Oto my - grzesznicy - takich nas stworzono
Dano wolną wolę, dano cień i słońce
I tacy żyjemy, dygocząc i płonąc
Idąc nad przepaścią chybotliwym mostem
Oto my - grzesznicy - na nic udawania
Dobro i zło w parze, cynizm z łzą spleciony
Pragnąc wybaczenia pełni oskarżania
Losu, siebie, innych, luster potłuczonych
Oto my - grzesznicy - na nic udawania
Dobro i zło w parze, cynizm z łzą spleciony
Pragnąc wybaczenia pełni oskarżania
Losu, siebie, innych, luster potłuczonych
Wciąż się wyrzekamy tego i owego
Ciągle się kajamy, cierpimy za winy
Rzeźbimy swe życie, tłuczemy się w
biegu
Pragnąc ideału i anielskiej siły
Oto my - anioły - fruwamy w
marzeniach
Chcemy dawać z siebie to, co w nas
najlepsze
Lecz na fali szczęścia lubimy oceniać
Los idących prozą po niezmiennej ścieżce
Tacy z nas anieli - byty podniebienne
Lecz czujna obecność srogiej opatrzności
Wszystko zanotuje, rozpatrzy, pokara
Skrzydła spali słońcem w swej sprawiedliwości
Obdarzy ciężarem beznadziejnych starań
Tacy z nas anieli - byty podniebienne
Co nie mogą stopy czarną ziemią skalać
Takie pewne siebie, tak srebrzystosenne
Dalekie od życia, bliskie twardych
zasad
Lecz czujna obecność srogiej opatrzności
Wszystko zanotuje, rozpatrzy, pokara
Skrzydła spali słońcem w swej sprawiedliwości
Obdarzy ciężarem beznadziejnych starań
My - grzeszne anioły, bez pewnej
przystani
Bezradne istoty, miotane udręką
Wciąż łakniemy światła a cieniem
spętani
Szukamy tak siebie - choćby całą
wieczność...
Ojej, Olenko, gdzie sie podzial Twoj wrodzony optymizm? Twoja zdumiewajaca spostrzegawczosc dobra, wszedzie i u kazdego?
OdpowiedzUsuńCos zlego dzieje sie z Toba, smutek przebija z kazdego slowa, kazdej linijki.
Czy moglabym jakos go rozwiac, pomoc przezwyciezyc?
Sciskam bardzo serdecznie :********
Anusiu, przeciez wiesz, że wszystko przeżywam mocno, stanowczo za mocno, przesadnie wręcz, ale inaczej nie potrafię. Dla innego zwykłe, wręcz banalnie błahe wydarzenia dla mnie stają się czymś, co długo dręczy, zmienia wewnętrznie, zatrzymuje w biegu, zmusza do analizowania i zastanawiania się. Jesli sie cieszę, to z całej duszy a jesli z czymś sie zmagam w sobie, to też. A opisać to, zdjąc z siebie trochę emocji mogę tylko w wierszu. Albo nie opisywać wcale, bo milczenie bywa najlepszym schronieniem, choć nie zawsze przecież...
UsuńDlatego nie martw sie, proszę kochana.Może blog to nie jest odpowiednie miejsce do takich powaznych zamysleń? Może przyzwyczaiłam Was do innej siebie? A jest tyle wielowymiarowości...
Ściskam Cię mocno!***
Tak czasem bywa,ze chcemy,a nie wychodzi, albo czujemy sie ukarani przez kogos/cos?
OdpowiedzUsuńI to niesprawiedliwie.
Przytulam Cie wirtualnie, Olu, posylam piekne slonce, cieplo i szum morza, bo Srodziemne troche rozkolysane jest :*
Daremne starania to coś, co najskuteczniej podcina skrzydła. Na tak wiele rzeczy nie ma sie wpływu i człowiek juz do tego przywykł, ale jak trafia sie na coś, co naprawdę zaboli, trudno się pogodzic i po prostu iśc dalej jak gdyby nigdy nic. Chyba kazdy ma coś takiego. Taki moment, przegrana sprawa, punkt w zyciu, poza którym niby wszystko takie samo a przecież zupełnie inne, bo w środku w nas coś zgasło.
UsuńDziekuję Lidusiu za ciepło i koloryt Morza Śródziemnego. Na samo wyobrażenie mozna gdzieś odpłynąć.
Uściski zasyłam z zachmurzonego lecz suchego i ciepłego Podkarpacia~!***
I to teraz, kiedy lato się zaczyna panoszyć? Te "poważne" myśli". Chyba czas się wybrać w towarzystwie całej ferajny na leśne poziomki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z mokrej, niestety, Cieszyńskiej:)
Gdybyż to znasze nastroje, poważne zastanowienia podlegały jakiejś sezonowości...Gdybyż mozna jakimś pstryczkiem w głowie cos zgasić. Codziennie chodze z całą ferajną na poziomki i inne dary lata.
UsuńU nas sucho teraz a deszcz bardzo by sie przydał.
Pozdrawiam Cię serdecznie Jaskółko z Pogórza!
Olenko...wiem, ze Ci ciezko...
OdpowiedzUsuńNiestety, zycie zmusza nas do pewnych decyzji.
Tule mocno i jestem z Toba :***
Dziekuję za Twoją wrazliwą obecnosć, Orszulko. Oj, musi sie czasem z człowieka cos wylać do końca. Nie da się ot, po prostu o kwiatkach i ptaszkach...
UsuńPrzytulam się, przytulam...***
Mnie zaś nie dziwi wcale ta Twoja skarga żałosna. To rodzaj oczyszczenia z tego, co chociaż i nie zbrudziło, a jednak zasmuciło Cię wielce. Taka kolej losu, zbawienna w swej szlachetności. Są rzeczy, których nie da się skwitować, one muszą być okupione żalem.
OdpowiedzUsuńJak Ty dobrze to wszystko rozumiesz....Bo naprawdę nie da sie skwitować i życ jak gdyby nigdy nic, gdy w sercu wciąż rana...A ponieważ blog jest jakimś rodzajem pamiętnika, to napisałam o swoich uczuciach tak, jak potrafię, nie ukrywając ich.
UsuńDziękuję Ci Errato za pełne ciepłej wrazliwości zrozumienie!***
Trudny wiersz, trudny czas... Mocno przytulam...
OdpowiedzUsuńTak, Abi...Oj, trze to zycie, każe tabu przekraczać, wyrzekać się siebie...
UsuńPrzytulam i ja, dziękując za Twoje przytulenia!***
Piszesz Oleńko o srogiej Opatrzności, a jest przecież nieskończone Miłosierdzie, z którego pić każdy może...
OdpowiedzUsuńPowiedziano bowiem, że choćby nasze grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją...jedyny warunek to ufność w Boże Miłosierdzie.
W każdym z nas mieszka anioł i grzesznik!
Pewnie zaraz się posypią na mnie ataki, ale taka jest moja wiara...
Basieńko, Twoja wiara jest łaska. Nie raz już Ci chyba o tym pisałam. Masz ją i to jest twój skarb i opoka. Ja jej nie mam. Jedyne oparcie mam w swoich ideałach, w moralności, w wychowaniu, w rodzinie. A są chwile, gdy mimo wszystko coś mocno zaboli, zachwieje w posadach, bo trzeba z czymś sie pogodzić choswszystko sie w człowieku buntuje. A jest to jak drzazga w sercu, bolesny dotyk tabu...
UsuńUściski serdeczne Ci zasyłam!***
Każdy człowiek miewa trudne chwile Oleńko, ja też...
UsuńŻyczę Ci, aby wnet nastało słońce, trzymaj się dzielnie, a ja będę Cię wspierać" swoimi sposobami".
Ja przecież wiem, że i Tobie bywa bardzo cięzko. Każdy dźwiga jakiś krzyż, ale nie każdy potrafi sobie to jakoś wytłumaczyć, przyjąc z pokorą, wiedząc iż we wszystkim jest jakiś wyższy sens. Ja czasem miewam przeczucie, że tak własnie jest, że wszystko jest po coś, jako część wiekszego planu. Ale gdy osaczy zwątpienie, bezradność, to człowiekowi po prostu cięzko.
UsuńDziękuję Basieńko, za Twoje dobro!*
:-)
UsuńJestem, Olu, i tylko tyle.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Marysiu!***
UsuńWitaj Oleńko :)
OdpowiedzUsuńWielki smutek zagościł w Twej duszy. Ale nadzieja w tym, że zawsze jest następny dzień i może on przyniesie poprawę.
Tak sobie dumam, czy to nie jest związane z koziołkami ?
Jeśli tak, to się nie zadręczaj. Bo i tak na pewno wybrałaś najlepszą z możliwych opcji.
Nie pisałam wcześniej ale cieszę się bardzo, że w tym wypadku nic Wam się nie stało.
Pozdrawiam
Witaj, Mireczko. Smutek to rzecz ludzka. W końcu przeminie przecież. I odrodzi się blask. Pewne rzeczy są nie do przezwyciężenia, bo nie od nas zależą, kładąc się ciężarem na duszy. trzeba zrozumieć to jakoś i sie pogodzić w końcu.
UsuńKoziołki były....To już czas przeszły. Dojąc codziennie mamy koziołków odczuwam smutek, żal, winę. Inaczej się nie dało z nimi postapić. Próbowaliśmy wszystkich dróg. Zawiodły.
Po wypadku zostały bóle w mojej nodze, w karku męża, no i problemy ze snem, bo wciąż sie przypomina tamten moment...Ale najwazniejsze, że zyjemy.
Pozdrawiam Cię również i wdzięczna jestem, ze sie odezwałaś!***
Ja, Olu, tylko zostawiam ślad, że tu byłam, bo co napiszę to skasuję.
OdpowiedzUsuńPo prostu Was pozdrawiam serdecznie.
To wszystko minie, głowa do góry!
Wiersz przepiekny.
Dziękuje, Gosiu za to, że jesteś blisko, ze swoja wrazliwością i zrozumieniem. My równiez pozdrawiamy Cie serdecznie!***
UsuńSą trzy straszne momenty w życiu. Gdy dowiadujemy się, że jesteśmy w stanie czynić zło, a byliśmy przekonani, że to w naszym przypadku absolutnie niemożliwe. Gdy okazuje się, że możemy zdradzić swoje własne przekonania ( nie zmienić, tylko zdradzić), przekroczyć swój własny kodeks prawa. Gdy okazuje się, że większość zewnętrznych przyczyn klęsk i niepowodzeń jest mitem, bo sami to sobie nieświadomie robimy. Sami wchodzimy w takie a nie inne sytuacje, sami podejmujemy takie decyzje, wchodzimy w układy z takimi a nie innymi ludźmi. Nie ma w tym żadnej naszej winy, bo nie wiemy. Czasami dowiadujemy się dlaczego tak w właśnie się działo, ale najczęściej nie.
OdpowiedzUsuńOleńko, niech się wyprostują ścieżki!
Niech przyjdzie dobre!
Tak, jak napisałaś nie jesteśmy w stanie przewidzieć rozwoju sytuacji, cudzych i własnych zachowań. Dlatego bywa, iż przerażamy się odkrywając w sobie kogoś, kogo nie znałyśmy do tej pory. Czy gdyby brnąc w to dalej stałybyśmy sie kompletnie nieczułe? Bo przecież człowiek może w końcu zobojętnieć, zbagatelizować swe złe moralnie postepki.Skoro przekroczyło się jedno tabu, to mozna przecież i dalsze....(Tu kojarzy mi sie pozbawione wyrzutów sumienia postepowanie katów, wszelkiej maści oprawców, rzeźników i zbirów, Chyba oni też byli kiedyś normalnymi ludźmi, tylko tak im się porobiło, ze przeszli na drugą stronę mocy...A może od zawsze mieli w sobie cząstke zła, które czekało tylko na swój moment rozkwitu?)
UsuńNiech dobro mimo wszystko tryumfuje i pozwala odnaleźc sens, odrodzić się i żyć z sobą w zgodzie. Czyste sumienie to bezcenna wartośc.
Madziu, dziękuję Ci. Dużo ważnych dla mnie rzeczy napisałaś. Dobrze wiedzieć, że myślisz tak podobnie!***
od jakiegoś czasu zadaje sobie- i nie tylko pytanie: kto ustala zasady?
OdpowiedzUsuńnp. kto zdecydował o tym, że jakaś roślina jest zielskiem, a jakaś kwiatem itp.....
Wiekszosc rzeczy jest chyba kwestią nawyku, tradycji, umowy społecznej w mysl której wartość ma to, co dla ludzi użyteczne. Ale niektóre rzeczy wynikaja też z niewiedzy i z braku potrzeby dowiadywania się czegoś nowego, przełamywania tych wpojonych nawyków i kulturowych ograniczeń. Wystarczy pojechać do jakiegoś obcego kraju by zadziwić sie innością tamtejszych mieszkańców i tym, co dla nich wazne a co nie, co im smakuje a co jest obrzydliwe, co wypada a co nie...
UsuńA chyba jedyną naczelną i na całym świecie obowiązującą zasadą jest to, że warto czynić dobro, a zabijanie jest złą rzeczą (ale tutaj już jest wiele wyjątków od tej zasady, bo zazwyczaj nie dotyczy to zwierząt albo wrogów czy skazanych na smierć przestępców...).
Alis! Pozdrawiam Cię ciepło w Twej pieknej, kaszubskiej krainie.
dziękuję, pięknie umiesz napisać
Usuńciepłe mysli posyłam
Pobudziłaś mnie swoim komentarzem do głębszego zastanowienia, do spojrzenia na to co oczywiste z innej strony. To ja Tobie dziekuje, Alis!:-)
UsuńOch, Oleńko... tak mi przykro, że nosisz smutek w sercu. Czasami naprawdę jesteśmy bezsilni i choćbyśmy mieli najlepsze intencje, nie jesteśmy w stanie zapobiec złu. Nie obwiniaj się tylko... a smutek kiedyś przeminie. Przytulam Cię najczulej jak potrafię.
OdpowiedzUsuńTen smutek jest jak jakaś cięzka do zwalczenia infekcja. Już mi się wydaje, że wydobrzałam, ze mogę sie znowu cieszyć i usmiechać, gdy nagle znowu przypomina sie coś bolesnego albo dotknę czegoś, co otwiera ranę w sercu. Ale to zdarza sie już coraz rzadziej. Czas, napotkani ludzie, cudze, głęboko przeżywane sprawy, ich radości i problemy pomagaja otrząsnąć się, iśc dalej.
UsuńA poza tym mysle, iż każde doświadczenie zyciowe jest po coś. Czegoś uczy. Sprawia, że w przyszłości poradzimy sobie w jakimś trudnym momencie, pamiętając o tym, co kiedyś przeżyliśmy...
Przytulam się z ufnością, kochana Inkwi!***
Oleńko tyle smutku w twoich wersach, wiersz przepiękny. Najpiękniejsze wiersze powstaje, kiedy smutek zalega na dnie duszy.
OdpowiedzUsuńZawsze po burzy wychodzi tęcza, po smutku zawita radość. Tak już się plecie nasze życie.spieram, przytulam i uśmiech przyjazny zostawiam.
Wiersze rodzą sie z uczuć (choć czasem chciałoby się nic nie czuć...).
UsuńCzekamy na deszcz, bo strasznie sucho sie u nas zrobiło. Ludziom brakuje już wody w studniach. Nie ma sprawiedliwosci w pogodzie. Gdzies tam leje a tutaj wszystko zółknie od niedoboru wody.
Pozdrawiam Cię ciepło Alinko i wszystkiego dobrego życzę w każdą pogodę!
Pozdrowienia dla Was
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie, kochana Nolu i dla bliskich!♥
UsuńDobro i zlo towarzysza nam od zawsze. Smutek i radosc to nasi towarzysze zycia, od nas zalezy co zwyciezy, czasami smutek gosci w naszych sercach zbyt dlugo, przyczyny sa rozne. Wierze ze Ty Olu odnajdziesz radosc i optymizm ktorym zarazasz nas wszystkich.
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno, zdjecie przepiekne - usciski.
A propos zdjęcia, to tydzień temu o zachodzie trwał u nas prawdziwy spektakt barw. A na końcu niebo płonęło, jakby piekłem się stawało, jakby ogromny wulkan szalał.
UsuńPrzyroda sie zmienia, nasze uczucia i nastroje też.I to jest pocieszające, bo jestesmy częścia natury. A po suszy wreszcie nastaje deszcz.
Przytulam i ciepłe mysli zasyłam Ci Ataner!*
Oleńko, jak dobrze, że masz sposób na oswojenie i oczyszczenie trudnych emocji. Zazdroszczę Ci tego niezawistnie. Ja upycham, skrywam, zakopuję i zamykam ..... a to i tak wywala, zawsze w najbardziej nieodpowiedniej chwili.
OdpowiedzUsuńU nas też był niedawno taki zachód słońca, siedziałam oniemiała w fotelisku, zapomniałam nawet zrobić foty.
Obejmuję Was czule.
Pisanie wierszy to jedno a drugie, najczęstsze i najbardziej pomocne doraźnie oczyszczenie to dla mnie płacz. Z wiekiem coraz płaczliwsza jestem...A jak nie wypłacze, nie wypiszę, nie wykrzycze czasem, to potem zoładek boli i spać nie mogę.. Bo upychane wciaz jest, choć udajemy ze nie ma. A to niszczy od środka.Znam to i ja Krystynko.
UsuńZachody słońca na Podkarpaciu (oraz wschody) są naprawdę oszałamiające. Na pewno widziałysmy to samo!
Pozdrawiamy Cię przyjaźnie!♥
Olu po prostu wysyłam słoneczne promyki:):)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz ale to już wiesz:):)
Dziękuję serdecznie za te promyki. Splotę je z moimi. Lato rozpościera swe uroki dookoła. Czas to zobaczyć, bo słońce od rana sie uwagi doprasza.
UsuńPozdrawiam Cie i zyczliwe mysli zasyłam!*
dziękuję;):)
UsuńTrefiony w punkt ten Twój wiersz.
OdpowiedzUsuńHmmm...czasem jednak pisze za duzo.
Usuń