Oj, znowu zawitała do nas mroźna i groźna zima. Pięknie jest za oknem, ale tak dmie, tak zawiewa, że nosa nie chce się z domu wychylać, choć czasem trzeba. A to śnieg odgarnąć, a to po drwa do drewutni przez zaśnieżone podwórko przebrnąć, a to popiół z pieca wynieść, a to psy przywołać, co mimo, że całe śniegiem oblepione, mimo że lodowe kulki między palcami bieganie im utrudniają, przy płocie ujadają i z innymi wioskowymi psami pogwarki jazgotliwe wiodą…
A tymczasem dujawica dmie, nuci i jęczy coraz mocniej, coraz dziwniej. Jakby na wiele głosów dęła. Jakby z zimowej pustki całe zastępy duchów, wilków i strzyg przywoływała zawody organizując, kto głośniej, kto straszniej, kto ciekawiej zaśpiewa. Raz po raz uparcie budziła mnie w nocy. Blachami na dachu szarpała. Gałęziami drzew bezlitośnie miotała. W okno ostrymi powiewami stukała jakby do domu chciała się wedrzeć, jakby o czymś ważnym chciała mi powiedzieć…
Aż w końcu wpadłam na pomysł, że możemy przecież tutaj razem rozwinąć, czy też rozszyfrować opowieść lutowej dujawicy. Niechże dojdzie do głosu, a potem w końcu uciszy się zadowolona, ułagodzona wspólną, wierszowaną narracją. Kiedyś na blogu zorganizowałam podobną zabawę. Swobodnymi wierszykami przywoływaliśmy wówczas wspólnie wiosnę. Zerknijcie proszę na linka do tamtego posta: ( Zabawa w wiosenne rymowanki ) Przypomnijcie sobie jak zrobiło się nam wówczas wesoło i beztrosko. Chichotliwie i wariacko. Aż dziw, jak dobrze się tu razem bawiliśmy! Trochę wody od tamtej pory w rzekach upłynęło. Czasy się zmieniły i my też. Nie wiem więc, czy i dzisiaj znajdą się chętni do takiej blogowej zabawy, do opowieści na wiele głosów. Ale cóż szkodzi spróbować? Wszak pogoda nastraja do snucia zimowych historii. Wszak jest nas tu tyle…
Kochani! Wyobraźmy sobie, że na wygodnych fotelach, na ławach wyścielonych baranią skórą albo na miękkich poduchach siedzimy razem przy kamiennym kominku starej chaty pod lasem. Wspaniale buzuje ogień. Tańczą kolorowe iskierki i migotliwe cienie na naszych rozgrzanych policzkach. Wpatrzeni w płomienie popijamy gorącego grzańca z cynamonem i leniwie snujemy opowieść. Poniżej jej początek. Kto chce, kto rymować się nie boi niech w komentarzach kontynuuje ją w kolejnych czterowierszach albo i w dłuższej formie. Ja będę sukcesywnie Wasze wierszyki do opowieści dodawać, ewentualnie przeplatając je moimi rymowanymi dopiskami. Serdecznie zapraszam! Bardzo jestem ciekawa jak się ta historia rozwinie…
Zimowa przygoda Jana
Wieje, duje, świszczy, gada
Luty bajdy opowiada
I historie z dawnych czasów
Pełne mrozem skutych lasów
Chat zawianych aż po dachy
Zasp ogromnych niby gmachy
I w śnieżycy brnących ludzi
Których dzień do pracy zbudził
Bo iść trzeba, choć to sztuka
Drogę w bieli tej odszukać
Oczy łzawią, dech zatyka
Zamieć wielka, dom gdzieś znika
Wciąż przed siebie, śnieg po pachy
Precz zwątpienia, na bok strachy
Każdy krok się przecież liczy
Choćby z dala zdał się niczym
Jan – maleńka w bieli kropka
Wiele przeszkód znów napotka
Lecz nie podda się żywiołom
Choćby sto ich było wkoło
Mocniej się owinie szalem
Śnieg odgarnie - byle dalej
I na przekór groźnej zimie
Przejdzie, dojdzie, nie zaginie
A po wszystkich bojach, trudach
Powrót także mu się uda
W domu czeka żonka, dzieci
I z komina dym już leci
Wnet za stołem siądą razem
Strawa czeka – krupnik w garze
W piecu się roztańczą iskry
I radośni będą wszyscy…
Ale co to? Wizja błoga
Znika nagle no bo droga
Jakaś obca jest, nieznana
Lęk ogarnia serce Jana…
kontynuacja Olgi J.:
Coś go z tyłu obłapuje
I gdzieś ciągnie, on to czuje
Wokół jakieś drzewa, krzaki
On zapada w sen, majaki
We śnie widzi dom strażaka ...
Kontynuacja Odnowionej Ja :
W oknie domu zmora jakaś
Jan z rodziną skamieniali
Potem się rozchichotali…
kontynuacja Basi W. :
We śnie wszystko jest możliwe
i królewna czasem czeka,
czule śpiewa słowa tkliwe,
żeby zwieść biednego człeka
kontynuacja Olgi J.:
Sen na mrozie? – zguba pewna!
Coś tu dybie na mą duszę
Zmora mami czy królewna
Jan mamrocze – iść stąd muszę!
kontynuacja Aleksandry I.
Jan się boi,
szuka gdzieś spokojnej ostoi,
Żeby zimę móc przeczekać,
i na wiosnę chce już czekać.
kontynuacja Maksiuputkowej:
Na rozgrzewkę, dla otuchy,
by przegonić te złe duchy
Jan rozpina swą kurteczkę
i wyciąga piersióweczkę.
Jej zawartość szybko chłepie.
Już po łyku jest mu lepiej,
bo rozgrzewa od środeczka
taka mała piersióweczka.
Idzie śmiało, tam gdzie trzeba
choć mu w poprzek stają drzewa.
Idzie,śpiewa, podskakuje
i swym ciałem balansuje.
Nagle Janek się potyka,
bo zahaczył o patyka.
I choć bardzo nią się chlubił
swoją sztuczną szczękę zgubił.
kontynuacja Agatki:
Wietrzyk wieje wprost do ucha
Jak by szeptał czułe słówka
Wstawaj Janie. Nie trać ducha.
Bo zamarznie tobie główka
kontynuacja Olgi J.:
Sztuczna szczęka – rzecz bezcenna
Gdy na życie tylko jedna
Jak bez zębów do dom wróci?
Trzeba znów się w śniegi rzucić
Grzebie Jan i wrze z gorąca
Nagle coś go z tyłu trąca
Więc odwraca się struchlały
A tam z tyłu piesek mały…
kontynuacja Jotki:
Piesek mały
biedna psina
w pysku jakąś
szczękę trzyma.
Lecz Jan patrzy
i trze oko
i zachować pragnie spokój
bo ta szczęka
w paszczy psiej
nie jest Jana
czyja więc?
kontynuacja anonimowego czytelnika:
Czyżby drogą tą przed Janem
przechodziły starsze panie?
Nagle jedna na śnieg praśnie-
szczękę tę zgubiła właśnie.
O la Boga! Rety, rety!
Pospadały aż berety.
Szuka jedna, szuka druga,
a tu psinka jakaś bura
szczękę wnet chwyciła w paszczę
i wyniosła w wielkie chaszcze
Już zagadka rozwiązana,
wszak ta szczęka nie jest Jana.
Niech więc szybko ją odnajdzie,
skrót do chaty niech swej znajdzie
by do dziatek i do żony
wreszcie wrócić, bo strudzony.
Tyle czasu już zmitrężył,
mięśnie wszystkie nadwyrężył.
Wkłada do kieszeni rękę,
co tam znalazł?
Własną szczękę!!!
kontynuacja Maksiuputkowej:
Zamieć śnieżna już ustała
i nadzieję w duszę wlała.
Serce znowu się raduje
że szczęka dobrze pasuje.
Bo był bardzo przerażony
jak dziś zbliży się do żony.
Jak uśmiechnie się do dzieci,
gdy zgubił szczękę w zamieci.
Janek znowu w siebie wierzy,
dziarsko naprzód w śniegu bieży.
Jakieś ślady napotyka.
Chyba tędy ktoś kuśtykał?
Staje, patrzy, nasłuchuje,
aż nagle...Beret znajduje!
kontynuacja Olgi J.:
Kuca, schyla się, podnosi
Z ciekawością go miętosi
Bo w berecie coś twardego
Rolka forsy – dużo tego!
Ktoś w berecie kasę trzymał?
Lecz gdzie zniknął? – wkoło zima
Jakiej dawno nie bywało
Szuka Jan – znajduje ciało!
kontynuacja Anonima czyli Hani:
Ciało zimne, bez bielizny.
Maca Jan przez brzuch krzywizny,
ręka bieży hen do góry
ni kawałka ciepłej skóry!
Gdy dokopał się do głowy
powstał teraz problem nowy,
bo na końcu głowy owej
Jan wymacał...... rogi krowie!!!
***
Krowie rogi? Któż to słyszał!
Jan ze strachu się rozdyszał.
Z zaspy chce się podnieść prędko
lecz zahaczył go pan z wędką,
co do stawu po ryb siatkę
maszerował, by na kładkę
zdążyć pierwszy przed sąsiadem,
który czekał już z obiadem;
W tłuszczu złotym i panierce
ryb usmażyć na fajerce.
Gdy pan ujrzał Jana z trupem
trzeci bieg załączył butem
i nie patrząc na nic już
uciekł za dwanaście mórz.
A Jan biedny, zestrachany
z potu mokre ma kaftany.
Na odwagę zebrał się
i odkopał zwłoki te.
Śmiejąc, pędzi do dom biegiem,
bo manekin był pod śniegiem
co go nieśli kolędnicy
gdy zdążali do piwnicy
aby wypić szklankę grogu.
Grog w antałku niósł na rogu
rosły tur. Że tur pijany
(wypił grogu ze dwie szklany),
rzucił rogi, manekina,
co to go dla śmiechu trzymał.
I dlatego biedny Janek
przeżył tyle niespodzianek
kontynuacja czy raczej epilog Olgi J:
W epilogu ja – narrator
Pytam: Co Wy mili na to?
Czas by kończyć już bajędę
Którą razem z Wami przędę?
Można by to wieść bez końca
W blasku lampy albo słońca
Można, póki siły, chęci
Lecz czy Was to nadal nęci?
Wątki wszystkie posplatane
(Grzańce też powypijane)
Od chichotu bolą brzuchy
Więc co dalej moje zuchy?
(Bo mnie nigdzie się nie śpieszy
Wierszowanie wielce cieszy
Rymowanie – boski trunek
Co oddala precz frasunek!
Lepszy nawet niż szczepionka
Nie zagraża tu koronka
Humor to najlepsza tarcza
Co jej dla każdego starcza
A śnieżyce i zamiecie
Mogą hulać sobie w świecie)
Mocno ściskam Wasze dłonie
Na przemowy mojej koniec
Pięknie kłaniam się w podzięce
Śmieje do Was się me serce!:-)))
W oknie stoi zmora jakaś.
OdpowiedzUsuńJan z rodziną skamieniali, lecz po chwili zachichotali.
No i tyle. buahahah Marny ze mnie poeta, ale zabawa wydaje mi się super fajna, że napisać coś musiałam. :D Piękny wiersz, mega cieszą takie zabawy, no mega. :D Pozdrawiam cieplutko, ciekawe jak to się rozwinie ta opowieść zacna. :D
Serdecznie dziekuję Ci Agnieszko za podjęcie pałeczki! Fajnie, że chcesz sie pobawić. Brawo za inwencje i odwagę!
UsuńP.S. Dodałam trochę wiersza przed Twoim tekstem tak aby wszystko logicznie do siebie pasowało w tej historyjce!:-))
Świetny pomysł, lubię takie zabawy!
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam pomysłu, może później dołączę?
Nie ma pośpiechu, Jotko!zastanów się na spokojnie i napisz coś od
Usuńsiebie. Zapraszam! 🙂
We śnie wszystko jest możliwe
OdpowiedzUsuńi królewna czasem czeka,
czule śpiewa słowa tkliwe,
żeby zwieść biednego człeka.
Dziękuję, Basieńko!:-))
UsuńJan się boi,
OdpowiedzUsuńszuka gdzieś spokojnej ostoi,
Żeby zimę móc przeczekać,
i na wiosnę chce już czekać.
Dziękuję, Oleńko!:-))
UsuńNa rozgrzewkę, dla otuchy,
OdpowiedzUsuńby przegonić te złe duchy
Jan rozpina swą kurteczkę
i wyciąga piersióweczkę.
Jej zawartość szybko chłepie.
Już po łyku jest mu lepiej,
bo rozgrzewa od środeczka
taka mała piersióweczka.
Idzie śmiało, tam gdzie trzeba
choć mu w poprzek staję drzewa.
Idzie,śpiewa, podskakuje
i swym ciałem balansuje.
Nagle Janek się potyka,
bo zahaczył o patyka.
I choć bardzo nią się chlubił
swoją sztuczną szczękę zgubił.
stają :)
UsuńPrzepraszam, że poszłam w tym kierunku, ale jadę jutro wykonać tomografię szczęki.
Dziękuję, Iwonko!:-)) Uchichotałam się o poranku czytając Twój wierszyk!:-))
UsuńA co do szczęki w wierszyku...Wszak nawet najwięksi poeci pisali o tym, co było im najbliższe!:-))
Wietrzyk wieje wprost do ucha
OdpowiedzUsuńJak by szeptał czułe słówka
Wstawaj Janie. Nie trać ducha.
Bo zamarznie tobie główka.
pozdrawiam :)
Dziękuję, Agatko!:-))
UsuńPiesek mały
OdpowiedzUsuńbiedna psina
w pysku jakąś
szczękę trzyma.
Lecz Jan patrzy
i trze oko
i zachować pragnie spokój
bo ta szczęka
w paszczy psiej
nie jest Jana
czyja więc?
Dziękuję, Jotko!:-))
UsuńCzyżby drogą tą przed Janem
OdpowiedzUsuńprzechodziły starsze panie?
Nagle jedna na śnieg praśnie-
szczękę tę zgubiła właśnie.
O la Boga! Rety, rety!
Pospadały aż berety.
Szuka jedna, szuka druga,
a tu psinka jakaś bura
szczękę wnet chwyciła w paszczę
i wyniosła w wielkie chaszcze.
Dziękuję!:-))
UsuńJuż zagadka rozwiązana,
OdpowiedzUsuńwszak ta szczęka nie jest Jana.
Niech więc szybko ją odnajdzie,
skrót do chaty niech swej znajdzie
by do dziatek i do żony
wreszcie wrócić, bo strudzony.
Tyle czasu już zmitrężył,
mięśnie wszystkie nadwyrężył.
Wkłada do kieszeni rękę,
co tam znalazł?
Własną szczękę!!!
Brawo za rozwinięcie skrzydeł natchnienie poetyckiego!:-) - Tylko nie wiem, czy jesteś tym samym anonimowym czytelnikiem, co powyżej?:-))
UsuńZamieć śnieżna już ustała
OdpowiedzUsuńi nadzieję w duszę wlała.
Serce znowu się raduje
że szczęka dobrze pasuje.
Bo był bardzo przerażony
jak dziś zbliży się do żony.
Jak uśmiechnie się do dzieci,
gdy zgubił szczękę w zamieci.
Janek znowu w siebie wierzy,
dziarsko naprzód w śniegu bieży.
Jakieś ślady napotyka.
Chyba tędy ktoś kuśtykał?
Staje, patrzy, nasłuchuje,
aż nagle...Beret znajduje!
Dziękuję, Iwonko!:-))
UsuńCiało zimne, bez bielizny.
OdpowiedzUsuńMaca Jan przez brzuch krzywizny,
ręka bieży hen do góry
ni kawałka ciepłej skóry!
Gdy dokopał się do głowy
powstał teraz problem nowy,
bo na końcu głowy owej
Jan wymacał...... rogi krowie!!!
Dziękuję!:-))
UsuńKrowie rogi? Któż to słyszał!
OdpowiedzUsuńJan ze strachu się rozdyszał.
Z zaspy chce się podnieść prędko
lecz zahaczył go pan z wędką,
co do stawu po ryb siatkę
maszerował, by na kładkę
zdążyć pierwszy przed sąsiadem,
który czekał już z obiadem;
W tłuszczu złotym i panierce
ryb usmażyć na fajerce.
Gdy pan ujrzał Jana z trupem
trzeci bieg załączył butem
i nie patrząc na nic już
uciekł za dwanaście mórz.
A Jan biedny, zestrachany
z potu mokre ma kaftany.
Na odwagę zebrał się
i odkopał zwłoki te.
Śmiejąc, pędzi do dom biegiem,
bo manekin był pod śniegiem
co go nieśli kolędnicy
gdy zdążali do piwnicy
aby wypić szklankę grogu.
Grog w antałku niósł na rogu
rosły tur. Że tur pijany
(wypił grogu ze dwie szklany),
rzucił rogi, manekina,
co to go dla śmiechu trzymał.
I dlatego biedny Janek
przeżył tyle niespodzianek.
Hania
Dziękuję Haniu! :-)
UsuńToż to jest fenomenalne!
Więc głęboko pas się kłaniam!
Za te rymy niebanalne
I za układ rymowania
Fredro klaskałby z ochotą
I Mickiewicz by nie zganił
Za ten humor niby złoto
Brawo biłby pani Hani!
Gratuluję wszystkim talentu i kreatywności. Ja korzystałam ze słońca i ryłam jak krecik w swoim ogródeczku. Bardzo mi się podobało zaproszenie : krąg kobiet, kamienny kominek w starej chacie pod lasem. Może teraz prozą Olu? Jakieś tajne spotkanie kobiet, które muszą uratować coś, lub kogoś, albo zwyczajnie poopowiadać najdramatyczniejsza rzecz jaka je spotkała? Taka luzna propozycja, bo strasznie podobała mi się wizja, że z Wami tam siedzę. Pozdrowienia dla wszystkich poetek:)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i pozostałych poetek-wierszokletek!:-)Fajnie, że parę osób zechciało włączyć sie do tej zabawy w wierszowanie! Moim zdaniem takie zabawy nie dość, że bawią, to jeszcze pobudzają mózg do pracy a poza tym odciągają myśli od rzeczy, na które nie mamy wpływu - i to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze.
UsuńDzięki za podpowiedź w sprawie kolejnej zabawy, tym razem prozą. Chętnie coś takiego zorganizuję, tylko muszę pomysleć nad początkiem fabuły. Mnie też bardzo spodobała się ta wizja, że siedzimy razem przy kominku, Marylko.
U Ciebie tak ciepło, że mogłaś ryć w ogródeczku? Niesamowite, no ale żyjesz w zupełnie innym klimacie! U nas śniegu po uda i minus szesnaście na termometrze! I cały czas pada!:-))
Ściskam Cię serdecznie i buziaki z mroźnej wioski zasyłam!:-)
Ogródeczek juz jest przygotowany, wykorzystałam fakt, ze było okolo 20 stopni przez kilka dni. Ogórki sieję w połowie kwietnia, ale jak chcę mieć rzodkiewkę i buraczki, to muszę posiać duzo wczesniej, nie znosza gorąca. Kolendra i koperek się wysiały same i korzystam już teraz. Najlepiej udają się pomidory i papryka, pod warunkiem, że nikt wczesniej nie obgryzie młodych korzonków:)
UsuńCzyli Twój luty jest jak nasz kwiecień, bo tu dopiero wtedy można mysleć o wysianiu większosci warzyw. Wcześniej ziemia zmrozona albo pojawiaja się opady śniegu, albo ataki mrozu. Zresztą sama wiesz, bo dobrze pamiętasz.
UsuńEch, dobrze miec swój ogródeczek i swoje warzywa. Przynajmniej wie sie, co sie je!:-)
Nie lubię zimy i jestem przerażona jej obliczem w Waszym rejonie. Fajna rymowanka, super się zgrałyście. Pozdrawiam Was cieplutko.
OdpowiedzUsuńObecna zima jest taka jak dawniej bywała. Mroźna i śnieżna. Kiedyś to była norma a dzisiaj większość z nas już od takich zim odwykła.
UsuńCieszę się, że spodobała Ci sie nasza rymowanka, Lenko!
Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)
Dziewczyny i koleżanki, matki żony i kochanki, babcie i stare prababcie, śmiejcie się i hulajcie!!!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak norka, rozchichotało się moje ciało, uspokoiło się moje serce, roztańczyła się moja dusza!1
Więc Tobie dziękuję Oleńko za pomysł i realizację. Jak dobrze, że na Ciebie trafiłam, jak dobrze, że Cię znam!
Śmiech to ulga, lekkość, zdrowie
UsuńKażda z nas to chyba powie
A gdy się śmiejemy razem
Radość dostajemy w darze
Oraz złote błyski w oku
Oby więcej ich w tym roku!
Cieszę sie Krystynko, że tak Ci przypadła do gustu ta rymowana zabawa. Ech, jak dobrze sie tak razem rozhulać we wspólnym, swobodnym pisaniu! Zrobiło się szampańsko i beztrosko!Oby więcej takich chwil:-))
Choć epilog już gotowy
OdpowiedzUsuńzawsze można plan snuć nowy
i bajanie rozpoczynać
zawsze kiedy najdzie chęć
Więc liczymy na powtórkę
i choć czasem jest pod górkę
wszyscy dobrze się bawimy.
Więcej trzeba zabaw takich
UsuńŻeby przegnać czarne ptaki
Co uparcie kraczą w duszach
I skowronki swe rozruszać
By dopomóc im rozśpiewać
Codzienności naszej nieba
Może będą wiec powtórki
Choćby nawet było z górki
Choćby było mało nas
Rymowanie - dobry czas!:-))
Bardzo spodobał mi się tytuł dzisiejszego Twojego wpisu. Lutowe bajdy... Widzę że twórczość tu kwitnie :) ja nie podołam ale Wam kochani idzie wspaniale!
OdpowiedzUsuńFajnie było sie razem pobawić! Lubię rymować i cieszę się, że znalazło sie parę osób chętnych do tego typu wspólnej zabawy!:-))
UsuńTa zabawa przednia była,
OdpowiedzUsuńza co Ci podzięki składam,
nasze wiersze pokleiłaś,
więc z radością tutaj wpadam:-)
Ja też świetnie się bawiłam
UsuńBasiu droga,Basiu miła
Póki iskra w duszy śpiewa
Póty młodość w nas wygrywa!:-)