Bądź taka,
owaka… Nie rób tego, owego. To wypada a to nie. Siedź w kącie a znajdą cię
(zazwyczaj nie znajdują!).Przez całe życie dostosowujemy się do cudzych albo
nawet własnych, nazbyt wyśrubowanych wymagań. Gubimy w tym siebie. Gubimy się
we własnych uczuciach. W porównywaniu z innymi, niedosycie, w przesycie, w
zobojętnieniu, w zdenerwowaniu, w zmęczeniu, w oczekiwaniu, w zmartwieniu, w
nadziei, w beznadziei, w żalu, co zbyt długo trwa i w radości, co zawsze za
krótka…
Są chwile, gdy bywamy sam na sam ze sobą. Coraz trudniej zajrzeć do lustra a zajrzawszy uśmiechnąć
się do siebie. Znaleźć tam tę siebie, którą lubimy, której ufamy i z którą naprawdę
się identyfikujemy.
Czas przepływa przez palce… Przemijamy… Niektórych
cierni z serca wyjąć nie sposób. Ale na szczęście nadal są dobre, sprawiające
przyjemność rzeczy, momenty niosące spokój, zapomnienie, ukojenie, uśmiech a
nieraz i wrażenie nieskrępowanego niczym odlotu. Czymś takim jest dla mnie
słuchanie muzyki, śpiewanie, fotografowanie, pisanie, obcowanie z naturą a
przede wszystkim psami. Wciąż jest coś, co naprawdę cieszy. Myślę, że
każda z nas coś takiego ma…
Z okazji naszego święta życzę sobie i Wam takich
dobrych chwil oraz tego by się nam chciało chcieć!:-))
A poniżej piosenka, do której posłuchania i
pośpiewania zachęcam. Piosenka pochodzi z koreańskiej dramy pt. „Nice guy”.
Zilustrowałam ją najpiękniejszymi, australijskimi zachodami słońca, jakie dane
mi było widzieć.
Dobra dziewczynka
Dobrą
dziewczynką winnaś być
Cichą jak
śnieg, łagodną jak mgła
Jeśli za sercem będziesz iść
Ominie cię grzech i ustrzeżesz się zła
Jeśli za sercem będziesz iść
Ominie cię grzech i ustrzeżesz się zła
Lecz co to,
świat kręci się wkoło
Wszystkie
ścieżki pomieszał zły duch
Zgubiłaś swe szczęście i dobro
A miłość rozwiała się w puch
Zgubiłaś swe szczęście i dobro
A miłość rozwiała się w puch
Musisz się
uczyć żyć na nowo
Zapamiętać tę
lekcję i łzy…
Dobrą
dziewczynką nie chcesz być
Grasz w różne
gry, próbujesz mieć głos
Tylko czy w lustrze Ty to Ty
I ile ról chce Ci narzucić Twój los
Tylko czy w lustrze Ty to Ty
I ile ról chce Ci narzucić Twój los
I znowu świat
kręci się wkoło
Wszystkie
ścieżki pomieszał zły duch
Zgubiłaś swe szczęście i dobro
A miłość rozwiała się w puch
Zgubiłaś swe szczęście i dobro
A miłość rozwiała się w puch
Musisz się
uczyć żyć na nowo
Zapamiętać tę
lekcję i łzy…
Z chwila, kiedy przychodzimy na swiat, umieszcza sie nas w ramkach, ktorych przekraczac nie wolno, nie wypada lub jest niebezpiecznie. Tkwimy wiec sobie w tych ramkach bezpiecznych konwenansow, choc czasem przychodzi ochota na zerwanie krepujacych wiezow, zrobienia czegos szalonego i uszczesliwiajacego. A potem, pod koniec zycia, kiedy na wszystko jest juz za pozno, zalujemy wlasnej powsciagliwosci (glupoty? tchorzostwa?) i dochodzimy do konkluzji, ze to zycie bylo grzeczne, ale strasznie nudne.
OdpowiedzUsuńA niekiedy nikt tych ramek nam nie tworzy - to my same sie w nie wkładamy, bo myslimy, ze tak trzeba, a poza tym w nich nam bezpieczniej, choć ciasno...Życie jest tylko jedno - jakże to banalne, lecz przecież prawdziwe stwierdzenie. Sądze, iż trzeba żyć w zgodzie ze sobą, choćby i bolało,choćby i wymagało to od człowieka postawienia sie całemu światu, bo jak się siebie zawiedzie, zrobi coś wbrew sercu, sumieniu, to potem zostaje i boli jak cierń. Mysle, iż najtrudniej wybaczyć, zapomnieć coś samej sobie. Inna sprawa, że gdy sie ma skłonności do wyolbrzymiania, nadinterpretacji i nadwrazliwosci to nawet źdźbło wyglada jak armata!:-)
UsuńMyślę, że trochę się boimy kosekwencji odrobiny szaleństwa, chociaż dobrze jest sobie na nie czasem pozwolić.
OdpowiedzUsuńDużo powodów do radości życzę.
Pewnie, ze dobrze czasem zaszaleć, zrobić cos inaczej niż zawsze, spróbować innych smaków, pójśc nową ściezką. A przede wszystkim zachować w sobie ciekawosc świata i umiejętnosc cieszenia sie nim - prawie jak dziecko!Choc im człowiek starszy, tym z tym gorzej, jednak mimo wszystko, wbrew wygodzie, wbrew obawom i ogólnemu niechciejstwu, iśc, ciągle iść w stronę słońca!:-)
Usuń안녕하세요!
OdpowiedzUsuń즐거운 저녁 시간 되십시오!
UsuńIwonko!:-))
Usuń좋은 아침, 한국어의 인사에 감사 드리며 또한 진심 :-) 인사!:-))
Tak, najważniejsze aby chciało nam się chcieć!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet:)
Bo czasem sie już nie chce...Coraz częściej sie nie chce, pod nawałem zmartwień i smutków, bólów i niemożności.A przecież zycie musi mieć jakis smak, póki trwa.Bo nic dwa razy sie nie zdarza.A dzisiaj jestesmy młodsze niż będziemy jutro!:-)
UsuńDziękuję za życzenia, Ataner!Niech Moc będzie z nami!:-))
"Grzeczna dziewczynka" raczej nigdy nie bylam, choc w porównaniu z moja rodzicielka, chyba moge za wzór dziewczecych cnót rodbic :). A jak slysze, ze cos "nie wypada", to zazwyczaj skutek jest proporcjonalnie odwrotny ;). Na szczescie, w tutejszej spolecznosci mam status "marsjanina", który skrzetnie pielegnuje :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze i Tobie nigdy nie przestanie sie chciec, bo bez tego zycie zrobilo by sie absolutnie zniechecajace...
Brawo Leciwa!! My chyba z tej samej prywatki:) I na szczecie u mnie tez moge w pelni byc soba.
UsuńMoniko, Marylko! A ja byłam i jestem raczej z tych "grzecznych".Nie dlatego, że ktos mnie do tego zmuszał, czy wymagał bym taka była. Ot, urodziłam sie jako spokojna i cicha istota i tak mi zostało. Czasem pewnie za spokojna. Choć jak popatrzę za siebie w tył, to zdarzały mi sie chwile szalonej odwagi, rzucania sie na głeboką wodę.I jak pomysle, to stwierdzam, iż nadal tak bywa.I dobrze, bo na tym chyba polega zycie by czasem móc rozpostrzec skrzydła. By poza codzienną dreptaniną mieć jakieś uskrzydlające pasje, pomysły, które sprawiają, że jest barwniej, ciekawiej, inaczej.Ja np. spiewam i nie przejmuję sie wcale tym jak mi to wychodzi, bo po prostu bardzo to lubie i już!:-))
Usuń"Życie kochanie trwa tyle, co taniec" - napisała kiedyś Agnieszka Osiecka. Tańczmy więc aż kres.Po swojemu!:-))
Ciężko wyjść ze skorupy nakazów i zakazów i na powrót uwierzyć w siebie... mnie się udało, chociaż zajęło mi to zbyt wiele czasu...
OdpowiedzUsuńCiężko...Wiele osób za sobą taki okres, gdy trzeba było tkwić w jakimś układzie, w przyciasnym ubranku powinności, obowiązku, nawyków, cudzych albo własnych wyobrażeń. Czasem mozna tkwić w tym przez całe zycie nie wierząc, że można to przerwać. A mozna, o czym świadczą liczne przykłady.Po drodze cos sie gubi, ale i cos zyskuje. Grunt by w końcu pójśc za głosem sumienia, serca, głebokiej potrzeby, nawet gdy to strasznie trudne, ale jednak zgodne z tym wewnętrznym głosem...
UsuńMoja mama trzymała mnie w ryzach, mój tato dawał mi wolność, sama zdecydowałam, ile wziąć od każdego. Swawola nie prowadzi do niczego dobrego, ale zakompleksienie również. We wszystkim proponuję zdrowy umiar:-)
OdpowiedzUsuńA z tego młodzieńczego zdjęcia jesteś podobna do mnie :-))))
Czyli wzięłaś Basiu po rodzicach tyle, ile trzeba. I powstał nowy człowiek. Niezależny. Pełny. Wiedzący czego chce i co jest ważne.
UsuńA to zdjęcie Oli z warkoczykami to zaledwie sprzed dziesieciu lat! Tak sie wtedy lubiłam czesać wbrew wszelkim konwenansom!:-)))
wczoraj byłam na występach w Barce. Spiewały kobiety które mogły mieć i po 70 lat. Uśmiechnięte i zadowolone. Repertuar który wykonywały wcale mi się nie podobał, ale pomyślałam sobie, że im się chce, tak zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńOj żeby się chciało, chcieć
I to jest wspaniałe, że im sie chce! Bo mało takich osób. A na wsi to w ogóle należa do rzadkosci. Trzeba mieć jakas pasję, pomysł na siebie, chęc zrobienia czegos wiecej, niż to, co trzeba na codzień. Gdzieś wyjśc, cos chcieć światu pokazać, nie wstydzic się, nie bać, nie usprawiedliwiać sie własnym zmeczeniem albo niewiarą w siebie.
UsuńTak, Grażynko - niech sie nam chce chcieć, bo jak przestanie, to tragedyja!:-))
znaleźć siebie, pieknie napisane...
OdpowiedzUsuńbyłam wczoraj na babskim, była rość usmiech i po prostu ważne chwile...
Bo człowiek całe zycie siebie powinien szukać. Nie ustawać w tym szukaniu, nawet jak mu sie zdaje, że juz sie odnalazł...
UsuńOj, wyobrażam sobie, ze fajnie musiało być na tym babskim spotkaniu. Jesli zejdą się razem rozumiejace się, wrazliwe i nadajace na podobnych falach kobiety, to jest piekny, dajacy spokój i radosć czas. I jeszcze jesli te kobiety umieją słuchać a nie tylko nadawać swoje, to już jest cudownie!:-))
Tobie Olu, też samych dobrych chwil życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana i z wzajemnością!:-))
UsuńCzęsto sobie powtarzam takie powiedzenie, chyba nawet był taki tytuł książki: "Grzeczne dziewczynki idą do nieba a niegrzeczne tam gdzie chcą"
OdpowiedzUsuńJa czaasem idę gdzie chcę, czasami gdzie mnie wiatr zawieje. Oj, nie jestem grzeczna!
Bardzo fajny tytuł! Jak myslę o tym, to od razu jawi mi ise przed oczami postać Pippi Langstrumpf - też była niegrzeczna, ale przy tym jakże ciekawa, nieprzewidywalna i jaka przy tym pozytywna na tle innych, zwyczajnych dzieci.
UsuńNiech wieje ten wiatr, co przynosi blask oczu i sił do wędrówek, do poznawania wciaz nowych ścieżek. A jak myslę o takim czarodziejskim wietrze, to od razu przypomina mi sie film pt. Czekolada". Tam pewna kobieta gnana takim wiatrem wędrowała z córeczką po świecie i szukała swego miejsca.Piekny, magiczny film, aż nabrałam ochoty by znowu go obejrzeć!:-)
Podoba mi sie:)
UsuńJa gdzies czytalam ale nie pamietam gdzie, ze "grzeczne kobiety maja czyste podlogi, ale niegrzeczne zmieniaja swiat":))
Oj, dobre to powiedzenie o podłogach! Chi, chi - a tak nawiasem mówiąc, to moje podłogi raczej nie za czyste, ale przy czterech wnoszących błoto z podwórka psach niemozliwoscią jest by były czyste. Wcale sie tym nie martwię. Grunt to swoboda i szczęsliwe psy!:-))
UsuńMoje nawet bez czworonogow nie sa krysztalowe:))) Ale ja nie patrze tak nisko:P
UsuńJa też staram sie nie patrzeć a poza tym dom to dom a nie muzeum figur woskowych!:-))
UsuńOglądałam "Czekoladę" kilka razy, piękny film, doskonała obsada. Nawet książkę Czekolada nabyłam. Teraz szukam drugiego tomu pt "Brzoskwinie dla księdza proboszcza."
Usuń"Czekoladę" lubię w każdym wydaniu - filmowym, ksiązkowym oraz smakowym - tę chyba najczęściejdegustuję!:-))Lubię wracać do takich filmów i ksiazek. Bliskich duszy, poruszajacych cos prawdziwego, najwazniejszego, jakieś jądro kobiecości.
UsuńNie znam niestety, "Brzoskwiń dla ksiedza proboszcza", ale skoro ich poszukujesz Krystynko to mniemam, iż bardzo są tego warte. Obys znalazła, bo z doświadczenia wiem, że jak cos człowieka wciagnie to chciałby wiecej i wiecej...!:-))
Prosto i akuratnie napisalas...grzeczna dziewczynka? moze czasem ale najwaznejsze to robic tak by byc z siebie zadowolona i szczesliwa, wtedy i inni to docenia i beda szukac Twego towarzystwa.
OdpowiedzUsuńGdybyż to w zyciu było tak prosto! Ale wciaz pojawiaja sie jakieś dylematy moralne, jakieś wybory, jakies smutki i odnawiają się stare rany w sercu. I człowiek jak dziecko, wciaz uczy się życia, wciaz uczy sie siebie.
UsuńAle rzeczywiscie coś w tym jest, że jeśli człowiek lubi siebie, to inni też go lubią (oczywiscie jesli nie ociera sie to o narcyzm!:-))
Pielęgnowania kobiecej energii Olu i Tobie i nam. ♥
OdpowiedzUsuńTak, to ważne Elu, by pielęgnować w sobie tę specyficzną energię, tę siłę połączoną z wrażliwoscią, czułością i empatią, z umiejętnością wybaczania sobie i innym, tę jednosc z każdą żywą istotą!:-)♥
UsuńRaczej nigdy nie bylam "grzeczna dziewczynka" w ogole nie lubie tego okreslenia. Jest takie lekcewazace w moim odczuciu, tak jak "ladna lalka" jakos mam wrazenie, ze to okreslenie z gory umniejsza plci zenskiej. Najpierw grzeczna dziewczynka a potem dobra zona. A przepraszam kiedy kobieta ma prawo byc soba? Jak rodzice, pozniej maz pozwola?
OdpowiedzUsuńNie, nie zgadzam sie z tym, ale oczywiscie kazdemu jego wlasne niebo, to moja bardzo indywidualna opinia, wiec jesli urazilam grzeczne dziewczynki, ktore wyrosly na dobre zony to bardzo przepraszam.
Odkad pamietam bylam soba, od malego dziecka mialam ogromne poczucie swojej indywidualnosci i na szczescie nikt tego we mnie nie stlamsil.
Nawet z czasow, ktorych nie pamietam wiem (z opowiesci rodzicow) ze wszystko chcialam zawsze robic sama. Majac dwa lata potrafilam sie sama ubrac, tak od A do Z. Z tym tylko, ze np. nie odroznialam tylu od przodu bluzek i sweterkow zakladanych przez glowe i rowniez nie odroznialam buta lewego od prawego. Jak sie wiec trafilo, ze sie ubralam "odwrotnie" to juz tak musialo zostac.
Nie bylo mozliwosci wytlumaczenia, przebrania... :)) widocznie juz wtedy uznalam, ze skoro mnie nie nauczyli wczesnie to musza poczekac do nastepnej okazji.
Nigdy nie weszlam w kolizje z zadnym prawem, a to chyba wystarczajaco duzo zeby uznac ze jestem "dobrym czlowiekiem":)) Generalnie uwazam, ze prawo jest potrzebne i pomaga uregulowac wiele spraw.
Owszem jest wiele praw, ktore sa zupelnie bez sensu, ale tych przestrzegam w pelni swiadomie zeby nie narobic sobie w papiery:)))
Nie zabijam, nie kradne, nie jestem wredna ani dwulicowa, co dokladnie widac na blogu.
Jak mi cos lezy na sercu to pisze prosto i szczerze, co sie oczywiscie wielu osobom nie podoba.
No ale coz nikt nie ma wladzy nad moimi upodobaniami wiec i ja sobie nie roszcze wladzy nad cudzymi.
Nie, nie bylam "dobra dziewczynka" i tak mi zostalo do teraz i mam nadzieje, ze zostanie do poznej starosci.
Lubie siebie, usmiecham sie do swojego odbicia w lustrze wielokrotnie w ciagu dnia i nawet przesylam sobie calusy:))
Moje zycie juz bylo ciekawe i ciagle nie jest nudne, mam i ciagle buduje wiele wspanialych wspomnien, bo z perspektywy czasu nawet te rzekomo zle rzeczy jednak buduja mile wspomnienia.
To nie ukladnosc i tkwienie w ramkach ksztaltuje nasze zycie i osobowosc a wlasnie kazde wychylenie sie z tych ramek, nawet jak ma przykre konsekwencje jest wspaniala lekcja zyciowa, tylko trzeba chciec z niej skorzystac.
Pozdrawiam wszystkie mniej i bardziej grzeczne dziewczynki:***
Bardzo mi sie podoba to ,co napisałaś, Marylko! A najbardziej, że "to nie układnosć i tkwienie w ramkach kształtuje nasze zycie, ale wychylenie sie z tych ramek". Też tak uważam i próbuję stosować, choć nie jest to łatwe, ale przecież w życiu nie ma byc łatwo a ciekawie, a prawdziwie, swobodnie i niepowtarzalnie. A przede wszystkim zgodne z sercem, sumieniem, głebokim przekonaniem.
UsuńMarylko droga !Miałaś i nadal masz bardzo ciekawe zycie. I nieraz już czytajac Twoje posty czy komentarze myslałam, że dobrze byłoby byś napisała ksiazkę.Może jak przeprowadzicie sie z Wspaniałym na północ znalazłabys na to czas i ochotę? Bo czemuzby nie? Tyle jest ciekawych historii, które nosisz w sobie, tyle spostrzeżen, które masz o ludziach i świecie, tyle humoru, pasji i prawdy, że mozna by tym wszystkim obdzielić kilka zyć albo nakręcić jakis dobry film (np. z Maryl Streep w roli Star!:-)) I ja nie żartuję! Dobrze piszesz, duzo wiesz, tyle przeszłaś na własnej skórze. I na pewno wiele osób z chęcią sięgnełoby po tę ksiazkę, może komuś w czymś by pomogła, osmieliła, przełamała? Ja na pewno z radoscia bym ją przeczytała!Pomysl o tym, kochana!:-)) I pozdrawiam Cię serdecznie - ja niby to grzeczna grzeczna, ale czasem na szczęście potrafiaca zapleśc warkoczyki i niczym Pippi podnieść konia!(ale plecy potem bola, oj, bolą:-))***♥
Olenko, kazdy z nas sie rodzi z pewnym kodem genetycznym i dzieki temu jestesmy rozni. Moj starszy brat byl ubierany przez mamusie przez wiele lat. A jak bylismy tam 9 lat temu to zauwazylam, ze teraz bratowa przejela te funkcje i szykuje mu "ubranko" na jutro juz wieczorem, bo pewnie nie wiedzial by bidok w co sie ubrac:)) Jak to zobaczylam to powiedzialam "czy Ty zwariowalas?" na co ona odpowiedziala "bo jak on mialyby wyjac koszule z szafy to narobilby takiego balaganu, ze nie pozbieralabym sie z tym przez tydzien" Na co ja powiedzialam "ale ja mialam na mysli, ze go jeszcze do tej pory nie zabilas":))
UsuńTy jestes moze i spokojna i w jakims stopniu grzeczna, ale sama przyznajesz, ze masz na swoim koncie momenty szalenstwa i to jest bardzo wazne.
Jakos nie podejrzewam o takie momenty mojego brata:))
A ksiazke?
Kochana, a kto by to czytal i jak wiesz nie moge napisac, bo to juz wymaga uzywania ogonkow, a ja jestem wierna pod tym wzgledem mojemu widzimisie:)))
Pipi byla moja ulubiona bohaterka z dziecinstwa:)))
A propos Twojego brata to mysle, że Twoja bratowa po prostu lubi mieć takiego duzego dzieciaka w domu. Być może działa tu instynkt macierzyński połączony ze skłonościami do autorytaryzmu. Obojgu im z tym wygodnie i juz. To troche tak jak w rodzinach, gdzie sa alkoholicy - niby małzonek narzeka na tę sytuację, ale często jest mu w niej lepiej, pewniej, niż po przejściu na abstynencje niedawnego alkoholika. Lepsze znane i oswojone piekiełko od nieznanego.
UsuńA książkę możesz pisać spokojnie bez ogonków - od tego jest korekta. Oni tez muszą z czegoś zyć! A kto by ją czytał? Z tego, co wiem autobiograficzne powieści sprzedaja sie dobrze.A gdyby jeszcze była napisana z podobnym pazurem jak piszesz swoje posty i komentarze, to ho, ho!
"Hej, Pippi Langstrumpf! Hola li Hola la każdy mnie tu zna!
Bo Pippi Langstrumpf to właśnie jestem ja!" - no pomysl Marylko jakim bestselerrem byłaby napisana przez dojrzałą Pippi ksiazka o jej zyciu!***
Byłam, przeczytałam i pozdawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam Cię ciepło, Krysiu!:-)
Usuń