Gdy mało jest słońca w lutym, gdy błękit na niebie rzadkim jest gościem, gdy deszcz prawie nie ustaje, od wielu dni trwają roztopy i błota a daleko jeszcze do przedwiośnia, wówczas na Pogórzu rozciąga się wokół uśpiona, pełna melancholii przestrzeń. Leciutki wietrzyk przeczesuje fale rudych traw na łące. Kępki zeszłorocznej, martwej zieleni ścielą się pod nogami pokonane lodowatym dotykiem zimowej rzeczywistości. Po niebie suną powoli pozbawione konturów, rozmyte, szarosrebrne obłoki. Gdzieniegdzie nieśmiało przebłyskują spoza nich nie mogące przebić się wyraźniej promyczki odległego światła. W kałużach i rozlewiskach przeglądają się nostalgicznie bezlistne, czarne sylwetki drzew. Grząskie drogi wiodą w dale, którymi teraz nikt nie chodzi, bo i po co? Dale te okryte są gęstą mgłą, zapewniającą spokój i bezpieczeństwo zasłoną.
Lepkie, wilgotne powietrze otula tę niby
martwą, ale przecież pełną ukrytego życia rzeczywistość. Życia, które odpoczywa
schowane w czeluściach opiekuńczej ziemi i nieśpiesznie nabiera sił przed
następnym dzianiem. Życia, które potrzebuje tej chwili niebytu aby tym bardziej
docenić potem i na nowo pokochać byt. By wtedy, kiedy ocknie się za jakiś czas
z letargu znowu pokazać swą moc, barwy i zapachy. Lecz teraz jeszcze na to nie
pora. Niech sobie wszystko spokojnie śpi…Aż zatęskni za nową przygodą. Za nową
wiosną, która zapanuje, gdy zdecyduje o tym magia słońca…
W chwilach takich jak ta, gdy nic się nie dzieje a dokoła rozciąga się bezkres przypominających morze pofalowanych, lecz znieruchomiałych traw nachodzi mnie nastrój podobny do tego, jaki panował pod koniec „Władcy pierścieni”. To mieszanina żalu i tęsknoty, słodyczy i goryczy, pogodzenia z tym co jest, ale i marzenia by było coś jeszcze bo przecież być musi... Wędrując po tych sennych, lutowych polach nucę sobie piosenkę pt. „Into the West”, głęboko zapadającą w ucho i w duszę a napisaną i skomponowaną przez Annie Lennox, pieśń wieńczącą trzecią cześć trylogii Tolkiena…
Wiele lat temu ten utwór zachwycił mnie, wręcz zaczarował a
teraz udało mi się napisać do niego polskie słowa, w jakiejś mierze oddające jego
charakter i atmosferę. Śpiewam więc
sobie cichutko a słyszy mnie tylko wiatr, mgła i bezkres oceanu uśpionych traw…
Na zachód…
Połóż się
I odpocznij już
Noc zapada
Po wyprawach opadł kurz
Śpij więc
I o śmiałkach dawnych śnij
Ich melodia
Spoza dali srebrnej brzmi
Dlaczego łkasz?
Czy łzy na twarzy dziś masz?
Niedługo wiem
Przestaniesz się już bać
W ramionach mych
Zaśnij bezpiecznie
Aż ujrzysz znów
Na horyzoncie
Mew śmigłych rój
Mórz toń
Księżyc się skrzy
Statki czekają
Popłyniesz tam
Gdzie dom Twój wciąż trwa
Wody blask
Dusze we mgle
Wszystko przemija
W ciemną noc
Snu kres
Kiedy dnia już brzask
Bledną cienie
Znika pamięć, ginie czas
Nie mów mi
Że podróży zew już zgasł
Bo białe brzegi
Przyzywają znowu nas
Spotkamy się
Jeszcze tam
A teraz zaśnij
W ramionach mych
Śpij już bezpiecznie
Aż ujrzysz gdzieś
Swój dom
Zobaczysz znów
Na horyzoncie
Okrętów cień
I mew śmigłych rój
Po prostu śpij
Aż srebrny blask
Zalśni w szkle wody
Statki znów
Na zachód mkną…
Slysze ten Twoj piekny spiew Olgo...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Dziękuję!:-)Jak się tak człowiek wyciszy wewnętrznie i zasłucha, to rózne niesłyszalne wcześniej dźwięki rzeczy zdarza mu sie usłyszeć. A do tego Ty masz dużą wyobraźnię, Stokrotko!:-)
UsuńPieśń pełna nadziei, miejmy więc nadzieję na odrodzenie natury oraz naszej energii życiowej na wiosnę:-)
OdpowiedzUsuńNapisałaś jak zwykle przepięknie, masz duszę Poetki!
Nadzieja jest tym światłem, które jest nam wszystkim najbardziej chyba potrzebne.
UsuńDziękuję za ciepłe słowa, Jotko!:-)
❤
OdpowiedzUsuń♥
UsuńOch ! Jaka piękna melancholijna melodia i opis przyrody. Wiersz Twój do tego - cudny !!! Teraz to ja zakochałam się w tym wszystkim ! Pozdrawiam ciepło ! Czuję, że wiosna już nadchodzi. Powiem Ci: to już niedługo. Ściskam :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ulu! A wiesz, że ten tekst da sie dobrze zaśpiewać? Specjalnie tak go pisałam by wpasował sie w rytm i melodię.
UsuńCzujesz, że wiosna już blisko? Na pewno blizej, niż dalej! Podobno czeka nas jeszcze jedno silne uderzenie zimy a potem juz z górki!:-)
Ściskam Cię serdecznie!:-))
Dziś złapałam słońce. Oślepiło mnie nawet trochę za bardzo, bo jechałam rowerem i musiałam się ręką osłaniać, bo nie widziałam, czy mam czerwone czy zielone. ^_^
OdpowiedzUsuńPięknie jest teraz w przyrodzie. Prawie cały dzień spędziłam dziś za miastem.
O, to cudownie że miałaś tyle słońca. Na pewno było ono dla Ciebie sporym zastrzykiem energii i witaminy D3. Tak, pięknie jest w przyrodzie. Nawet teraz, gdy na pozór wszystko zamarło. Ale ptaki śpiewają na całego. Nieomal wiosennie!:-)
UsuńNie, denerwowało mnie, bo musiałam zasłaniać się ręką póki nie wjechałam w las. 🤣
UsuńNo rzeczywiscie, bywają momenty, że słonko daje za mocno po oczach!:-)
UsuńU nas deszcz i ponuro...
OdpowiedzUsuńPiękne Zdjęcia i piosenka 💛
Podobna pogoda chyba jest teraz w całej Polsce. Trzeba uważać, żeby sie nie przeziebić.
UsuńCieszę się, że spodobały Ci sie zdjecia i piosenka.
Pozdrawiam Cię ciepło, Kocurku!:-)♥
Masz niesamowite zdolności Olu, ja poprzestaję na odtwarzaniu oryginału w głowie, albo chociaż melodii jak nie pamiętam słów. Dzięki temu możesz przeżywać po swojemu. Ciężki jest ten czas, kiedy wypatruje się wiosny i nic nie może pocieszyć. Maria
OdpowiedzUsuńJa po prostu bardzo lubie nucić sobie i śpiewać, no a do tego pisac słowa do piosenek. Ostatnio zafascynowało mnie poetyckie tłumaczenie tekstów z angielskiego albo rosyjskiego. Właściwie to nawet nie tłumaczenie a oddanie sensu i nastroju danego utworu i zmieszczenie się w metrum danego utworu. To bardzo trudne (takze dlatego, że w j. polskim niewiele jest krótkich wyrazów), ale jednoczesnie inspirujące dla mnie wyzwanie. Jak widzę automatyczne tłumaczenia tekstów zrobione przez googlowskiego tłumacza, to ręce mi opadają, taki to bełkot.
UsuńJakoś doczekamy do tej wiosny. Byleby mieć swoje pasje i byleby zdrowie było, bo to chyba najważniejsze.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Marylko!:-)*
Ja już nawet nie próbuję nucić, chociaż kiedyś lubiłam mimo braku talentu. Głos mi skrzypi. Ale Ty brzmisz pięknie, nagrałaś się kiedyś na blogu. Szczęściara o wielu talentach, potrafisz jeszcze w ten sposób tworzyć. Na klombie coś tam już się u mnie żółci, do tego kupiłam bukiet tulipanów i lepiej jest. Dłużą mi się bardzo wieczory, chciałabym już w ziemi pogrzebać, a w książkach wyjątkowa posucha. Uściski kochana i mnóstwo ilśnień❤️ M.
UsuńNucenie jakoś samo ze mnie płynie. Nawet się nie zastanawiam, czy to brzmi dobrze czy źle.Najczęściej jednak nucę sobie w myślach...
UsuńU Ciebie zdecydowanie cieplej, wiec co nieco już u Ciebie kwitnie. U nas ma podobno przyjsc jeszcze spore ochłodzenie z mrozami i śniegiem. Przyroda chyba wie o tym, bo ni jeszcze z ziemi nie wyłazi.
Ściskam Cię serdecznie!:-))
Gdyby kiedyś znalazł się majętny sponsor i wydał album z Twoimi pięknymi fotografiami i wierszami...
OdpowiedzUsuńZdarzają sie na tym świecie cuda, może wiec i to sie kiedyś zdarzy!:-)
UsuńTo jest taka pora niczyja, jeszcze nie pozimie i jeszcze nie przedwiośnie. Mła się podróże marzą do krajów ciepłych, bo tryb oczekiwania na wiosnę jeszcze nie włączony a radości zimy już nieco zapomniane.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to jeszcze koniec zimy. Trzeba uzbroić się w cierpliwosć...
UsuńTak naprawde to u mnie jeszcze zimy nie bylo. W sumie mielismy do tej pory cos ok. 6 moze 8 cm sniegu i to w dwoch podejsciach. Zanim zdarzyl polezec to juz sie stopil, co wcale nie oznacza, ze zimy juz nie bedzie, bo ciagle strasza, ze juz... juz... tuz... tuz... wlasnie nadchodzi. Tubylcy tez twierdza, ze swoja dawke sniegu musimy zaliczyc.
OdpowiedzUsuńNie wiem, wiec sie nie wypowiadam.
Natomiast wiem, ze u mnie przed domem juz rosna hiacynty i zonkile. Dodatkowo przez ostatnie trzy dni mielismy w czwartek 12 C, w piatek 16 C i w sobote 13 C. Dzis jest zdecydowanie chlodniej, ale ciagle na plusie.
Co bedzie, jak bedzie i kiedy bedzie czas pokaze.
Tak, co będzie to będzie. Luty mało kiedy bywa początkiem przedwiośnia. Przyroda wie to najlepiej. U mnie leszczyny zaczęły kwitnać, ale to po prostu ich pora - niezależnie od pogody.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło, Marylko!:-)
Nie jestem fanka "Władcy", więc nie wiedziałam, że piosenkę śpiewa Annie Lenox. Że w ogóle jeszcze śpiewa.
OdpowiedzUsuńFajne ta Twoja interpretacja, Olu :)
A ja bardzo kiedyś "Władcę pierścieni" lubiłam, jako ksiazkę i jako film. Mam z tą ksiazką zwiazanych mnóstwo dobrych wspomnień. A co do piosenki Annie Lennox, to o ile dobrze pamietam dostała ona za nią Oscara. We "Władcy ..." było wiele wspaniałych utworów muzycznych, ale ten najbardziej zawsze do mnie przemawiał.
UsuńMój mąż był i jest fanem "Władcy pierścieni". Też trochę oglądałam, jak sobie włączał powtórki i na "Hobbicie" byłam z nim w kinie.
UsuńSłowa piosenki przepiękne. Wierzę, że te deszczowe dni bardzo są ziemi potrzebne. Dzień coraz dłuższy, tylko patrzeć, kiedy natura pokaże swą moc.
OdpowiedzUsuńTa pieśń od dawna mocno mnie wzrusza...A deszcze są potrzebne, nawet gdy wydaje się nam, że już za dużo tych mokrości. Natura jeszcze smacznie sobie śpi. Jak przyjdzie jej pora - otworzy oczy...
UsuńOlu, dziś o świcie słyszałam śpiewające kosy, a to bardzo dobrze wróży, że wiosna blisko, bo już są w zalotach:-) z lekka zaczynam wychodzić na świat po przechorowanej zimie, ale więcej patrzę na świat zza okna, oj! kusi mnie już bardzo wyjście do ogrodu, jakieś zajęcia na powietrzu, a tu jeszcze zdradliwa pogoda. Więc jeździmy na wycieczki, na polach i łąkach stawy, wszędzie ciurka woda, z gór schodzą śniegi, San pełen wody, nawet łabędzie odleciały na pola i stadami skubią tam zielone rzepaczyska:-) Przedwiośnie to pora roku, kiedy ogarnia mnie jakaś tęsknica, za słońcem, ciepłem, zielenią, ale to chyba każdy tak ma, no i do tego "zew ziemi", grządki, sadzenie; na tę okoliczność zamówiłam sobie drugi tunelik foliowy z przeznaczeniem na ogórki, może choć raz doczekam obfitych zbiorów; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKosy już spiewają? U nas jeszcze ich nie słychac, ale słychać inne ptaszki radośnie ćwierkajace - jakos tak wiosennie!
UsuńTak, wody pełno wszędzie. Nawet w moim ogrodowym stawiku. Ale to dobrze rokuje na letni sezon. Moze nie będzie suszy, jak dwa lata temu.
A pogoda rzeczywiscie zdradliwa teraz. Łatwo sie przeziebić. Nawet jak słonko świeci, to wcale nie znaczy, że można sobie w ogrodzie coś porobić. Jeszcze nie pora.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu!:-)
Piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńTakie zachmurzone, ale tym niemniej przestrzenne i piekne:)
UsuńPoetycko, refleksyjnie, marzycielsko. :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z moim ówczesnym nastrojem!:-)
UsuńTłumaczenie ma oddawać nie tyle literę ale ducha utworu i Ty to właśnie czynisz Oleńko. Czasem trafiam na te samą książkę ale w innym tłumaczeniu i widzę olbrzymią różnicę. Jak powiadają : przekład jest jak Kobieta. Wierna nie jest piękna a piękna nie jest wierna. Ty pięknie przekładasz Olu
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Tobą Krystynko, że tłumaczenie powinno oddawać ducha utworu. A to jest trudne i to bardzo. Zachwycałam sie zawsze tłumaczeniami Młynarskiego, mistrza nad mistrzami. To dzięki niemu zachwyciłam sie pieśniami Wysockiego, Okudżawy, Brela, Brassensa...
UsuńNa Mazowszu dziś słońce. Rzadkie o tej porze roku.
OdpowiedzUsuńA u nas dzisiaj słonce - w czwartek. A do tego przymrozek.
Usuń