecznie, Marysiu.

      Usuń
  2. Piękny, mądry tekst. Ten nasz lot do światła, im dłuższy, tym bardziej świadomy, że jesteśmy tu tylko chwilę, na świecie, najlepszym jaki nam dano. Oby rozmajone lata przynosiły zachwyt nad cudem życia, ale też refleksje nad jego przemijalnością oraz umiejętność akceptacji odwiecznych praw natury. Pozdrawiam majowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy tu tylko na chwilę a im jesteśmy starsi, tym wyraźniej zdajemy sobie z tego sprawę i tym bardziej doceniamy to, że jeszcze możemy kontynuować nasz lot. Wiemy, że prędzej czy później słońce opali nam lotki, ale jeszcze nie teraz, jeszcze po prostu cieszymy sie swobodą tego cudownego lotu....
      Również pozdrawiam serdecznie i majowo.

      Usuń
  3. Piękny tekst Olu, mój maj od wczoraj zmienił swoje oblicze, wiadomość na którą podświadomie czekałam chyba od zawsze, obudziła - na pozór śpiące i zapomniane "demony". Zalała potokiem łez współczucia dla samej siebie. Jeden człowiek, który nakręcił całą spiralę złych wydarzeń - zmarł. Nikt nigdy tak naprawdę nie dowiedział się ile uczynił mi krzywdy, bo MNIE nikt nigdy nie uwierzył. Teraz mogę tylko wrzeszczeć w niebogłosy, z żalu i z bezsilności -jakim cudem mu się to udało. Jedno, jedno tylko mu zawdzięczam - to Bogdan. Wiem, że tak miało być - ale i tak wszystko we mnie teraz płacze i opłakuje ten czas gdy tak bardzo się bałam. W tym - nie liczę, ale w przyszłym życiu gdzieś TAM może moje serce będzie w stanie mu wybaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyslam się Gabrysiu o jakim człowieku piszesz. Skończyło się...Nacierpiałaś się bardzo, ale poukładałaś sobie życie, pokazałaś jakim jesteś człowiekiem. Wypłacz to z siebie do konca, Gabrysiu i postaraj się iśc dalej. Już wolna od tego ciezaru i bólu.Masz dla kogo żyć.
      Przytulam cię mocno♥

      Usuń
  4. Pięknie to ujęłaś. W tym tekście zawarłaś uczucia jakie drzemią u wielu ludzi. którzy znają co to jest kontakt z naturą, tak po prostu. Jak również u tych co pracują i starają się jak mniej "bólu" zadać naturze. Kiedy jednak patrzy się na jeszcze inną grupę ludzi. Ludzi, którzy za nic mają to co na ziemi, w powietrzu. Mam wrażenie, że żyją tylko dla siebie tu i teraz, mając za nic wszystko inne co podtrzymuje nasze życie. A tym właśnie jest natura. Cieszmy się więc tym co nas tak pięknie obecnie otacza, kwitnie, pachnie, szumi i współgra. A człowiek niech mądrze współistnieje z naturą. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natura to życie. Jesteśmy jej częścią, czy to rozumiemy czy nie. Coraz wiecej ludzi rozumie i dba o środowisko naturalne. Tak mi się wydaje. I bardzo dobrze. Byleby tylko to "dbanie" nie przerodziło sie w jakąs formę ucisku i zniewolenia człowieka. Byleby dało zachować się mądrą równowagę.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Olu.

      Usuń
  5. Pięknie piszesz zarówno o maju, jak i o listopadzie:-)
    jesteście jak mało kto częścią natury i zostawiacie po sobie wyraźny ślad, nie tylko w przyrodzie, ale i w ludziach, którzy was cenią i podziwiają.
    Wszystkim nam jest raz lepiej, raz gorzej, bo nie może być tylko dobrze!
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców waszego azylu:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i w maju i w listopadzie znaleźc można specyficzne piekno, odmienny nastrój i koloryt. A w zależnosci od aury rózne też myśli i skojarzenia przychodzą do głowy.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Asiu.

      Usuń
  6. Czym jestem starsza tym bardziej zaczynam żyć chwilą, tu i teraz, lub nieśmiało snuć plany na przyszły rok, góra dwa? Czym jestem starsza tym bardziej widzę, jak to wszystko jest nieprzewidywalne a życie jedną, wielką ułudą. Dziś pada deszcz i dobrze, podleje rośliny :) Wszystkiego dobrego życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja odczuwam podobnie. Im jestem starsza tym bardziej doceniam to co jest i rozumiem, że wszystko jest potrzebne i naturalne.Deszcz , słonce i chłód. Smutek i radość.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Agatko.

      Usuń
  7. ❤️
    Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
    czyjeś ciało i ziemię całą,
    a zostanie tylko fotografia,
    to — to jest bardzo mało…
    "Fotografia" M. Pawlikowska

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba się cieszyć każdym dniem, dziś dowiedziałam się o śmierci naszej blogowej kochanej Janeczki, a była taka pełna życia...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko co napisałaś Olu jest mi bardzo bliskie. To, że wspieram życie i bardziej mnie obchodzi mój mikto świat, niż reszta. Wymagająca natura sprawiła, że schudłam i jestem silniejsza, bardziej wytrzymała. Podoba mi się energia która odsyskuję po krótkim odpoczynku. cieszę się, że jeszcze mogę pracować, właściwie niedużo się zmieniło od młodości. W środku czuję się tak samo, tylko spokojniej.
    Lubię sprawdzać co się dzieje w Waszym świecie, lubię wiedzieć, że wrócił maj i jest jak w bajce. Pewnie, że robicie coś dobrego, skoro wszyscy wracamy , żeby się ogrzać w cieple Twoich słów i przysiąść gdzieś w cieniu w Jaworowie. Bardzo bym chciala zobaczyć Wasze krolestwo na zywo. Nie zawsze jest kolorowo, jak u każdego. Byle sobie wybaczać okresowa bylejakosc i zniechecenie, bo i tak wygra miłość do tego skrawka ziemi.
    Cos się niszcy, coś sie tworzy, są ofiary, ale i nowy ład. Patrzę na pień drzewa i smutno mi, że je zamordowaliśmy, ale kiedy po miesiącu udalo się w koncu posprzatac smieci po nim, szaleje r radości, że już nigdy więcej nie bedzie starych galezi i tony lisci, ani zapchanych rynien. Nie myśl o tym, że keidyś sił zabraknie, ja tez odsuwam to, cieszę się, że nie muszę nic, ale mogę wstać rano i patrzeć jak ogorki i cukinia strzelają w górę. Jak nie będzie siły, to bede robila cos innego, podlewala kwiatki na tarasie.
    Lęki przed tym co będzie nie ominą nikogo, mocniej przycisną, potem sobie tlumaczymy, że jeszcze mamy mnostwo czasu. Bol jakis znienacka sie pojawi, wspomnienie natretne, ale się wyboli i pojdzie sobie. Jak listopad. Chcialabym, żeby na zawsze zostala we mnie naiwna wiara, że dam radę dojsc do konca o wlasnych silach. Byle ksiazek nie zbaraklo i bliskich osob, moze w innej kolejnosci. Istniej jak najdluzej i niech Jaworowo się odradza jeszcze wiele, wiele dlugich lat. Uściski serdeczne:) Maria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca w ogrodzie i na polu daje i mnie siłę fizyczną, ale i psychiczną. Czuję więź z tym kawałkiem ziemi, z każdą rośliną, która wzrasta, albo choruje. Sam zapach ziemi, powietrza po deszczu albo burzy jest czymś magicznym i wzruszajacym.
      W naszym jaworowym królestwie jest prosto, spokojnie, pracowicie. Często siadamy sobie w ogrodzie i wzdychamy jak wiele zmieniło sie w ogrodzie, od kiedy zamieszkaliśmy tutaj, jak duzo udało nam sie zrobić. Aż nie do uwierzenia jaka to ogromna zmiana. Przez te kilkanaście lat z zarośniętego samosiejkami róznych drzew, chaszczami, pokrzywami i trawskami po pachy udało nam się wyczarować kawałek przyjaznego, uporządkowanego otoczenia.Oczywiście mnóstwo drzew musielismy tutaj wyciąć, bo inaczej byłaby to istna dżungla a nie ogród!:-) Bo tak to jest - coś sie niszczy a coś tworzy. I daje to człowiekowi mnóstwo zadowolenia i dumy z siebie, ale czasem też budzą sie wyrzuty sumienia.
      Obyśmy Marylko jeszcze długo mogły czuć sie na tyle dobrze, by móc robic to, co lubimy najbardziej. Byśmy mogły widzieć, czuć, słyszeć, chłonąc wszystkimi zmysłami piękno tego świata - bliskiego czy dalekiego oraz tego z ksiazek i wyobraźni.
      P.S. Wczoraj zasiałam okrę. Pamiętam jak dobrze mi o niej pisałaś. Bardzo mnie tym zaciekawiłaś. Mam nadzieję, że wyrośnie i ja też poznam wkrótce jej smak bo bardzo lubię poznawać nowe smaki!
      Ściskam Cię mocno i serdecznie!:-)

      Usuń
    2. Olu, okra powinna się udać, bo tu jeszcze do października owocuje, kiedy jest chłodniej. Smak ma specyficzny, wydziela taki śluz, ale w połączeniu z pomidorami smakuje doskonale. Pędy ma wielkie jak kukurydza, ja musze uważać, żeby mrówki jej nie zjadły. To wspaniałe, ze tyle u Was zmian na lepsze. Tak rodzi sie milosc do ziemi. Usciski kochana🙂😘

      Usuń
    3. Jak się uda, dam Ci znać, Marylko. U nas teraz wciąż leje a jak przestanie ma być podobno bardzo ciepło. Będzie wtedy jak w cieplarni, więc takiej egzotycznej roślinie powinno to odpowiadać!
      Uśmiech serdeczny Ci zasyłam!:-)

      Usuń
  10. Rozpaliłaś ognisko i przyszli ludzie się nagrzać :)
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niechaj więc płonie przyjaznym, serdecznym ogniem.
      Uściski gorące zasyłam Ci, Aniu!:-)

      Usuń
  11. Piękny tekst Olu. Może nie wszyscy tak mają, ale ja wolę uciekać przed wszystkimi bolączkami w pracę, oczywiście na tyle, na ile starcza sił. Maj to mój ulubiony miesiąc, staram się cieszyć każdą pogodą. Przesyłam Wam moc serdeczności oraz głaski dla czworonogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, praca zazwyczaj pomaga nie myśleć o tym, co nas boli, przeraża i smuci. I maj w tym pomaga wraz z jego bogactwem kolorów, zapachów doznań.
      Uściski serdeczne zasyłam Ci, Lenko!:-)

      Usuń
  12. Maj bucha mocą w naturze i u mnie w tym roku maj bucha energią zmian. Coś sie wykluwa z ziarna lub z jaja bez względu na wiek. Az się sama zadziwiam, że mi się chce na tak zwane stare lata takich diametralnych i totalnych zmian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa, co nowego dzieje sie u Ciebie Krystynko. U szalonych, odważnych wiedźm wiek nie ma znaczenia - a wręcz przeciwnie!:-)

      Usuń
  13. Zielono, zielono i jeszcze raz zielono. W tym świeżym odcieniu. I kwieciście. Nie martwiaj się że Cię zabraknie na kawałku Ziemi, pomyśl o tym jako o spakowaniu swojego Jaworowa, ze wszystkimi dla Ciebie ważnymi osobami, rzeczami i sprawami do walizki i udaniu się w podróż. W przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia formę. Ciesz się majem, nawet deszczowym i nieco chłodniejszym niż zwykle. A strachy to do szafy, na półkę pod te najrzadziej noszone rzeczy. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielono i rzeźko. Pachnąco. Wszystko chce żyć. My i nasi bliscy. Komary i ślimaki równiez. I żyjemy. Nasza chwila trwa. Żyjmy tą chwilą, bo jest piekna, niepowtarzalna, jedyna. Ja się nie zamartwiam nieuniknionością śmierci. Ot, przychodzą mi czasem takie myśli do głowy a potem odchodzą. Jak u każdego. Smutki i troski też są przecież częścia życia. A skoro są, to trzeba sie nad nimi pochylić, popatrzeć i pomysleć a potem wyprostować się i pójśc dalej. Bo życie woła.
      Pieknej dalszej części maja życzę Tobie i Twym bliskim Tabo!:-)

      Usuń
  14. Witaj majową zielenią Olgo
    Masz rację. Maje są różne. Nie zawsze jest, jak to się mówi, w sercu ciągle maj. Coś o tym wiem.
    Jednak ciesz się jak najczęściej i najdłużej tym pięknym miesiącem
    Pozdrawiam szumem deszczu za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Ismeno!
      Późno ukazał się Twój komentarz, bo wczoraj wygrzebałam go ze spamu.Ech, ten blogger!
      Piękny jest maj i pracowity. Wczoraj znowu pobiłam rekord długości pracy na polu. Ależ tam ziemia rozmoknięta i błotnista po deszczach a tymczasem pilnie miałam kilkadziesiat pomidorów do posadzenia, wiec chcąc nie chcąc brodziłam w tych błotach.
      Pozdrawiam Cie serdecznie i dalszego ciągu cudnego maja życzę!:-)

      Usuń
  15. Staram się doceniać każdy dzień, bo nie wiem ile mi ich zostało. Staram się też w każdym z nich wypatrywać coś pozytywnego. Nigdy nie jest przecież tak, aby w życiu było wszystko źle. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że trzebasie starać doceniać każdą chwilę, którą mamy. Czasem jednak są to smutne, bolesne chwile. Wówczas trudno się nimi cieszyć. Jednak trzeba umieć je zaakceptować, bo w życiu bywa różnie i nic nie trwa wiecznie.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, Karolinko.

      Usuń
  16. Tak się złożyło, że nie byłam na działce dwa tygodnie. Przyjechałam i rozpłakałam się z bezsilności. Chwasty do kolan, a koszone było dwa tygodnie temu. Kwiatów tak pielęgnowanych w ogóle nie widać. Nie wygra się z przyrodą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko! Wszystko rośnie teraz w przyśpieszonym tempie. Jest mokro i ciepło, wiec rosliny szaleją ze szczęścia. Także i chwasty, niestety. Też mam sporo do wyplewienia. Nie da rady wszystkiego robic na bieżąco, bo jest mnóstwo innych prac.

      Usuń
  17. Praca na ogrodzie, czy w polu na pewno sprawia, że człowiek zapomina o całym świecie, bo ma się do ogarnięcia ten swój kawałek. Jutro chcę iść w końcu na działkę, cały tydzień nie byliśmy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, praca na świeżym powietrzu pomaga w osiągnięciu równowagi ducha. Oddala myśli od spraw, na które nie ma sie wpływu. Człowiek potrzebuje kontaktu z przyrodą, poczucia, iz jest jej częścią, że może zrobić cos pozytecznego i cieszyć sie tym swoim działaniem. Na pewno na działce masz kupę roboty, Lidko. Powodzenia zatem w pieleniu i innych ogródkowych czynnościach!:-)

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost