A świat się dalej toczy, nie odchodzi w nicość
Bezwstydnie, bez umiaru żyje w swoim rytmie
Wschodami, zachodami płynie dawną siłą
Choć czyjeś światło zgasło poza kresem istnień
Co dzień się dla kogoś coś kończy na zawsze
Lecz to nic nie zmienia, życie ma swe prawa
Grają nowy spektakl w codziennym teatrze
Ktoś dostaje gwizdy a ktoś inny brawa
Wrze, bulgocze, dudni w tyglu codzienności
Kolejnych nadziei migoczą rozbłyski
Cele się zmieniają na targu próżności
A czas szybko płynie, przemija dla wszystkich
Jedna róża kwitnie a inna przekwita
Jutro nowe pąki zastąpią poprzednie
Nic nie stoi w miejscu, żegna się i wita
Dzień co się odradza, ale wkrótce więdnie
Nic nie jest na wieczność, mamy tylko chwilę
By rozpostrzeć skrzydła i frunąć ku słońcu
Jak łątki jednodniówki czerpać z życia tyle
Ile jest nam dane, nie myśląc o końcu
Gdzie sens tego lotu? Oddala się stale
Jak miraż się zjawia, potem zaraz pierzchnie
Bez gwiazdy przewodniej trzeba frunąć dalej
Póki jeszcze skrzydła trzepocą na wietrze…
Wokół bujna i piękna wiosna, pora odrodzenia i powitania. Ale tylko pozornie, bo to czas tak samo dobry jak każdy inny na pożegnania...I co dzień się to dzieje, choć wiosenna bujność i zielona żywotność pozwala nie myśleć o kresie, o wieczności...Po co więc znów przypominam o tych poważnych, bardziej jesiennych niż wiosennych tematach? Bo są, bo powtarzają się, bo świat ma wiele wymiarów i odcieni a w tym samym czasie ktoś się śmieje a ktoś inny smuci...I dzieje się tak niezależnie od pory roku...A świat się dalej toczy...
P.S.
Od jakiegoś czasu mam problemy z komentowaniem na niektórych blogach. Nawet na swoim też mi to nie zawsze wychodzi. Wiem, że i Wy macie podobne kłopoty. Blogger wciąż coś majstruje w systemie, niby ulepsza a w efekcie psuje. Mam nadzieję, że wkrótce to przeminie.Bo prędzej czy później wszystko przecież mija...
I my się toczymy dalej. Zbierając do koszyczka wszelkie doświadczenia. W moim otoczeniu zdarzyły się doświadczenia pobytu Za Zasłoną i powrotu, bo jeszcze nie czas, znam tych ludzi. Opowieści te podnoszą na duchu. Ziemia jest cudna, ale to tylko drobinka Życia jakie się toczy. Dobrze mieć to szersze spojrzenie :)
OdpowiedzUsuńToczymy się, póki jest nam to dane...Nikt nie wie, kiedy upłynie jego czas. Trzeba wiec wykorzystywać w pełni ten, który sie póki co, ma. A co potem? Czy jest coś wiecej? Każdy przekona sie sam. W każdym razie dobrze wierzyć, że jest, dobrze mieć jakąś pociechę, uspokojenie, poczucie sensu...
UsuńW życiu każdego z nas są różne chwile, czasami jesteśmy mocniejsi, a czasami słabsi.Ty wiesz Oleńko, że mój dar wiary pomaga mi przetrwać wiele trudnych chwil, mnie też ich nie brakuje...
OdpowiedzUsuńTwój dar jest skarbem, Basiu...
UsuńDziekuje Ci Olenko za ten wiersz, za ten post - Ty wiesz dlaczego i niech tak zostanie.
OdpowiedzUsuńTak, Marylko droga ♥
UsuńTak nic nie stoi w miejscu, a szczególnie czas nie chce się zatrzymać ani na chwilę, na mgnienie oka. W tym tyglu jakim jest nasze życie ciągle ktoś lub coś miesza. Przywdziewamy to uśmiech to smutek na twarzy. Jednak większość tych przemian sami sobie stwarzamy. Pozdrawiam serdecznie, na przekór temu zwariowanemu światu.
OdpowiedzUsuńTak, Olu. Czas cały czas biegnie naprzód a los ma wobec nas swoje własne plany. Nam pozostaje po prostu brać rzeczy takimi jakimi są i cieszyć sie życiem, póki trwa, bo wiadomo, że wszystko na cienkim włosku jest zawieszone.
UsuńByle do przodu ;)
OdpowiedzUsuńTak, do przodu...
UsuńOlu, piekny prawdziwy wiersz.. nie da sie nieraz wyrazic slowami bolu, zalu, smutku czy tesknoty za minionym czasem i ludzmi. Wierszem jest latwiej. Ostatni tydzien byl dla mnie czasem odejsc i czasem przyjsc... Dwa odejscia i jeszcze dwa nastepne, ktore wisza na wlosku ... i przyszedl czas kiedy mysle : zyjmy , zyjmy ile sie da , kazdego dnia, zyjmy az do padniecia na twarz, zyjmy az do zmeczenia , ktore zwala z nog, zyjmy radoscia nowego dnia, zyjmy az do utraty tchu ...🌹
OdpowiedzUsuńTo ja sie wpisalam - Kitty !
UsuńTak, Kitty. W pewnych sytuacjach tylko wierszem albo milczeniem i łzami można wyrazić swoje uczucia. Ludzie odchodzą nagle zostawiając po sobie dojmujacy brak, żal i pustkę. Trudno sobie z tym poradzić a każdy z nas, predzej czy później, musi sie z taką bolesną sytuacja zmierzyć.
UsuńŻyjmy, póki sie da. Jakkolwiek sie da. Kochajmy i dzielmy sie pozytywnymi uczuciami. Nic wiecej sie nie liczy♥
💝
Usuń..a świat toczy się dalej...Olu, jakie to "w punkt" ... pięknie ubrałaś w słowa..
OdpowiedzUsuńŚwiat zawsze toczy sie dalej...I jest w tym jakis okrutny bezsens, ale i pociecha....
UsuńTo ja Taba, mła nie może się lognąć, tak ma nie tylko u Cię - blogger jest dobijający. Lato jest czyli toczy się w tę stronę którą mła preferuje. Niestety zaraz zacznie się toczyć w tę jesienną. Więc chwilo trwaj. :-D
OdpowiedzUsuńTabo, ten złośliwy blogger postanowił chyba dołączyć do grona innych psujów i wariatów, których coraz wiecej w każdej dziedzinie zycia. Ale my go przetrzymamy i doczekamy normalniejszych czasów! Poza tym mamy nasze ogrody na pociechę. Nasze zielone ostoje normalności. Tam macki bloggera na szczęście nie siegają!:-)
UsuńOlu, właśnie takie myśli i uczucia się we mnie buzują. Tak przykro jest przekonywać się, że nic nie jest na zawsze. Chociaż o tym wiem, to i tak tkwię w przekonaniu, że to potrwa jeszcze wieczność. Wstrząsa koniec czyjegoś świata, bo wtedy czuję, że i mój się skończy. Chętnie miło się rozczaruję, ale na razie nie zakładam życia po.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dobrze lecę ku słońcu, czy wystarczająco, tyle już przepadło szans. Dobrze by było na koniec zobaczyć sens.
Piękne są Twoje piwonie, zresztą cały ogród jest bajkowy. Pozdrawiam serdecznie moja ulubiona poetko:)
Właśnie tak jest, jak napisałas - Marylko. "Wstrząsa koniec czyjegos świata, bo wtedy i mój sie kończy". Tak, staramy sie na co dzień nie myśleć o tym, że to, co mamy nie będzie trwac zawsze. Myśl o tym za bardzo przeraża. A będzie, co ma być. Tylko los to wie. Jesteśmy w jego rękach...
UsuńPiwonie kwitły cudnie, ale już zaczynają przekwitać. Cieszyłam sie że zakwitły, bo posadziłam je w zeszłym roku i bałam się, ze potrzebuja kilka lat na gotowość do kwitnienia.
A co do wiersza...W pewnych sytuacjach tylko wierszem potrafię wyrazić to, co czuję, a jesli przy okazji okaże się, że i inni czują podobnie, wtedy to pisanie nabiera większego sensu.
I ja pozdrawiam Cię serdecznie♥
Mam nieodparte wrażenie, że to już lato.
OdpowiedzUsuńI mnie sie tak zdaje...
UsuńPiękny wiersz. Aż miło się zrobiło, choć w Lublinie przed chwilą padał grad.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu!^^
U nas też w ostatnich dniach pojawiają się burze i ulewy...Gradu na szczęście nie było.Dziekuję za zaproszenie.
UsuńRefleksyjnie Cię przyroda nastraja i nie dziwi to, bo blisko natury zawsze jesteś:-)
OdpowiedzUsuńOdkryłam pewną zależność w bloggerze: gdy jestem zalogowana, mogę komentować jedynie na 5 blogach naraz, później wrzuca mnie do spamu. o dziwo jako anonim mogę komentować do woli i to mnie dziwi!
Gdy chce wpisać komentarz hurtowo na odwiedzanych blogach musze się co jakiś czas wylogować lub spróbować następnego dnia.
jotka
Jestem blisko natury i coraz wyraźniej czuję, że my ludzie jesteśmy i powinniśmy być jej częścią. W naturze jest sens, prostota, jakaś sprawiedliwość i przewidywalność. Jest początek i koniec. A takze odradzanie się, które jest pociechą.
UsuńDziekuję Ci Jotko, że podzieliłaś sie ze mna swoim sposobem na walkę z bloggerowymi wariacjami!:-)
Nic nie trwa wiecznie, radość przemija, ból mija , smutek mija i życie mija. Taka kolej rzeczy jest. Nie ma dobrego czasu na odchodzenie. Istniał świat gdy nas nie było i będzie istniał dalej, gdy nas już zabraknie, lecz może odrobinkę zmieniony? Może odrobinkę piękniejszy? Lepszy? Zawsze mamy wybór i jeszcze mamy czas, by rozpalić swoją iskierkę , która zostawi tu ślad. Ściskam Olu.
OdpowiedzUsuńNie ma dobrego czasu na odchodzenie. Jesteśmy jednak zabaweczkami w rękach losu i nigdy nie wiemy, kiedy nasz czas czy czas naszych bliskich dobiegnie końca. Wszystko to takie ulotne...A świat z nami czy bez nas będzie sobie istniał i piękniał, przechodził kolejne przeistoczenia. My mozemy pozostawic po sobie ślad w ludzkich sercach, nic wiecej. Ale to i tak bardzo dużo. I ja ściskam Cie Gabrysiu.
UsuńBlogger szaleje, wiele komentarzy wrzuca w spam i trzeba czekać, aż ktoś je zaakceptuje.
OdpowiedzUsuńI tak właśnie sie stało i w tym przypadku, niestety...
UsuńWszystko przemija i nic na to nie poradzimy. Może gdyby było inaczej, byłoby jeszcze gorzej?
OdpowiedzUsuńMyślę, że także w sprawie przemijania punkt widzenia w każdej sprawie zależy od punktu siedzenia. Pewne rzeczy, sprawy, stany, a przede wszystkim ludzi chciałoby sie zatrzymać na zawsze. Inne, lepiej by znikneły jakby ich nigdy nie było. Ale jak zwykle nie od nas to przecież zależy...Trzeba więc się pogodzić z tym co jest, z tym co było i będzie. To trudne, ale nie niemożliwe...
UsuńZawsze mnie śmieszy i zastanawia takie durne ale mądre powiedzenie: "wszystko mija nawet najdłuższa żmija".
OdpowiedzUsuńAle nie wiem dlaczego z Twoim wierszem skojarzył mi się Stachura. https://www.youtube.com/watch?v=wzxBo0J9W_I
Śmiech zawsze wskazany, z czegokolwiek. Ot, byle smutki i stresy sobie odleciały. A co do mijania. I my też mijamy a z nami nasze zmartwienia i radości...A Stachura wiecznie aktualny, nieprzemijalny. Dziękuję za jego przypomnienie!:-)
UsuńOlga Jawor
Piękny wiersz Olu. Czytając go przypomniała mi się piosenka śpiewana przed laty przez Ewę Demarczyk: Przychodzimy, odchodzimy... Ni mniej, ni więcej. Kiedyś napisałam w jednym z blogowych postów, że życie jest ulotne jak dmuchawiec i ciężkie jak ołów, ale moje własne, więc póki trwa uśmiecham się. I tego się trzymam. Dużo we mnie teraz melancholii, więc bronię się łapiąc chwile jasne od słońca i żyję jak łątka jednodniówka, bo inaczej już chyba nie umiem. Nie chcę patrzyć w przyszłość, bo boję się tego co będzie. Staram się wykrzesać jak najwięcej z mojej codzienności i cieszyć się drobiazgami. Częściej wspominam, bo dzięki dobrym wspomnieniom łatwiej mi utrzymać balans w tym moim pokręconym życiu.
OdpowiedzUsuńZapach piwonii to zapach mojego dzieciństwa. W ogrodzie przed domem było mnóstwo białych piwonii i lewkonii. Wspomnienie pokoju, w którym na dużym okrągłym stole stał wazon pełen piwonii, a słońce wpadające przez okno złociło stolik z radiem, z którego leciała moje ulubiona muzyka, powoduje, że ogarnia mnie spokój. Dopóki pamiętam takie rzeczy mogę uśmiechać się do życia, które jeszcze przede mną. To nic, że tego domu już dawno nie ma fizycznie, we mnie wciąż trwa. Stolik po mamie odnowiłam, stoi w moim pokoju. więc kawałek tamtego domu ciągle jest ze mną. Przesyłam serdeczności abasia.
Pamiętam tę piosenkę o przychodzeniu i odchodzeniu leciuteńko jak na palcach...Niby puszki dmuchawca na wietrze. A jednocześnie, tak jak piszesz, to życie bywa ciezkie niby ołów. Same sprzeczności, ale cóz poradzić. Każdy usiłuje zyć jak sie da i cieszyc się czymkolwiek, póki zyje. I ja tak robię, choć czasem smutki potrafią zaburzyć na jakis czas nasze widzenie i sprawić, że nie dostrzegamy błękitu nieba...
UsuńAch, piwonie, lewkonie, wie paszcze, niezapominajki...To takze kwiaty mojego dzieciństwa. Wspomnienie słodyczy, beztroski, spokoju, usmiechu i ...cudownej lekkości zycia, charakterystycznego sygnału"lata z radiem"w tle i wyścigu pokoju...
Ty masz stolik po mamie a ja mam fartuszek kuchenny, który też jest kawałkiem tamtego zycia z czasów piwonii i niezapominajek...
I ja pozdrawiam Cie serdecznie spod porannego,przeczystego i zapowiadajacego upalny dzień, błekitnego nieba.
Basiu! Serdeczny uśmiech Ci zasyłam!:-)
Olga Jawor
A pieseczek z nadzieją patrzy na piękne kwiaty....
OdpowiedzUsuńStokrotko! Ten pieseczek ( Misia) odpoczywa w cieniu i chłonie świat wszystkimi (poza wzrokiem) zmysłami. I pewnie jest szczęśliwy żyjąc chwilą...My ludzie niestety (nawet mając wszystkie czynne zmysły) nie potrafimy cieszyć się byle czym. Wciąz nam czegos brakuje, za czymś tęsknimy, czegoś żałujemy, czegoś sie obawiamy...A życie tymczasem przelatuje ... Pozdrawiam Cię ciepło!:-) Olga Jawor
UsuńMisia ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńMisia, nasz skarb kochany!:-)♥
Usuń