…To tytuł piosenki z tekstem Jana Wołka do muzyki
Włodzimierza Nahornego, piosenki która oczarowała mnie i od kilku dni nie odstępuje.
Deszczowo-mglista aura za oknem bardzo do niej pasuje a pełne wrażliwości głosy
Łucji Prus i Janusza Strobla wykonujących ten utwór ocieplają takie jesienne
dni lepiej niż rozgrzany kaloryfer czy kubek gorącej herbaty…
CZAS ROZPALIĆ PIEC
muzyka: Włodzimierz Nahorny
wykonawcy: Łucja Prus (w duecie z Januszem Stroblem);
wykonawcy: Łucja Prus (w duecie z Januszem Stroblem);
Mrok jak kosmaty pies
Patrz - wrzesień wlazł
Czas rozpalić piec
Posmutniało w ogrodzie i nagle postarzało się
Miałeś przecież być, autobus twój szedł
Tak, jest już późno
Wróć w lampy ciepły krąg
Do szafy płaszcz
Jabłkami pachnie dom
Przemoczony poeto, siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy
Dla ciebie dziś kupiłam ten zielony pled
Ostatnie jabłka z drzew postrącał wiatr, a miałeś zerwać
Zbyt mało ciebie mam
Kilka mądrych zdań
To wszystko
Mrok jak kosmaty pies
Patrz, wrzesień wlazł, a w domu huczy piec
Pewnie smutno w ogrodzie, cóż... postarzało nagle się
Miałeś przecież być, autobus mój szedł
Tak, jest już późno, tak, lampy ciepły krąg
Znów twoja twarz
Jabłkami pachnie dom
Powiesz pewnie, poeto siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy
Dla ciebie dziś kupiłam tych chryzantem pęk
A tutaj jabłka z drzew postrącał wiatr
A miałeś zerwać
Tak mało ze mnie masz, zatroskana twarz...
Przepraszam cię
Przepraszasz mnie?
Cóż, przepraszam cię
Znów przepraszasz...
Mhm... tak...
Tak
Patrz - wrzesień wlazł
Czas rozpalić piec
Posmutniało w ogrodzie i nagle postarzało się
Miałeś przecież być, autobus twój szedł
Tak, jest już późno
Wróć w lampy ciepły krąg
Do szafy płaszcz
Jabłkami pachnie dom
Przemoczony poeto, siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy
Dla ciebie dziś kupiłam ten zielony pled
Ostatnie jabłka z drzew postrącał wiatr, a miałeś zerwać
Zbyt mało ciebie mam
Kilka mądrych zdań
To wszystko
Mrok jak kosmaty pies
Patrz, wrzesień wlazł, a w domu huczy piec
Pewnie smutno w ogrodzie, cóż... postarzało nagle się
Miałeś przecież być, autobus mój szedł
Tak, jest już późno, tak, lampy ciepły krąg
Znów twoja twarz
Jabłkami pachnie dom
Powiesz pewnie, poeto siądź, skończ ten swój niezwykły wiersz
Pusta kartka i tylko znów ogarek świecy
Dla ciebie dziś kupiłam tych chryzantem pęk
A tutaj jabłka z drzew postrącał wiatr
A miałeś zerwać
Tak mało ze mnie masz, zatroskana twarz...
Przepraszam cię
Przepraszasz mnie?
Cóż, przepraszam cię
Znów przepraszasz...
Mhm... tak...
Tak
…Słuchając tej i
innych piosenek w wykonaniu Łucji Prus oraz nucąc je sobie spokojnie przechodzę
przez pierwszy tydzień września, zamykając do słoików sok z czarnego bzu, bzowe
konfitury oraz szykując ulubione wino bzowe. Trudno już wyobrazić nam sobie z
Cezarym jesienno-zimowe miesiące bez tej bordowo-amarantowej poezji smaku
zaklętej w słojach, butelkach i wielkim gąsiorze. To takie małe, niewinne
przyjemności, nadające życiu kolorytu i ciepła, gdy za oknem ziąb i nie chce się
z domu nawet nosa wychylić…
Deszczowa aura sprawiła, iż odrodziła się
nadzieja na pojawienie się grzybów w naszym lesie. Jednakże kilka wspólnych z
psiakami wypraw rozczarowało nas jeśli idzie o grzyby, zaowocowało natomiast
ogromnym ożywieniem zaschniętych do tej pory kleszczy, które żarłocznie rzuciły
się nie tylko na czworonogi, ale i na nas. Wczoraj wyciągnęłam sobie trzy
pajęczaki, żerujące na mnie z apetytem. Także i Cezary nie ustrzegł się przed
tymi wampirzymi intruzami. Och, jak swędzą teraz te miejsca po ugryzieniach…Na jakiś
czas darujemy więc chyba sobie te wyprawy, tym bardziej, że w lesie jest tak
mokro, iż krążenie po nim w przemakających ubraniach nie należy do przyjemności. No
chyba, że przestanie padać i tęsknota za przestrzenią, wonnym powietrzem,
kolorami oraz słońcem okaże się tak silna, że przemoże wszelkie obawy…No chyba,
że znudzone niepogodą psy zatańczą wokół nas w żywiołowych podskokach i namówią
na chociażby krótką przechadzkę. Bo tyle jest teraz wszędzie lśniących,
głębokich kałuż, w których można się do woli taplać. Bo mnóstwo leży na zboczach liści,
na których tak dobrze jest móc się wytarzać. Bo zachęcająco pachną tropy dzików,
saren i zajęcy. Bo przecież właśnie teraz kwitną wrzosy, których niewiele jest
w naszych stronach, ale nawet niewielkie ich kępy cieszą oczy…Bo przecież
właśnie teraz zaczynają się delikatnie przebarwiać liście na drzewach i
krzewach a na łąkach królują wszystkie odcienie fioletu…Bo można zrobić tyle
nowych zdjęć. Bo ważna jest każda chwila, żadna się nie powtórzy a od naszego
stosunku do niej zależy głownie to, jaka ona jest i jak będzie kiedyś
wspominana…
W kartce z kalendarza na dziś przeczytałam
kolejną trafiającą mi do serca sentencję:
„Odkryłem,
że jeśli kochasz życie, życie ci tę miłość odwzajemni” – Arthur Rubinstein
…Cóż, kochać życie
w każdym jego przejawie, w każdej tonacji i odsłonie to trudne zadanie. Tak
wiele w człowieku trosk, bólu, smutnych wspomnień, lęków i niepokojów potrafiących
zaburzyć mu tę radość egzystencji, prostą miłość do życia. Ale jeśli tylko
potrafi się te przykre uczucia na jakiś czas odrzucić i dojrzeć istotę rzeczy
ogarnia człowieka spokój i cudowne odczucie pełni. Zdanie sobie sprawy , że tak
naprawdę człowiek ma bardzo wiele, że może wiele, niezwykle wyostrza zmysły,
dodaje siły i wiary w siebie oraz w pozytywne moce otaczającego nas świata. Można
obserwować wschody i zachody słońca, ulewy i mgły, blaski słoneczne w kroplach
deszczu na liściach i kwiatach, taniec gałęzi drzew miotanych wrześniowym
wiatrem, dojrzewające na krzewach owoce czarnego bzu i szyszeczki chmielu. Można
słuchać muzyki, czytać poezję, oglądać wzruszające filmy, spotykać się z
budzącymi naszą sympatię ludźmi…Można pielęgnować stare pasje albo znaleźć
sobie nowe, o czymś marzyć, coś planować i robić wszystko, co w naszej mocy by się
to spełniło. Można wstać i iść przed siebie, zdrowo się zmęczyć i spocić, poczuć
zapachy, widzieć barwy, dotykać i odwzajemniać dotyk, obdarzać uczuciami,
zrobić coś, co przyniesie choćby maleńką satysfakcję. Ot, chociażby zamknąć barwy
i smaki lata w słoiku…A przecież nic nie jest dane raz na zawsze. O tym
przekonuję się ilekroć pomyślę o bliskich osobach, których już nie ma albo o
tych, które dotknięte ciężką chorobą, złożone niemocą ciała i duszy zdane są
tylko na własne wspomnienia…
Dlatego póki się da rozpalajmy w piecu,
patrzmy w ogień i bądźmy wdzięczni, że wciąż płonie on i w nas…
Z barku pieca na ogół mówię - czas założyć skarpetki. Jesień jest wtedy gdy w domu zimno mi w bose stopy :)
OdpowiedzUsuńO tak! Też nie cierpię mieć zmarzniętych stóp!Dlatego od kilku dni zakładam skarpetki co rano. Tylko Cezary wciaż sie przeciw temu opiera oświadczając, że jeśli już teraz założy skarpetki, to co wobec tego będzie ubierał zimą?!:-)
UsuńOlu, przypomniała mi się ta piosenka, jej linia melodyczna ... doskonała dykcja, łagodny śpiew, a nie darcie gardła, że o mało żyły nie popękają ... eh! starzeję się chyba mocno, skoro wracam z przyjemnością do starych piosenek:-) Palimy w kominku, patrzymy w ogień, psy nas wyrugowały z foteli, kot zajął sypialnię, o tak! i skarpety też zakładamy, mam takie śmieszne z palcami, każdy w innym kolorze:-) pozdrowienia ślę za San.
OdpowiedzUsuńCudowna, nieodżałowana Łucja Prus...Dzisiaj nikt już tak nie śpiewa, a jesli nawet, to nie głos nie przebija sie przez ogólne wycie i darcie gardła. Jesli wracanie do starych piosenek jest oznaką starzenia, to witaj w klubie Marysiu!:-) Uważam, że to bardzo miła oznaka. Gdybyż to inne mogły być tak przyjemne!:-)
UsuńU nas też zwierzyniec poleguje w ciepłych miejscach i ma na dodatek dwa razy większy apetyt niz dotychczas. Pewnie czas nabrać ciała przed zimą...
A wygodne to takie skarpety z palcami? Łatwo sie je nakłada i ściąga? Widziałam gdzieś takie na targu i ciekawa byłam jak to z nimi jest.
I ja pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu!:-)
Cudnie Olu ze przypomnialas mi piosenke "Czas rozpalic piec" wlasnie w wykonaniu Lucji Prus, bo to moje lata, moj chyba najlepszy czas, czas beztroskiej mlodosci, zadnych zmartwien, niepokoi. Dla mnie wykonanie tej piosenki jest doskonale, spiewnie, delikatnie a jednoczesnie kazde slowo tak pieknie, poprawnie zaakcentowane, takiego glosu mozna sluchac i sluchac.
OdpowiedzUsuńBylam tu juz wczesniej, ale chcialam posluchac wiecej jej piosenek, powspominac. Pamietasz "W zoltych plomieniach lisci" Skaldowie i Lucja Prus, piosenka upamietniajaca wydarzenia marzec rok 1968, okupowalismy budynek Politechniki, kilku kolegow z roku niestety trafilo do wiezienia, pamietam tamte dni jakby to bylo wczoraj, nawet pogode pamietam.
Uwielbiam Łucję Prus. Zaraziłam kiedyś tym uwielbieniem Cezarego a będąc w Australii słuchaliśmy właśnie jej płyty aż do zdarcia i sami też śpiewaliśmy, najczęściej własnie naszą ukochaną "W żółtych płomieniach lisci". Dziękuję za Twoje wspomnienie Teresko o tamtych czasach i o powiązaniach treści tej piosenki z wydarzeniami marca 1968 roku. Jeśli człowiek uświadomi sobie, jak wiele ludzi zmuszonych wówczas było do wyjazdu, zupełnie inaczej rozumie słowa "W żółtych płomieniach lisci". "Wśród ptaków wielkie poruszenie. Ci odlatują, ci zostają. Na łące stoją jak na scenie. Czy też przeżyją, czy dotrwają?", "I ja żegnałam nieraz kogo...I Ty żegnałeś nieraz...", "Gęsi już wszystkie po wyroku, nie doczekają sie kolędy..."Piękne, przejmujące słowa. To chyba najpiękniejsza piosenka napisana przez Agnieszkę Osiecką i Andrzeja Zielińskiego.
UsuńA ta powyżej "Czas rozpalić piec"...Ma takie kojące działanie, tak ogrzewa duszę i tak dobrze komponuje sie z nastrojem początku jesieni..
Tak....Melodie i piosenki, to są bramy do naszej pamięci. Wystarczy coś ważnego dla nas usłyszeć, coś sobie coś zanucić, a wracaja wspomnienia, skojarzenia, czas przestaje istnieć...
Olenka, wrocilam zeby napisac cos o czarnym bzie, bo Twoj post zaczyna sie pieknym zdjeciem baldachimow czarnego bzu, a tu ogladam/slucham Skaldow i Lucji Prus jak spiewaja "W zoltych plomieniach lisci", a on Skald siedzi na lawce, spiewa a w reku trzyma piekny baldachim czarnego bzu, filmik czarno-bialy.
UsuńTeresko!Zaciekawiona Twoim komentarzem o czarnym bzie występującym w piosence od rana słucham i oglądam kolejne wersje tej piosenki...Nasycić sie nie mogę, taki to przepiękny utwór. Wielu wykonawców próbowało go zaspiewać. Ale gdziez im tam do oryginału! A czarny bez jako symbol jesieni świetnie pasuje do przesłania pieśni!:-)
UsuńBardzo lubię sok z czarnego bzu, a bzowe konfitury mega mnie ciekawią. Nigdy nie jadłam. Nawet nie wiedziałam, że takie są. :D Będę musiała wybrać się na spacer, poszukać łąk pełnych fioletu. To moja ukochana barwa. Wspaniałe przesłanie. Trzeba chwytać chwile, bo naprawdę nie wiadomo, ile nam ich pozostało. Ostatnio padało, wiało, a ja postanowiłam ciepło się ubrać i wyjść. Wszystko mi wywiewało, czapka uciekła mi z głowy, parasol chciał pofrunąć dalej, ale ja byłam dumna z siebie. Mogłam poczuć matkę naturę, bo deszcz i wiatr to przecież jej dzieło. :) Twoje posty zawsze mnie czegoś uczą. Również uważam, że mamy wiele, często nie zdając sobie z tego sprawy. Ty tak wiele wymieniłaś i myślę, że to otworzy niektórym oczy. Życie nie jest łatwe, ale piękna mamy obok siebie sporo, ja mam i jestem wdzięczna. :) :*
OdpowiedzUsuńBzowe konfitury łatwo samodzielnie zrobić, Agnieszko! Jesli nazbierasz ze dwa kilo mocno dojrzałych owocków, pogotujesz z pół godziny wyciskajac z nich sok tłuczkiem do ziemniaków a potem dodasz do nich kilo cukru i paczkę pektyny czy innego środka żelującego to wyjdzie Ci kilkanaście słoików tego specjału. Potem tylko zapasteryzowac ze dwadzieścia minut i już! Najlepsze są te konfitury z jogurtem naturalnym albo z lodami albo same z sobą, po prostu!:-)
UsuńMasz rację, że nawet w słotąa pogodę może być pięknie, bo tak mocno sie wówczas wszystko czuje. Te podmuchy wiatru, ten deszcz na twarzy, te nieba odbijające sie w kałużach...Idąc w taka pogodę przed siebie musimy dać z siebie o wiele więcej niz gdy zywioły są spokojne. I o ile taka przechadzka nie kończy sie przeziebieniem to wracamy do domu zadowoleni z siebie, rumiani i napojeni powietrzem...Za wszytko to możemy byc wdzięczni, bo tak dobrze jest móc mocno coś czuć, być częścią natury, listeczkiem miotanym wiatrem, który też przecież jest po coś...
W moim domu pachnie teraz mocno sokiem z czarnego bzu i takie pachnące nim, owocowo-gorące pozdrowienia zasyłam Ci Agnieszko!:-)*
Witam Olu.Ja właśnie rozpaliłam ogień w piecu,bo na dworze szaro buro i ponuro a w domku zrobiło sie ciepło i od razu wrselej.Mam jednak nadzieję,ze przed nami jeszcze piękna polska złota jesień tym bardziej ze 16 stego wrzesnia moja corka wychodzi za mąż i naprawde bardzo bym chciała zeby młodzi mieli w ten dzien ładną pogode.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu! Cieszę się, że sie odezwałaś!:-) U Ciebie ogień w piecu i u mnie też. Tak sobie te dwa ognie gadają poprzez przestrzenie!:-) Miło posiedzieć w cieple pieca, miło cos przy nim robić w taki słotny czas. Ale będzie też miło, gdy pogoda sie jeszcze poprawi i da nam w prezencie prawdziwe babie lato! Czytałam gdzieś w prognozach, że gdzieniegdzie już pod koniec tego tygodnia ma sie zrobic ładnie a juz na pewno w połowie września się wypogodzi. W sam raz na ślub Twojej córki!:-) Oby tak właśnie było i oby świezo poślubieni państwo młodzi napotkali na swojej wspólnej drodze wiele słońca!:-)
UsuńPozdrawiam Cię z serdecznym uśmiechem Kasiu!:-)
No to pośpiewałyśmy z Tobą przy obiedzie(!) kilka piosenek w wykonaniu Łucji Prus. Zacząwszy od sentymentalnych, a skończywszy na "Pamiętajcie o ogrodach". Przy okazji odkryłam, że wiele lat świętowałam razem z Nią urodziny...
OdpowiedzUsuńPiosenki są jak tabletki - regulują, wzmacniają, czasem poprawiają nastrój. Pewnie mogą też szkodzić.
Nie są w stanie usunąć przyczyny, ale na objawy dobrze dobrany utwór muzyczny jest doskonałym lekiem.
Nasz Maksiu od trzech dni choruje, chodzimy na kroplówki i zastrzyki. Powoli wraca do zdrowia. Wet powiedział, że wraz z tym nagłym ochłodzeniem zwiększyła się ilość infekcji u zwierząt i ludzi. Dbaj o siebie, Oleńko, bo niestety, ani na przeziębienia, ani na odkleszczowe infekcje muzyka nie wystarczy...
Pośpiewałyście trochę Łucji Prus a więc mam nadzieję, że choć na ten krótki czas oderwałyście sie od zmartwienia związanego z Maksiem. Bo piosenki potrafią dać to oderwanie i w ten sposób chociażby pomóc człowiekowi przez moment odpocząc, nabrać sił przez kolejnym wzięciem sie z życiem za bary...Czy potrafią zaszkodzić? Pewnie tak, może wtedy jesli są zbyt poważne i smutne, działajace depresyjnie na osobę, która i tak jest juz w depresji a nic innego jej nie pociąga jak słuchanie takich właśnie minorowych w nastroju utwórów...? I tak kółko sie zamyka a czarne chmury jeszcze sie zagęszczają...
UsuńTak, zdaje sobie sprawę, że ta nagła zmiana pogody mogła zaszkodzić wielu stworzeniom i osobom. Trudno się tak od razu po upałach przestawic na chłody.Czy ja o siebie dbam? I tak i nie, ale jak na razie nie widzę u siebie śladów przeziebienia (może pomaga mi popijanie soku z czarnego bzu i wcinanie konfitur?:-). Tylko te kleszcze paskudne...Mam na brzuchu po ugryzieniu swędzący rumień wielkości pięciozłotówki. Jesli sie do jutra powiększy pójdę do lekarza.
Iwonko!Pozdrawiam Was obie gorąco a Maksia biednego za uszkiem drapię!:-)****
Właśnie na spacerze zastanawiałam się, jak na smutne osoby działają smutne piosenki. Chyba trochę jak leki homeopatyczne albo przeczyszczające. Jak człowiek jest kilka dni w napięciu, to ulgą jest popuszczenie łez, wtedy można wziąć głębszy oddech. Zdecydowanie unikam piosenek przygnębiających, z tzw. "negatywną dominantą". Takich, które negatywnie nastawiają do życia. Nawet , jak melodia wpada w ucho, to na przykład tekst "powiem ci, jaka moja miłość jest, dla ciebie zabiję się" z piosenki niby o miłości uważam za truciznę dla duszy.
UsuńOlu, mam nadzieję, że rumień się nie powiększy i że kleszcz był zdrowy. Ale jak on się dostał do Twojego brzucha? Może jest jakieś smarowidło, które odstrasza te pajęczaki? Już żartowałam z Hanią, że kupimy Ci obróżkę. Dzisiaj weterynarz sprzedawał przy mnie takową jednej pani, ale powiedział, że nie odstrasza ona wszystkich gatunków kleszczy pomimo ceny 120 zł. Hania miała bardzo duże odczyny na rękach po pogryzieniu przez zjadliwe meszki. Najpierw duże, swędzące miejsca z ubytkiem skóry, jak po oparzeniu, potem strupy. Ale jakoś się zagoiło. Pozdrawiamy podwójnie i z dużym optymizmem!
P.S.
UsuńOlu, czy widziałaś ten film na YT:
Iguana vs Snakes - Planet Earth II
Musimy być dzielne, jak ten legwanek!
A propos tych smutnych piosenek, to rzeczywiscie mogą pomóc rozładować emocje, albo wyrazic niewyrażalne w inny sposób. Muzyka tak magicznie konweniuje z głosem duszy, śpiewa w jej imieniu.
UsuńRumień pokleszczowy zmniejszył sie przez noc a wiec myśle, iż nie ma potrzeby chodzenia z tym do lekarza. Jak dostał sie do brzucha? A cóz to trudnego dla kleszcza?! Hop na głowę z gałęzi, potem cichcem po szyjce, i w dół - tam gdzie skóra najcieplejsza i najcieńsza.Smarowidło? Ponoć mięta, ponoć wrotycz...Mnóstwo jest tych "ponoci" a żadne tak naprawdę skutecznie nie chroni. Trzeba by jakis kombinezon kosmiczny, może on dałby radę?!:-)
Zjadliwe meszki pogryzły Hanię? Znam te paskudy - najaktywniejsze są u nas na wiosnę.Głowę mi zawsze gryzą, nie wiadomo dlaczego akurat ją. Parę dni poswędzi i przechodzi. A u Hani taka mocna alergia po ugryzieniach? Biedactwo! Wycierpiała się...
Obejrzałam polecany filmik o iguanie! Niesamowity! Straszne te wężyska! Ale dała radę! Dzielna jaszczureczka!:-) My też takie mamy być? Oczywiście, Iwonko!:-)
(Miałam dzisiaj piękny sen o Tatrach - piekniejsze były jeszcze w moim snie niż na jawie!Aż płakałam ze wzruszenia patrząc na ich piękno!:-))
Pozdrawiam Was serdecznie, dziewczyny i Maksia rzecz jasna też!:-))
W kojącym cieple pieca czy kominka dzieją się rzeczy dziwne....magia,czary???? Dotykają nas ciepłe melodie,płomienie dni minionych,dotykają ciepłe słowa,które to ciepło potęgują,dotykają marzenia.Jak dobrze rozpalać piece i kominki:) Samo ciepło ślę z zapłakanego Sląska opolskiego pod Wasze niebo(to samo):Basia Aronię upycham,soczki i konfitury:)
OdpowiedzUsuńPotrzebujemy w naszych domach pieca albo czegoś, co on uosabia - ciepło, bezpieczeństwo, stabilizację i oparcie. Miejsca, gdzie skupia sie życie rodzinne, gdzie człowiek działa i tworzy z przyjemnością a potem chętnie dzieli sie swoimi wytworami z bliskimi...Tak, w kojącym cieple pieca i kominka dziać się moze magia, o ile w duszy jest spokój lub gotowosć na jego zasianie. Niech płyną ciepłe melodie i przenoszą nasze dusze do krainy łagodności...
UsuńSoczki i konfitury z aronii robisz, Basiu? To pychota i samo zdrowie. Aronia dość podobna jest w składzie, zapachu i działaniu do czarnego bzu a zamknięta w butelkach i słoikach wygląda prawie jak bez. Magiczne, pożyteczne owoce z naszych ogrodów...
Pozdrawiam Cię serdecznie Basiu już po zakończonym na dzisiaj kuchennym, bzowym czarowaniu!:-)
Lecę szukać bzu...
OdpowiedzUsuńCiekawam, czy znajdziesz go Basiu, bo duzo go po ostatnich deszczach i wiatrach opadło...
UsuńU nas smutno szaro i ponuro, głównie przez koci katar u kotów :( wiec i deszcz nam pasuje do nastroju
OdpowiedzUsuńIleż sie te Twoje biedne, niewinne stworzonka nacierpią... Współczuję Ci Kocurku i przytulam w ten chłodny wieczór. U nas już pogoda zaczęła się pomału poprawiać, moze i u Was tak się wkrótce stanie...?Ale najważniejsza ta pogoda w duszy, wiem...
UsuńNajbardziej mi Amberka szkoda, bo on taki słabiutki a wszystko dobrze było tylko w tym roku coś z tym kichanim, a to cos o astmie mowia, a to ze na cos sie uczulił... teraz oczka czerwone, i za co to wszystko nie wiem... :(
UsuńNajgorsza ta bezradność i smutek, gdy niewinne zwierzę cierpi...Kocurku, cóż mogę powiedzieć, jak pocieszyć...? Tylko westchnąc z Tobą, przytulić Cię serdecznie i mieć nadzieję, że w końcu będzie lepiej i zaświeci Wam słońce!*
UsuńPiękna piosenka, wrzesień nam pokazał na początek zbyt jesienną twarz, ale już dzisiaj było ciut cieplej i nie lało po południu.
OdpowiedzUsuńPieca mi brakuje, kaloryfer nie ma duszy, chociaż grzeje.
Tak, zbyt jesienna jest twarz tegorocznego września. Wczoraj i dzisiaj było u nas pare przyjemnych przejaśnień, ale widze, że teraz znowu wietrzysko strasznie wieje i kolejne chmury sie zbliżają.
UsuńKaloryfer może nie ma duszy, ale grzeje nawet wtedy, gdy człowiek nie ma siły chodzić po drewno i dokładać do pieca. A więc i kaloryfer ma dużo plusów!:-)
Pogoda nie zachęca do spacerów. Wilgoć wdziera się w każdy zakamarek. Wczoraj musiałam suszyć buty żeglarskie syna w suszarce... Też myślałam o rozpaleniu kominka... A jak na razie otulam się ciepłym polarem i rozgrzewam herbatką z cytryną i goździkami :)
OdpowiedzUsuńAno, nie bardzo zachęca. Tym niemniej u nas juz od świtu grzybiarze krążą po lesie. Nic im niestraszne!:-)
UsuńPachnąca, gorąca herbatka to dobra rzecz w taki czas!:-))
Wy sie chronicie prze wilgocia, a ja o takowej marze po nocach. Ten rok juz przekroczyl wszelki granice :(. W zapowiedziach na nastepne 10 dni jest przwidziany jeden ponizej 30º. Przy juz wyrazniej nizszym sloncu jeszcze jakos gorzej sie to ciepelko odbiera. Juz nawet tubylcy maja kompletnie dosc... :(.
OdpowiedzUsuń"Nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości..." To fragment tekstu jednej z piosenek śpiewanych przez Łucję Prus. I to, niestety, prawda. Jedni mają czegos za duzo, drudzy za mało.I to dotyczy wszystkiego, takze pogody. Przykro mi Moniko, że taka ona męcząca tam, gdzie mieszkasz. Miejmy nadzieję, że jednak w miesiacach jesiennych i zimowych i w Twoje strony napłynie więcej tak upragnionego chłodu.( U nas od kilku dni zrobiło sie znowu letnio i słonecznie, tylko wieczory i noce są juz zimne. A już za chwilę zapowiadają zmianę aury...)
UsuńŚciskam Cię serdecznie!*
HI !POZDRAWIAM I MUSZE PODZIELIC SIE Z TOBA CO MNIE ZAFASCYNOWALO W OSTATNICH TYGODNIACH (poztym pakuje sie i trwa mala bydowa moje wymarzone conserwatory)https://www.youtube.com/watch?v=paIYpech9pY prosze obejrzyj do o nastepnego pisania jade do DOMU -dziwnie to brzmi sciskam lapki p,Gosia
OdpowiedzUsuńps.SZOK TE kleszcze ))))
Hi, Gosiu! Niesamowicie utalentowana ta dziewczynka - brzuchomówczyni! Jestem pod wrażeniem! Dziękuje za filmik!:-)
UsuńSzczęsliwego kontynuowania budowy, no i powrotu do domu. A w ogóle, to wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, nieprawdaż!?
A kleszcze...?Jest las, to i są kleszcze.Widocznie nie ma rózy bez kolców.
Budowa
Uściski łapkowe zasyłam!:-))
Brzydki wrzesień w tym roku..może nadrobi ??? A może nadrobi październik??I obsypie nas ciepłem jesiennym???
OdpowiedzUsuńJak dobrze mieć kominek w takie dni..jak dobrze mieć Kogoś w takie dni..Razem patrzeć w ognia żar......
Pozdrawiam Cię Olu cieplutko:)
Właściwie nie taki brzydki. Pierwsze dni były deszczowe i chłodne, ale od paru dni u nas znowu lato na całego. Oby to trwało jak najdłużej.Ale zaakceptuję każdą pogodę, bo każda jest potrzebna naturze.
UsuńKominka nie mamy, ale piece są dwa. Jak trzeba będzie, to się je rozhajcuje na całego!:-)
Buziaki serdeczne, Patjolu!:-))
Prawie zaprzestałam pisać bloga, może jesienią gdy będą dłuższe wieczory powrócę. Przeniosłam się Facebooka, doszłam do wniosku że jest on żywy i daje bliski kontakt z ludźmi natychmiast nieomal. Blog wymaga namysłu, skupienia a gdy tekst powstaje i tak go niewiele osób czyta, Swoje dawne teksty z bloga wrzucam na Facebooka i jest odzew. Brakuje mi jednak pewnej intymności bloga więc pewnie powrócę.
OdpowiedzUsuńLubię piecyk z szybą na działce, wrzucam tam różne wysuszone zielsko i pięknie pachnie ziołami i lubię patrzeć w żywy ogień.
Byliśmy w Puszczy Białowieskiej tydzień czasu, opisałam swoje odczucia zarówno w fotorelacji jak i w notatce no na ... fejsbuku. Serdecznie Was oboje tam zapraszam.
Nie mam konta na Facebooku i nie wiem, czy zdecyduję się je założyć...Ale nie zarzekam się, bo w życiu wszystko jest przecież mozliwe. Tymczasem poczekam tutaj na Ciebie, Elusiu. Na blogowym łonie. To miejsce oswojone i w dziwny sposób jakoś intymne, a jednocześnie nadal publiczne. Lubię tutejszą nieśpieszność i możliwośc namysłu, ale lubię też zywy kontakt z czytelnikiem...
UsuńCiekawam Twej relacji z Puszczy...Ojej, ale to na tym Facebooku!:-))
Tak czy siak cieszę się się, że się do nas odezwałaś. Dziękuję, kochana!:-))
Nie jestem taką bohaterką by w deszczu i mgłach szukać grzybów w lasach. Poczekam jeszcze, będzie i ciepło i mokro i znajdę grzyby dla mnie.
OdpowiedzUsuńWrzesień wlazł, czas rozpalić piec - to pięknie i poetycko brzmi ale ja rozpalam kiedy mi się chce i niekoniecznie dlatego bo mokro, bo zimno, bo smutno ....
Ale piosenka cudna, dodałam ją do ulubiomych
No pewnie, że do lasu przyjemniej sie wybrać kiedy pogoda zachęcająca a grzyby nie zając przecież!:-)
UsuńWrzesień rozgościł sie na dobre wraz ze swoją zmiennością letnio-jesienną. I nam w duszach róznie gra, jesteśmy wszak częścia natury. Rozpalamy na razie w piecach, kiedy się nam chce. Przyjdzie zima i takiego wyboru już nie będzie.
Piosenki, dobre piosenki niech z nami zawsze trwają, niech ocieplają i kolorują dni!:-))
Wino bzowe? Ojej brzmi wspaniale, nawet nie wiedzialam ze mozna z bzu robic wino..... co do kleszczy to za nimi nie tesknie no i grzybobranie... jakos kojarzy mi sie z przedzieraniem sie przez mokre i zimne chaszcze, po kolana w blocie i deszczem skapujacym za kolnierz. Mysle ze moje skojarzenia po prostu odnosza sie do wspomnien z dziecinstwa kiedy to raz czy dwa moj tata zabral mnie na grzyby. Trzeba bylo wyruszyc rano (wlasciwie w nocy) zeby dotrzec do lasu wczesnie. A przeciez mozna grzyby zbierac w piekna pogode! Zauwazylam wpis z Elkiblog powyzej. Osobiscie odradzam Facebook, sama ostatnio mysle zeby swoje konto zlikwidowac. Ale kazdy jest inny i ma inne potrzeby :) Usciski Olgo! x
OdpowiedzUsuńA tak - wino bzowe! Wino mozna robic z każdych owoców - byleby je mieć.Ja mam akurat duzo czarnego bzu a wiec wykorzystuję go jak mogę. A wino z niego? Ambrozja!:-)
UsuńMniej ostatnio chodzimy do lasu, bo po pierwsze roboty tu na miejscu sporo a po drugie tyle teraz grzybiarzy, że wolimy odczekać az się przeludni, aż las znowu będzie tylko dla nas. Pogoda jest zmienna, czasem cudnie słonecznie i ciepło jak w lipcu a czasem jak w listopadzie deszczowo i zimno.
A co do Facebooka mam bardzo mieszane uczucia. Coś mnie powstrzymuje by sie zanurzać w jego tonie.A z drugiej strony ciekawa jestem, co tak ludzi do niego ciągnie.Wiem też, że ludzie rezygnują z jego uzywania po latach. Fascynacje i rozczarowania - jak wszędzie...
Ściskam Cię serdecznie, Maju!:-))
super, bardzo mi się to spodobało i teraz cały czas chodzi po głowie :)
OdpowiedzUsuńbo to piękna i świetnie zaśpiewana piosenka!:-)
Usuń