piątek, 29 listopada 2013

Spacer po wichrem smaganym świecie





   Zimno i śnieżnie. Mimo wszystko czas na spacer. Trochę przestrzeni i wolności chce się zażyć. Chwilą i pierwotną radością obcowania z przyrodą nacieszyć. Odnaleźć drogę do młodzieńczej wolności i bezkresu myśli. Bóle, zgryzoty w oddali zostawić. Poczuć coś w sobie mocno, oddawszy się we władanie wiatrowi i jego nieokiełznanym, zbójeckim zachciankom. Zdumieniem witać i podziwem zmiany wszelakie, które w ciągu kilku godzin zmieniają krajobraz z jesiennego na zimowy. Pobiec. Nareszcie pobiec przed siebie. Przez zamarznięte kałuże. Poprzez chrzęszczące łany starych traw. Przeskakiwać zaskorupiałe bruzdy ziemi. Zdumioną tymi przemianami, stwardniałą od mrozu łąkę odwiedzić. Osypać trochę śniegu z badyli dziurawca i dzikich malin. Stwardniałych blaszek liści dotknąć dłonią, nosem. Dokopać się do miękkiej ziemi. Pachnącej wciąż latem i zapowiedzią życia, obietnicą odrodzenia…


Wiatr dmie w plecy i ogonki. Śwista tryumfalnie. Zakręca wokół. Hołupce szalone wywija. Liśćmi. Kropelkami marznącego śniegu z deszczem. Mrozi policzki. Szczypie.  Dech zatyka. Milczeć więc trzeba i patrzeć na te przestrzenie wzięte w zimowych szeptów władanie. A gdy podmuch na chwilę ucicha wystawiać twarze i pyszczki ku słońcu, chłonąc łakomie jego ciepło i pieszczotę najmilszą.


 Kozy przeżuwają zielone trawki owsa. Drżą. Ten wiatr omiata ich brody i długie rzęsy. Chłodzi rozleniwione leżeniem w koziarni boczki i kopytka. Ale jakże tu porzucić tę wciąż żywą zieloność? Jak odejść obojętnie od tej soczystej i chrupkiej poezji owsianej trawy? Niech to trwa i trwa. Na przekór dziwnościom i obcościom napotkanym.


Zuzia kopie coś niezmordowanie. Oj, pewnie znalazła norkę kreta albo nornicy! Spogląda na nas. Śmieje się zbójecko. Znamy to spojrzenie. Biegnie. Goni. Uciekamy, bo psina w szaleńczym zapale łapie za dłonie, kopytka. Uśmiecha się szelmowsko. Nie wie, że boli. A niech tam! Zabawa. Gorąco? Do zziajania!


Już jesteśmy w lesie. Brzozowy raj. Osikowa ostoja. Jeżynowe pastwisko. Wciąż jeszcze zielone paprocie. W dole jar. Strumień po suchym lecie jak feniks z popiołów odrodzony. Jaworowe gąszcze. Cisza. Tylko wichrowe, oddalone poszumy. Tylko chrzęst listków w białe szale otulonych. Spoza gęstej bieli wielkiej, snieżnej chmury przebija blask. Słońce spoziera na czerwone liście, w świeżo spadłym śniegu bezczelnie serca ku niebu wystawiające.


Zimno tak stać. Biegniemy. Poprzez złoto suchych traw. Poprzez jeżynowe, chwytliwe podstępnie gąszcze. Obok świerkowego lasku. Chcemy powdychać ten żywiczny zapach. Gałązek, igiełek kwaskowatych pogryźć, possać. Obracać w dłoniach kłujące, wilgotne szyszki. Patyk pusty w środku łamać - chrup, pękanie, trzask gałązek. Mały, ciepły stosik patyczków w ręce ściskać. Potem rozsypać, znacząc ślad...


Czy to już dom widać? Tak! Słońce maluje go na złudnie lipcowe kolory. Z komina bucha dym. Pachnie drewnem śliwkowym. Kogut woła:
- Południe! Czas na obiad! Gospodyni, gdzieżeś ty?
Idę, idę…Z nosa kapie. Wiatr chichoce nieprzerwanie. Ugania się za każdym liściem. Pcha nas uparcie ku bramie ogrodu.
Wita pachnące sierpniem siano….Świeżo ugotowane ziemniaki z parnika. Lipowa herbatka. Dom, dom, dom…

 

44 komentarze:

  1. Piękna opowieść. Poczułam mocno Wasz spacer i wiem, że też powinniśmy pójść na taki, bo nas zgryzoty zagryzą ...
    Zapach drewna śliwkowego ... mmmm .... Kogut płomienny jak Żar Ptak. Czas odnaleźć zapomniane piórko ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, gdzież to piórko Magduś, gdzie? Na chwilę je złapać. I znów leci,po swojemu znika...Całe życie takie. Ale i chwila z piórkiem cenna...

      Usuń
  2. Witaj,
    Eh...nie dość, że piękny, poetyczny tekst to jeszcze mi bliski...bardzo!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Meg! Szukam takich jasnych chwil, żeby ...żyć. Czasem, na szczęście, te chwile same mnie znajdują, gdy już wydawałoby się nic, tylko labirynt ciemny...
      Pozdrawiam Cię ciepło!:-)

      Usuń
    2. ...to masz wielkie szczęście, że same Cię znajdują, masz szczęście!
      Serdeczności:)

      Usuń
    3. Jeszcze sie zdarzają - na szczęście. Jak nagłe przejaśnienia. Jak dobre sny.
      Czego i Tobie życzę, droga Meg!:-))

      Usuń
  3. Sama poezja! Pomieszanie zapachow letnich z zimowymi. Na zewnatrz wieje i snieg lezy, a w sercu gorac taki...
    Jak zyje, nie widzialam tak spsialych kozek, zeby przy nodze na spacer chadzaly, niezwykly to widok! Paszcza Zuzki mowi sama za siebie, rozradowana atrakcyjna przechadzka. Szkoda, ze nie pokazaliscie swoich buziek, na pewno byly zarozowione od wiatru i rozesmiane.
    U nas po sniegu ani sladu. I dobrze! Nie tesknie za zima w miescie, inaczej odbiera sie ja poza ludzkimi siedzibami, wsrod natury.
    Sciskam moje Kangurki baaardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kózki są bardzo przyjazne i kochane. Grzeczniejsze i wierniejsze nawet od wiecznie rozbrykanej Zuzi! Słoneczna przechadzka była wczoraj.
      A dzisiaj u nas znowu sniegiem z deszczem powiało, niebo szarosine było a wiatr królował jeszcze potęzniej.Zima, czy tego chcemy czy nie skrzydła coraz szerzej rozkłąda. Tymczasem w domu, przy kaloryferze tak ciepło!
      I my Cię mocno Panterko ściskamy!:-)

      Usuń
  4. Olgo, nawet nie wiesz, jak bardzo! Pobiegłabym z Wami po tych zmrożonych liściach, przypruszonych grudkach ziemi, kruszących się patykach. Żeby poczuć ten zimny wiatr na twarzy i wytracić w nim wszystko, co zbyt długo zalega. Tęsknię bardzo za takim spacerem, za drzewami, wysoką trawą, błękitem nieba!
    Pięknie napisałaś i wspaniałe widoki nam tutaj udostępniasz:)
    Pozdrawiam ciepło w ten chłodny czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy słońce zaświeci, to wszystko nabiera innego wymiaru, znaczenia i blasku.A najwazniejsze, iż jego blask gładzi duszę i na chwilkę przegania smutki...i spacerem takim wraca sie do siebie sprzed...zgryzoty, posepnych rozmyslań, uwikłania pajęczego w niemoc.
      Pięknie tu u mnie w pogodne dni. Nie zawsze tylko mam czas i nastrój by to zobaczyć i zachwycić się.Wyleczyć serce tym cudem. Ale pola, lasy i łąki są cierpliwe. Są i będą. Znajdują mnie. A może to ja odnajduję wreszcie drogę ku nim?
      Och, Alu - niech ten chłodny czas nie ma przystępu do naszych dusz. najgorzej, to zmarznąć tam w środku!
      Gorący uścisk zasyłam!:-))

      Usuń
  5. Ależ piękny opis, Olu :) I zdjęcia :) Aż sie chce samemu gdzieś wybyć, tyle, że dzisiaj takiego słońca nie ma i za chwilę trzeba zbierać się do pracy. Ale, co tam, jutro też jest dzień i pojutrze.
    Niesamowite są te Wasze kózki, grzecznie idą z Wami, bez żadnych smyczy, przy okazji skubną sobie coś zielonego i świeżego :)
    U nas też śniegu już nie ma i bardzo dobrze.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jutro znowu będzie słonko? Bo dzisiaj niebo zasnuły prawie wszędzie szare chmury. Powietrze przenikała wilgoć i mimo ocieplenia miało się wrażenie wiekszego zimna.
      Kózki chodza z nami w każdą pogodę i niepogodę. Uwielbiaja spacery, pasienie sie na łonie natury oraz nasze pieszczoty. Tylko ulewnego deszczu biedaczki nie cierpią. tak samo zresztą jak Zuzia.
      Liduś! Dobrego, dajacego okazję do spacerów i beztroskiego odpoczynku weekendu Ci życzę!
      I usmiechu, co ogrzewa lepiej niż kaloryfer!:-))

      Usuń
  6. Nie możesz przestać pisać, bo Ty nawet z codzienności tworzysz poemat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu!Wszystko zalezy od nastroju, czasu i siły. Czasem w niemocy nawet słowo nie chce sie urodzić. a czasem samo płynie, bo wypłynąć musi...
      Ciepłe mysli Ci slę!:-))

      Usuń
  7. Ale mi sie spacer z wami udał. Nabrałam ochoty do dalszej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie Jaskółko, że znalazłaś chwilkę by z nami sie przejsć po tych polach i lasach zaśniezonych i słonecznych!
      Sciskam mocno!:-))

      Usuń
  8. Przegapiłam moment pierwszego śniegu, zagrzebana w cieplutkie, domowe pielesze; u nas, na nizinach tylko z lekka posypało krupą, której za chwilkę już nie było; a pisał Krzysiek Pogórski, że tam wyżej podsypuje na biało; lubiłam takie uparowane ziemniaki, zdejmowałm łupinkę, troszkę soli i parzyłam sobie usta i palce tą gorącością; przed chwilą wysypałam na podwórko okruchy chleba, jakieś resztki i już są wrony, w momencie wypatrzą z góry; Zuzia jest śliczna, ma piękną sierść, z którą zima jej niestraszna; kozy też tak chodzą za moimi sąsiadami, czasami przychodzą z nimi do nas, pilnują tylko, żeby drzewek nie objadły; pozdrawiam Cię serdecznie, Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem, gdy gotuję ziemniaki w parniku, to mamy z mężem radochę! Parzymy palce i odjadamy aż miło a z nami Zuzia, która uwielbia ziemniaczki z masełkiem! W ogóle zarłok z niej ogromny. Ale tak umie prosić ładnie, tak intensywnie sie w oczy wpatrywac, ze jak tu nie dac żebrakowi nieznośnemu?
      Kozy są przesympatyczne i wszystkiego ciekawe! Aż mi zal, ze nie moga czasem do domu zawitać, tylko w obórce tkwić i sie nudzic w te długie, jesienno-zimowe wieczory.
      Śniegu jest u nas jeszcze trochę. A na dole, dwa trzy kilometry stąd - wcale!
      Gorace pozdrowienia Ci Marysiu miła zasyłam!:-))

      Usuń
  9. :) Poszliście z kozuchami na owsiane lody... nastawiając uszy na grę wiatru, mrozu, skrzypiącego kałużowego szkła, posapywań zabawnych... Ponowa! Biało-zielono i zimno ale w sercu... radość... Bo jakże inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosta radość czekała gdzieś przyczajona na moment aż blask słońca znajdzie odbicie w oczach i w sercach. I na tym spacerze stały się dobrze czary - nam, kozom, Zuz i i łące, promieniami prawie jak latem głaskanej.
      Dobra chwila migawką aparatu i słowem zatrzymana...Jak wiele znaczy słońce!
      Słonecznego weekendu zatem, Echo!:-))

      Usuń
    2. Dzięki za promyczek słoneczny. U nas szaro, bardzo elegancką, klasyczną szarością. Za to wieczorem... te ukryte za chmurami promienie czarują kolory na niebie nieziemsko.
      Niestety nie mam daru uwieczniania, takiego zjawiska, słownie, więc zachwycam się nastrojem w skryciu swojej duszy...
      W kosmosie panuje cisza... to refleksja po obejrzeniu filmu 'Gravity' i jako echo... przeraziłam się.

      Usuń
    3. Spróbuję wyobrazic sobie te niezwykłe kolory w okolicach Twojego wieczornego nieba... To gdzieś tam jest niedotykalne a wyczuwalne. Gdzieś z tyłu głowy albo w cieple snu. Na wyrażenie niektórych barw i zachwyceń nie ma słow. Tak samo jak na wyrazenie mroku i niemocy. One są awersem i rewersem. A my między jako obserwatorzy,świadkowie, uczestnicy dziania i ciszy...
      Filmu "Grawitacja" nie widziałam. Zamiast tego popatrze teraz na niebo. Na ten bezmiar. Na ten odwieczny spektakl ciemności i tajemniczych świateł.

      Nie bój się Echo - Ty jesteś głosem życia i wrażliwości. Kosmos daleko, daleko. Nie ogarnie nas zimnem...Daj, niech Cię mocno uściskam i wsłucham sie w Ciebie, aż serce uparte usłyszę!:-))

      Usuń
    4. Oj Olu, jakbym chciała, żeby moje serducho miało odrobine tych kolorów co niebo, wtedy gdy do niego się zbliżysz. I aby wtedy zagrało, tak serdecznie. :) jako odzew na Twoje słowa. Ono najzwyczajniej, regularnie sobie bije... co też nie powinno budzić niepokoju :). Mogę popatrzeć na chwilę Twoimi oczami tak jak Ty potrafisz nawet w ciemnościach coś dostrzec... i pocieszyć. :)

      Usuń
    5. Wiesz Echo, tak już jest, że o wiele łatwiej pocieszyć innych niz siebie samą. Ale czasem zdarza się, że mając dobre słowo dla bliźniego, czując że ono sie na cos przydaje, sami też czujemy sie lepiej, mogąc sie na coś przydac. Przychodzisz tu z życzliwym dotykiem swej ciepłej duszy. Dajesz mi kawałek siebie - jakze wiec mogłoby byc inaczej z mojej strony...?***

      Usuń
    6. :) Masz rację. Oczywiście!
      Daje b. mały kawałek :) ale za to mogę obdzielić i innych (czy chcą czy nie) i jeszcze mi zostanie dla siebie na rozsadę :). Ten kawałek spowodowany jest realiami a nie skąpstwem czy ubogością chęci :). Spotykam się jednak i z tym, że nawet dobre chęci mogą być odbierane jako natręctwo (jakąś słowną 'toksyczność' ). Ludzie są tacy różni :). Poglądy, zdania, okoliczności też tak różne (to dla złagodzenia :)). Lubimy słuchać to czego oczekujemy... chcemy, potrafimy...
      Serdecznie więc pozdrawiam :) całym sercem (tym razem).

      Usuń
    7. Tak, ludzie są bardzo różni. Zresztą w ogóle internet jest mglista przestrzenią.Tak wiele jest tu domysłów, tropów do nikad nie wiodących, prób i błedów.
      Ale ciepła ludzkiego chyba każdy łaknie - i w tym jestesmy podobni!
      Dziekuję Ci więc drogie Echo za Twe ciepło i życzliwość!:-))

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Tak, Agato! Był przyjemny dzięki słońcu i napotkanym kolorom. A może to wiatr-czarodziej sprawił?:-)

      Usuń
  11. Taki spacer z Tobą to bieg, to pląs, to zaproszenie na bal wśród pól, widzę, że mimo deklaracji nie możesz przestać pisać o codziennych, niecodziennych sprawach i dobrze ! : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez ja własnie zadeklarowałam sie, że właśnie o codzienności będę pisać. Ale wiesz Łucjo, nie cierpię wszelkich narzuconych z zewnątrz i z samej siebie ograniczeń. Więc wciskam tu opłotkami troche poezji, bo życ bez niej jakoś hadko!:-))

      Usuń
  12. A cóż to jest ten parnik? Zaciekawiły mnie te ziemniaczki. Czy one się parowały ja byliście na spacerze? Dla koguta? :)
    Sielsko-anielsko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parnik to cos w rodzaju wielkiej, metalowej beczki, pod którą pali sie ogień a w srodku, w parze gorują sie ziemniaki dla zwierząt. Tym pytaniem podddałas mi myśl o napisaniu posta na cześc owego ustrojstwa, gdyz wiece jest ono w gospodarstwie przydatne a ziemniaczki z niego pyszne takze i dla ludzi!
      Czy na pewno sielsko-anielsko? Och, muszę w końcu napisac coś bardziej realnego, postarać sie zblizyc chociaz do istoty rzeczy. Wiesz Aniu, za kazdym razem sobie tak postanawiam, a potem znowu wychodzi, jak wychodzi...!:-))

      Usuń
    2. Najpiękniej, gdy w codzienności można znaleźć poezję...

      Usuń
  13. Każdy spacer z Tobą, to radość dla mojej duszy, Oleńko.
    I niejako odmiana. Bo u mnie zupełnie inne temperatury i krajobrazy.
    Ale radość z powrotu do domu taka sama!

    U mnie pachnie dziś pomarańczami i mandarynkami, na które właśnie zaczyna się nowy sezon.
    Teraz można je kupić razem z zielonymi gałązkami i listkami. Albo zerwać prosto z drzewa.
    Zatem teraz jak u Tuwima: mandarynki i pomarańcze, pomarańcze i mandarynki :)

    Pomarańczowe, ciepłe, słoneczne uściski dla mojej Oli kochanej :)

    P.S. Nie wiem, czy napiszesz coś "bardziej realnego", bo Ty sama jesteś trochę nierealna,
    jak z baśni, jak ze snu... Żyjesz w realnym świecie, ale często jakby poza nim, zrobisz, co jest do zrobienia,
    a potem natychmiast odpływasz w swoje światy, w swoje czarowne krainy...

    Aczkolwiek wiem, że jeszcze nie raz nas zaskoczysz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za Twoje serdeczne słowa! Wiele dla mnie znaczą!***

      Spacery w każda porę roku potrafia człowieka napełnic niezwykłą energia. Zwrócic mu uwagę na to, co najprostsze i najpiekniejsze. Na to, ze jesteśmy częscią natury i podlegamy jej prawom. I cudem jest świat, w ktorym rosną zioła, trawy i ...pachnace południową radością mandarynki!:-)
      Och, Mar! Obie lubimy odpływać w inne światy. Mieć je w sobie. I wokół siebie. Ciepłe, delikatne, wzruszające światy w mandarynce, w jabłku, w brzozie, w jarze cienistym i na przełęczy górskiej, w ufnym dotyku kota czy kozy...
      Ja nierealna??? To zerknij w zwierciadło kochana moja Mar! Jestem pewna, że zobaczysz tam świetlistą, promieniejącą dobra energią wrózkę czy może elfa!
      Ściskam Cię mocno, mocno i cieszę się, że mogłam zabrac Cię ze soba na mój mroźny spacer!:-)***

      Usuń
  14. Wiesz Olu, zmarzłam na tym spacerze, czuję jak policzki mnie szczypią, owiane mroźnym powietrzem.....
    Zupełnie jakbym szła obok Ciebie :)
    U mnie zima na chwilkę wpadła, ale taka lekko wystraszona, sypnęła delikatnie śniegiem...i pognała, pewnie do Was i jak widzę rozgościła się :)
    Piękne macie te kozuchy ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko miła! Ten spacer powtarzam właściwie codzień, tylko w róznej aurze. Teraz i u mnie snieg prawie stopniał, ale zimny wiatr nadal szaleje i nie pozwala człowiekowi ustać spokojnie. A grudzień przyniesie zapewne spore mrozy i sniegi. Ciekawa jestem jak wówczas zachowaja sie moje kózki. Ja, w kazdym razie, bardzo lubie grudzień - niezaleznie od pogody. A po dzisiejszej wspaniałęj wiadomosci od Ciebie droga pani Mikołajko będę lubic ten miesiąc jeszcze bardziej! Całusy gorace zasyłam Ci Beatko!:-)))

      Usuń
  15. Pięknie usnuta, zimowa opowieść. Cieszę się, że wróciłaś w blogowe progi, bo właśnie takie historie są ciepłem rozlewającym się po zmarznietym sercu. I choć wiatr hula, sypie śniegiem w oczy, a mróz sprawia, że poliki i nosy czerwienią się z zimna, to zimowy oddech pełną piersią dodaje siły i odwagi by być tym kim chcemy. Ucisk w piersi maleje(ten zły, a ten dobry- jak przysłowiowe motylki w brzuchu- rozrasta się z każdym krokiem) i że zaczynam wierzyć, że coś jeszcze może mnie cieszyć...Jesteś dobrą wróżką blogowej społeczności, słowami czarujesz i sprawiasz, że zwykłe, przyziemne sprawy zyskują na wartości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, że proste rzeczy Weroniko potrafia cieszyć najbardziej! W nich jest prawda i moc. W nich jest ostoja i spokój duszy. A także wzruszenie, bo obcując z naturą dociera sie do jakiegos najdelikatniejszego jądra samej siebie. Do tej wierzącej w dobro i szczęsliwe zakończenia każdej basni dziewczynki.
      Tulmy te dzieci w sobie. Grzejmy je swoimi myslami i odnajdujmy dla nich piękno w każdej gwiazdce śniegowej, w kazdym sopelku, w uśmiechu napotkanego na ulicy człowieka!:-)

      Usuń
  16. a ja tam nie byłam, bo nie zdążyłam....

    To już podobno koniec tej jesiennej pogodowej poezji.
    Buziaki Olu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nadal jest pięknie, Zofijanko! Dzisiaj był wprawdzie mroźny, ale bardzo słoneczny dzionek.Tu, na Pogórzu wszystko jest inne, niz w mieście - nawet kolory i temperatura. Zobaczymy, jaki bedzie grudzien. Mam nadzieje, że w kazdej odsłonie wart wędrówek, odwiedzin i eksploracji.
      Ściskam Cię serdecznie!:-))

      Usuń
  17. Ależ piękny spacer miałaś i choć na chwilę mogłaś zapomnieć o zmartwieniach.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost