Sratu, tatu, pitu, pitu
Coraz więcej wkoło kitu
Kit zatyka uszy, oczy
Nagą prawdę wnet zamroczy
Niewidomi, głuchoniemi
Coraz bardziej pochyleni
Już nie chcemy wiedzieć więcej
Dość już grozy – krzyczy serce
Trudnych pytań i tematów
W wielkim domu nas - wariatów
Niechaj każdy swoje plecie
Byle przetrwać jakoś w świecie
A że świat ten w przepaść wpada?
Trudno! Czy jest na to rada?
Skoro nie ma, rób więc swoje
Oddalając niepokoje
Wcinaj pączki, póki czas
Może to ostatni raz?
Pitu, pitu, granie w banię
Co się ma stać, to się stanie
Pitu, pitu, sratu, tatu
Koło kręćże wciąż kieratu
Sratu, tatu, pitu, pitu
Pchaj i nie słysz wcale zgrzytu
Pitu, pitu, sratu, tatu
Nie myśl, kręć i ufaj światu
On chce dobrze wszak dla ciebie
Bądź posłuszny – będziesz w niebie
Bunt ci w głowie? – blisko piekło
Strzeż się by cię nie upiekło
Równaj kroku, naprzód patrz
Miej nijaką zawsze twarz
Upodobnij się do mas
Właśnie tego żąda czas
Przyjmuj wszystko co ci daje
Nie myśl o tym, kim się stajesz
Nie czuj wstydu, nie patrz w lustro
Byś się nie przeraził pustką
Co zagarnia twoje „ja”
I odbiera ci sens dnia
Wcinaj pączki, póki czas
Może to ostatni raz?
Pitu, pitu, granie w banię
Co się ma stać, to się stanie…
Pitu, pitu, sratu, tatu
Ratuj ziemię, klimat ratuj
Nie jedz mięsa, nie pij mleka
Mycia, prania też zaniechaj
Nie pal w piecu, w chłodzie tkwij
Jak pustelnik skromnie żyj
Nie jeźdź autem byle gdzie
Ślad węglowy zwiększa się
Ty go tworzysz póki żyjesz
Póki pierdzisz, jesz i tyjesz
I swobody nadto masz
Więc bez sensu naprzód gnasz
Trzeba wszystko to ukrócić
Precz nawyki złe wyrzucić
Słuchać mądrych – lepiej wiedzą
(Nawet, gdy się zdaje – bredzą…)
Ślad węglowy – wszystko wie
I nie umkniesz mu, o nie
Gdy pochwyci cię nareszcie
Zniknie wolność, dawne szczęście
Lecz ty tego nie poczujesz
Świat to sprytnie zaplanuje
Nazbyt będzie ci przyjemnie?
To zarządzą znów pandemię
Albo nową wojnę srogą
Władcy świata wszystko mogą
Odrzutowcem mknąć w oddale
Ograniczeń nie mieć wcale
Nadal się luksusach pławić
Mówiąc ci, że glob chcą zbawić
Niepoprawnym politycznie
Przyglądają się krytycznie
Prawo głosu odbierają
I w niebycie umieszczają
Masz im tylko przytakiwać
(I potulnie dać się kiwać)
Poddać wszelkiej się kontroli
I pozwolić się zniewolić
Masz brać udział w ich igrzyskach
A w nagrodę ryżu miska
Albo świerszczy pełnych białka
Taka będzie twoja bajka
Wcinaj pączki, póki czas
Może to ostatni raz?
Pitu, pitu, granie w banię
Co się ma stać, to się stanie…
Aleś dała! I to w rymie.
OdpowiedzUsuńSąsiad piecze pączki to się oddam zapomnieniu i ja.
Ano dałam, Agniecho! Taki gorzki wierszyk dziś wysmażyłam, co by mi za słodko nie było!:-)
UsuńSłodko gorzki, smutno radosny Hymn na tłusty czwartek. Jestem zachwycona. Czy mogę zacytować refren na moim blogu podając link do Ciebie?
OdpowiedzUsuńCieszę się, Krystynko, że wierszydełko powyższe do gustu Ci przypadło. Cytuj, linkuj na zdrowie!:-)
UsuńOlu!! Absolutnie genialne po prostu - wszystko w pigułce , padam na kolana i oddaje ci hołd , bo jesteś mistrzem pióra ! Szkiełko i oko, kłaniam się w imieniu wieszcza. Ten wiersz chciałabym skopiować i posyłać tym bezmyślnie dziś wcinającym paczki...Pitu pitu, sratu, tatu .... Kitty
OdpowiedzUsuńKitty! Dziękuję Ci za tak życzliwą opinie o powyższym wierszyku. Dzisiaj takie słodkie święto beztroskiego obżarstwa, ale przecież wcale nie jest słodko a wręcz przeciwnie.Ta słodycz jakimś fałszem jest podszyta oraz gorzką łzą. Tak przynajmniej ja to odczuwam. Dlatego napisałam jak napisałam! A skoro nie jestem samotna w moim odczuwaniu, to oddycham z ulgą. Ech, tyle dokoła tego pitu, pitu, sratu, tatu, że niedobrze sie robi...
UsuńOlu, kocham cię za ten wiersz i nie tylko za to !! Kitty
UsuńTeraz Cię serdecznie ściskam
UsuńDroga Kitty! Dajże pyska!:-)))
No pewnie, ze ci daje Olu :)) U nas wczoraj paczkow nie bylo, zadno z nas nie chcialo po nie jechac:) Za to zjadlam kawaleczek pietki ze swiezej bagietki z maslem i sola , i to mi wynagrodzilo wszystkie paczki :)) po
Usuńprostu niebo w gebie, tyle ze w tylku wiecej ... Rzadko robie odstepstwa, i nie dziala na mnie argument " oj to tylko raz w roku"... Bo gdyby zyc wg tej zasady to codziennie prawie jest jakas okazja 😅
Piętka bagietki z masłem to niebo w gębie. Albo piętka świeżego chleba.Jestem wielbicielką piętek i w naszym domu,to ja mam do nich wszelkie prawa!:-)
UsuńA co do odstępstw od diety - nieodmiennie podziwiam Cie za konsekwencje w jej trwaniu, choc zdaje sobie sprawę, że po takim czasie nie wymaga ona już od Ciebie jakiegos poświęcenia, bo jest po prostu nawykiem i stylem zycia. Tym niemniej, brawo Kitty!:-))
No pojechałaś :) Dobrze jest tak wyrzucić czasem śmieci. Bo to śmieci Ola.
OdpowiedzUsuńJa to widzę, ale to tylko ułamek, jakaś tylko część naszego życia. Czy ważna? No nie bardzo w moim świecie. Tyle już było idiotyzmów i wszystkie przeminęły.
Dlatego nie dam sobie posolić pączka :) Świat jest dziwny, straszny i piękny.
Pączkujmy bez wyrzutów :)
Myslę Aniu, iż dobrze jest pisać o tym, co nas w danej chwili zastanawia, niepokoi czy nawet martwi. Niektóre z tych rzeczy to strachy na lachy ale niektóre niestety realnie wchodzą w naszą rzeczywistosć i zmieniają ją na gorsze. Zatem czy to śmieci czy nie śmieci, okazuje sie zazwyczaj po czasie. Tak czy siak strasznie ten nasz świat zaśmiecony, a lukrowanie owych śmieci czy też wmawianie sobie, że śmieci nas nie zalewają, choć musimy czasem aż nos zatykać by nie czuc ich smrodku w niczym wszak sytuacji śmieciowej nie zmienia.
UsuńA słone pączki to całkiem dobry pomysł, wszak cukier to biała śmierć!:-))
Bosze, co ty mówisz, ja cukier lubię :) Wiem, że nie za dużo, pilnuję się, ale sobie dostarczam w rozsądnych ilościach. No, może wczoraj więcej jakby :)
UsuńJa sobie Ola robię na razie detoks od śmieci tego świata. Zobaczymy jak będzie. Ale nie oddam mojego dziś za jutro niewiadome.
Ja też lubię słodki smak i trudno mi sie go wyrzec, a choć staram się go ograniczać w mojej diecie, to różnie mi to wychodzi. Ale wiadomo - nadmiar kilogramów przeszkadza.
UsuńA co do śmieci...Ok, Aniu. Każdy próbuje podejśc do tego zagadnienia po swojemu. I dobrze!:-)
Podziwiam lekkość rymowania :) Mimo wszystko ja się uśmiecham... w życiu... jeszcze :P
OdpowiedzUsuńAgatko! Bardzo lubię rymować, czemu juz wiele razy dałam na blogu wyraz. I usmiechać sie a takze śmiać serdecznie też lubię. W ogóle smiech to najlepsza broń przed wariacją tego świata!:-)
UsuńŚwietna rymowanka do kolejnych słodkości:-)
OdpowiedzUsuńMy bez pączków, za to z babą mocno czekoladową, niezdrowo, niemodnie, ale jakże pysznie!
Cudowności dla Was z końcem karnawału:-)
jotka
Dziękuję, Jotko!:-) U nas też pączków wczoraj nie było. Staramy się ograniczać cukier i węglowodany w diecie.
UsuńPozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę!:-)
Piękna rymowanka do pączusia ,dokładnie tak samo smakuję zachłannie dzisiejszy dzień,kto wie czy nie jeden z ostatnich Walencja
OdpowiedzUsuńO tak! Trzeba smakować dobre chwile, póki są, ale jednoczesnie trzeba też zdawać sobie sprawę jak zmienne i ulotne jest wszystko, do czego od lat byliśmy przyzwyczajeni.
UsuńOj Olu, dałaś czadu, oj dalas🙂 Chociaż zawsze piszesz jak dama, to w tym wypadku mocniejsze słowa bardzo pasują. Ciekawa jestem jaka melodia by do tego pasowała, moze rap? Takie słodko gorzkie podsumowanie tego dnia bardzo do mnie trafia. Dziekuje Ci i Sciskam serdecznie😘
OdpowiedzUsuńMaria ( nadaje z Nikaragui, z Granady)
UsuńCzasem chce się czadu dać i inaczej trochę grać. Wyjść ze sztywnych ram konwencji, mimo wszelkich konsekwencji!:-) Cieszę się, że taka nietypowa forma podsumowania wczorajszego dnia przemawia do Ciebie.
UsuńTeż jestem ciekawa jaka melodia by pasowała do powyższego tekstu!:-)
Ściskam Cię serdecznie Marylko i miłego podróżowania życzę!:-))
Ostatnio cały czas mam z tyłu głowy takie pitu pitu. Sama prawda wyłania się z Twojego wiersza, Olu.
OdpowiedzUsuńNawet paczki dzisiaj niedobre były. Zjadłam dwa i mi w ogóle nie smakowały.
Tak nam ten świat coraz bardziej głupieje, a jednocześnie dobrego smaku w nim coraz mniej. Już nie tylko pączki robią się niesmaczne. To dotyczy wielu rzeczy przecież. Dobrze, że jeszcze nie dosypują do pączków mąki ze świerszczy. Chociaż - kto ich tam wie?!
UsuńUściski serdeczne zasyłam Ci Lidko!:-)
Olenko, przeczytałam wiersz kilka razy…
OdpowiedzUsuńNapisalas wszystko jasno i bardzo Ci Dziekuje za ten wiersz💗
Byle być sobą do końca… jak to śpiewa nasz kontrowersyjny piosenkarz…
Tak, co ma być to będzie Kochana 💗
Tule mocno ❤️❤️❤️
Orszulka
Czasem łatwiej zawrzeć w takiej wierszowanej, niby to lekkiej formie rzeczy poważne, o których wiemy, ale trudno nam o nich mówic i niekiedy ze strachu przed nimi wolimy je zamilczać.
UsuńTak, co ma być to będzie. Byleby bardzo źle nie było.
Ja też tulę Cię serdecznie, kochana Orszulko i dziekuję za Twoją zyczliwość!:-)♥
Noc poprzedzającą Tłusty czwartek, na który mieliśmy zaplanowany wyjazd do naszej ukochanej Wisły - Bogdan spędził na Izbie Przyjęć pod kroplówką. Kiedy wrócił nad ranem i czuł się dobrze, jedynym jego marzeniem były pączki w Wiśle, na które szczęśliwie zajechaliśmy. Nie ma niczego, co zdołałby przysłonić to co najważniejsze Olu. I TEGO trzeba pilnować - nic więcej, Buziaki kochana.
OdpowiedzUsuńOjej! Gabrysiu! No to mieliście znowu jazdę pełną grozy. Czyli zawsze i przede wszystkim to zdrowie jest najważniejsze. Wszystko inne w razie jego braku to androny i nieistotne pitu, pitu...
UsuńGorące pozdrowienia przesyłam Wam obojgu!:-)♥
Wierszyk prima sort, jak mawiał mój tatulek.
OdpowiedzUsuńNieźle Cię tąpnęło Olu. I nie dziwię się. Odnalazłam w Twoim wierszu ślad moich wędrówek po necie i przeczytanych tekstów na temat chociażby "mąki" ze świerszczy.
I jeszcze coś mojego rodziciela, kiedy się złościłam powtarzał, że nie gniewem, ale śmiechem się zabija. A na przykład cytował wojenną anegdotę o kobiecie, która przyszła do spowiedzi w przerwie między nalotami na Warszawę. Spowiadała się, że wyzywa najeźdźców życząc im śmierci, ale już nie wie co ma zrobić. I wtedy ksiądz mówiąc, że to faktycznie nie po chrześcijańsku, dał jej radę, żeby się za nich modliła. Tu kobieta się wzburzyła, że jak to modlić się za tych co zrzucają bomby? Na co ksiądz odpowiedział, bo to po chrześcijańsku trzeba : Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie.
U nas był wczoraj dzień pączkowy. Oj smacznie było. A dzisiaj od rana detoks od tych mącznych słodkości:)
Hanka C
Dziękuję, Hanko!:-)
UsuńI ja uważam, że śmiechem, szyderstwem i kpiną mozna zwyciężyć z niejednym napuszonym typem, z niejednym swoim lękiem. A że lęków tych mnoży sie coraz więcej, przeto i śmiechu powinno byc wiecej - dla równowagi. A jesli śmiech nie poradzi, to sie inne sposoby obmyśli. Choćby i modlitwę o wieczne odpoczywanie dla przeróżnych oszołomów i psubratów. Nie dać się i tyle!
Pozdrowienia serdeczne zasyłam Ci w ten ogromnie wietrzny dzionek!:-)
Mówię Państwu,że w tych pączkach jest jakaś moc zaczarowana.Mam cukrzycę i mimo tego usmażyłam pączki wg dawnego przepisu w mojej rodzinie.Mąkę mam z młyna naszą polską (słyszałam o tym świerszczach i insektach,aż ciarki łażą po plecach) i nie patrząc na nic objadałam się nimi,a potem myślę sobie zmierzę cukier,pewnie jest powyżej 200 jednostek.I co się okazało wcale nie,bo było 140 po 2 godz.A mam info od diabetologa,że od 140 do 160,po 2 godz.Dzisiaj powtórzyłam eksperyment i jest to samo.Pomyślałam sobie,że chcieli nas oduczyć od spożywania pączków i oszukiwali ze wszystkim,a przecież od dawien dawna są smażone i nikomu nie szkodziły.A pamiętacie ten wierszyk,że" powiedział Bartek,że dziś tłusty czwartek,a Bartkowa uwierzyła,tłustych pączków nasmażyła".Twój wiesz Olgo przeczytałam z zainteresowaniem,Masz talent dziewczyno i pięknie nam to wszystko pokazałaś.Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to ,co piszesz o pączkach, że nie za bardzo podnoszą cukier. Pewnie dotyczy to tylko pączków smażonych w domu z porządnej mąki i na smalcu a nie na oleju. Kto wie, co oni tam dodają w tym przemysłowym wypieku do pączków. Dzisiaj naprawdę trudno mieć zaufanie do kupnego jedzenia. Bo to jak nie jakieś podejrzane, "E"wszędzie, to dodatki owadzie. Brr! W tych dziwacznych czasach najlepiej jest polegać na własnej kuchni, na prostych, zaufanych produktach. Piec, gotować samemu. Tylko to nam na zdrowie wyjdzie.
UsuńM! Dziękuję Ci za życzliwą ocenę mojego wiersza.Cieszę się, że moje słowa trafiają do czytelników.
Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)
Witaj szumem wiatru za oknem Olgo
OdpowiedzUsuńTego się dzisiaj nie spodziewałam.
Niesamowity wiersz. Przeczytałam kilka razy. Zresztą jak widzę, nie ja jedna
Przesyłam uśmiech życząc uśmiechów nadchodzącego przedwiośnia
Witaj, Ismeno! Tak, wiatr nadal bardzo wieje. Momentami świszcze i wyje. Gałęziami miota wściekle.
UsuńCieszę się, ze przeczytałaś mój wiersz po wielekroć i wywarł on na Tobie wrażenie. Myślę, że zawarłam w nim sporo , z którymi każdy z nas sie ostatnio zmaga.
Pozdrawiam Cie serdecznie!:-)
He,he, he, niezłe pitu - pitu Tobie Olu wyszło. ;-D
OdpowiedzUsuńCzas rozkwitu pitu, pitu! Od wieczora aż do świtu. W całym świecie sratu, tatu - tyle nośnych jest tematów!:-)
UsuńBuziaki serdeczne zasyłam Ci, Tabazo!:-):D
Ale na Dzień Kota ani jednego zdjęcia Waszego Kotka, no skandal :)
OdpowiedzUsuńKiciunia nasza jest kochana, hołubiona i rozpieszczana, ile tylko chce. Pytałam ją, czy życzyłaby sobie także sesji fotograficznej? Tylko prychnęła w odpowiedzi a potem znalazłszy sobie wygodną pozycję na łóżku zapadła w błogi sen...:-))
UsuńWręcz Weselem Wyspiańskiego mi zapachniało, Chochołem i Tańcem Chocholim, tak mi się skojarzylo😁
OdpowiedzUsuńNiby wesoły, przesmiewczy, a smutny do głębi ten wiersz, Olu, jesteś bystrym obserwatorem, umiesz ubrać w słowa, i na dodatek zrymować.
Usmażyłam 33 pączki z marmoladą różano _dereniową, dla nas, dla babci i dla młodych, zniknęły w jeden dzień. 😄 Serdeczności Maria z PP.
Weselem zapachniało, powiadasz Marysiu? Ano, coś mi sie tak zdaje, że historia kołem sie toczy a do tego obecny stan umysłu wielu ludzi podobny jest do tamtego, nieświadomego, co sie wokół nich dzieje i pogrążonego w delirycznym tańcu...
UsuńWyobrażam sobie smak Twoich pączków. Aż ślinka ciecze! Mniam!
Pozdrawiam Cie serdecznie w ten kolejny, deszczowy dzionek!:-)
Jeszcze tylko srutututu, majtki z drutu:)
OdpowiedzUsuńAno tak!:-) I jeszcze baju, baju, będziesz w raju!:-)
UsuńWiersz super!!!
OdpowiedzUsuńJa tez paczkowalam. Tak sie zlozylo, ze akurat bylismy na zakupach w okolicy gdzie mam polski sklep. Wczesniej powiedzialam do Juniora, ze tam na pewno beda paczki. Junior "fajnie ale kupujemy tylko dwa" popatrzylam na niego z usmiechem co on skwitowal "OK kupimy cztery"
Wyszlismy ze sklepu z osmioma paczkami i to wcale nie z mojej winy ale jak Junior zobaczyl te roznorodnosc rodzajow nadzienia to sie tak rozbujal, ze musialam go przystopowac na osmiu:)))
Twój Junior Marylko staje sie coraz bardziej polski!:-) Wszak polskość to nie tylko pierogowatość, bigosowatosć i galaretowatość, ale także także pączkość!:-))
UsuńW tragicznie smutnych czasach przyjdzie żyć młodym ludziom.
OdpowiedzUsuńNiestety, Basiu...
Usuń