„Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i
pamiętaj jaki spokój można znaleźć w ciszy…” Tak brzmią początkowe wersy „Dezyderaty”,
wykonywanej przez artystów Piwnicy Pod Baranami pieśni, której ostatnio codziennie
słucham, bo zawarty w niej przekaz w obecnych „ciekawych” czasach nabiera
jeszcze większej głębi i mocy. Słowa „Dezyderaty” nieco tonują we mnie nadmierne
emocje i nerwowość wywołaną dochodzącymi ze świata hiobowymi wieściami. Te
wieści to przyciągają mnie, to odpychają. Raz mam potrzebę maniakalnego wręcz słuchania radia i
przeglądania stron w internecie a innym razem odrzuca mnie od tego zupełnie i próbuję
być od świata jak najdalej po prostu robiąc swoje. Tak, chwilowe przynajmniej odłączenie
się od tychże wiadomości zdecydowanie działa na człowieka pozytywnie. Zwłaszcza,
że wobec większości tego typu złych informacji jest się zupełnie bezradnym.
Tymczasem zwyczajna tutejsza
jaworowa codzienność, jej rytm i treść tak naprawdę niewiele się zmieniły, mimo iż
na zewnątrz zmieniło się tak wiele. Nasz styl życia porównać można do
dobrowolnej kwarantanny. Zawsze wszak prowadziliśmy
tu raczej samotniczy tryb życia, co było przeważnie naszym wyborem a nie
koniecznością. Dlatego też teraz nie odczuwamy z tego powodu właściwie żadnych
przykrych niedogodności. Martwimy się za to o naszych bliskich rozsianych po różnych miejscach
w Polsce i zagranicą. Mamy nadzieję, że bezpiecznie uda im się przetrwać ten
trudny czas i że jeszcze nie raz dane nam będzie się spotkać, pośmiać,
zaśpiewać razem, powędrować po urokliwych okolicach Pogórza Dynowskiego albo pobliskich
Bieszczadów. Że jeszcze będzie normalnie...
Wczesnowiosenny
ogród jak zawsze o tej porze od świtu śpiewa pełnymi optymizmu ptaszęcymi
głosami, natomiast wieczorem z naszego maleńkiego oczka wodnego rozbrzmiewają
już chóralne rechoty żab szykujących się do gromadnych godów. Z ożywionej
promieniami słońca ziemi wychodzą co dnia nowe, spragnione ciepła roślinki a
niebo zachwyca pocztówkowym błękitem.Przyroda jak gdyby nigdy nic budzi się po zimowym śnie. Nic nie wie o ludzkich problemach i lękach. Jest tuż obok, w swoim zwyczajnym, upartym bycie, dzieląc się z nami tym, co ma najlepszego - stoickim spokojem, wytrwałością, powtarzalnością, barwą, nastrojem, obietnicą zmiany, siłą odrodzenia...
W okolicznych
lasach znaleźć już można wiele śladów wiosny. A to lepiężniki wystawiają,
kremowobiałe, pierzaste kwiatostany, a to jasnozielone listeczki śledziennicy pojawiają
się na leśnych ścieżkach, a to fioletowe kwiatki żywca rozkładają delikatne
płatki na stokach porośniętych buczyną wzgórz. Tu i ówdzie widać pnie i gałęzie obdarte z kory przez leśną zwierzynę. W ich pobliżu psy znajdują różnej wielkości jelenie rogi. Chętnie by je obgryzły, ale ich "niedobrzy" opiekunowie natychmiast zabierają im trofea planując zawiesić je kiedyś jako ozdobne wieszaki w przedpokoju. Piesuńki, jak zawsze radosne cieszą
się każdym spacerem i nie bacząc na błota i kałuże gnają przed siebie w
entuzjastycznym pędzie, łapiąc po drodze kleszcze oraz rzepy złośliwie czepiające
się ogonów. Powietrze pachnie czystością, niewinnością i nadzieją. Pobrzmiewa
dźwiękami pił motorowych i skrzypienia padających w wyniku wycinki drzew. O poranku
stada dzików z zapałem przekopują drogi a sarny leciutko i wdzięcznie przebiegają między
łąkami i laskami. Niektóre okoliczne pola zaczynają zielenić się oziminą a na
innych już pojawiają się pierwsze traktory bronujące i orzące ziemię pod zasiew
nowych roślin.
Wszystko zatem nieomal jest jak gdyby nigdy nic. Uwolnione od szkolnego obowiązku dzieciaki szaleją
na rowerach a starsza młodzież na quadach. Zdecydowanie mniej samochodów
przejeżdża obok naszego domu, co szczególnie uwidacznia się w niedzielne
poranki, gdy okoliczni mieszkańcy udawali się jak zwykle do położonego w dole
wsi kościoła. Teraz większość z nich słucha mszy świętej w radio albo ogląda w
telewizji. Sąsiedzi raczej przestali się odwiedzać, co najwyżej rozmawiają ze
sobą przez płot, stojąc w bezpiecznej od siebie odległości. Najczęściej jednak
dzwonią do siebie, wymieniając się w ten sposób wiadomościami i najnowszymi
ploteczkami a przede wszystkim dodając sobie wzajem otuchy, rozśmieszając się
albo doradzając sobie, jakie domowej produkcji specyfiki czy zioła najlepsze są
na podniesienie odporności. Ludzie choć osobno, to jednak bardzo chcą być
razem, usłyszeć swoje głosy, pogadać o czymkolwiek, byleby nie dumać wciąż o
tym, co wszystkich napawa lękiem i grozą. Zauważam, iż większość mieszkańców naszej wsi rzadko wyjeżdża
stąd po zakupy. Jako i my, mają zrobione wcześniej zapasy a spiżarnie tutejszych gospodyń
jak zwykle pełne są przetworów. Za chwilę zaczną się intensywne prace w
ogrodach i na polach a to pozwoli jeszcze mocniej oddalić się od niedobrych
wieści. Kontakt z ziemią zawsze nieomal magicznie potrafił wzmacniać siłę ducha
i ciała. Dawać człowiekowi znak, co jest i będzie zawsze w życiu najważniejsze i
niezmienne. Na czym można się oprzeć i ku czemu dążyć. Tak było zawsze, w
czasach epidemii, zaborów, wojen i rewolucji. Mam nadzieję, że i w tym roku odradzająca
się z całą intensywnością i siłą ziemia doda gospodarzom wigoru, napełni wiarą
w pomyślne zakończenie tego ponurego rozdziału historii ludzkości atakowanej przez podstępnego wirusa.
W Jaworowie
nadal trwa totalny remont łazienki. I niech trwa, bo przynajmniej po raz
kolejny próbujący rzucić palenie Cezary ma jakieś pochłaniające go bez reszty zajęcie. Pewnie
też to remontowe zaabsorbowanie dobrze robi mu na związane z panującą pandemią
zmartwienia. Ogrom, naprawdę ogrom prac został wykonany przez mojego męża.
Ostatnim jego wyczynem jest zbudowanie z pustaków osobnego pomieszczenia na
kotłownię (połączonego dotąd z łazienką i aneksem kuchennym), dzięki czemu nie wnosi się tyle brudu z zewnątrz a wyziewy z
pieca c.o. nie rozchodzą się w dowolnym kierunku. Na swoim miejscu od ponad miesiąca
stoi lśniąca bielą mała, zgrabna wanna, w której przynajmniej raz na tydzień
zanurzam się na długo, czerpiąc z tego wielką przyjemność dla ciała i spokój
dla duszy. Dobrze robią mi też na moje trwogi i zgryzoty tak proste rzeczy jak
pieczenie chleba czy ciasteczek, lepienie pierogów, szycie, wywieszanie prania na dworze, porządki domowe
albo ogrodowe ( łącznie ze zbieraniem do wiadra kolejnych kilogramów psich
kupek pojawiających się co dnia na trawnikach naszego siedliska!:-)
Dla zdrowotności
popijamy sobie z mężem ziołowe napary z wrotyczu i czystka, herbatki z imbirem,
miodem, cytryną oraz sokami mojej produkcji, pogryzamy chleb z masłem i
czosnkiem albo cebulą, raczymy się bzowymi konfiturami, których, na szczęście, nadal stoi sporo w spiżarce. Troszczymy się o siebie wzajemnie bardziej niż zazwyczaj
świadomi tego jak dużo zależy obecnie od naszego zdrowia i psychiki, jak runęłaby cała
nasza sielska rzeczywistość, gdybyśmy się poważnie rozchorowali albo gdyby
któregoś z jaworowych gospodarzy zabrakło. Najbardziej niepokoi nas, co stałoby się z
naszymi psami i kotami? Czy ktoś zaopiekowałby się nimi? Są przecież zupełnie
na nas zdane…
Dlatego też uciekając
przed tego typu troskami staramy się zająć czymkolwiek, przebywać dużo w rozgrzanym słońcem ogrodzie,
wybierać się na przechadzki po sąsiadującym z naszym siedliskiem lesie, robić zdjęcia, patrzeć na świeżą zieleń, na
stokrotki, które nieprzerwanie kwitły przez całą zimę, spojrzeć na przelatujące
po niebieskim niebie klucze dzikich gęsi wracające teraz gromadnie w nasze
strony, pośmiać się obserwując dokazujące psiaki, zanucić sobie coś, zakręcić się wkoło albo i zatańczyć, zasłuchać się
w świergot ptaków albo po prostu w błogą ciszę…Wszak, jak głoszą słowa „Dezyderaty”
– „Przy całej swej złudności, znoju i
rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Jest to piękny świat”.
A Wam kochani
czytelnicy i obserwatorzy tego bloga, co dobrze robi w ten niełatwy czas? Jak
radzicie sobie ze swoimi emocjami i niepokojami?
Jakie utwory koją Wasze serca? Jeśli chcielibyście podrzucić mi w komentarzach
jakieś linki do Waszych ulubionych piosenek czy wierszy albo wymienić ich
tytuły z radością zamieszczę je w treści tego posta. Bardzo podoba mi się pomysł
uwięzionych przez kwarantannę Włochów co do wspólnego śpiewania na balkonach. Może
udałoby się tutaj stworzyć taką blogową listę naszych ukochanych utworów i
wirtualnie zanucić je razem( choć osobno), wspierając się w ten sposób, pocieszając i
odciągając myśli od tego, na co nie mamy wpływu? Czekam na Wasze muzyczno-poetyckie
propozycję, które obiecuję sukcesywnie dokładać poniżej.
Oboje z Cezarym
pozdrawiamy Was bardzo serdecznie!:-))
Alis zaproponowała do posłuchania trzy utwory:
Limboski - "W trawie"
Andrzej Piaseczny - "Chodź, przytul, przebacz"
Piwnica Pod Baranami - "Piotr"
(O.J.) Też niedawno tego słuchałam. Wzruszająca pieść autorstwa Preisnera. Tam są takie m.in słowa: "Zawiruje cały świat. Będziemy, będziemy..."
Drevni Kocurek zaproponowała by posłuchać całej najnowszej płyty Artura Rojka. Zamieściła też w poniższych komentarzach kilka tekstów jego piosenek. Świetne i bardzo na czasie...
***
Alis zaproponowała do posłuchania trzy utwory:
Limboski - "W trawie"
Andrzej Piaseczny - "Chodź, przytul, przebacz"
Piwnica Pod Baranami - "Piotr"
(O.J.) Też niedawno tego słuchałam. Wzruszająca pieść autorstwa Preisnera. Tam są takie m.in słowa: "Zawiruje cały świat. Będziemy, będziemy..."
Drevni Kocurek zaproponowała by posłuchać całej najnowszej płyty Artura Rojka. Zamieściła też w poniższych komentarzach kilka tekstów jego piosenek. Świetne i bardzo na czasie...
Anna Bzikowa zaproponowała posłuchanie piosenki Alan Parson Project
Marytka zaproponowała posłuchanie piosenki Freddiego Mercurego - "I was born to love you"
Basia zaproponowała posłuchanie piosenki Seweryna Krajewskiego - "Niebo z moich stron"
Marytka zaproponowała posłuchanie piosenki Freddiego Mercurego - "I was born to love you"
Basia zaproponowała posłuchanie piosenki Seweryna Krajewskiego - "Niebo z moich stron"
Jak dobrze, czytać Twoje słowa, dały mi trochę więcej sił. Od blisko miesiąca jestem uziemiona w domu. Najpierw trochę chorowałam, a zaraz potem stało się to jest i dalej jestem w domu. Ja która najlepiej czuję się na leśnych ścieżkach muszę chwilowo zapomnieć o tym. dochodzą jeszcze zmartwienia o bliskich. Zły to czas nadszedł. Staram się patrzeć z jakimś optymizmem, że przetrzymamy, damy radę. Widzę, że ludzie w miarę jednoczą się, starają się pomagać. Są i gorsi, jak zwykle. Dobrze, że mogę "uciekać" na strony książek lub jak Wy słuchać muzyki. Nie mam konkretnych tytułów, które mogłabym polecić. Lubię ballady, ogólnie piosenki łagodne, spokojne. Każdego wieczora mam bardzo ambitne plany prac w domu na kolejny dzień - jednak nic z tego nie wychodzi. Trudno jest zmobilizować siebie do prac. Nic to będzie dobrze. Póki co pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńKochana Oleńko, dobrze Cie rozumiem, jesli chodzi o zmartwienia dotyczące bliskich i wyobrażam sobie jak klaustrofobicznie czujesz sie teraz w domu.Miejmy nadzieję, że ten trudny czas nie potrwa zbyt długo, że cali i zdrowi przetrwamy go jakoś, no i że wszystkim nam dane nam będzie beztrosko cieszyć sie kolejnymi porami roku.
UsuńZ tą mobilizacja do prac i ja miewam problemy. Człowiek czasem czuje sie bezradnie i bezsilnie jak mucha, która uwięzła w pajęczynie ponurych wiadomości.Na nic szamotanina, dalej w tej pajęczynie tkwi.Potem jednak jakiś promień słońca sprawia, iż nastrój sie poprawia na tyle by poczuć przypływ jakichś sił, by spojrzeć optymistyczniej w przyszłosć, by mimo złych wieści ufać, że wróci to, co tworzyło naszą zwyczajną, bezpieczną rzeczywistość.
Oleńko, ściskam Cię mocno i serdecznie. Wierzmy, że będzie dobrze!***
Dziękuję za tyle ciepłych słów. Pozdrawiam
UsuńI ja pozdrawiam Cię gorąco już w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny!:-)
UsuńPrzecudne te pieski na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńSpacery to jest to! Ale tam gdzie nie ma skupisk ludzi :P
Pozdrawiam :)
Pieski cieszą sie życiem, Jak zawsze! One przecież nic nie wiedzą o tym, co dręczy teraz ludzkośc. I niech tak zostanie, niech ich radość i beztroska trwają zawsze. A bezpieczne spacery odbywamy w zupełnie bezludnym lesie sąsiadującym z naszym siedliskiem. Pewnie latem pojawią sie tam glicznie rzybiarze, ale teraz na szczęście tylko my odwiedzamy w celach spacerowych pobliskie knieje.
UsuńPozdrawiam Cię Weroniko!:-)
pięknie opisałaś to co nurtuje wszystkich, słowa otuchy trafiają prosto tam, gdzie ich miejsce. Wczoraj już nie mogłam niczego słuchać. dopiero wieczorne podsumowanie sprawdziłam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. :D
tu słuchałam ostatnio: https://www.youtube.com/watch?v=UpM8lZgnRCs https://www.youtube.com/watch?v=uZYKcoW5vqI https://www.youtube.com/watch?v=oDqN3eObOBw
UsuńMyślę, że wszyscy teraz czujemy podobnie. Taki o dziwny czas, co oddala fizycznie, ale psychicznie bardzo zbliża ludzi, nierzadko nawet godzi głęboko dotąd zwaśnionych czy nawet wrogich sobie osób. I to jest chyba jedyny pozytyw wynikający z tej pandemicznej sytuacji.
UsuńSerdecznie dziękuję za linki do słuchanych teraz przez Ciebie utworów. Zaraz je odnajdę na YT i dodam do posta. Gorące uściski dla Ciebie Alis!:-)*
pozdrawiam serdecznie :D
UsuńJa tez pozdrawiam Cię, Alis!:D
UsuńOstatnio Artur Rojek wydał płytę toteż męczę :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=qvFZnn-EYQU na przykład :)
Jak się trzymać w pionie kiedy wieje
Jak zatańczyć gdy się pali grunt
Dziki wschód
Walczę by przez chwilę poczuć siebie
Walnij mnie w głowę gdzie jest skrót
Padam i już wiem że ty
Gasisz we mnie wojny i przykładasz lód
Bierzesz mnie za rękę gdy porywa nurt
I możemy milczeć
Tak normalnie milczeć
Jak poranny śnieg
Jak biały dym
Aż ukoi
Powiedz skąd u ciebie taki spokój
Gdy zapałkę znów ci gasi deszcz
Tak na raz
Ja wciąż na to szczekam ja na to warczę
Ratuj, nie wiem jak omijać czerń
Przeżyć dzień…
Gasisz we mnie wojny i przykładasz lód
Bierzesz mnie za rękę gdy porywa nurt
I możemy milczeć
Tak normalnie milczeć
Jak poranny śnieg
Jak biały dym
Aż ukoi
poleciałam i słucham.... chyba całej chętnie posłucham...
Usuńdzięki :D
Słucham Artura Rojka w radiu, bo codziennie teraz nadają jego piosenki. Świetne, mądre, nastrojowe!:-)
UsuńSuper że komuś się spodobało!!! Zrobiłyście mi wieczór mimo obaw o przyszłość (bo chyba zastrzymaja u nas pracę na razie)... Aż chce się żyć 😆
UsuńKocurku kochany, takie to czasy szalone, niezrozumiałe i dziwne, jakbyśmy żyli w jakimś science-fiction albo i w horrorze. Ale na szczęście wciąż mozna znaleźć w nich coś dobrego i prawdziwego, duzo ludzkiego ciepła oraz wsparcia. Oby to nigdy nie zniknęło!
UsuńŚciskam Cię najserdeczniej jak potrafię i jestem z Tobą myślami! A Artur Rojek śpiewa teraz u mnie w tle swym ciepłym, pełnym wrażliwości głosem!:-)*♥
Oj tak jest dobro w tym szalonym czasie... Kilka osób wsparło zbiórkę i mogłam mojemu choremu Mefiemu zamówić zapas karmy. Teraz większy zamówię ale pewnie się uda. Bo reszta może jesc jaka się w sklepie kupi, ale on z nieswoistym zapaleniem jelita ibd to się nazywa i trzustka to musi mieć specjalnie... A i tak drze, żeby jakis teraz nie zachorował...
UsuńTak, oby nasze zwierzaki kochane były zdrowe i oby nic im do szczęścia nie brakowało. Ich dobre samopoczucie bliskosć, beztroska i radość są w tym trudnym czasie pociechą i wsparciem dla nas, ich opiekunów...
UsuńTakże my tam sobi poradzimy z zupkami chińskimi i pełnym pudełkiem dżemów od Ciebie! Bo ruszyłam tylko dwa, tak je sobie chomikuje nieco... :)
UsuńA misie nasze muszą mieć swoje smaczki i już :)
Fajnie, że masz jeszcze jaworowe dżemiki. Kto mógł kiedyś przypuszczać, że przydadzą sie w taki jak teraz czas?
UsuńMy też mamy zapas zupek chińskich. Zawsze je lubiliśmy, choc takie niezdrowe!:-)
A misie-piesie oraz kocie mają do jedzenia to ,co do tej pory, bo dla nich zapasy też porobione. Mam nadzieję, że starczą na długo.
Ściskam Cię serdecznie, Kocurku kochany!:-)*
https://www.youtube.com/watch?v=6ug0saNhyk8
OdpowiedzUsuńNasze największe bójki są o niczym, jak gra
Mała gra o wszystko
My podobni, coraz bardziej dzicy, złe psy
Szczekamy brzydko
Krzyczysz tak bez otwierania oczu, i patrz
Znowu pożar
Odchodzę na kwadrans, goły wracam, zrozum
Mi też trudno ubrać się w słowa
Czasem wątpię, czasem jestem tchórzem
Kłócę się najgłośniej, kiedy wiem, że masz rację
Kochać to za mało, wciąż Cię lubię
Wiem, ile zepsułem, będę starał się bardziej
Złodziej, co ukradł Twoje superchwile to ja
Chcę się tylko ogrzać
Wszystkie dni bez Ciebie warte tyle, co ta
Mała dziura w spodniach
Słucham płyt, połowa jest o Tobie, no co?
Reszta słaba
Stoję obok Ciebie i nie płonę, to żart
Nie umiem udawać
Czasem wątpię, czasem jestem tchórzem
Kłócę się najgłośniej, kiedy wiem, że masz rację
Kochać to za mało, wciąż Cię lubię
Wiem, ile zepsułem, będę starał się bardziej
https://www.youtube.com/watch?v=bW73D9ZVp48
OdpowiedzUsuńile znasz prostych słów
ile znasz prostych słów
zabierz ręce
ja znam więcej
słuchaj co mówi tłum, ,
słuchaj co mówi tłum
maja racje
wiedzą jak jest
kiedy się przyznam ile, nie wiem
pęknie pode mną lina i poczuję dno
na razie idę , oni biegiem
chcieliby mieć mój spokój
spokój, niosąc broń
to wyścigowy tor, ty jesteś świetny co?
ja jestem lepszy
wrzucam wsteczny
czujesz jak wraca bunt, zamknij powieki na spust
wszystko umiesz
teraz fruniesz
kiedy się przyznam ile, nie wiem
pęknie pode mną lina i poczuję dno
na razie idę , oni biegiem
chcieliby mieć mój spokój
spokój, niosąc broń
Całą płytę Wam polecam:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=pvx-SPAR_S8&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=3
tu poprawiony link od pierwszego utworu
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=tuoPeMLMFV0&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=1
bardzo na czasie
OdpowiedzUsuńWidzę to, czuję w kościach, tlenu jest mniej niż pół
A ci nic się nie boją, chodzą do sklepów, szkół
Nawet się nie obejrzysz, spłoną kościoły i zoo
Trzeba uciec w którąś stronę, ale już nie ma stron
Ty pytasz po co nerwy, gdy świeci słońce
Dziś sobota, czyli dzisiaj masz wolne
Zjesz, zapalisz, potem zrobisz sobie zdjęcie
I innego końca świata tutaj nie będzie
Lepi się więc do butów popiół po deszczu gwiazd
Niby wszyscy patrzą, ale widzę to tylko ja
To miał być obrazek z Biblii - jeźdźcy i chóry trąb
A tu z morza wyłazi armia plastikowych fok
Ty pytasz po co nerwy, gdy świeci słońce
Dziś sobota, czyli dzisiaj masz wolne
Zjesz, zapalisz, potem zrobisz sobie zdjęcie
I innego końca świata tutaj nie będzie
https://www.youtube.com/watch?v=U0Z1ayljrEQ&list=OLAK5uy_ndkmqqvmzl00laUJiNmOmmocGQ0mUl9-8&index=7
Dziękuję, Kocurku. Naprawdę świetne są te piosenki. I mądre, przenikliwe, pełne prawdy o nas...
UsuńPozdrawiam Cię gorąco!:-)*
Dziękuję, Agnes. Robienie zdjęć jest dla mnie wielką przyjemnością i pasją, w obecnym czasie chyba jeszcze ważniejszą, niż kiedykolwiek przedtem.
OdpowiedzUsuńMiło było zawitać do Jaworowa. Zaskoczyliście mnie postępem prac remontowych. Też lubię taki nieśpieszny czas i cenię spokój. Niestety obecna sytuacja zmusiła mnie do biegania po aptekach, bo brakuje stałych leków. Cieszę się, że już za progiem wiosna i prace ogrodowe trochę odwrócą myśli. Ślę moc serdeczności dla Was i głaski dla piesków.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Lenko. Z tego, co słyszę sporo osób wzięło sie teraz za remonty chcąc czymś wypełnic ten czas przymusowego siedzenia w domu. Nasz remont zaczął się kilka miesiecy temu, kiedy nikomu jeszcze nie śniło sie o żadnej pandemii. Niesamowite jak wiele potrafi się zmienic w tak krótkim czasie!
UsuńWspółczuję Ci tego biegania po aptekach. Och! Wszystko teraz stoi na głowie. Trudno się nie niepokoić o swoje zdrowie, o to czym ryzykujemy co dnia.
Tak, ogród jest pociechą w tych czasach. Wprawdzie teraz pogoda ma się diametralnie pogorszyć, ale przecież w końcu przyjdzie na stałe prawdziwa wiosna.
Pozdrawiamy Cię gorąco Lenko i dużo życzliwych myśli zasyłamy!:-)
Pięknie wiosna rozkwita u Was, tak mnie cieszy, jak człowiek w tej codzienności, raz bardziej, raz mniej typowej, potrafi dostrzec listki śledziennicy, czy lepiężnika rzuconego w wir wczesnowiosennej przyrody. Na wsi, na spokojnych, cichych terenach, koronawirusowa sytuacja nie przeszkadza za bardzo... Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńDobra pogoda zawsze miała wpływ na samopoczucie człowieka a w tych czasach zdaje mi się, że jest jeszcze ważniejsza. Gdy dzień zaczyna sie słonecznie, to jakiś optymizm pojawia sie w sercu. Gdy widzi sie świeżą zieleń wierzy sie w siłe odrodzenia nas wszystkich - przecież jesteśmy częścią przyrody.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Maksie!:-)
Oluś - dużo o Was myślę ostatnio, jak tam u Was. Pięknie to ujęłaś, moje życie to też od jakiegoś czasu dobrowolna kwarantanna i też nam się wiele nie zmieniło. Dzisiaj nawet pomyślałam, że dzięki niektórym osobom przekonałam się, że jestem chyba najlepiej przygotowanym - do tej sytuacji - człowiekiem na świecie. Właśnie teraz napisałam podziękowanie - w formie wiersza. Czasem to co się złym wydaje - przynosi niesamowite owoce.
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochani przesyłam
Wiesz, Gabrysiu - w obecnej sytuacji przymusowej alienacji zdaje mi się, że internetowe czy telefoniczne kontakty międzyludzkie są bardzo ważne. Samotnośc z wyboru jest niegroźna, ale ta przymusowa może skutkować nawet depresją. I ta dobrowolna czy przymusowa kwarantanna jest do oswojenia i do przejscia, jesli sie ma jakiś kontakt z innymi i wie się, że czują oni podobnie, jesli możemy dzielic sie swoimi radościami i smutkami.
UsuńCiekawa jestem Twojego wiersza. Na pewno zajrzę do ciebie by go przeczytać.
Ściskamy Cię gorąco i pozdrawiamy Was oboje!:-)
Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Dobrze wiedzieć, że u was Ok.
OdpowiedzUsuńTa piosenka zawsze mnie wzrusza. Rezonuje z moim Sercem :)
https://www.youtube.com/watch?v=-4HI1_LTWIk
Dzień dobry, Aniu. Poczułam bardzo silną potrzebę odezwania się, dania znać co u nas i wirtualnego spotkania z bliskimi, poznanymi przez bloga czytelnikami. Wszystko jest dobre, co teraz człowieka jakos uspokaja, zbliża do innych mimo tego oddalenia.
UsuńSłucham właśnie zaproponowanej przez Ciebie piosenki. Piękna i mądra a teledysk do niej jakoś chwyta za serce. Dziękuję za podesłanie linka. Już dodałam go do treści posta.
Pozdrawiam Cię ciepło o poranku!:-)
wędruję i słucham z Wami... jeszcze po polską wersję muszę polecieć.
UsuńMoże to czas aby się angielskiego pouczyć....
Zatem kiedy będę stary i mądry,
UsuńCiężkie słowa powalą mnie ciosem,
Jak jesienne wiatry, które przeszyły mnie na wskroś.
I pewnego dnia we mgle czasu,
Kiedy cię zapytają, czy mnie znałaś,
Pamiętaj, że byłaś moim PRZYJACIELEM.
Kiedy ostatnia kurtyna przesłoni moje oczy,
Och, kiedy będę stary i mądry.
Tak daleko, jak tylko sięgam wzrokiem...
piękne i bardzo na czasie. dziękuję AB
Dziękuje Wam dziewczyny za te wspólne wędrówki. Aniu, szczególne podziękowania za Twoje tłumaczenie!:-)*
UsuńDzień dobry, Olu!:-) Ucieszyłam się wchodząc wczoraj na Twój blog i widząc nowy post. No i oczywiscie mój wzrok od razu zauważył ten czysty błękit nieba, rozkwitające roślinki, rozbiegane piesy. Miło było popatrzeć na zdjęcia z Jaworowa w kolejnej wiosennej odsłonie.
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji to jedna myśl mnie nachodzi ostatnio, myśl o tym jak łatwo jest manipulować ludzkim strachem. Zbieram pozytywne znaki i cieszę się kiedy je zauważam. A zauważam coraz więcej, bo taki juź jest nasz umysł, że zwraca uwagę na to, na co go nastawimy. I tak, kilka dni temu za oknem rozśpiewał się kos, tak głośno i donośnie jakby chciał żebym go usłyszała, jego śpiew, a nie szum kilkupasmówki. Otworzyłam okno, a on jakby na to czekał, zaczął śpiewać coraz głośniej. A wczoraj rozświergoliły się wiosennie jakieś leśne ptaszki od strony parku, a wróbelki (dzisiaj jest dzień wróbla:-)), to jak zwykle drą się po krzakach i kłócą niemiłosiernie. No i wieczorem był taki piękny zachód słońca jak na pocztówkach:-) Podświetlone złociście i brzoskwiniowo chmury utworzyły pierzastą drogę wiodącą prosto w zachodzące słońce. W nocy niebo rozświetliło się gwiazdami, rzadki to u nas widok na miejskim niebie. Patrzyłam i napatrzeć się nie mogłam:-)
Co do muzyki to słucham ostatnio głównie relaksacyjnej do snu. Mam ją na płytach. Szukałam na yt, ale niestety ani dudu. A dzisiaj obudziło mnie radio ulubioną piosenką Freddiego Mercurego - I was born to love you. I ucieszyłam się, kolejny dobfy radosny znak:-)
Za oknem zapowiada się kolejny słoneczny dzień i z tym słońcem pozdrawiam Was serdecznie:-)*
Dzień dobry, Marytko!:-) I ja bardzo sie cieszę, mogąc znów gościć Cię na moim blogu i zamienić z Tobą parę życzliwych słów!:-)
UsuńOch, wiosna robi nam teraz co dzień dużo miłych dla oczu i serc niespodzianek. Wyłapuję je tak jak Ty, z uczuciem, że choć wiosna robi to co zwykle o tej, to jednocześnie daje nam jakieś znaki, podarunki, próbuje zasilic swoją mocą. Wszak każdy z nas jest częścią większej całości. Podłączeni do krwioobiegu żyjącej wiecznie Ziemi moze damy radę dotrwac do lepszych czasów i znowu tak po prostu cieszyć sie tym, co jest.
I myslę nawet, że wszelkie niepogody, epizody mrozu, ulew czy wichrów są dla nas jakąs wskazówką. Wszystko to być musi, ale w końcu sie konczy.I wszystko to czemuś służy. To tak jak wiatr, który przegania smog nad miastami...
Lepiej teraz starać się zwrócić ku przyrodzie, niż trwożyć się dobiegającymi nas zewsząd wieściami, fake newsami, teoriami spiskowymi. Przyroda to prosty przekaz - życie jest i będzie. Przyroda nie kłamie. Przyroda bezinteresownie dzieli sie z nami tym, co ma najlepszego.
I wszystko, co dobrze na nas wpływa ma teraz duże znaczenie. Na przykład fajne jest dogadzanie swemu podniebieniu (ale dobrze byłoby zachować umiar, bo dodatkowe kilogramy pojawiają sie ni stąd ni zowąd!:-)
Natomiast kojenie się piękną muzyka, mądrymi tekstami nie ma chyba żadnych skutków ubocznych. A wiec czerpmy z tego pełnymi garściami, oczami, uszami, sercem!:-)
Dodałam do powyższej listy zaproponowana przez Ciebie piosenkę Fraddiego. Dziękuje za podpowiedź. Duzo w niej energii a to dobrze robi człowiekowi, szczególnie o poranku!:-)
Serdecznie pozdrawiamy Cię oboje a ja dodatkowo przesyłam jeszcze gorące cmoki od zielonego smoka i królika w jednej osobie:-)*
Dziękuję Oleńko:-) Przyznaję, ze trochę jestem przymulona, taka psychicznie zahibernowana od wczoraj. Okres głupawki śmiechawki, który włączył mi się jak obronna tarcza na początku już mi minął. Zauważyłam też, że spłyciłam oddech i teraz staram się wrócić do prawidłowego oddychania.
UsuńW poprzednim tygodniu nasza winda jeździła z góry na dół jak opętana, aż miałam ochotę pójść i ją zamordować:-) Ludzie spanikowani robili zapasy, na klatce schodowej i w domach słychać było głośne rozmowy. W sklepach tłumy i kolejki, bez specjalnej panki, ale jednak pewne półki pustoszały w oczach. A od niedzieli cisza jak makiem zasiał. Winda rzadko jeździ. Ludzie siedzą w domach albo wychodzą na spacer z dziećmi, z psami, wystawiają twarze do słońca na ławkach w parku.
Co do przytycia, to u nas odwrotna sytuacja, mało jemy, nie chcemy uszczuplać zbytnio zapasów, a poza tym tak rodzinnie jakoś stracialismy apetyt. Tak mnie coś dzisiaj tknęło, weszłam na wagę i...ubyło mi parę kilogramów, co w mojej obszernej rozmiarowo sytuacji idzie tylko na korzyść.
Zapomniałam napisać, że bardzo ładną macie teraz łazienkę i rozumiem Waszą radość z jej posiadania. Brawo dla Cezarego!:-)
Cmoki dla zielonego smoka i królika (?) w jednej oosobie. Jeżeli tak to króliczą łapkę podaję i puchatym uszkiem smyram pobratymca:-)))
Dzień dobry, Marytko. Mnie to przymulenie dopadło wczoraj wieczorem i nadal trwa. A może nawet struchlenie po wieści o wczorajszej, dużej fali zachorowań.Mam nadzieję, że w ciagu dnia mi to przejdzie i pojawi sie jakis promień, który rozpędzi chmury w głowie i te za oknem.
UsuńChciałabym nie mieć apetytu, ale na razie zdaje mi się, że nerwy zajadam, siegając często po coś z naszej spizarki. Sporo mam przetworów a większosc z nich, niestety, na cukrze. Kilogramy, które zrzuciłam w zeszłym roku znowu mi wróciły.Mam nadzieję, że jak da się juz wiecej pracować w ogrodzie moje napady nerwowego głodu sie uspokoją.
Nasza łazienka jest teraz chyba najładniejszym pomieszczeniem w całym domu. Żartujemy z Cezarym, że wstawimy tam sobie fotele i stoliczek i będziemy popijać poranną kawę kontemplując to przyjemne otoczenie!:-)
Och! I już jest promień! Pojawił sie na wyobrażenie zielonego, smoczego królika ( to wystarcza bym się uśmiechnęła a nawet zachichotała!:-) Ta dziwaczna, lecz pogodna istota pozdrawia Cię serdecznie droga Marytko, machajac puszystą łapką i rozdziawiając w szerokim uśmiechu uzębioną paszczę!:-)*
Parsknęłam śmiechem czytając ostatnie zdania Twojej odpowiedzi albowiem ujrzałam przed sobą w całej okazałości radośnie uśmiechniętą, zieloną, smoczokróliczą paszczę w pełnym uzębieniu (nie króliczym bynajmniej). Patrzyła na mnie łobuzersko. Im bardziej ja się śmiałam tym bardziej ona rozciagała się w uśmiechu pomrukując i machając do mnie zaczepnie no, nie króliczym bynajmniej końcem ogona:-)))
UsuńBuziaki!
Wyobrażanie sobie smokokrólika czy też królikosmoka w całej jego dziwności i groteskowości i mnie bardzo dobrze robi na psychikę. Zwłaszcza to łobuzerskie, płomienne spojrzenie spod gęstych rzęs ocienionych opadającym na bakier króliczym uchem oraz imponujące uzębienie błyszczące olśniewajaco niby w reklamie pasty do zębów. I rodzi sie pytanie czy istota ta kica czy lata? A moze na zmianę jedno i drugie? I jak śpi - na boczku czy na wznak, ukazujac w całej okazałości puszysty brzuszek oraz szponiaste pazury na wielkich łapach?:-))
UsuńBuziaki slę ci Marytko serdeczne, towarzyszko radosnego wyobrażania!:-))*
Odpowiedziałaś mi, na może nie aż nurtujące mnie pytanie, ale takie tam myśli dlaczego jestem taka oziębła do tego wszystkiego co się dzieje. Współczuję ludziom i ogólnie jestem na bieżąco ale... żyję sobie swoim życiem. Mój syn pracuje w spożywce więc jest mega zagrożenie... ale... Moje życie też jest ,,kwarantanną". Odizolowaniem od cywilizacji i ludzkich kontaktów. Może dlatego tego tak nie odczuwam. Nawet nie brakuje mi pracy zawodowej, którą uwielbiam... Moje dzieci nie wychodzą poza teren działki, chyba, że wybiorą się z nami na zakupy.
OdpowiedzUsuńStałam się okropnym odludkiem... w nosie z tym.
Widzę, że wiele się u Was dzieje. Super będzie ta łazienka. Mam nadzieję, że zima już się skończyła i wiosna normalnie przyjdzie a po niej lato :) Zdrowia życzę :D
Tak, rzeczywiście to w jaki sposób żyliśmy do tej pory ma duże znaczenie teraz, gdy tak wiele sie zmieniło dokoła. Jesli miało sie mało kontaktów międzyludzkich, jesli miało sie duzo absorbujących w domu i w gospodarstwie zajeć, pasji i zainteresowań, to zdecydowanie lepiej przechodzi sie przez ten trudny czas. Co nie oznacza, że daje sie zupełnie uwolnić się od lęków o siebie i nie martwic sie o innych, którzy mieszkają w miastach zdecydowanie bardziej narażonych na niebezpieczeństwo niż mieszkańcy wsi. Jednak ta zewnętrzna groza przenika i na nasze "wyspy prostej szczęsliwości", sprowadza nieopokój i pomieszanie w głowie. Nie da się, niestety, całkiem od tego odseparować. Jesteśmy, czy chcemy tego czy nie chcemy, częścią większej całości. Mam chwile, gdy udaje mi sie nie myśleć o tym, co sie dzieje i funkcjonować jak gdyby nigdy nic, ale mam też takie, gdy serce bije trzepotliwie, chmara złych przeczuć dopada, obezwładnia i nie potrafię wziac sie za nic konstruktywnego...
UsuńTeraz całą Polskę czeka parę dni mocnego ochłodzenia, ale miejmy nadzieję, że potem juz na stałe zagości ciepła wiosna.I będzie lepiej, pod każdym względem, czego nam wszystkim gorąco życzę.
Ściskam Cie serdecznie, Agatko!:D
I to jest plus mieszkania na odludziu ... przyroda i spokój, to trochę pomoże człowiekowi w wyciszeniu się.
OdpowiedzUsuńOstatnio słucham jakichś relaksujących utworów, pełno ich w internecie, trzeba tylko znaleźć takie, które będą z nami rezonowały.
A tak z innej beczki, Olu ... takie pytanie znienacka do Ciebie mam. Czy pamiętasz może, czy Wasze małe kózki rodziły się z zębami już? Czy wyrastały im dopiero później? :)
Ściskam mocno :*
To prawda, Lidko - to mieszkanie na odludziu w obecnych okolicznościach jest zdecydowanym plusem. No i bliskosc lasu, do którego można pójśc o każdej porze dnia i uspokoić się nieco, odetchnąc od natłoku ponurych wieści, zapomnieć na chwilę o tym wszystkim.
UsuńA słuchanie relaksujacej muzyki i mnie pomaga. Cały czas jakieś spokojne albo energetyczne melodie sączą sie u mnie w tle.
A co do Twojego pytania o kozy, to niestety nie potrafię sobie przypomnieć, czy miały ząbki po urodzeniu, czy nie. Zupełną mgłę mam obecnie w głowie na ten temat.Myslę, ze powinnas zwrócic sie z tym pytaniem do kogoś, kto obecnie hoduje kozy, np.do autorki bloga " Agatek Mix. Mój świat, moja codzienność" albo do Andzi, prowadzącej bloga pt. "Zapiski spod lasu". Oba te blogi są u mnie zalinkowane na pasku po lewej stronie.
I ja ściskam Cię mocno, Lidko. Zdrowia życzę Tobie i Twym bliskim!*
Dziękuję, Olu. Zajrzę na te blogi. Takie to pytania mam od uczniów :))
UsuńCiekawe pytania zadają Ci Twoi uczniowie!:-))
UsuńOj Olgo trapią mnie takie same zmartwienia, szczególnie teraz kiedy Wojtek zachorował. Walczymy od wczoraj z temperaturą.
OdpowiedzUsuńCzasami brakuje mi siły na to ogarnianie i wszystkie troski
Grażynko, co dnia nawarstwiaja sie te zmartwienia, nasilają niepokoje i rzeczywiscie psychika czasem człowiekowi siada zwłaszcza gdy sie pomyśli, że końca tego wszystkiego nie widać.
UsuńTwój Wojtek chory? Och, wyobrażam sobie jak mocno to przezywasz. Bardzo współczuję Ci kochana. Trzymam kciuki byście zdołali sami w zaciszu domowym uporać sie z infekcją!*
Na wsi chyba lepiej jest znieść tą całą kwarantannę niż w środku miasta. Zawsze można wyjść do lasu czy chociażby do swojego ogródka, którym można się z całą pasją zająć. Aktualnie walczę z infekcją, ale ogólnie to słucham muzyki, czytam książki i nadrabiam zaległości blogowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I mnie sie zdaje Karolinko, że na wsi z uwagi na otoczenie i duże przestrzenie wokół jest troche łatwiej znieśc to wszystko, co sie dzieje. Tym niemniej troska nie zna granic i tutaj też ludzie bardzo boją sie i martwią o siebie i bliskich.No a od czasu do czasu trzeba sie też stąd ruszyc po uzupełnienie zapasów zywnościowych albo po leki i wtedy w miasteczku cała groza związana z sytuacją jeszcze bardziej człowieka dotyka.
UsuńZdrowiej, Karolinko. Ściskamy cię gorąco!:-)
Myślę że dobrze że spacerujecie w objęciach przyrody, przebywanie z psami też podnosi odporność bo zwierzęta rozluźniają stres... A herbatki którymi się raczycie to samo zdrowie i pyszności :) Urocze zdjęcia jak zawsze. Dobra życzę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każde z nas powinno teraz robić to, co dobrze robi mu na psychikę, to, co da sie w takich okolicznościach robić. Starać się cieszyc czymkolwiek, zauważać pozytywy tej nowej sytuacji (bo są i takie, chocby przez to, że zaczęliśmy bardziej doceniać prawdziwą bliskosć drugiego człowieka i tęsknic za nią - oby nam to zostało po tym wszystkim!).
UsuńDziękuję Asiu za twoje odezwanie sie i życzliwe słowa. Tobie także życze wszystkiego dobrego a przede wszystkim zdrowia!
Wrócę do czasów młodości „ Niebi z moich stron „ i Seweryn Krajewski w którym tak bardzo podkochiwały się moja przyjaciółka w licealnych czasach ❤️
OdpowiedzUsuńBasiu! Też lubiłam i nadal lubię piosenki Seweryna Krajewskiego. Cieszę się, że przypomniałaś mi o "Niebie z moich stron!♥
UsuńTrudne czasy nastaly, nie ma co ukrywac. Bardzo lubie moje wirtuale wycieczki po Waszym siedlisku, jest u Was swojsko i domowo a przede wszystkim naturalnie.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Twoje rozterki Olu odnosnie zdrowia i co by bylo gdyby? Chyba kazdy z nas je ma.
Nasze plany wyjazdu i zamieszkania w Amerykce Poludniowej tez poki co spalily na panewce.
Wszystkiego dobrego Kochani i trzymajcie sie!
U nas wszystko toczy sie właściwie po staremu, wbrew temu, co dzieje się na świecie. Wiosna pobudza wszystko do zycia. Nastał czas pracy w ogrodzie.Ptaki spiewaja od rana. To pozwala oderwac sie od smutnych myśli, które jednak napadaja człowieka od czasu do czasu, bo kogóż dziś nie napadają? Tak wiele w tak krótkim czasie sie przecież zmieniło a nie wiadomo jak jeszcze rozwinie sie sytuacja. Miejmy nadzieję, że nasze i Wasze marzenia będą mogły sie kiedys spełniać. I że to "kiedys" nadejdzie w nie tak bardzo odległej przyszłosci.
UsuńDuzo życzliwych myśli zasyłamy Tobie i Twym bliskim. Trzymajmy się, kochani!