Cezary pisze…
A to dorosła Zuzienka.
Ileż to już lat mieszkamy pod lasem? Acha, Zuzia ma 10 lat,
a jest z nami prawie od samego początku więc wychodzi dziesięć. Prosta
matematyka do celu. Pamiętam pierwszy spacer po lesie z maleńką Zuzieńką.
Dzielnie przemierzyła parę kilometrów drepcząc za nami, ale sto metrów przed
domem położyła się i ani do przodu ani do tyłu. Wziąłem włochaty kłębek na ręce
i idę, aż tu nagle grupka ludzi ukazała się niespodziewanie za nami. Psina
nagle ożyła, wyrwała się z rąk i pobiegła w ich kierunku. Po gromkich wołaniach
zawróciła i znowu położyła się na ziemi kilka metrów od nas. Chyba testuje moją
cierpliwość albo od samego początku pokazuje kto tu rządzi -pomyślałem. Kobieca
dominacja w przyjacielskich stosunkach psio-ludzkich? Wtedy po raz pierwszy
doznałem dotkliwej porażki. Nie może tak być! Okazało się, że był to tylko
pierwszy raz, a potem kolejne i kolejne. Pogryzione worki do odkurzacza, kable
elektryczne, kupa na środku pokoju i buty rozwleczone po całym ogrodzie, to
tylko czubek góry zwanej lodową ponad jej możliwościami. Zawsze potrafiła mnie
rozbroić z doskoku wdrapując się na kolana i namiętnie liżąc po policzkach i za
uchem. Skąd psie panie wiedzą co chłopy lubią najbardziej? I to, że zawsze mają
rację zostało udowodnione po wielekroć. Dzisiaj dziesięciolatka zachowuje się
dokładnie tak samo. Najważniejsze nic na siłę. Konieczny, aczkolwiek wymuszony
zabieg zawsze kończy się obrażoną miną i czasem spędzonym na osobności z dala
od pana.
Hipcia jeszcze ze stojącymi uszami.
Misia -zdjęcie dzisiejsze
Cztery lata temu psia rodzina powiększyła się o milusi
przychówek. Dzisiaj mając stadko czterech możemy obserwować zachowania psów
jakże inne od samotników. Hierarchia, zależności, zachowanie, zwyczaje, obrzędy
to kwintesencja życia w mieszanej społeczności na domowy użytek oczywiście.
Mama Zuzia jest na samym szczycie w hierarchii. Nikt nie śmie okazać braku
szacunku i zawsze jej ustępuje. Poza tym w sytuacji, kiedy podnoszę głos na
inne psiaki zawsze interweniuje przymilając się do mnie z uśmiechem na pysku
chcąc obłaskawić niedobrego pana. Przeważnie wygrywa, a ja głaszczę ją po
zmierzwionej sierści i mówię; już dobrze niedobra suko. Oczywiście w pozytywnym
znaczeniu.
Psy w swoim żywiole.
Często zabieramy psy na spacer do lasu. Bardzo lubią wodę z
kałuż i lubią też taplać się w błocie, biegać po łąkach, szaleć, czyli być w
swoim żywiole, naturalnym dla nich środowisku. Oczywiście przed wyjściem psiaki
nie są o tym fakcie informowane lecz dziwnym trafem zawsze wiedzą na kilka
minut przed i zaczynają swoje szaleństwa. Skakanie, bieganie od drzwi do
bocznej bramki i tak w kółko aż do momentu, kiedy gospodyni zaczyna zakładać im
obroże. Szał. Skąd wiedzą? Przecież nie wymawiamy magicznych słów, zachowujemy
się bezobjawowo, a jednak. Misia i Hipcia są siostrami. Zawsze kiedy wybiegają
za bramę biegną obok siebie, co powoduje częste starcia, na szczęście
niegroźne. Psy szybko znikają pomiędzy drzewami, a Misia staje w pozycji „na
zająca” czyli na tylnych łapkach i bacznie penetruje najbliższą okolicę, by
potem szybko dołączyć do watahy.
Piesiaki jak zawsze przy gospodyni.
Ze względu na linienie psy są bardzo często czesane. Do tego
zabiegu używamy dwóch żółtych wiaderek, na widok których psy ustawiają się w
kolejce, a właściwie to Jacuś pierwszy nadstawia zadek do czesania pomimo, że
obecnie nie gubi sierści. Niestety wypychany jest przez Zuzię, ale nie daje
się, dzielnie stawia opór. I tak na początek mam dwa zadki do czesania na dwa
grzebienie. Misia leży spokojnie i czeka na swoją kolejkę. Hipcię trzeba
przywołać, albo podejść do rozłożonej na trawie i tam dokonać zabiegu. W
obecnej chwili czynność ta jest wykonywana codziennie. Niestety!
Popatrzyłem na moją zmierzwioną czuprynę. Mnie nikt nie czesze… biedny Cezary.
Popatrzyłem na moją zmierzwioną czuprynę. Mnie nikt nie czesze… biedny Cezary.
Około godziny piętnastej dostają swoją zupkę. Cztery pełne
michy. Każdy je grzecznie ze swojej, ale nie zawsze do końca. Wtedy Hipcia robi
obchód i dojada z innych misek pomimo, że nie dokończyła swojego posiłku.
Oczywiście nikt nie śmie dojadać z jej miski, do której powraca by dokończyć
dzieła. Skład zupki jest stały i składa się z makaronu, rozgotowanej wątróbki
drobiowej, oraz wątróbki wieprzowej pokrojonej w kostkę, która to musi być na
wierzchu. Niekiedy mam ochotę poprosić gospodynię o piątą miskę. Niestety mój
obiad jest przeważnie jarski. Młode
ziemniaki z koperkiem, kefir a czasem nawet jajka. A gdzie wątróbki pytam?
Na kolację dostają kości porąbane na malutkie kawałeczki i biorą je tylko z rączki. Kość rzucona na trawę jest niczyja. I teraz rozpoczyna się modlitwa nad nimi. Po chwili któryś z psów zaczyna jeść, słychać trzask rozgryzanych gnatów i wtedy cała hałastra zaczyna biesiadę. Zdarza się, że Misia zabiera kość do domu i uporczywie próbuje schować ją pod narzutę na kanapie.
Na kolację dostają kości porąbane na malutkie kawałeczki i biorą je tylko z rączki. Kość rzucona na trawę jest niczyja. I teraz rozpoczyna się modlitwa nad nimi. Po chwili któryś z psów zaczyna jeść, słychać trzask rozgryzanych gnatów i wtedy cała hałastra zaczyna biesiadę. Zdarza się, że Misia zabiera kość do domu i uporczywie próbuje schować ją pod narzutę na kanapie.
Ulubiona pozycja Jacusia.
Zawsze na wysokości.
Jacuś ze skruszoną miną nad zamordowaną kurą.
Jacuś jest z nami od pięciu lat i drastycznie zmienił się na
korzyść. Nie liże już po rękach, jest bardzo posłuszny, ale pieszczot potrzebuje
w nadmiarze. Żaden z naszych psów nie lubi głaskania po głowie, lecz chętnie
nadstawiają zadki do klepania. Jacuś też! Zaczyna się rano, kiedy zasiadam do
komputera. Zawsze jest pierwszy i molestowanie pana trwa dobrą chwilę. A
przecież inne psiaki robią dokładnie to samo. Dobrze, że mój komputer startuje
powoli i mam dobrą chwilę na dokonanie codziennych obowiązków. A potem komenda;
wystarczy i każdy rozłazi się w cztery kąty pokoju psio-komputerowego.
Psie zabawy- czyli wzajemne zaczepianie się.
Kiedy to było - Zuzia ze swoim przyjacielem Łobuzem.
Misia szusuje leśnym duktem.
Zuzia jednak dziecinnieje pomimo braku oznak zewnętrznych.
Bawi się! Przewracanie i podgryzanie się wzajemne, łapanie za nogi czy ogon,
gonitwa wokół stawiku. Misia dzielnie bierze udział w zabawach, a wręcz
prowokuje do zabawy. Zuzia w gonitwach ma marne szanse, startuje jak powojenny
Ursus, a brak szybkości nadrabia sprytem. Nie okrąża stawu, leci na skróty
naprzeciwko właśnie pokazującym się psom. Waga i niestety jak my wszyscy
wiekowi mamy tak samo. Młodość nie przemija, tylko starzeje się. Ciągle młodzi!
Nasz dom przylega bezpośrednio do drogi. Psy nie lubią traktorów i rowerzystów. Bieganie i jeden jazgot. Nic nie umknie ich uwagi. Dziwimy się, kiedy nic nie widać a psy szaleją. Po paru minutach pokazuje się pieszy lub rowerzysta. Najczęściej jako pierwsza alarm podnosi Misia, daje hasło do szczekania. Wchodzący przez bramkę muszą na nią uważać. Pewnego razu nasz dobry znajomy został boleśnie ugryziony w łydkę. Co prawda krwi nie było, pozostał kilkudniowy ból. Za to Jacuś jest bardzo przyjacielski i ładuje się gościowi mu na kolana gdy ten usiądzie.
Nasz dom przylega bezpośrednio do drogi. Psy nie lubią traktorów i rowerzystów. Bieganie i jeden jazgot. Nic nie umknie ich uwagi. Dziwimy się, kiedy nic nie widać a psy szaleją. Po paru minutach pokazuje się pieszy lub rowerzysta. Najczęściej jako pierwsza alarm podnosi Misia, daje hasło do szczekania. Wchodzący przez bramkę muszą na nią uważać. Pewnego razu nasz dobry znajomy został boleśnie ugryziony w łydkę. Co prawda krwi nie było, pozostał kilkudniowy ból. Za to Jacuś jest bardzo przyjacielski i ładuje się gościowi mu na kolana gdy ten usiądzie.
Czasem wyjeżdżamy na
krótko i psy zostają w domu. Z relacji naszej sąsiadki wiemy, że przez około
dziesięć minut po naszym wyjściu słychać psie wycie. Nie wiem czy cieszą się bo
mają wolną chatę czy tęsknota bierze górę. Chyba zainstaluję wewnętrzną kamerę
by zobaczyć co dzieje się w czasie naszej nieobecności. A może nie, bo po
naszym powrocie słychać przeciągłe ziewanie, więc śpią łasuchy.
Niedługo koniec szaleństw - czas do domu!
To tak w skrócie. Nie da opisać się wszystkiego. A post to
nie książka. Myślę, że dobrze jest nam w tym stadzie, wszystkim. Już tęsknimy
za tym, co minęło i co dawało nam radość na co dzień. Wyczekujemy kolejnego
dnia, kolejnych doznań i przeżyć. Wierzymy w dobro przyszłości, ciągle budując
na podwalinach dotychczasowych przeżyć, doznań i niestety, chwilowych rozczarowań.
Zuzia do nogi… nie przyszła. Nie tresujemy psów, nie dają
łapy i nie siadają na rozkaz. One same wiedzą, jak mają się zachować,
współżyć z człowiekiem. Dziwne te
psiaki albo... albo!
Psinki mają u Was jak w raju. Fajna z Was rodzinka.:) Serdeczności Cezary, uściski dla Olgi i głaski dla piesków.
OdpowiedzUsuńDzięki za ogrom serdeczności. Nikt nie został pominięty. A rodzinka to zwyczajna rodzinka mieszkająca pod lasem. Również pełny koszyk serdeczności dla wszystkich w Zaciszu Lenki.
UsuńDziękuję za cudowną opowieść o życiu Waszej psiej rodzinki, przeczytałam ją z ogromną przyjemnością. Wesoło jest dzięki takim pieszczochom i to w takiej pokaźnej gromadce :))) U mnie zawsze był pies, teraz od jakiegoś czasu nie ma i bardzo mi brakuje, jednak, niestety nie mam możliwości teraz na pieska:( Od początku lata mamy kotkę, przygarnęliśmy ją, bo najprawdopodobniej ktoś ją wywiózł i wyrzucił. Straszna rozrabiara ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Cieszę mnie fakt z czytania z ogromną przyjemnością. Gromadka jest rzeczywiście pokaźna. Miało być inaczej, ale pozostawienie niewidomej Misi zmieniło stan faktyczny na dzień dzisiejszy. I dobrze się stało. Misia jest w pełni samodzielnym psiakiem. Przy takiej ilości jest też nadmiar obowiązków, z którymi jak do tej chwili dajemy sobie radę. Jak tu żyć bez psa lub kota? Samych serdeczności.
UsuńTo jest prawidłowe współistnienie człowieka i psiaka. One są szczęśliwe, no czasami energii zbyt wiele i "krew się leje" (kura, łydka). Straty jakieś muszą być. Jak długo będą miały takie fajne warunki bytowania, będą szczęśliwe a i Wy razem z nimi. Oby zdrowie dopisywało, czego Wam bardzo życzę. Pozdrowienia dla całej wesołej gromadki.
OdpowiedzUsuńStaramy się jak możemy, a właściwie dając miłość w tym samym czasie pozyskujemy ją. Proste i przejrzyste relacje są właściwe naszym zdaniem i nie ulegamy stereotypom. Każdy przypadek powinien być traktowany indywidualnie. Dobre relacje to nie tylko dobre żarcie czy wykwintne obroże... Życzymy samych pogodnych dni i nocy!
UsuńWarto wiec pomyśleć o książce, opowieści o zwierzętach, szczególnie o psach, idą jak ciepłe bułki!
OdpowiedzUsuńCzyta się superowo, poproszę o więcej taki odcinków:-)
Pisanie książki to wyczyn ponad moje możliwości, a ewentualna korzyść materialna jest pod wielkim znakiem zapytania. Poza tym nietypowe podejście do zagadnienia przeważnie znajduje więcej przeciwników niż zwolenników. Nie mam już siły na walkę z wiatrakami. Czy będzie więcej odcinków, nie wiem. Pozdrowienia...
UsuńPiękna opowieść pełna miłości. Pozdrawiam Was kochani.
OdpowiedzUsuńZrozumienie pozycji człowieka narzuca system zachowania się w każdych okolicznościach. Kochajmy, by być kochanymi. Samych serdeczności.
UsuńJak cudnie poczytać o waszej Rodzinie ;) Bo tak, ona są Rodziną. To płynie z każdego słowa postu. Marzy mi się, że wszyscy kiedyś osiągniemy taki stan empatii do wszystkiego. Bo empatia to właśnie danie wolności innym istotom, na bycie takimi, jakimi są.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Podlasia :)
Przyjemnie czyta się opinie odnoszące się do sensu postu, jego istoty. Prawidłowo napisałaś - "Marzy mi się". Nam też pomimo małej wiarygodności w zaistnienie. Różnorodność ludzka jest z pewnością ogromną zaletą, ale gdyby wyeliminować geny decydujące o okrucieństwie i tysiącach złych postępków to świat byłyby idealny. Utopia, pomarzyć można. Powinniśmy jednak dążyć do celu pomimo abstrakcji zamierzeń. Pozdrowienia z Podkarpacia.
UsuńTeż tak myślimy. A co to jest piękno...? Czy dotyczy tylko wyglądu zewnętrznego? Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPiękne te Wasze pieski, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze są psie uśmiechy i ich radość, pozdrawiamy.
UsuńPrzepiękna opowieść o psach i miłości do nich.
OdpowiedzUsuńGratuluję szczerze.
Gratulacje przyjęte. Wzajemność w tego typu relacjach i nie tylko to podstawa normalnego współżycia nawet przy tak zróżnicowanych charakterach i życiowych potrzebach. Pozdrawiamy.
UsuńNo tak, psie rocznice, pieski świat, pieskie życie (to akurat teraz trochę u mnie:)), psia radość, psia miłość itp., itd. :)
OdpowiedzUsuńBajeczne zdjęcia, radosna psia rodzinka. Miło było popatrzeć na wesołe chociaż czasem rozabiające futrzaki:)
Serdecznie pozdrawiam i moc uścisków dla Oleńki***
Z wypowiedzi wynika, że pieskie życie jest ogólnym określeniem dotyczącym ludzi i zwierząt, nawet robaczków. Język polski chyba świadomie nie dopuszcza określeń; "pieska radość czy pieska miłość". Pełne rozgraniczenie. Ludzie nie są wiązami metalowymi łańcuchami, co nie oznacza, że są wolni, bo i duszę można spętać. Radosna rodzinka - to nie spętana łańcuchami lecz niewidoczną nitką nic nie wymuszających zależności, dobroci...
UsuńMamy nadzieję, że trochę u Ciebie pieskie życie wkrótce ulegnie zapomnieniu. Oleńka dziękuje za uściski i pamięć. Także serdecznie pozdrawia!***
To już koniec? Ja chcę czytać dalej, tak przyjemnie było. Czułam zapach sierści i radosne dyszenie z wywalonym jęzorem. Pracy przy nich jak widać sporo, ale nadają rytm dnia, potrzebuję takiej watahy, żeby mnie aktywowała. Tyle lat razem, teraz już wiem w jakiej kolejności się pojawiały. Serdeczności dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńNie ma też końca wyczesywanej sierści! Prawdopodobnie podejmiemy próbę wyrobu kołder z wkładem z pozyskanej sierści. W obecnej chwili robimy badanie rynku. W ten sposób chcemy zrekompensować wydatki i uzyskać zapłatę za naszą pracę. Mając bandę czterech trzeba zrezygnować z wielu innych przyjemności. Mamy też nadzieję, że psiaki ustrzegą nas przed KV. Dobrego dnia...
UsuńPsiarze swoją sierść wysyłają do pani Leny Kaczmarek. Tutaj link z jej telefonem(stare ogłoszenie)
Usuńhttps://www.olx.pl/oferta/skarpety-z-psiej-welny-CID87-ID83pQn.html
Można się umówić tylko na skręcenie sierści na wełnę albo na gotowy wyrób. Można zadzwonić i pogadać. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawe. Świetne skarpety(buty) i inne wyroby z psiej sierści. Na razie kłęby sierści idą do czarnego wora. Zastanowimy się nad propozycją!
UsuńIleż to się nadziało u Was przez te 10 lat, dobrze tak czasem spojrzeć w tył, nie by żałować ale by czule powspominać. Widziałam Waszą Rodzinkę na żywo i łatwo mi ożywić każde zdjęcie jakby to były krótkie filmiki. Zastanawiam się kto tam u Was rządzi, bo że nikt tam nikomu nie służy to się wie. Zazdraszczam niezawistnie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, te 10 lat to czas ciągłych zmian, imania się nowych "zachcianek". W obecnej chwili uspokoiło się co nieco. Patrzymy na życie bardziej praktycznie i nie nakładamy na siebie nowych obowiązków w biegu. Więcej zajmujemy się ogrodem, podziwianiem rozkwitających roślinek. Poza tym musimy znaleźć czas na troszczenie się o naszą gromadkę. W tym stadzie nikt nie rządzi całościowo, a podejmowane decyzje uwzględniają dobro wszystkich. Te żółte kwiaty otrzymane w prezencie kwitną przepięknie. Dzięki! Samych serdeczności...
UsuńPrzepięknie napisane, czekam na więcej, Buziaczki dla Oleńki i mizianie po dupkach dla psiaków.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie... Z trudnością zasiadam do pisania, kosztuje mnie to sporo wysiłku. Oleńka odwzajemnia buziaczki. Piesiaki z uznaniem merdały ogonami. Na słowo Mirka zwiększały częstotliwość jakby chciały powiedzieć; dawno jej tu nie było. Dziękują za wizytę. Dobrego dnia..
UsuńTak miło się czyta tekst w którym tyle miłosci..jesteście piekną rodziną:):)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za pozytywny odbiór. A rodzinka, to w miarę normalne stadko. Pozdrawiamy...
UsuńCudna ta wasza psia rodzinka, po prostu cudna - ciesze sie, ze dzielicie sie waszym zyciem z innymi, ze dzielicie sie wasza radoscia z zycia i bycia czescia przyrody, ktora kochacie, ale z ktorej czesto musicie placic " danine". Jednak to, co z niej czerpiecie jest tego warte. 🌷☀️🌷
OdpowiedzUsuńNigdy nie żałowaliśmy decyzji odnośnie miejsca zamieszkania i trwa to do dzisiaj. Ogrodzony ogród jest stosunkowo duży i psiaki mogą się do woli wybiegać. Oczywiście poza tym są zabierane na długie spacery, co lubią najbardziej. Życie na pod lasem ma jednak swoje i zalety i wady z przewagą tych pierwszych. Dziękuję za miły komentarz.
UsuńWspaniała psia rodzinka. Podrap za uszkiem każdego z psiaków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolecenie wykonane i trzeba by było widzieć ich uśmiechy w trakcie drapania za uszami, a nawet chwilę po. Psiaki merdają ogonami w podzięce. Miłego dnia.
UsuńDawno mnie nie bylo, bo czasu brak. A tu prosze trafilam nie tylko na mila niespodzianke w postaci historii pieskow ale tez autorem jest Cezary(!!) Zawsze mowilam i tym razem tez powtorze, ze powinienies pisac czesciej.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne dla Was wszystkich (zarowno dwu jak i cztero-noznych) z nowego domu w Sodus.
Myślę, że rozumiem! Sprawdziłem gdzie ten Sodus jest. Tylko do tej pory nie wiem, który to bo jest ich kilka w rozszerzonej pisowni. Point, Central... Mieszkając blisko jeziora Ontario będziesz mogła uprawiać sporty wodne, a Wspaniały pewnie zacznie wędkować(?). Pozazdrościć... chyba tak. Lubię wszystko, co jest związane z wodą. A Cezary może coś napisze ze względu na przedłużający się urlop blogowy szefowej Jaworowa. Samych pogodnych dni w nowym miejscu.
UsuńNo tak mieszkamy w Village of Sodus zeby bylo jasniej. Sporty wodne w moim przypadku odpadaja, nie potrafie plywac :(( jako dziecko owszem plywalam ale w wieku 12 lat sie o malo nie utopilam i nabralam zarowno szacunku dla sily wody jak i strachu:)) A wiesz, ze Wspanialy juz mowi, ze na wiosne musi sobie zrobic uprawnienia do wedkowania... niech robi ale ja zapowiedzialam ze jak cos zlowi to musi sie nauczyc oprawiac:)))
UsuńOch Olenka wziela urlop od blogowania (!!!) sprytna bestyjka, tak Cie elegancko wrobila i dobrze, bede czekac niecierpliwie na Twoje notki. Dziekujemy za zyczenia i pozdrawiamy Was oboje serdecznie.
Przemieszczamy się nie tylko w kosmosie imaginacji, decyzji, postanowień ale przemieszczamy się fizycznie dopasowując się w ten sposób do chwilowych wymagań. Coś wiem na ten temat. „Nowe” zawsze otwiera worek możliwości, podnosi linię horyzontu, a pozyskana wcześniej baza ułatwia stawianie czoła wyzwaniom. Nasze życie to niekończący się ciąg zmian wartości i wymagań dotyczących nas osobiście ale w obrzeżach wyznaczonych ram zmieniających obszar dowolności. I dobrze.
UsuńI widzę pewną zbieżność. Chętnie poszedłbym ze Wspaniałym pomoczyć kije, A Olga chętnie posiedziałaby z Tobą przy kominku z lampką czerwonego wina. Ot, luźne skojarzenia.
Niech euforia związana z nowym miejscem trwa wiecznie i niech ciągle będzie tym nowym.
Uśmiechu nie tylko za dnia ale i nocą do kolorowych snów życzę.
Luzne skojarzenia mowisz;) ja mam je juz od dawna jak czytam Ciebie czy o Tobie to czesto widze wspolne punkty ze Wspanialym. A z Olenka to tez jestem przekonana, ze mialybysmy o czym rozmawiac jak te przyslowiowe dwie baby co to siedzialy w jednej celi wiezienia przez 25 lat i na koniec nie mogly sie rozstac bo tyylllee sobie jeszcze mialy do powiedzenia:)))
UsuńReasumując: mamy identyczne skojarzenia w podobnym okresie czasu. Miło jest wiedzieć, że za oceanem żyje podobna nam para. My pijemy wino z czarnego bzu za Wasze zdrowie i myślę, że i Wy siedząc na tarasie w gwiaździstą noc też wzniesiecie kielichy za podkarpackich osiedleńców.
UsuńJeszcze raz, wszystkiego naj, naj...
Jeszcze raz i zawsze wszystkiego najlepszego 💕
UsuńWszystkiego najlepszego nigdy za wiele, wzajemnie!
UsuńZ tego postu bije prawdziwa miłość do tych piesków. Urocze stadko :)
OdpowiedzUsuńMiłość to piękna rzecz w każdej dopuszczalnej formie. Jednak, nie zabijajmy z miłości i nie róbmy sobie krzywdy. A kochać z wzajemnością... jakie to cudowne przenikające się uczucie.
UsuńPodziwiam ! Wychowanie takiej gromadki na pewno do łatwych rzeczy nie należy, ale jaka radość i satysfakcja !!! Pięknie opisane psie zwyczaje i na pewno fajnie i przyjemnie Wam z nimi. Ja z jedną sunią czasami nie daję rady, mimo że jest bardzo wesoło. Nasza Samba ma 10 miesięcy. Kochamy ją, a ona nas, ale jak na spacerze złapie trop jakiejś dziczyzny - to nie ma zmiłuj ! Ja nie potrafię jej utrzymać, ma taką siłę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Do kłopotów związanych z utrzymaniem naszego stadka zdążyliśmy się przyzwyczaić, samowolnie weszły w zakres codziennych obowiązków i są przez to mniej uciążliwe oraz wynagradzane psim uśmiechem oraz dobrowolnym przywiązaniem. Obecnie proponuje się likwidację psich łańcuchów, a być może i smyczy. Więc problem sam się rozwiąże... Natura ciągnie psa za tropem... a może trochę wolności? Życzę sukcesów w wychowaniu Samby...
UsuńSamych serdeczności.
Puk, puk! Czas relaksu czy przetworów?
OdpowiedzUsuńKto tam? I jedno i drugie i po trzecie... oraz walka z różnej maści świrusami, a to ślimaki, a to muchy, a to...
UsuńŚliczne te psiaki! Głaskałbym! :)
OdpowiedzUsuńDajcie głos, Jaworowi Ludzie!
OdpowiedzUsuńChcialam zapytac czy z Olga wszystko w porzadku? Dajcie znac ze zyjecie, bo ta dlugotrwala cisza jest niepokojaca, tutaj pewnie wiele osob zaglada i sie martwi... 😘
OdpowiedzUsuńZapytam podobnie - czy wszystko u Was O.K.?
OdpowiedzUsuńKochani! Żyjemy, właściwie wszystko u nas jak zwykle. Tylko jakoś pisać się nie chce. Ech! Tyle złego sie na świecie dzieje, że człowiek staje się od tego jakiś odrętwiały twórczo, a nawet wątpiący w sens pisania. Tym niemniej mam nadzieję, że w końcu ten dziwny stan minie i wszystko wróci do normy, w kwestii blogowania, jak i w kwestiach ogólnych.
OdpowiedzUsuńA póki co oboje pozdrawiamy Was wszystkich serdecznie, dziękując za pamięć i życzliwosć!:-))
Oleńko, nie możesz wątpić w sens swego pisania, zobacz ile nas czeka na nowy wpis. Może chociaż jakieś zdjęcia. Buziaki przesyłam :)
UsuńOleńko i Cezary, przecież Wy tam, w tej swojej samotni i pustelni, żyjecie jak chcecie i żaden wirus nie ma prawa się Was imać.
OdpowiedzUsuńA właśnie serdeczny kontakt z waszymi wielbicielami byłby wskazany bo i my tęsknimy za wami, za Waszą dobrą energią, za poezją Oli, za filozofią Czarka, za ciepłem futrzarskiego domu na górze, gdzie bliżej Nieba i Źródła.
Ja tez zagladam i tesknie za Wami:***
OdpowiedzUsuńDobrzy ludzie, ale tak nie uchodzi, zniknąć bez śladu.
OdpowiedzUsuńMartwię się.
Udało mi sie w końcu napisać i opublikować dzisiaj nowego posta tłumaczącego nieco szerzej skąd wzięło się to moje długie milczenie. Dziękuję wszystkim za troskę i pamięć!***
OdpowiedzUsuń