Cezary pisze
I stało się. Czas pokoju, łagodności rozwiał się wiatrem
pomiędzy gałęziami drzew lasu i zagajników pomniejszych. Zapach lasu nęci i
zaprasza w otchłanie, tudzież na otaczające pola. Wielu dwunożnych osobników
przybranych w wilczury poszło w las, dołączyło do swoich braci, by do końca i w
pełni wypełniać życiową misję. Dobrze i źle. Spotkać takiego na leśnym trakcie
to jak spotkać prawdziwego wilka, leśnego myśliwego będącego pod ochroną prawa.
W wilczurze i bez chronieni są w sposób identyczny. Rozbój w każdej formie to preferowana
moda dzisiejszych czasów. Bezkarność sprzyja, konsekwencje żadne. Miło
popatrzeć, jak ludzkość powraca do swoich korzeni, kiedy to krwawe walki o
lepsze przetrwanie były sensem życia, kosztem swojego współplemieńca. Nie dość
tego leśne wilki przybierają owczą skórę. Mieszają się niepostrzeżenie tworząc
nowy rodzaj kasty społecznej. Bardziej niż kiedykolwiek żarłocznej w
bezwzględności.
Jak do tej pory czytałem tylko o watahach wilków, aż do
dnia wczorajszego. Popołudnie było słoneczne i po pracach w obejściu
odpoczywaliśmy na leżakach wystawiając twarze do promieniście operującego
słońca. Ach, jak przyjemnie i spokojnie. Psy schowane w cieniu, ucinały sobie
drzemkę po obiadku czyli makaronie z wątrobą. Aż nagle zauważyłem coś w
odległości kilku metrów od bocznej bramy. Przebiegło i znikło. Pomyślałem;
wielki pies. Na wsi królują malutkie mieszańce, bo mało jedzą, szczekają tak
samo głośno, jak te wielkie. Zaciekawiony zawołałem Olgę i razem pobiegliśmy do
płotu. Toto właśnie wracało i ukazało się w pełni naszym oczom w odległości
paru metrów od płotu. Przybiegły też wybudzone ze snu psiaki i zaczęły
straszliwie ujadać.
Wilk! - krzyknęła wystraszona Olga.
I rzeczywiście był
to na szczęście samotny wilk, który spojrzał na nas wilczym wzrokiem, po czym nagle
przyśpieszył i zniknął w pobliskim lesie. Spojrzeliśmy na siebie z
niedowierzaniem. Przecież dwa dni temu byliśmy na dwugodzinnym spacerze w
pobliskich chaszczach. Zaczęliśmy kojarzyć zaobserwowane fakty w czasie wędrówki.
Wszystkie psy, jak na komendę obwąchiwały niektóre miejsca przez dłuższy okres
czasu. Oczywiście normalne u psiaków, ale żeby tak długo i namiętnie, to
widzieliśmy po raz pierwszy.
Olga tropiciel złapała smartcośtam, sprawdziła w
Internecie i okazało się, że nasza wieś jest zawilczona. I to od wczesnej
wiosny. A my żyliśmy pełnią nieświadomości, ciesząc się życiem pod lasem. Okazało
się, że wilki terroryzują mieszkańców naszej wioski. Upodobały sobie polowania
na wiejskie psy. Zagryzione, zjedzone. Podchodziły do domostw bardzo blisko nie
obawiając się ludzi. Był przypadek, kiedy to wilk zagryzał psa, a gospodarz
stał w odległości trzech metrów. Domyślam się, że właściciel psa był ubrany w
wilczurę. Inaczej nie mogło być. Sytuacja zaostrzała się coraz bardziej. Do
tego stopnia, że dzieci dowożone są do szkoły przez rodziców czy sąsiadów, a po
zmierzchu nikt nie kręci się w obejściu. Strach rozprzestrzenia się niczym
stado wilków. Interwencja u władz bezskuteczna, a policja rozkłada ręce. Wilk
od lat jest pod ścisłą ochroną i rozmnaża się w zastraszającym tempie. Moja
teoria spiskowa mówi, że to osobnicy w wilczurach dołączyli do watah wilków i
stąd w niedługim czasie to one przejmą okoliczne gospodarstwa. Nie po raz
pierwszy nonsens stał się obowiązujący i egzekwowane kary mają na celu
eliminację ludzkości. Świat i tak jest przeludniony. Musimy zrobić miejsce dla
braci mniejszych. Takie to trendy.
Powyższa sytuacja odnosi się nie tylko do Pogórza
Dynowskiego, ale do całego Podkarpacia, nie wspominając o Bieszczadach. W
dolinie Sanu są watahy składające się z ponad dwudziestu osobników. Wilki
spacerują po centrach miejscowości, a zastraszeni mieszkańcy obserwują je spoza
lekko odchylonych firanek. Czas, by całą ludność Podkarpacia przesiedlić na
ziemie zachodnie!
I sam już nie wiem, co lepsze! Nadmiar wilków w lasach,
czy tych w wilczurach po sąsiedzku.
Już Brzechwa pisał:
Powiem ci w słowach
kilku,
Co myślę o tym
wilku:
Gdyby nie był na
obrazku,
Zaraz by cię zjadł,
głuptasku
i u nas w wilczych skórach chodzą...
OdpowiedzUsuńa rankiem byłam na wybudowaniach dalekich od wsi, potwierdzali, ze wilki grasują. A to Kaszuby przecież. tez obawy są nam nie obce.
ale uśmiech na cały tydzień zostawiam. :D
A to ciekawe. Myślałem, że plaga wilków dotknęła tylko Podkarpacie. Nie obawiajmy się, wszystko w rękach Pana, bo urzędy w całym kraju traktują nas z politowaniem. Policja nie chce się angażować, nie chce łamać obowiązującego prawa. Zostaliśmy sami cokolwiek by to nie znaczyło. Zmartwiony; uśmiech na tydzień, a co potem?
Usuńpojawi się ktoś następny i uśmiechu na miesiąc podrzuci?
Usuńzmartwieniom uśmiech nie przeszkadza, one jesli się przykleją, to szybko nie odpuszczą...
Problem tygodniowego uśmiechu został rozwiązany. Zrobiłem kopię i uroczyście został powieszony na ścianie tuż powyżej monitora. Więc, jak przychodzi kolejne zmartwienie to patrzę na niego. Jak na razie pomaga.
UsuńJa pewnie panikowałabym na całego. Mój Timmi byłby pod stałą opieką, bo ja go wilkom nie oddałabym. To naprawdę przerażające.
OdpowiedzUsuńNiech idą sobie w głąb lasu, a wy pozostańcie bezpieczni.
A tak na marginesie, czytało mi się fajnie, a nawet się roześmiałam z Olgi tropiciela, która złapała smartcośtam. hahaha
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. :)
Nie panikujemy. W związku z zaistniałą sytuacją wprowadzimy dodatkowe restrykcje dotyczące psiaków, jak również i nas. Zaskakująca jest ilość wilków w naszych okolicach ze względu na mały obszar leśny i do tego podzielony pasmami pól uprawnych. No cóż, zawsze tak jest, kiedy wszystko pozostawiamy prawom natury wyłączając z tego człowieka. A tak naprawdę podziwiam wilki, ich mądrość i siłę przetrwania.
UsuńOd lat zadziwia mnie powszechne umiłowanie wilka. Ludzie nie mają pojęcia, że wilk to nie piesek, jest to niebezpieczne zwierzę. W lasach nie ma już saren, jelenie są zdziesiątkowane, watahy atakują i mordują stada bydła i owiec, a bezrozumni ludzie cieszą się " powrotem do natury " !
OdpowiedzUsuńNiedługo stanie się nieszczęście - wilki zagryzą człowieka na grzybach i wtedy może decydenci i ekolodzy otrzeźwieją.
Nie mam nic przeciwko wilkom jeśli pozostają z dala do siedzib ludzkich. Masz rację, niekontrolowany wzrost populacji powoduje więcej szkód niż przynosi dobrego. Olga z przerażeniem wspomina czasy, kiedy chodziliśmy do lasu ze stadkiem kóz. Dzisiaj byłoby to niemożliwe, nawet pozostawianie ich na łące blisko domu. Niestety w obecnej sytuacji musimy zmienić nasze zachowania ze względu absolutny brak zainteresowania w rozwiązywaniu problemu przez powołane do tego instytucje czy organizacje. Takie czasy, wilki są trendy.
UsuńAndzia rozumiem strach przed atakującą Cię wataha krwiożerczych wilków, tylko mam pytanie: Dla czego w lasach nie ma już saren i jeleni, ani nawet dzików? Przecież niedawno wilków było mało, więc to nie one wybiły pogłowie. Zbieramy teraz żniwo krótkowzrocznej i egoistycznej gospodarki myśliwskiej i leśnej.
UsuńAle uspokoję cię, niedługo ktoś przegłosuje sprawę wilka, bo zabić inteligentnego drapieżnika jest większym "och" niż głupia sarnę i wybiją wilki do szczętu. I będziemy bezpieczni.
No pieknie. Tego Wam jeszcze do kompletu i szczescia brakowalo. Gorzej, kiedy Wasze panienki przypadkiem pojda z basiorem w tany, beda z tego fajne hybrydy. :)
OdpowiedzUsuńJasne, że pięknie! Dobrze, że podpowiedziałaś nam, co dopełniło by nasze jaworowe szczęście. Tak na marginesie, wilki od prawie zawsze bratały się z psami. Hybrydy, wilczaki, czy wolfdogs są dzisiaj bardzo chciane ze względu na pozyskane w ten sposób cechy. Już po zakończeniu II wojny powstały hodowle wilczaków, a nawet zostały uznane za psy rasowe przez międzynarodową organizację kynologiczną, np. wilczak czeski czy włoski. Psy typowo robocze mające wiele zalet wykorzystywane są do zadań specjalnych. Przejrzałem wiele zdjęć wilczaków, piękne i myślę, że Zuzieńka byłaby doskonałą partnerką dla wilka !:-)
UsuńUśmiałam się! Straszna panika z powodu wilka to nie u nas: Puszcza Augustowska i Bagna Biebrzańskie są zawilczone od zawsze i jakoś sobie żyjemy. Czasem rano widzę przemykającą watahę lub parę wilków, czasem w lesie ktoś podgląda mnie zza krzaków. Psów do lasu nie zabieram. Pamiętam, jak kiedyś, kiedy byłam jeszcze nastolatką, wilk napadł na pasącą się owcę (wtedy ludzie tu hodowali sporo owiec różnej maści razem z krowami) a ciocia odegnała go, dobiegając i waląc grabiami. Bo siano grabiła niedaleko.
OdpowiedzUsuńTeż się uśmiałem. Piszesz o czasach zamierzchłych, kiedy to populacja wilków była znacząco mniejsza niż w chwili obecnej. Ilość wilków i konkurencja o pożywienie doprowadziły do zagrożeń w obecnym czasie. W Bieszczadach mała dziewczynka została zaatakowana przez wilki i dotkliwie pogryziona. Na szczęście została odratowana. Trudno uśmiechać się w takiej sytuacji. A może?, bo nie dotyczy nas bezpośrednio.
UsuńJaworowi, mnie w październiku wilki zagryzły 5 owiec. Były widywane wielokrotnie (6 osobników), ale "przecież to nie mogły być wilki, bo wilki nie podchodzą tak blisko..." i takie bla, bla, bla "ekspertów", którzy wilka widzieli na zdjęciu. Rzut kamieniem od nas, na terenie Niemiec (raptem 50 km na zachód) wilki grasują sobie i mordują zwierzęta gospodarskie. Tam jednak już nie wmawia się gospodarzom, że to bezpańskie psy (bo takich nie ma, są za to nagrania z kamer, fotopułapek i wyniki badań DNA).U nas dopiero jak zagryzą paru ludzi, będzie wielkie aj waj. Ludzie dzisiejsi zupełnie zatracili zdrowy rozsądek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Opinie tzw. ekspertów często zwalają z nóg. Absolutny brak odpowiedzialności za „miarodajne” opinie, ale za to za pieniążki. Chyba zostanę ekspertem w każdej dziedzinie, podobno dobrze płacą. Serdecznie współczuję utraconych owiec. Ból nie tylko z materialnych powodów lecz również z bezsilności i możliwości zapobiegania podobnym sytuacjom. Eksperci potrafią odwrócić każdą sytuację, a ta widoczna jest w każdej dziedzinie życia. Niedouczeni kupią, bo przecież to pan, pani z tytułem zapodają. Mam nadzieję, że reszta stada ma się dobrze!
Usuńale u nas SĄ bezpańskie psy. A wilki nie "mordują", wilki zabijają, bo są drapieżnikami. Trzeba zabezpieczać zwierzęta.
UsuńNo i powód ucieczki Uzi wyjaśniony. Mój dziadek leśniczy, zawsze kazał zamykać psy na werandzie leśniczówki, na noc, kiedy pojawiały się wilki. Szczególnie bał się o suki. A i tak zdarzało się, że rano którejś nie było. Jak uciekła? Nie wiadomo, no i nigdy nie wracały. Wilki chętniej podchodziły pod gospodarstwa gdzie były suki. Ludzi nie atakowały. Mama opowiadała, że jak uciekł pies do wilków to często było słychać jego skowyt i rozszarpywanie przez wilki. Mama z rodzeństwem biegły do ojca z płaczem za psem. Ojciec z bezsilności zaciskał pięści i w gniewie wyrzucał z siebie, że trudno, skoro pies chociaż był chroniony i zamknięty to znalazł drogę by uciec, bo głupi, to trudno.
OdpowiedzUsuńOt, takie mi wspomnienia przyszły po przeczytaniu Twojego posta. Moja mama nie bała się wilków, ja...wolałabym ich nie spotkać! Byłam w dzieciństwie pogryziona przez psa i to bardzo dotkliwie. Nikomu tego nie życzę.
Co do wilków coś ostatnio wiele mówi się w tv o ich pojawianiu się i to w środku wsi, niejednej wsi. Poniewaź nie ufam tzw. publikatorom nie bardzo wiem jak się odnieść do tych informacji.
Pozdrawiam serdecznie:-) Uściski dla Oli***
Powód ucieczki Zuzieńki był zupełnie inny. Na szczęście nieczęsto rozplątuje druty w płocie. Psy zawsze wracały na huk petardy, lecz tym razem było inaczej. Hipa wróciła grzecznie, a Zuzieńka zniknęła. Zacumowała w gospodarstwie odległym około kilometr od nas i grzecznie czekała zabawiając gospodarza. Sytuacja przy drastycznie zwiększonej populacji i braku pożywienia powoduje, że wilki podchodzą do domów, bo mają tam łatwy łup w postaci psa, owcy, itd.
UsuńPoza tym wierzę, że gros wilków to wilczaki, które były przyzwyczajone do obecności ludzi i łatwego posiłku. Niezależnie od tego jestem zwolennikiem kontrolowanego odstrzału, zmniejszenia populacji. Chyba, że zostanę zaadaptowany przez watahę. Wtedy będę na nie. Mamy podobnie; też nie wierzę wszystkim publikacjom na jakikolwiek temat. Zawsze biorę pod uwagę kto pisze, dla kogo i kto za publikację płaci. Uściski dla Oli***, a dla mnie?
Oj tam, oj tam. Cezary Cezariuszu ( A skąd mnie się ten Cezariusz przpałętał? No, ale skoro już się pojawił ☺...) Tyś Oleńkowy man, mnie nie wypada być wyrywną do uściskiwania Twojej osoby ☺ Ale rękę jak najbardziej mogę Ci uścisnąć, co też czynię. A uścisk mam ponoć szczery ☺☺
UsuńOj tam. Osamotniony Cezary pomiędzy niewiastami to Cezariusz. Jam Oleńkowy man po wieki wieków nie da się ukryć i nic nie stoi na przeszkodzie bym był uściskiwany. Ale mocno szczery uścisk przyjmuję i odściskuję.
UsuńWiesz Cezary, tak sobie jeszcze raz przemyślałam o tych wilkach. Zajrzałam do netu. Obejrzałam wilczaki i poczytałam o nich. Popłakałam się, bo te wilczaki to wypisz, wymaluj nasz nie żyjący od bardzo dawna ukochany pies. Nie dość, że wyglądał jak wilczak i mylony był czasem z wilkiem, to jeszcze cechy jego charakteru były dokładnie takie jak u wilczaków. Poryczałam się z tęsknoty za nim. Był nam bardzo oddany i niezwykle mądry. Słuchał tylko mnie i niestety tylko ja mogłam go wyprowadzać. Reszta rodziny miała kłopoty, bo ich ignorował. Potrafił uwolnić się nawet z kolczatki. Trzeba było zafundować mu szelki na których jak się czegoś zląkł, to tańczył jak primabalerina, a i w dłoń potrafił boelśnie uszczypnąć jak się go nie chciało uwolnić żeby mógł dać dyla.
UsuńWracając do wilków. Przecież poza człowiekiem wilk nie ma u nas innego wroga. Zimy lekkie, to nie Sybria ani Kanada, pożywienie jest, to też populacja wilków rośnie niczym nie regulowana. Jeżeli prawdą jest, jak piszesz, że zaatakowały i pogryzły dziecko, to musi być z nimi źle, musiały być bardzo głodne. Ale może to były wilczaki albo zdziczałe psy? Z tego co wiem o wilkach, to raczej nie atakują ludzi. Muszą być bardzo głodne żeby wrodzony im strach został pokonany. Ta cecha charakteru przeszła również na wilczaki, salwują się ucieczką jak się czegoś wystraszą, a do ludzi głównie obcych są niezwykle nieufne.
Wiem jak wygląda polowanie na wilki. Kto oglądał filmy z czasów kiedy zmniejszano ich popolację po wojnie, ten zrozumie mój ból serca. Te polowania są straszne, wilki panicznie się boją. Z drugiej strony znając siebie miałabym mordercze zapędy wobec każdego zwierzęcia, które zaatakowałoby mi dziecko czy bliską osobę. Nawet gdyby, to był ukochany kiciuś cioci Zosi, czy piesio wujka To!ka. Tym bardziej, bo będąc pod opieką człowieka winne być pilnowane by nie skrzywdzić nikogo. No i jestem rozdarta co do tych polowań na wilki. Ale jeśli naprawdę trzeba?...
Pozdrawiam serdecznie Was oboje:-)
Wiesz, musisz mieć zdecydowanie silny charakter, że nie wspomnę o silnej osobowości. Psy wyczuwają te cechy i odpowiednio reagują na nie. Wiedzą, że emanujemy bojaźnią i to wtedy skłonne są do ataku w różnym wymiarze. To tak, jak pomiędzy ludźmi. Tym słabym, bojaźliwym każdy „lepszy” może chodzić po głowie.
UsuńI ludzie mają w sobie coś z wilków, piszę o nieufności i tysiącach sposobów na prewencyjne zabezpieczanie się przed szkodliwym działaniem nie tylko tych w wilczurach. Fladry, czyli kolorowe szmatki rozwieszane na sznurkach są często wykorzystywane przez polujących na wilki. Wilk nie przekroczy takiej granicy. Zatrzymuje i w ten sposób staje się łatwym celem dla „myśliwych”.
Rzeczywiście, na to co dotyczy nas bezpośrednio reagujemy zdecydowanie. Ci stojący z boku mogą mieć zupełnie zdanie na w/w temat, wręcz przeciwny.
Wydanie zakazu odstrzału wilków nie załatwia sprawy. Brak mądrego zarządzania widać na każdym kroku, a przecież problem można rozwiązać w sposób bezkrwawy.
Serdeczności nigdy za wiele i my pozdrawiamy gorąco.
Wilki to niebezpieczne stworzenia, piękne i majestatyczne, budzące podziw i zachwyt, jednak nie chciałabym stanąć z nimi ,, twarzą w pysk,, ostatnio jadąc ulicą przez las, widziałam 2 piękne wilki, jednak w aucie można czuć się bezpiecznym. Mieszkam przy Sobiborskim Parku Krajobrazowym i przeróżnych dzikich zwierząt i ptactwa tu u nas bez liku. Zawsze jestem niesamowicie podekscytowana po spotkaniu z nimi. ( Muszę jeszcze wspomnieć, że w zeszłym roku moja przyjezdna kuzynka zgubiła się w lesie, właśnie w okolicach, gdzie bytują wilki ;)) na szczęście wszystko dobrze się skończyło ;))) Absolutnie nie jestem za zabijaniem dla przyjemności, ale uważam, że trzeba trzymać w szachu populację, bo może się to obrócić przeciwko nam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie, Agness:)
Witaj w klimacie Agness. Rozumiem obawy. Podobno poczucie bezpieczeństwa jest niezastąpione, jest dopalaczem wszystkiego innego. W pięknym stylu opisałaś doświadczenia ze spotkań z wilkami. Z ciekawości sprawdzę lokalizację Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Wybacz niewiedzę niedouczonemu Cezaremu. Stanąć twarzą w pysk pojedynczego wilka nie jest tak straszne, jak opowiadają najstarsi ludzie. Stanąć twarzą w twarz z osobnikiem w wilczurze jest czynem nieomal bohaterskim. Zawsze obawiam się takich spotkań. A co do zabijania to mamy podobnie. Olga za skarby nie chce pozbyć się ostatnich czterech kur i koguta. Zabijanie to koszmar lecz niekiedy musimy stanąć wobec takiej konieczności. Nawet dla zachowania równowagi.
UsuńŚwietnie napisane. Wyobraziłam sobie, że wygrzewacie się na słońcu rozmawiając literacka polszczyzną, jaka piszecie:) Szybko odkopałam tekst Wajraka o wilkach.
OdpowiedzUsuńhttp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,19104212,wolnosc-wilka.html?disableRedirects=true
Kiedy przestałeś się bać wilków?
Stałem przy drzewie zamaskowany, przeszedł obok mnie wielki, piękny basior. Zawołałem go, a on wystrzelił rzadką kupę, uciekł przerażony. To był rozpaczliwy obrazek. Poczułem jego lęk, zrozumiałem, że one boją się bardziej niż my. Dotarło do mnie, że to ja, człowiek, jestem przerażający i że to ja muszę coś z robić z opresją, którą w sobie noszę.
"Ludzka twarz to jest to, czego zwierzęta najbardziej się boją" - kolejny cytat z książki.
Dla zwierząt ludzkie twarze w lesie to są najbardziej przerażające obrazki z najbardziej przerażających horrorów. Twarz jest najlepiej widoczna, biała, jasna, z wyraźnie osadzonymi oczami. Idąc do lasu, często ją zasłaniam. Wilki, żubry, sarny, ptaki - wszyscy się boją ludzkiej twarzy.
Kiedyś, kiedy pochyła trześnia dawała upragniony cień w obejściu rzeczywiście takie rozmowy rozkwitały pąkami w deszczu opadających płatków. Atmosfera nie do powtórzenia. Trześnia została ścięta, a i rozmowy przybrały inny charakter, bardziej adekwatny do zmieniającego się otoczenia. Do tej pory zastanawiam się nad oddziaływaniem ludzkiej twarzy nie tylko na zwierzęta, ale i na naszych dwunożnych braci i siostry. Coś w tym musi być. Nasze psiaki świetnie reagują na gesty i co ciekawe zawsze starają się wyciągnąć wnioski z mimiki twarzy. Przeważnie bezbłędnie. A jeśli dokładam do tego głos słyszalny we wsi za górami i lasami to jestem w stu procentach zrozumiany. Zuzienka od ostatniego incydentu zawsze sprawdza co trzymam w rękach. Jeśli dojrzy zapałki to zmyka na drugi koniec ogrodu. W czasie następnej wyprawy do lasu założę kominiarkę. W ten sposób sprawdzę zapodaną tezę.
UsuńOj, podobaja mi sie wilki ale na zdjeciach. W rzeczywistosci na sama mysl mialabym pelne gacie:))
OdpowiedzUsuńOj Star, tak jakbym ponownie usłyszał Brzechwę. Jedyny sposób, by nie robić w gacie to tuż przed spotkaniem z wilkiem zdjąć je i rzucić na pobliskie krzaki. Być może, że zdezorientowany wilk rzuci się w pogoń za nimi i po problemie.
UsuńNigdy nie widziałam wilka na wolności - i niech tak pozostanie. Wiele razy natomiast widziałam lisa i to z bardzo bliska. Strasznie boję się lisów, bo to niebezpieczne drapieżniki. Tej zimy lis kilka razy zaglądał do naszego kociego domku, szukając pożywienia, ale nic tam nie znalazł. Nawet nie bał się podejść tak blisko domu !
OdpowiedzUsuńMieszkam przy lesie i mam świadomość, że to jest dom dzikich zwierząt. Szkoda tylko, gdy te dzikie zwierzęta zaczynają napadać na te domowe. Chyba trzeba wprowadzić nowe zasady. Strach się bać ! Pozdrawiam :)
Witam ponownie w Jaworowie. Nikt nie tęskni za bliskim spotkaniem z wilkiem, ale może się zdarzyć. Do lasu zabieram petardy i przydługi kozik. Daje poczucie bezpieczeństwa. Zgodnie z obowiązującym jeszcze prawem czując wilcze kły na karku mogę zastosować środki ostateczne. Od czasu kiedy pojawiły się wilki, lisy znikły. A mieliśmy z nimi spory problem.
UsuńAle jak tu zawrzeć pakt o nieagresji z wilkami. Nie da się. Bez paktu też można współżyć i byleby nie wchodzić sobie w drogę. Nie martwię się o siebie, bardziej martwię się o psiaki.
Okropność... kilka lat temu, kiedy zaczęły pojawiać się wzmianki o wilkach mówiłam do męża, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wilk to nie pies, nie podporządkuje się człowiekowi a wręcz wypowie mu regularną wojnę. Tylko do jakich strat musi dojść u ludzi aby się ocknęli?
OdpowiedzUsuńJa zawsze zgadzam się z żoną. Nie ma szans by oswoić wilka. Zawsze istnieje możliwość, że pójdzie za głosem natury. Nie wszystkie krzyżówki wilka z psem dają szansę na jego oswojenie. Tysiące prób i konsekwentna eliminacja nietrafionych przypadków. A ludzie mający coś do powiedzenia w tych sprawach nigdy nie ockną się. Przecież to tylko człowiek.
UsuńCóż za spotkanie :-) Ja jestem z Podlasia. U nas jest mnóstwo wilków. Nie boję się, nie są widywane. Tak jak u was, zobaczyliście raz, następny raz nie wiadomo kiedy się zdarzy. One są bardzo ostrożne. Nie wierzę, w pętanie się wilków po mieście. One były u was i w zeszłym roku i dwa lata temu :-) Niewiedza jest czasem błogosławieństwem. A ludzie są panikarzami, a strach rozprzestrzenia się jak zaraza. Moja mama całe życie po lasach chodzi na grzyby, jagody itp. nigdy nie spotkała wilka. Zbyt ostrożne. O wilczurach w ludzkiej skórze się nie wypowiem. Nie byłoby to cenzuralne. Pozdrawiam z zawilczonego Podlasia :-)
OdpowiedzUsuńI kto by się spodziewał wilka tuż za płotem. Rok, dwa do tyłu słyszeliśmy o nich, lecz nie o całych watahach polujących na terenach wiosek. Ja też nie wierzę w pętanie się wilków po miastach, ale po wsiach tak. Rzeczywiście strach ma wielkie oczy i powtarzanie sensacji przez ludzi, którzy nie mieli z nimi kontaktu staje się mało wiarygodne. Jednak nawet zapodana plotka ma w sobie znamiona prawdziwości. Cieszę się, że nie chcesz wypowiadać się o wilczurach, bo i moja wypowiedź balansowała by na krawędzi cenzury. Życie biegnie dalej i tyko patrzeć, jak drzewa pokryją kwiaty.
UsuńWłaśnie wczoraj oglądałam filmik z holenderskiego miasteczka o pierwszym wilku, który się tam pojawił... i nie ukrywał się, tylko biegł drogą wśród domków. Oczywiście ekolodzy od razu uspokajali, że nic nikomu się nie stanie. Nie jest to takie oczywiste. O dzikach też się pisze, że nie napadają, a sama doświadczyłam ataku dzika w lesie i to nie w jakiś chaszczach, gdzie przerwałabym mu odpoczynek, lecz na głównej drodze :(
OdpowiedzUsuńZamiatanie problemów to normalka. Jak duży musi być dywan by większość z nich schować? Ekolodzy przerobią każdy fakt na pomyje nie biorąc żadnej odpowiedzialności za ewentualne tragiczne wypadki. Mój znajomy przesiedział na drzewie całą godzinę po ataku przez dwie lochy. A co z Cezarym? Nie dałby rady wspiąć się na drzewo. Ale fajnie jest popatrzeć przez szybę samochodu. Zdarzyło się i nam. Najpierw przemaszerowało z dziesięć warchlaków, a potem dostojnym krokiem maciora. Były nie więcej niż metr od samochodu.
UsuńW ubiegłym roku gdy wracałam z działki i szłam przez las to wyszła mi naprzeciwko cała rodzinka dzików. Przestraszyłam się tak okropnie, ze chyba serce przestało mi na chwilę bić :-)).
OdpowiedzUsuńGdybym się spotkała w lesie z wilkiem to z pewnością umarłabym ze strachu...
Jeśli nie jesteś Czerwonym Kapturkiem, to znalezienie się pojemnym brzuchu wilka jest mało prawdopodobne. Trzeba też mieć babcię mieszkającą w lesie, a umierać nie warto. Dziki rozpanoszyły się w całym kraju. Kiedyś w Katowicach na ternach Doliny Trzech Stawów spotkałem stado składające się z ponad dwudziestu dzików. Jeden za drugim przeszły na drugą stronę asfaltowej dróżki wcale się nie śpiesząc i pochrząkując wniebogłosy. Staliśmy w odległości paru metrów od nich. Nie były agresywne, ale to miejskie dziki.
UsuńPowiało grozą uuuuuuu...
OdpowiedzUsuńWilcza wizyta wytrąciła nas oboje z równowagi. Przynajmniej na chwilę. Auuu i powrót do codzienności.
UsuńDobrze Was rozumiem bo u mnie na skraju dziki podchodzą pod samo ogrodzenie. Może i są niegroźne, może i nie atakują ale przed wyjściem za furtkę stukam i śpiewam i gwiżdżę, by ich ostrzec i nie zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńGęsto zrobiło się na terytorium kraju. Ktoś musi komuś ustąpić miejsca, bo pełnia współżycia na równych prawach skończy kompletną eliminacją dzikich zwierząt lub ludzi. Dziki podchodzą pod naszą zagrodę i ryją w odległości około stu metrów. Nieczęsto pod płot, bo psiaki nie co noc ujadają wniebogłosy, a najgłośniej Misia. Hałasowanie to świetny sposób by nie nadepnąć na śpiącego wilka.
UsuńOj, nie zazdroszczę emocji, jakie Wam towarzyszyły przy tej przygodzie. Chociaż u nas kiedyś w piaskownicy spał dzik. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że najbliższy las jest trochę od nas. Zwierzęta stają się niestety coraz bardziej odważne w stosunku do ludzi, niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Śpiący dzik, domniemam, że pod blokiem to niespotykana atrakcja. Ciekaw jestem jakiego typu babki stawiał, oczywiście te piaskowe. Jak widać zwierzęta tolerują ludzi w swoim otoczeniu. W niedługim czasie dziki będą grały z dziećmi w klasy czy bawiły się w chowanego. Niedługo w prasie będą ogłoszenia typu; wynajmę wolny pokój wilkowi z dostępem do kuchni, wszelkie wygody. Świat staje na głowie, jeśli można toto głową nazwać. Samych serdeczności.
UsuńSpoko, wybijmy wilki, dziki, sarny, jelenie, rysie i potem najlepiej siebie nawzajem. Przynajmniej będzie spokój.
OdpowiedzUsuńWszystkim tak łatwo przychodzi lamentowanie, że wilki nas zeżrą, ale jakoś nikt się nie ma ochoty zastanowić czemu. Jakie są prawdziwe powody takiej sytuacji. Kto do tego doprowadził,że są tak zdesperowane że polują na psy, owce pomimo ryzyka. Jakoś nie mamy cywilnej odwagi przyznać, że spieprzyliśmy jako ludzkość co się dało i potrafimy tylko lamentować.
Rozumiem niepokój i strach, bo kary każdy się boi. Ale w tym całym lamencie ogólnokrajowym brakuje mi pokory i zadumy.
Zapewne zostanę za swoje stanowisko shejtowana, ale nie wstydzę się go. Nie chcę żeby willi zabijały psy, atakowały zwierzynę czy dzieci. Chcę żeby miały gdzie i na co polować.
Latamy w kosmos, mamy hologramy i nadal siedzi nas czerwony kapturek.
UsuńWedług co poniektórych teorii, nazwijmy je spiskowymi, ma miejsce zmniejszanie populacji ludzkości. Więc problem ten będzie rozwiązany w niedalekiej przyszłości. To, że zgadzam się z prezentowaną postawą nie znaczy, że masz pomysł na rozwiązanie problemu. Ja też nie mam, podobnie, jak tysiące ludzi. Uważam, że lament zaznaczający problem jest bardzo ważny, mówi o tym jak dotkliwy jest problem dla większości z nas. Uważam też, że społeczeństwo jest bardzo pokorne i aż do przesady respektuje obowiązujące prawo, choć w jego zasadność możemy powątpiewać. Ingerencja w naturalne środowisko dzikich zwierząt spowoduje, że stworzymy dla nich większe ZOO, a tego nie chcemy. I gdzie tu hejt!
Hejtu nie ma bo myślący człowiek pisze, ale przyznasz, że nie każdy myśli zanim napisze. Nie miałam na myśli Ciebie, lecz raczej przygodnego obserwatora, co komenta przeczyta i się wypowie.
UsuńW wielu aspektach masz sporo racji ale pozwól, że w kwestii pokory społeczeństwa się nie zgodzę, ale ja z zachodu kraju, może u nas mają rogi bardziej niż na wschodzie. Tu prawo jest po to by je łamać, naginać i się śmiać, a jak złapią to krzyczeć że oprawcy, że ubecy. Takie spostrzeżenia z ulicy i nie tylko.
A właśnie podpisałam petycję by nie rząd nie zezwolił na odstrzał wilków, bo to nie będzie kontrolowane, jak jak najgorsza szarańcza pójdziemy w las i wybijemy do zera. Chociaż podpisałam, bo mi sumienie kazało, to nie wierzę że coś to da i będzie eksterminacja gatunku. I wszystko tak załatwiamy, bo taniej.
Miłego Tygodnia i Spokojnych świąt.
Pokora pokorą, ale prawo czy racja zawsze musi być po naszej stronie – powiedział Cezary wyciągając z za pazuchy wiązkę granatów. Podpisując petycję przeciwko odstrzałowi wilków postąpiłaś zgodnie ze swoimi przekonaniami. I to się chwali. Choć zupełnie niepotrzebnie obawiasz się o eksterminację wilków czy innej zwierzyny. Zanik gatunku występuje najczęściej, kiedy zmiany otoczenia i warunków są wyrokiem. Ale, ale… Nawet jeśli wilki w Polsce zostaną wystrzelane do zera, co jest prawie niemożliwe, to i tak przyjdą z za granicy i zajmą puste miejsca po poprzednikach. W Polsce naliczone zostało około dwóch tysięcy wilków, a kraj jest raczej mały i stosunkowo gęsto zaludniony. Uważam, że częściowy odstrzał jest jak najbardziej wskazany. Potrzebne jest więcej przestrzeni dla innych wilków. A poza tym może by tak odstrzelić same mieszańce, a wilki wilki zostawić w spokoju, co częściowo rozwiązałoby problem. Przyznam, że nie popieram zabijania, ale kiedy problem rozrasta się, to staje się koniecznością.
UsuńTylko jak te mieszańce tak na oko wyłowić, jak tu rowerzystę z dzikiem mylą nagminnie...
UsuńMyśliwi mają szósty zmysł jeśli chodzi o polowania. Poza tym zwróci się im koszt naboju, bo za darmo nie chcą wyciągać błyszczących sztucerów z sejfów. Dla nich skóra wilka na ścianie w gościnnym pokoju to powód do dumy. Gorzej jest z chirurgami, którzy często usuwają zdrową nerkę. Dobrze, że serce mamy jedno, trudno o pomyłkę. Rowerzystów jest więcej niż wilków, więc i taka pomyłka może mieć miejsce.
Usuń