Od kilku dni
nasze niebo zachmurzone, co raz wygląda niezwykle malowniczo, gdy różnokształtne
obłoki niby łódki przesuwają się po błękitnym przestworze a raz jednostajnie i groźnie,
gdy ocean nieboskłonu ciemnieje, grafitowe chmury stają się podobne do
złowieszczych, pirackich żaglowców a w końcu wszystko zlewa się w jedną,
nieprzeniknioną szarość. W tajemnicze,
pełne własnych planów trwanie...
Niewiele, niestety, deszczu jak dotąd spadło u
nas z owego obiecującego ogromne opady nieba. Ot, pokropi przez chwilę, po
parapetach leciutko postuka, trawę nieco i polne dróżki zrosi, powietrze oczyści,
zapachnie majową mżawką a potem znowu ucicha a chmury wracają do swojego
jednostajnego przepływu jakby zdecydować się nie mogły na tak wyczekiwaną
ulewę, czy choćby niewielką, ożywczą burzę…
Ileż to już razy
człek tak w niebo z nadzieją się wpatrywał a ono cierpliwość ludzką na próbę wystawiając
robiło to, co chciało jednym przynosząc ulgę i radość a innym rozczarowanie i
smutek?
Bywa, że z wielkiej chmury malutki, niewinny
deszcz spada a z niby niegroźnej chmurki nagła błyskawica strzela, co wznieca strach,
ogień i zniszczenie. Bywa, iż piękną pogodą omamieni, nie potrafimy dostrzec
zbliżających się hufców złowrogich obłoków, nie umiemy się zatem przygotować na
nagłą zmianę, czy nawet bolesny cios. Trwamy
w błogiej codzienności, myśląc, iż zawsze taką będzie, a przecież nic nie jest
wieczne i tak niewiele od naszych pobożnych życzeń zależy. Zdani na łaskę i niełaskę nieba poddać się musimy
pokornie temu, co ono daje albo zabiera. Przeważnie wszak, gdy na coś
intensywnie się czeka, otrzymuje się coś zupełnie innego. Dobre i złe
niespodzianki kłębią się kolorowymi szkiełkami w kalejdoskopie życia, układając
przed naszymi oczami coraz to nowe krajobrazy…
Zachwyciły mnie
ostatnio słowa i melodia rosyjskiej piosenki pt. „Żurawie” oraz wykorzystanie jej
jako tła muzycznego do teledysku opartego na filmie „Lecą żurawie” z 1957 roku.
Obejrzałam także po wielu latach ów
film. Wywarł na mnie spore wrażenie. O wiele mocniejsze niż kiedyś, gdy
oglądałam go w czasach młodości. Mocno do serca trafiły mi emocje głównych
bohaterów, a zwłaszcza nieszczęsnej Weroniki (granej przez prześliczną, pełną
wyrazu Tatianę Samojłową) czekającej na powrót z wojny ukochanego Borysa. Poczytałam
też przy okazji trochę o samej Tatianie (niegdyś ulubionej aktorce mojej Mamy).
Po sukcesie filmu „Lecą żurawie” wzbudziła zachwyt widowni całego świata a Pablo
Picasso, olśniony jej emploi nazwał ją rosyjską boginią. Wkrótce potem otrzymała
propozycje zagrania głównej roli w produkcji hollywoodzkiej „Anna Karenina”.
Władze radzieckie nie pozwoliły jej jednak wyjechać do USA i rozwinąć tam
kariery. Na otarcie łez powierzono jej rolę Anny Kareniny w radzieckiej ekranizacji
Lwa Tołstoja. Potem już Tatiana grała niewiele. Mało bowiem kręcono w ZSRR
filmów z rolami na miarę jej ogromnego talentu i urody. Także w życiu prywatnym
nie najlepiej się tej aktorce ułożyło. Trzykrotnie zamężna nie znalazła nigdy potrafiącego
dać jej prawdziwą miłość i przyjaźń mężczyzny. Zmarła w 2014 roku dzień przed
swoimi osiemdziesiątymi urodzinami.
Poniżej link do
owego teledysku oraz polskie słowa do piosenki „Żurawie”. Słucham tej pieśni patrząc
na przepływające nad głową, pełne ukrytych znaczeń oraz zapowiedzi chmury. Nucę
sobie dumając o tym, ileż to może się zdarzyć dziwnych, niemożliwych do przewidzenia
rzeczy między kolejnymi odlotami i przylotami żurawi…
Czasami myślę że żołnierze
Co z krwawych nie powrócili pól
Nie w ziemi naszej legli swego czasu
A wcielili się w białe żurawie.
Od tamtych lat odległych od tej pory
Lecą i kierują do nas swe przesłanie.
Czyż nie dlatego tak często i smutno
Milkniemy, patrząc w niebo?
Leci, leci po niebie zmęczony klucz żurawi,
Leci we mgle, gdy gaśnie dzień,
I jest w tym szyku przerwa mała
Być może to miejsce dla mnie.
Nadejdzie dzień i wraz z żurawi stadem
Popłynę przez tę samą siną mgłę.
Z niebios jak ptak nawołując
was wszystkich, coście na ziemi zostali.
Wydaje mi się czasem, że żołnierze
Co z krwawych nie powrócili pól,
Nie w ziemi naszej legli swego czasu,
A wcielili się w białe żurawie...
Co z krwawych nie powrócili pól
Nie w ziemi naszej legli swego czasu
A wcielili się w białe żurawie.
Od tamtych lat odległych od tej pory
Lecą i kierują do nas swe przesłanie.
Czyż nie dlatego tak często i smutno
Milkniemy, patrząc w niebo?
Leci, leci po niebie zmęczony klucz żurawi,
Leci we mgle, gdy gaśnie dzień,
I jest w tym szyku przerwa mała
Być może to miejsce dla mnie.
Nadejdzie dzień i wraz z żurawi stadem
Popłynę przez tę samą siną mgłę.
Z niebios jak ptak nawołując
was wszystkich, coście na ziemi zostali.
Wydaje mi się czasem, że żołnierze
Co z krwawych nie powrócili pól,
Nie w ziemi naszej legli swego czasu,
A wcielili się w białe żurawie...
Szlaki przelotow zurawi prowadza nad naszym miastem i kiedy jeszcze palilam, a na palenie wychodzilam na balkon, czesto slyszalam ich charakterystyczny klangor. Jesienia, kiedy odlatywaly i wiosna, kiedy wracaly. Teraz juz mniej slysze, bo one najczesciej lataja po zmroku, a ja nie mam czego szukac na balkonie o tej porze.
OdpowiedzUsuńJesli zas chodzi o deszcz, to w ostatnim tygodniu spadlo go sporo i nadal pada. Mam nadzieje, ze spragniona ziemia zdola sie do syta napic. Lepiej byloby, zeby padalo intensywniej, ale i calodzienna mzawka tez cos daje, choc mielismy i burze z ulewa jak z cebra.
Zaskoczyla mnie wiadomosc, ze ten film jest az tak stary, wydawalo mi sie, ze nakrecony byl gdzies blizej lat 70-tych. A on prawie tak wiekowy jak ja. :)
I nad nami też żurawie co roku przelatują. I dzikie gęsi. Zawsze budzi to w duszy jakąś nostalgię, gdy odlatują albo radosć i westchnienie ulgi, że znowu przylatują, że jest cos stałego i niezmiennego na tym świecie.
UsuńTak, deszcz gdzieniegdzie pada obficie, ale u nas wciaż go niewiele. W prognozach za to widać codzienne opady a nawet burze. Jednak nijak mają sie prognozy do rzeczywistosci.
Tak, film "Lecą żurawie" nakręcony był na fali odwilży w latach pięćdziesiatych. Niby to dawno temu, ale gdy sie patrzy na niego wciaż zdaje sie nowoczesny, odkrywczy i niepowtarzalny w sposobie nakrecenia zdjeć, charakterystycznych ujec twarzy bohaterów czy scen.Tak więc i dla nas Aniu, "wiekowych" płynie z tego pociecha, że nie jest z nami tak źle, jak mogłoby sie zdawać, bo to co dawne, wcale nie znaczy, przestarzałe i nieciekawe!:-)
Właśnie kropi, delikatnie, ale jest zimno; palę w piecu, bom zmarzluch:-) żurawie smutno mi się kojarzą, zwłaszcza te odlatujące ... wtedy, przed laty odeszła moja mama; serdeczności.
OdpowiedzUsuńA u nas wcale wczoraj nie kropiło, natomiast zimno takie, że i ja w piecu palę, bom tak jak i Ty - zmarzluch!:-)
UsuńŻurawie kojarzą sie nostalgicznie, budzą wspomnienia, skojarzenia, zamyslenia, które czasem ogarniają człowieka i trwają niby te chmury na niebie.
Pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu.
Piękne zdjęcia, cudowne chmury, magiczna opowieść, aż się rozmarzyłam...film oczywiście pamiętam:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam obserwować klucze dużych ptaków, nie ma chyba piękniejszego widoku, a tak nie wielu ludzi zadziera głowy na taki widok...
Chmury nad naszym Pogórzem cudnie sie czasem układają. Można podziwiać je i obserwować godzinami.
UsuńTak, patrzenie na klucze dzikich ptaków i słuchanie ich nawoływań jest pieszczotą dla duszy, magią pełną wzruszeń..
Ulubiony film mojej mamy. Widziałam go parokrotnie. Smutny.
OdpowiedzUsuńSamojłową obejrzałam także w roli Kareniny i uważam, że ta ekranizacja jest zdecydowanie lepsza od amerykańskiej. Zanim obejrzałam oba filmy przeczytałam książkę i to dało mi pełniejszy obraz do porównań. Oczywiście to tylko moje zdanie, tak jak to, co napiszę poniżej.
No cóż, widziałam wiele filmów i radzieckich, i amerykańskich. Zdecydowanie wolę te pierwsze, jest w nich takie człowieczeństwo, takie pochylenie się nad człowiekiem, jego wewnętrznymi przeżyciami, emocjami i taka wschodnia zaduma nad pięknem człowieka i życia. Amerykańskich filmów nie lubię i coraz rzadziej oglądam. Oczywiście poza tymi naprawdę wartymi obejrzenia.
Te starsze pełne są płytkiego sentymentalizmu, przerysowanego idealizmu i dydaktycznego smrodku. A te nowsze i najnowsze bywają płytkie i powierzchowne, mają w sobie wiele przerysowanej brutalności, okrucieństwa, czasami wręcz obrzydliwej wulgarności. No i wiele tam filmów z gatunku "zabili go i uciekł", siekanina, rąbanina, ucieczki samochodowe i ciagłe strzelanki i coraz szybsza, pełna wymyślnych gagów akcja. Straszna papka dla umysłu, a szczególnie młodego, niewiele jeszcze znającego życie.
Życie Samojłowej pokazuje, że uroda kobiety za którą tak gonią dzisiejsze nastolatki i młode kobiety, nakręcane przez ogłupiające tabloidy, nie jest tym najdrogocenniejszym klejnotem, nie daje szczęścia, a często wręcz zamyka do niego drogę.
Co do deszczu, to myślę, że jeszcze popada, a takich szaroburych chmur, które wiszą ponuro nad ziemią i straszą, ale ani kropelka z nich nie spadnie, to bardzo nie lubię. Bo jak już takie coś zasłania słońce to niech chociaż będzie z tego jakiś pożytek w postaci deszczu:)
Pozdrawiam serdecznie Was oboje i czterołapych podopiecznych. Proszę je w moim imieniu za uszkami posmyrać. Trzymajcie się:-)*
Ulubiony film naszych mam, a przez to i w nas wywołujący wiele sentymentalnych zamysleń i wspomnień. Do tego Samojłowa dodatkowo bardzo przypomina wizualnie moją mamę z lat młodości, co uświadomiłam sobie teraz patrząc na stare fotografie mamy...Ech...tęsknoto, tęsknoto.
UsuńBardzo trafnie i pięknie napisałaś o tym dlaczego wolisz filmy rosyjskie od amerykańskich. Czuję podobnie. Te zza oceanu są dla mnie w większosci jak fast food, a te zza granicy niczym wspaniałą uczta duchowa, tortem o wielu smakach. Nie zawsze oczywiscie, bo i tam zdarzaja sie "zakalce", ale chyba nawet wole tutejszy zakalec niż amerykański hamburger.
Masz ,racje co do tych chmur, co to wiszą nad nami nadaremnie i dużo obiecują a niewiele dają. One tylko łądnie wyglądają, no i czasem budzą różne skojarzenia, wspomnienia, ale upragnionej wody i żadnej ulgi z nich nie ma...
Dziękujemy Ci droga Marytko za serdeczne pozdrowienia i posmyrania. Zasyłamy ci z naszego zakatka dużo życzliwych myśli!:-)*
Dziękuję Oleńko:) Jesteś kochana! Ale daleko mi do poprawności pisarskiej. Oj tam, oj tam:)
UsuńCały dzień pada, deszcz stuka o parapet. A niech tam sobie pada, niech się rośliny i ziemia napiją.
Oczy mi się kleją do snu, idę spać. Dobrej nocy, miłych snów Jaworowo:)*
Dzień dobry w deszczowy poranek!:-)
UsuńOj! Nie doceniasz samej siebie, Marytko. A piszesz piekne i głębokie komentarze.To wcale nie jest tak częste na blogach.I bardzo doceniam Twoje wypowiedzi, to że chcesz mnie tu odwiedzać i dzielic sie refleksjami, kawałkiem swej wrażliwości.
U nas od wczoraj nareszcie porządnie pada i bardzo sie ochłodziło.He, he! Wychodzi na to, że musiałam o chmurach napisać, ponarzekać na nie żeby obudziły się i pokazały w końcu do czego są stworzone!:-)
Uściski serdeczne ślę Ci na dzień dobry!:-)*
A u nas mocno popadało - wczoraj pojechaliśmy do Brennej na kawę - kawa pod gołym się udała - ale spacer już nie , przemokliśmy do suchej nitki . Ostatnio deszcz nam sprzyja . Piękna piosenka , pozdrawiam Olu
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że u Was popadało, Gabrysiu. Każda kropla wody, która spada na nasza spragniona ziemię jest ważna i cenna.
UsuńCieszę sie, że wysłuchałaś piosenki.
Pozdrawiam Cię ciepło.
A u nas susza...lubię takie chmurne niebo, wtedy fotografie są bajeczne.
OdpowiedzUsuńI u nas susza, Basiu. Te chmury tylko łądnie wyglądają i wiele obiecują, ale wyczekanego deszczu nie dają...
UsuńBardzo ładne zdjęcia chmur i nieba, Olu :)
OdpowiedzUsuńChmury mogą czasem zaskoczyć, tak jak ludzie i sytuacje.
U nas dzisiaj też popadało, przydałaby się równowaga między deszczami, a ciepłem. Zobaczymy, jak to w tym roku wyjdzie.
Tylko na to przydały sie te chmury - by im ładne zdjecia zrobic, bo deszczu z nich było tyle, co kot napłakał! Dzisiaj nadal wiszą na niebie i nadal nie mogą się zdecydować na nic konkretnego. A ziemia woła, prosi o wodę cały czas. Nie mówiąc juz o naszym stawiku ogrodowym i o studni!
UsuńPrzepiękne macie okolice.
OdpowiedzUsuńA najważniejsze że umiecie je zauważyć i obserwować...
Pozdrawiam najserdeczniej :-)
Nasze górzyste okolice i mnie nie przestają zachwycać oraz inspirować do robienia kolejnych zdjęć.
UsuńI ja pozdrawiam Cie serdecznie, Stokrotko!:-)
Od dziecka lubię chmury. Pejzaż jest dużo ciekawszy niż kiedy niebo jest czyste.
OdpowiedzUsuńTydzień temu padało 5 dni, zrobiła się krótka przerwa i dziś znów od rana leje. Odwołano suszę. :)
To prawda, Anno - niebo z chmurami wygląda o wiele ciekawiej niż gdy jest po prostu jednostajnie błękitne.A na zdjęciach widać to jeszcze lepiej.
UsuńTeraz właśnie u nas pada. Oby popadało dłużej, bo ziemia bardzo tego potrzebuje.
Pozdrowienia zasyłam!:-)
Piękne widoki, choć momentami niebo jest groźne. Widoki takiego nieba zawsze powodują strach w ludziach. A mimo tego nie zawsze odpowiednio odbierają te zwiastuny kolejnych chwil. Czytając Twój wpis i zastanawiając się nad komentarzem doszłam do takich wniosków. Jak człowiek upodabnia się do zjawisk nie materialnych. Ile razy mylimy się patrząc na pogodnego przyzwoicie ubranego człowieka, który nagle potrafi przerodzić się w bestię. A kiedy indziej jest "Bestią" z uśmiechem na twarzy. Tak bywa i ze zjawiskami meteorologicznymi. Groźnie wyglądające niebo nie wiele krzywdy zrobi, a z kolei z jednej niepozornej chmurki może nastąpić oberwanie nieba, czy jakieś tornado.
OdpowiedzUsuńJednak my cieszmy się tą delikatną zielenią wysypem pięknych kwiatów. Dużo zdrowia i cierpliwości życzę.
Bardzo słusznie zauwazyłaś Olenko, że człowiek bywa bardzo podobny do zjawisk naturalnych. Moze byc róznie nieprzewidywalny jak one. Pewnie to dlatego, że jesteśmy częścia natury, a wiec charakter chmur jest też naszym charakterem.
UsuńTak, przyroda kwitnie teraz pieknie. I niebo zmienia sie co dnia. Jest na co patrzeć, co podziwiać i o czym mysleć.
Pozdrawiam Cie serdecznie, Oleńko.
Kocham obserwować przetaczające się przez niebo chmury. To działa na mnie kojąco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChmury mogą oddziaływać na nas w rózny sposób - kojąco, rozmarzająco albo wręcz przeciwnie - niepokojąco. Pewnie wszystko zależy od nastroju, od tego, czym zyjemy w danej chwili.
UsuńPozdrowienia serdeczne, Karolinko.
Piękne chmury. U mnie krążą takie od kilku dni. Raz szłam w ulewę z reklamówkami zakupów. Masakra. Ale dla suszy to dobrze. Zamawiam teraz inne obłoczki pieskami zwane 💛❤️❤️
OdpowiedzUsuńNiech pada jak najczęściej - deszcz a nie śnieg, rzecz jasna!:-))
Usuń