Za nami kolejny tydzień wiosny. Ciepłej, witającej
nas co dnia nowymi kolorami, zapachami i wyzwaniami. Poza pracą w ogrodzie znajdowaliśmy
czas na błogie chwile odpoczynku w cieniu. Na palenie ogniska. Na rozmowy z
sąsiadami. Na zakupy. Na zabawy z psami i kotami. Na długie zapatrzenia w dal.
Na westchnienia, wspomnienia i marzenia. Bo wszystko jest ważne. I każda chwila
bezcenna. Bo tyle już wiosen za nami. A ile przed nami? Kto to może wiedzieć?
Dlatego przysiadamy na krzesełkach pod wiatą i zachwyceni nową zielenią myślimy
jednocześnie o tych, których już nie ma i o tych, którzy pewnie chcieliby
posiedzieć z nami w ogrodzie a chyba nigdy już tego nie zrobią. Trudno się z
tym pogodzić. Tęsknimy…
Nola…Kochana Nola...Bardzo bliski
członek rodziny. Tak lubiła do nas przyjeżdżać.
Najpierw z mężem a owdowiała z psem albo sama. Wszystko tak jej się u
nas podobało. Przestrzeń, prostota i swoboda. Życie zgodne z porami roku. Nieprzejmowanie
się cudzą opinią. Codzienność skromna a nawet siermiężna, ale swojska i
spokojna. Warzywnik nasz zawsze podziwiała. Że wszystko u nas tak bujnie
rośnie, nie to co na jej piaszczystej ziemi. Dostawała od nas jajka, bukiety świeżych
ziół, sadzonki kwiatków, owoce i warzywa. Przywoziła swój uśmiech, czasem dobrą
kawę i przepyszny sernik własnej roboty z polewą z ciemnej czekolady.
Spacerowała po wybiegu dla naszych zielononóżek i obserwując je szeptała, że
tak powinny żyć wszystkie kury. Szczęśliwie. Pieściła koty. Głaskała namolne psiska.
Zajadała się prostym krupnikiem z warzywami. Śmiała się do nas siedząc naprzeciw
przy kuchennym, nakrytym zwykłą ceratą stole. Ubierała pożyczone od nas gumofilce i wyruszała z nami w lasy, łąki i błotniste bezdroża. Po powrocie z apetytem piła mój sok z kiszonych buraków, wcinała ziemniaki z masłem...
Dążyła ku podobnemu stylowi życia,
ale wciąż coś ją od tego odwodziło. Jedna praca, druga praca, trzecia praca...
Nowe stresy…A w końcu po kilku trudnych latach osiągnęła wymarzony stan
spokojnego szczęścia. I jej ogród zaczął rozkwitać. Na polu dojrzewały gotowe
do zebrania jarzyny. Na jej widnokręgu pojawiła się też późna, lecz piękna
miłość…
Wszystko to skończyło
się nagle osiem miesięcy temu. Silny udar mózgu przerwał wszystko. Nola nie
mówi, nie chodzi, nie siada, nie pamięta tego, co się do niej przed chwilą
mówiło, rozumie tylko proste zdania, wymaga stałej opieki…Jej stan się nie poprawia a lekarze rozkładają
ręce i pocieszają, że nadzieja jest zawsze, trzeba wierzyć, że może intensywna
rehabilitacja w końcu przyniesie jakieś efekty. Może przynajmniej nauczy się kiedyś
chodzić o lasce?
Siedzimy z
Cezarym na ogrodowych krzesełkach i otuleni ciepłym, wiosennym powietrzem,
otoczeni śpiącymi pokotem psami, śpiewem ptaków i świeżymi barwami, patrzymy w
swe oczy z gorącym pragnieniem by ta zwyczajna codzienność mogła trwać jak
najdłużej, bo nie ma nic ważniejszego, niż to nasze wspólne, dobre życie…
Która to już wspólna wiosna
śpiewa: Zbigniew Zamachowski
tekst: Wojciech Młynarski
Która to już wspólna wiosna
która to zim delikatna biel
zostaje w nas przeżyty wspólnie czas
rozmowa łóżko stół dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół
Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać
Która to już wspólna wiosna
który to lat bursztynowy blask
ogarnie nas ten przeszło-przyszły czas
bym jego upływ czuł dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół
Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać...
która to zim delikatna biel
zostaje w nas przeżyty wspólnie czas
rozmowa łóżko stół dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół
Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać
Która to już wspólna wiosna
który to lat bursztynowy blask
ogarnie nas ten przeszło-przyszły czas
bym jego upływ czuł dzielony pół na pół
dzień po dniu pół na pół
Bo życie siłę i spokój ma
gdy świtem się nie boisz dnia
gdy troski dzieli się przez dwa
i gdy myśli jak złote ćmy
szepczą co robić by
by pokochać wciąż mocniej
mocniej żeby nie było żal żyć
trzeba kochać mocniej kochać...
Pięknie to napisałaś Olu, warto tak żyć i cieszyć się tym co się ma.
OdpowiedzUsuńPiosenka w zestawieniu z wykonawcą trochę mi zgrzytnęła, bo mówi o czymś co bardzo trudno utrzymać i potrafić kochać mocniej ciągle tę samą połówkę.
To, co mamy, nasza zwyczajna codziennosć jest czymś najcenniejszym a często sie o tym nie wie, póki sie jej nie utraci.
UsuńLubię teksty Młynarskiego i dźwieczny głos Zamachowskiego. Nie łączę osoby wykonawcy z przekazem tekstowym, którego nie jest autorem lecz tylko odtwórcą.
Dzień dobry, Oleńko, Cezary ☺
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam na pierwszym zdjęciu dwa błękitne krzesełka, domyśliłam się o czym będzie Twój post Olu.
Poruszający i ciepły, jak cała Ty ☺
Nie potrafię go skomentować... Mocno, mocno tulę do serca ☺***
Marytka
Dziękuję Marytko, że przychodzisz i zostawiasz dla mnie zawsze ciepłe słowo. Bardzo to doceniam. Oboje doceniamy.
UsuńSerdeczne myśli ślę Ci o poranku!:-)♥
Nie mogłam wczoraj skomentować Twjego postu Olu. To pierwsze zdjęcie, te krzesełka pod wiatą i cały post przypomniały mi jak jeździliśmu na sobotnio-niedzielny odpoczynek do letniego domku rodziców. Jak rozsiadaliśmy się w słońcu na takich krzesełkach z psem leżącym u naszych stóp. Dzieciaki brykały po ogrodzie, rodzice gadulili o ważnych dla nich sprawach, sąsiedzi zaglądali przez furtkę wesoło zagadując.
UsuńWokół las i przesycone jego zapachem powietrze, śpiew ptaków. Z oddali dobiegały odgłosy wioski; pianie kogutów, szczekanie psów, szczęk jakichś narzędzi, muczenie krów i wesołe pokrzykiwania ludzi. Było tak dobrze...
Potem zaczęły się odejścia na drugą stronę życia i do innego życia tutaj. Pozostały tylko wspomnienia, które tak bolą, że nie lubię do nich wracać. W szufladzie schowane głęboko zdjęcia, których boję się oglądać.
Wczoraj do mnie wróciły taką falą...
Marytka
Nasze najpiękniejsze wspomnienia bolą,gdy jakieś przypomnienie ożywia tęsknotę, która tylko na moment ucichła, schowała sie, ale nadal jest tak samo intensywna...
UsuńPiękne są Twoje wspomnienia, Marytko. To taki kawałek dobrego, spokojnego, zwyczajnego zycia, które zdawałoby sie, będzie trwało wiecznie.To boli, że coś tak nam znanego, tak dobrego zniknęło jak sen...
Też nie mogę oglądac zdjęć Mamy, a gdy czasem próbuję to zrobić, by sprawdzic, czy już mogę, to znowu pojawia sie ten sam ból, niedowierzanie i łzy.
Marytko kochana, przytulam Cię mocno, czując tak podobnie!***
<3***
UsuńMarytka
***♥
UsuńZnalezliscie swoje miejsce na ziemi, moze nielatwe, ale za to piekne. Dzisiaj tez u Graszki post w podobnym klimacie z okazji drugiej rocznicy zakupu domu na wsi. Ja z jednej strony bardzo tesknie za takim zycie, z drugiej zas wiem, ze nie podolalabym robotom ogrodkowym z racji silnych bolow plecow, ktore z miesiaca na miesiac sa coraz gorsze. Nie pracuje przeciez fizycznie, a juz sobie z tym nie radze. Dobrze, ze ta Getynga to nie jakas metropolia, idzie wytrzymac, choc czasami zdaje sie byc zbyt wielkomiejska na moje potrzeby i wymagania.
OdpowiedzUsuńMieszkanie na wsi ma swoje plusy i minusy, to samo jest w mieście. Wszędzie mozna kochać to swoje miejsce na ziemi. W wiejskim domku i miejskim bloku. Jesli człowiek czuje sie u siebie i ma przy boku kogoś bliskiego, to nic innego sie nie liczy.
UsuńRozumiem dobrze, to o czym piszesz a propos bólów pleców. Też je miewamy z Cezarym, Z wiekiem coraz częściej. Dlatego staramy sie nei harować tak, jak w poprzednich latach. Trzeba sobie pewne rzeczy odpuszczać.
No pacz, zajrzałam na twojego bloga z powodu wojny u Pantery :-) Nic się nie dzieje przypadkiem. Piękny post o tym, co naprawdę się tu liczy. Po co tu jesteśmy. Dziękuję. Ja wiedziałam, że jest więcej nas :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Aniu! Pamiętam tamtejszy Twój wpis u Pantery, bo podpisałam sie pod nim obiema rękami!:-)
UsuńCieszę się, że mogę Cię tu gościć, tym bardziej, iz mamy tak podobne podejście do życia i spraw w nim najważniejszych.
Pozdrawiam Cię ciepło i dobrego dnia życzę!:-)*
Nola jet mi bliska, mimo, że jej nigdy nie spotkałam, nawet przez moment widziałam siebie na jej miejscu...Boję się właśnie takiego zdarzenia, oby na nikogo z nas nie przyszły takie straszne doznania...
OdpowiedzUsuńBasiu, każdemu z nas moze grozić to samo, co stało sie Noli. Dlatego trzeba doceniac i celebrować każdą chwilę, gdy to zdrowie jeszcze jest i można spokojnie żyć. A poza tym naprawdę trzeba o siebie dbać, monitorować na bieżąco stan zdrowia, żeby wychwycić w miarę szybko jakiś niepokojące sygnały, zapobiec najgorszemu. Ale i tak wszystkiego sie nie upilnuje. Czasem zdaje mi sie, jakby Los cos sobie postanowił i jak nie tędy, to owędy doprowadzi do zrealizowania swego zamiaru.
UsuńBasieńko, na pewno miło by sie nam razem siedziało z Tobą na krzesełkach pod wiatą!:-))
Olgo kochana, popłakałam się, wiesz? Bo i u nas ten lęk, ale zarazem radość, że kolejna wiosna do nas przyszła, a my wciąż tak prosto razem... Chociaż nasza kochana Meggusia odeszłą i smutek serce ściska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Dużo jest podobieństw miedzy nami, Agnieszko - we wrażliwosci, w stylu życia, w priorytetach, w patrzeniu na wiele spraw dotyczacych zdrowia i codziennosci. Obie wiedziemy spokojne, skromne zycie w podkarpackich wioskach. Spotykają nas tu radosci i smutki, ale chyba wiecej radości...Niech to trwa jak najdłużej!
UsuńPozdrawiam Cie ciepło!:-)*
Wzruszająca historia. Mimo wszystko mam nadzieję, że zdrowie Noli w końcu ulegnie znaczącej poprawie
OdpowiedzUsuńTeż mamy tę nadzieję Karolinko, jednak z czasem jest jej coraz mniej, bo tyle już czasu minęło od udaru a nie widać żadnej poprawy...
UsuńPięknie napisane i takie prawdziwe! Smutki i radości wymieszane, jak to w życiu.
OdpowiedzUsuńNo własnie, w życiu mieszaja się wciaz radosci i smutki. I nawet wiosną nie raz człowiekowi robi sie cięzko na duszy. Tym bardziej, gdy widzi, jak wszystko sie pięknie zieleni, a w tym samym czasie ktos cierpi, nie jest w stanie tego zobaczyć...
UsuńTak, trzeba się cieszyć tym, co się ma...
OdpowiedzUsuńAmberek jeszcze tu jest... We wtorek zapadnie wyrok... Strasznie sie boje twego wyniku.
A historia Noli bardzo smutna, ale czasem los tak na kłody rzuca.,..
*tego wyniku
UsuńTrzeba cieszyc sie tym co sie ma, póki sie to ma, bo w każdej chwili może zniknąc jak puszek z latawca...
UsuńChorują zwierzęta, chorują ludzie, nie da sie przed tym uciec, niestety.Trzeba mieć nadzieję...
Przytulam Cię, Kocurku!
Myślę o tym zeby nie cierpiał. Bo wiem ze mozna walczyć ale wiem ze jest jakaś granica ze nie mozna sie zapedzic
UsuńCięzko podjąc tę decyzję, nawet gdy sie wie, że nie ma już nadziei.... Z jednej strony jego cierpienie fizyczne, z drugiej Twój ból na myśl o tym, że odejdzie. Kilka moich zwierząt odeszło już za tęczowy most, wiec domyslam sie co teraz czujesz, Kocurku. Serce boli teraz, boli potem, tylko zwierzę już przynajmniej nie cierpi...
UsuńJest lepiej jest nadzieja!
UsuńTo wspaniale, trzymam kciuki by było coraz lepiej!:-)*
UsuńWiem co to znaczy gdy zycie robi"pstryk" i wszystko zmienia...Kochajmy się i życie póki siebie i życie mamy:)
OdpowiedzUsuńDobrze to nazwałaś, Pati! Czasem życie robi pstryk a my, jesli nadal dane jest nam istnieć, musimy sie potem nauczyc zyc na nowo i doceniac to, co sie ma. Lepiej chyba jednak doceniać, zanim sie ten pstryk stanie, bo człowiek nie zna dnia ani godziny...
UsuńZgadza się, przychodzą takie momenty, kiedy człowiek zastanawia się nad ilością czasu, który mu pozostał i nic się na to nie poradzi.
OdpowiedzUsuńPotem myśli te odpływają aż do następnego razu. Takie życie.
Przykro mi z powodu Twojej Noli ... nadzieję trzeba mieć, nie z takich stanów ludzie są w stanie wyjść ...
Rózne refleksje człowieka ogarniają, tęsknoty, wspomnienia i westchnienia. I żadna pora roku nei jest od nich wolna, bo przecież choroby i śmierć ani na chwile nie ustają w swym ponurym marszu - mimo rozrastajacej się wspaniale zieleni i kwiatów wiosennych.
UsuńOd tylu miesiecy martwimy sie z Cezarym o Nolę,często o niej rozmawiamy, wspominamy. Była ważną częscią naszego życia i nie możemy sie pogodzic z tym, że mogłaby już tą częścią nie być. Tak, ludzie wychodzą nieraz z okropnych stanów. Miejmy nadzieję, że i jej będzie to dane...
Kochani, życzę Wam wiele takich wspólnych, pięknych wiosen. To co najważniejsze, czyli siebie, dom, ukochane zwierzęta już macie. Tylko zatrzymać to, co jest i zdrowia życzyć.
OdpowiedzUsuńJakieś kilka tysięcy kilometrów dalej i my siedzieliśmy wczoraj na naszych krzesełkach. Dzień był prawie letni, cieszyliśmy się popijając wino, że tak nam dobrze w tym miejscu i że jesteśmy razem.
Przykro mi, że Twoja przyjaciółka jest w tak złym stanie:(
Dziękujemy, Eulampio za piękne zyczenia, za ciepłe słowa!:-) Tak, najważniejsze by jak najdłużej mogło zostać to, co jest. Nie pragne niczego wiecej. Móc jeszcze przez wiele kolejnych wiosen przysiaść sobie na krzesełkach w ogrodzie i ucieszyć oczy świeżą zielenią!
UsuńMy siadujemy w ogrodzie, Wy siadujecie w ogrodzie. Tak dalecy od siebie a tak cudownie bliscy! Niech te nasze banieczki szczęsliwosci trwają jak najdłużej i przenikają sie serdecznymi, wzajemnymi myslami!:-))
A co do Noli, trzeba mieć nadzieję, ze i jej dane będzie kiedys jeszcze ucieszyc sie wiosną.W każdej chwili przecież moze u niej nastapić jakis przełom, jakaś znacząca poprawa. Czekamy na cos takiego!:-)
I ja siedziałam u Was przy kuchennym stole, pożyczałam gumiaki, zajadałam gorącą zupę i podziwiałam Wasz spokój i dobroć. Współczuję Noli ale też i temu kto się nią opiekuje, bo pomagam od roku siostrze która opiekuje się mężem chorym na Alzheimera a to zajęcie na 20 godzin na dobę.
OdpowiedzUsuńCzłowiek nie przewidzi, nie ominie, nie zaplanuje, nie zna przyszłości - więc cieszmy się chwilą
Wszystkich naszych gości traktujemy podobnie!:-) U nas zawsze jest tak samo. Pielęgnujemy tę naszą niezmienność, bezpieczną codziennosć, jest częscią nas. Krystynko!Kiedy znowu zawitasz do Jaworowa, gumiaczki będą na Ciebie czekały i jakaś zupka pożywna takoż!:-))
UsuńAlzheimer to straszna choroba, bo bez nadziei na wyzdrowienie. Bliscy muszą pogodzic sie z coraz gorszym stanem chorego, z pogarszajacą sie demencją, z nieuniknionością...
Tak!Chory na Alzheimera i osoba po udarze wymagaja podobnej opieki. Nola po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu została umieszczona w dobrym zakładzie opiekuńczo-rehabilitacyjnym, ale i tam nie dokonują cudów, choc wciaz na te cuda liczymy...
Cieszmy się chwilą, póki trwa!
o, Kochani... w takich momentach wiemy, że dziś, dziśiaj trzeba dostrzegać i cenić....
OdpowiedzUsuńspędziliśmy dziś dzień z najbliższymi.... sporo lat mają. Staramy się poświęcac im czas, póki jeszcze są sprawni.... Ich usmiech i dziękuję cenniejsze od diamentów...
Tak, Alis! To bardzo ważne by móc byc z tymi, którzy bliscy są naszym sercom a których czas powoli sie konczy.W ogóle ważne jest by cenic życie w każdym jego wymiarze i przejawie. Doceniać w nim obecnosć bliskich nam osób. Każda chwila z nimi bezcenna!Nigdy wszak nie wiadomo, ile jeszcze tych chwil zostało...
Usuńkażda chwila ważna.
OdpowiedzUsuńJak jeszcze człowiek ma szczęście i bliskiego obok to najważniejsze.
A dla Noli powrotu do zdrowia!
Tak, Miśko! Każda chwila ważna, żadna sie nie powtórzy. Trzeba zauważać je, cieszyć sie czymkolwiek, bo nigdy nie wiadomo, co moze zdarzyc sie jutro...
UsuńDziekuję za życzenia dla Noli i za ciepły komentarz!:-)
,,Gdy troski dzieli się przez dwa" jest o wiele spokojniej... Wspólnie wypita kawa, wspólna radość, wspólne zmartwienia...
OdpowiedzUsuńTak, Wietrzyku! Dobrze jest móc z kims dzielić i troski i radosci...
UsuńPięknie napisałaś. Jak nieprzewidywalne jest nasze życie. Powinniśmy wszyscy nauczyć się cieszyć chwilą, ona jest taka ulotna. A kiedy możemy być we dwoje to wielka radość, pielęgnujmy te chwile. Pozdrawiam wiosennie.
OdpowiedzUsuńTak, nasze życie jest nieprzewidywalne. Przydarzają sie nam z nagła rózne rzeczy, czasem bardzo przykre. A świat obok toczy sie jak gdyby nigdy nic, nawet nie chce zauważyć, że ktos cierpi, że kogos ubyło. Ale ten świat, to my - ludzie i prędzej czy później każdy z nas doświadcza chłodnego dotknięcia losu...A wiosna taka piękna!
UsuńŚciskam Cię serdecznie, Olu!
Życie jest takie kruche ?! Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo wciąż pędzimy, pędzimy do przodu. Kto by tam myślał o chorobach, gdy jest zdrowy i szczęśliwy ? Tak naprawdę to żyjemy chwilą, która trwa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAno kruche, aż nie do pojęcia, jak bardzo! Ale odsuwamy od siebie tę myśl, zagłuszamy działaniami, gonitwą za nowymi celami, czymkolwiek byleby nie stanac w obliczu własnego lęku. Dopiero odejscie kogos bliskiego albo ciezka choroba uswiadamiaja nam kruchosć egzystencji..
UsuńAch, i tak przyjdzie, co ma przyjsć. Dlatego trwaj chwilo, jesteś piękna...
Pozdrawiam Cię ciepło, Ulu!*:-)
Olgo tak się wzruszyłam , że aż poleciały mi łzy. Czytam to w miejscu, w którym parę lat temu byliśmy z moim tatą. Zajmował pokój naprzeciwko i dzisiaj właśnie, po powrocie z wędrówki , stanęłam sobie na korytarzu i wspominałam to, jak pukałam do niego, że śniadanie gotowe, że na spacer idziemy , czy jedziemy na wycieczkę. Milalam wrażenie , że zaraz otworzy drzwi, gotowy do drogi. Nie otworzy... może kiedyś otworzy przedemną inne drzwi, taką mam nadzieję. A teraz Olgo, chłonę całą sobą miejsce które kocham i tak się cieszę, że obok słyszę spokojne pochrapywanie i jutro czeka nas kolejny dzień pełen wrażeń, że z tej radości tez mi się aż chce płakać 🌷Tylko to się liczy kochani moi, tylko to... ściskam Was serdecznie😘
OdpowiedzUsuńIleż w człowieku jest pięknych wspomnień, słodko-bolesnych, bo wiążą sie z tymi, których kochanliśmy, a których juz nie ma albo którzy nie mogą byc z nami...Twój tata, moja mama, Nola...dojmujący brak...
UsuńI jestes w pięknym miejscu, które tak serdecznie Ci sie kojarzy. Ciesz sie zyciem, tym, że nadal masz obok siebie kogoś bliskiego, wszystko to tak drogie,tak unikalne, tak kruche. Niech trwa!
Ściskamy Cię Gabrysiu mocno i serdecznie!*♥
Hi !OLU MILA PROSZE NIE SMUCIC SIE -pozdrawiam serdecznie lapki sciskam p.Gosia
OdpowiedzUsuńNie smucę się, Gosiu a tylko piszę o tym, co dla mnie ważne, co jakoś naznacza moją codzienność.
UsuńCieszę się, że wpadasz do nas z ciepłym słowem, Gosiu!
Ściskam mocno Twoje łapki!:-)
Olenko, przytulam delikatnie, majac nadzieje, ze jest jeszcze jakas szansa na poprawe stanu Noli.
OdpowiedzUsuńI ja łapię sie tej delikatnej nadziei, tej małej szansy, bo przecież póki człowiek zyje wszystko jest mozliwe!
UsuńDziękuje za przytulenia i też przytulam Cie serdecznie, Moniko!*
Dla mnie czas wspominania to właśnie kwiecień.
OdpowiedzUsuńI chociaż minęło już 9 lat to nadal ONA jest ze mną zawsze i wszędzie. Szczególnie wtedy gdy siedzę w Jej fotelu i patrzę na to, na co Ona patrzyła.
Dziękuję za wzruszający tekst.
Każdy miesiąc, każdy dzień może być naznaczony w ten szczególny sposób, bo tego typu nostalgiczne zamyslenie spływać może na człowieka ni stąd, ni zowąd...Ale poza tym są te wyjątkowe dla nas dni w kalendarzu, upamiętniajace to, co najmocniej dotknęło naszych serc. Dla Ciebie to 9 lat, dla mnie niespełna dwa a ból podobny...A międzyczasie odchodzą inni, bliscy i dalecy, ale będący częscią naszego życia, nas. Cięzko pogodzic sie z tą utratą...A życie płynie dalej...
UsuńPozdrawiam Cię ciepło, Stokrotko.