niedziela, 19 sierpnia 2018

Z pamiętnika przetwornika…




   Kto zacz ów „przetwornik”? Wikipedia informuje, iż  to urządzenie dokonujące przekształcenia danej wielkości na inną wielkość według określonej zależności i z pewną dokładnością. Gdyby w powyższej definicji słowo „przetwornik” zastąpić imieniem Olgi czy Cezarego idealnie pasowałaby ona do określenia nas jako osób oddających się sprawnemu przetwarzaniu i zaprawianiu. Z niegasnącą pasją działając dzień po dniu na niwie przetwórczej niby sprawne maszyny przekształcamy owoce oraz warzywa w soki, dżemy, sosy, konfitury, sałatki, wina, pasty do chleba, marynaty czy w kiszonki. Siedząc godzinami w cieniu pod wiatą w ogrodzie cierpliwie obrywamy maleńkie jagódki z baldachów czarnego bzu albo pestkujemy dziesiątki kilogramów śliwek-węgierek.  Zbieramy kolejne kosze, miednice czy taczki jabłek oraz strąconych przez silny wiatr, małych jeszcze gruszek. Fotografujemy zmiany zachodzące w warzywniku i ogrodzie.







Przebieramy, myjemy, wykrawamy, obieramy, przerabiamy, wymyślamy kolejne zastosowania dla tego niezwykłego bogactwa owoców. I choć mieliśmy spory zapas cukru, pektyny, słoików, butelek oraz różnej wielkości zakrętek, to na skutek tak intensywnej działalności przetwórczej musieliśmy kilkukrotnie ruszyć się z naszej górski pod lasem aby ich dokupić. A ponieważ manią przetwarzania ogarnięta jest teraz większość Pogórzan, to w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego słoiki stały się towarem deficytowym i prawie jak w czasach socjalistycznych trzeba na nie polować i czyhać, objeżdżać w ich poszukiwaniu okoliczne miasteczka.





 Sierpniowa pogoda dopisuje a więc nadal owoce dojrzewają a nadmiernie nimi obciążone gałęzie spadają, w wyniku czego nieraz w ciągu dnia przerabiamy po kilkadziesiąt kilogramów owoców i warzyw. Ocet jabłkowy dojrzewa w wielkich słojach, wino bzowe w dużym baniaku pracuje intensywnie, wino jabłkowo-gruszkowe w mniejszym wtóruje mu w monotonnym bulgotaniu. 





   Szumi wyciskarka do soków, sokownik parowy ciurka aromatycznym sokiem, w wielkim garze na piecu coś stale paruje i bulgocze, coś się pasteryzuje i kolejne słoiki czekają na pasteryzację. To wszystko zajmuje nas ogromnie, przynosi satysfakcję i cieszy bo nie dość, iż większość owoców się nie marnuje, to jeszcze spiżarka pęka w szwach i jeśli nawet przez kilka następnych lat nie byłoby urodzaju, to większości przetworów wystarczy dla nas a także ewentualnych chętnych na jaworowe przysmaki.







   W przyszłym tygodniu zacznę dokładnie pakować i wysyłać zamówione wcześniej przetwory. Wiem, że niecierpliwie już na nie czekacie. Postanowiłam stworzyć listę konkretnych produktów, którymi możemy się podzielić. Być może zechcecie poszerzyć swoje dotychczasowe zamówienia a może jeszcze ktoś z Was dodatkowo się nimi zaciekawi?  Serdecznie dziękujemy za dotychczasowe zainteresowanie i zachęcamy do zerknięcia na poniższą listę jaworowych przysmaków!

W sprawie pytań i zamówień prosimy o kontakt mailowy: wanderers147@gmail.com





1.       Sok z czarnego bzu – ciemnobordowy, prawie czarny, intensywnie pachnący, pozyskiwany z sokownika parowego, z dodatkiem cukru.


2.       Konfitury z czarnego bzu – z cukrem i pektyną owocową. Wspaniałe do lodów, jogurtu, naleśników albo herbaty. Półpłynne albo w formie galaretki z chrupiącymi niby w marakui pesteczkami.


3.       Sok śliwkowy z dojrzałych węgierek – aromatyczny, przejrzysty, gęsty,  jasnoczerwony, pozyskiwany z sokownika parowego, z cukrem. 


4.       Dżem śliwkowy owoce i sok z pektyną, niskosłodzony.




5.       Śliwki na gęsto z cukrem i cynamonem


6.       Nutella śliwkowa – słodka, gęsta pasta zrobiona z ugotowanych śliwek zblendowanych na gładko, z kakao, cukrem i odrobiną cynamonu. Doskonała jako smarowidło do chleba, pierników czy tostów albo jako samodzielna, słodka przekąska.


7.       Sos śliwkowy na ostro zrobiony ze zblendowanych śliwek, papryki, pomidorów i cukinii, przyprawiony pieprzem kajeńskim, cukrem, solą, goździkami i lubczykiem. Sos ten może zastępować keczup. Dobry na ciepło i na zimno.


8.       Śliwki w sosie własnym – wypestkowane śliwki węgierki przesypane cukrem i zapasteryzowane wskutek czego wypuściły swój gęsty, pąsowy sok. Odsączone z soku śliwki można użyć np. jako dodatek ciast albo klusek. Sok świetny do przyrządzania nalewek albo do picia z wodą.


9.       Sok jabłkowy pozyskiwany z wyciskarki, zagotowany z cukrem i zapasteryzowany. Kwaśno -  słodki, wyrazisty.


10.   Jabłka na gęsto z cynamonem – świetne do szarlotki.



11.   Sok malinowy – bordowy i wonny,  z cukrem, pozyskiwany z sokownika parowego


12.   Dżem malinowy – niskosłodzony, owoce w soku własnym zagęszczone pektyną.


13.   Sałatka z buraczków z papryką i cebulą w delikatnej zalewie octowej.


14.   Ocet jabłkowy – jeszcze pracuje, gotowy będzie za kilka tygodni.


15.   Wino z czarnego bzu – na bazie soku,  jeszcze pracuje, gotowe będzie za kilkanaście tygodni.


16.   Gruszki bery w słodko-kwaśnej zalewie z dodatkiem soku z cytryny, cynamonu i goździków – pokrojone w ćwiartki, wypestkowane, chrupkie ( gotowe będą jesienią).



P.S.
Ilość niektórych przetworów jest ograniczona.



Pogórzańscy przetwornicy: Olga i Cezary pozdrawiają Was z uśmiechem machając wesoło zaplamionymi sokiem owocowym dłońmi!;-))

84 komentarze:

  1. Żyjecie :D Ufff! :)
    Oj wybór macie strasznie duży :P Za duzy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjemy i intensywnie działamy!:-)
      Tak, wybór jest spory, ale co poradzić jak taki urodzaj wszystkiego?!:-))

      Usuń
    2. Oj ale ja to jestem za gęstą wersja wszystkiego i niekoniecznie w dużych słoikach :P

      Usuń
    3. Kocurku! Miałaś już konfitury od nas, więc wiesz, że wystarczy włozyć je na godzinę do lodówki by zgęstniały!:-)
      (Konfitury są w słoiczkach ok. 300 ml.)

      Usuń
    4. Wiem, wiem! Ja się szykuję na kolejną listę, a obecnymi dzemikami jakoś smutek po Amberku sobie osłodzę :) I oczywiscie w lodówce siedzą słoiczki :) Mówią mi, że zapasy na zimę robię, więc niech będzie, że wiewiórka chomikuje na zimę :)
      Doszły całe są!!! Doszły właśnie!!! Jak szybko!

      Usuń
    5. Wspaniale, że wszystko doszło tak szybko!:-) Ty szykuj kolejną listę a ja tymczasem szykuję kolejne przetwory i kompletuję paczki dla innych zamawiających!:-))

      Usuń
  2. Ależ się napracowaliście i to pewnie jeszcze nie koniec. Podziwu pełnam! Czytam, zdjęcia oglądam i tak się przy śliwkach na gęsto z cukrem i cynamonem obśliniłam jak ten biedny pies Pawłowa, że musiałam japkę zatkać krakersami. Nutella śliwkowa wydobyła ze mnie taki jęk zachwytu, że postronny podsłuchiwacz mógłby sobie ten odgłos jednoznacznie, aczkolwiek nie tak całkiem mylnie zinterpretować:-)))
    Urodziwy ten Wasz złotopióry kogucik i dumny jak na rasowego koguta przystało:-)
    Zapasy na zim kilka porobione, całe dobro lata w słoiczkach i butelkach zamknięte. Jaka to będzie radość otworzyć zimą taki słoiczek...taaa... wyobraźnia powiodła mnie daleko i znowu krakersik do japki:-)
    Pozdrawiam serdecznie:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeszcze nie koniec naszej pracy przetwórczej. Wciąz dojrzewają jabłka, maliny, sliwki i gruszki. Jeszcze przez parę dobrych tygodni będzie co robić!:-)
      Nutella jest boska! Zajadam ją łyżeczką ze słoika i nie potrzebuję już żadnych kupnych słodkości!:-)
      Sliwki dają szeroki wachlarz zastosowań i w każdej odsłonie są przepyszne!
      Kogucik zielononóżek to ostatni męski przedstawiciel tej rasy, jaki nam sie ostał. Pilnie strzeże swojego sześcioosobowego, kurzego stadka, pieje co rano i prowadza dumnie swoje zony po ogrodzie. Bardzo to stadko jest ze sobą żżyte, bo kurki już kilkuletnie.
      Zapasy mamy gigantyczne. Starczy pewnie na kilka zim!
      Pozdrawiamy Cię z życzliwym usmiechem Marytko z naszej pachnącej obecnie malinami pogórzańskiej chatki!:-))

      Usuń
    2. Oleńko, chodzę po sklepach i szukam tego urodzaju owoców i nie widzę. Z naszych owoców tylko jabłka, a reszta nawet śliwki z zagranicy. Tak sobie myślę, że nasze owoce skupowane są chyba głównie na prztwórstwo.
      Dni coraz krótsze, a ostatnie noce były takie zimne, że trzeba było zamykać okna. Brakowało mi w nocy powietrza.
      Jak tam manufaktura owocowa? Dajecie radę?
      Buziaki:-)

      Usuń
    3. Też mnie to dziwi, że w sklepach nie bardzo widać tego urodzaju owoców. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?
      Natomiast w pobliskim skupie owoców zawaleni są tonami jabłek. Worki z nimi piętrzą się i piętrzą a codziennie gospodarze dowoża nowe.
      My mamy teraz robotę z gruszkami i śliwkami. Jest tez jeszcze sporo jabłek. Za chwilę zacznie sie robota z dyniami, które porosły nam w tym roku ogromnie.Ale jakos dajemy radę. To całkiem przyjemne robota, a jak chłodno na dworze, to miło sie siedzi w ciepłej kuchni i przetwarza!:-)
      Widzę Marytko, że utworzyłaś sobie profil, czy coś w tym stylu. Fajnie!:-)
      Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie droga Marytko M.!:-))

      Usuń
    4. Oleńko, znalazłam inny sposób na komentowanie, tylko musiałam dołożyć jedną literkę żeby odróznić się od innych Marytek, których trochę jest w tym wirtualnym świecie:-)
      I wiesz co? Cieszy mnie to, że tak można, bo przynajmniej od razu mnie widzisz:-)

      Usuń
    5. Nie znam poza Tobą żadnych innych Marytek, a wiec dla mnie zawsze byłaś tą jedyną i wyjątkową Marytką!:-) Teraz zyskałaś tajemniczą literkę M. Ładnie to wygląda a nawet dostojnie!:-)No a przede wszystkim będziesz rozpoznawalna!:-)
      Buziaki serdeczne!:-)

      Usuń
    6. Ach Oleńko!:-) Buziam równie serdecznie!:-)

      Usuń
  3. Ależ pyszności u Was :D
    Gratuluję zapału, siły i chęci :D
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - wszystko to pysznosci a najwazniejsze, że z własnych warzyw i owoców, bez dodatków żadnych chemicznych konserwantów.
      Zapał i checi muszą nadal przy nas trwać, albowiem nadal owoce dojrzewają, nadal ogród do roboty przyzywa!
      Pozdrawiamy serdecznie Agatko!:-)

      Usuń
  4. Gratuluję pełna podziwu dla pomysłowości i pracowitości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, Ewo! Oj, sami nie przypuszczaliśmy, że tak długo potrwa ta praca i tyle tego wszystkiego przetworzymy. A to przecież jeszcze nie koniec, bo w ogrodzie nadal dojrzewają owoce!:-)

      Usuń
  5. Niesamowite jest Wasze samozaparcie w przetwarzaniu i fascynujące ilości słoiczków wszelkiej masci☺ sama chętnie bym się skusiła no coś gdybym sama nie miała podobnej klęski urodzaju. Przetwory w trochę podobnym asortymencie robie i tez będzie pewnie na dwa lata ☺ jeśli ktoś chciałby coś zamówić z powyższej listy to polecam nutellę sliwkowa osobiście uwielbiam jak dla mnie smakuje jak najlepsze śliwki w czekoladzie☺ życzę wytrwałości, dużo siły I dużo zamówień ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiliśmy przerobić ile sie da, by jak najmniej owoców sie zmarnowało i żeby na jak najdłużej tego dobra w spiżarce starczyło, bo pewnie następne lata nie będą takie urodzajne a i nasze siły z każdym rokiem będą mniejsze.
      Chyba wszyscy posiadajacy ogrody z drzewami i krzewami owocowymi maja w tym roku istna klęskę urodzaju i wszyscy starają sie jak mogą, by zaopatrzeć sie we własne przetwory.
      Aliwar, ja też uwielbiam nutellę sliwkową. Jest z nia sporo roboty, ale jest tego warta. Pomysł jej zrobienia poddała nam ekspedientka w sklepie spozywczym. Bardzo zyczliwa i pogodna osoba!
      Dziękujemy za życzenia wytrwałosci. Będzie nam ona jeszcze przez jakis czas bardzo potrzebna, albowiem ogród nie zamierza na razie nam odpuścić.
      Pozdrawiamy ciepło!:-)

      Usuń
  6. Ojacie!!! Toz to cala przetworcza manufaktura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Manufaktura dwuosobowa, ale bardzo prężna i wydajna jak widać na załączonych fotkach!:-)

      Usuń
    2. Podziwiam chęci! Nie wiem, czy ja bym podołała... Kiedys keczup próbowałysmy zrobic, ale jakos nie wiem :) Musze druga polowe zmotywowac moze ma jakis talent :)

      Usuń
    3. Keczup to rzeczywiście bardzo pracochłonna rzecz. Dużo mieszania, miksowania, przecierania, stania przy piecu godzinami i czekania aż dostatecznie zgęstnieje. Ale chyba warto sie troche pomęczyć, bo można do swojskiego keczupu dać, to co sie lubi!Ja np. lubię bardzo ostre!:-))

      Usuń
  7. Bogata jest Wasza spiżarnia !!! Z głodu na pewno nie zginiecie !!! W tym roku mój mąż wyciągnął z pomieszczenia gospodarczego robiony przeze mnie dżem jabłkowy z 2008 roku !!! Dżem jest pyszny !!! Palce lizać !!! Sama się zdziwiłam, że przetrwał tyle lat !!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spiżarnia w tym roku jest tak przepełniona, że zaczynam upychać już słoiki po innych pomieszczeniach!:-) A nie dziwię się, że Wasz dżem z 2008 roku nadal jest pyszny. Ja też mam troche starych przetworów i przekonuję się po otwarciu, że są nadal wspaniałe, że czas nic im nie zaszkodził! Jak cos jest dobrze zapasteryzowane, to przetrwa w nieskazitelnej formie długie lata. Ha! Szkoda, że ludzi nie da sie zapasteryzować!:-))
      Pozdrawiamy serdecznie, Ulu!:-)

      Usuń
  8. Ula ma rację, kiedyś bałam się " starych" przetworów, ale widzę, że słoiki trzymają mocno i przetwory są dobre. Zaraz napiszę w sprawie zamówienia tego, czego u mnie nie ma:-) Ale się napracowaliście- czapki z głów przed Jaworami- wszelkie obecne tu leniuchy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare przetwory rzeczywiście nie sa w niczym gorsze od nowych. A czasem nawet są lepsze!:-)
      Napracowaliśmy się rzeczywiscie sporo, a końca roboty nadal nie widać, bo w ogrodzie wciaz sporo do zbierania i przetwarzania. Wczoraj np. zebrałam 3 kg malin. Teraz robie z nich sok!:-)
      Dziekuję za zamówienie, Basieńko!:-))

      Usuń
  9. Ja też przetwarzam, ale w nieco mniejszych ilościach, ponieważ wszystko muszę kupić. Szkoda, że mieszkacie tak daleko, bo dałabym Wam słoiki.
    Pozdrawiam.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetwarzanie to całkiem przyjemna, majaca cos wspólnego z czarami czynność. No i człowiek jak zrobi cos sam, to ma 100 procent pewności, z czego to jest. Moze dodać tam takich przypraw, jakie lubi i jakie mu nie szkodzą. Oto przewaga własnych przetworów nad kupnymi.
      Szkoda, że mieszkasz daleko, Regian. Dziękuję za chęć wsparcia słoikami!:-)
      Pozdrawiamy przyjaźnie!:-)

      Usuń
  10. Czytałam z zachwytem ten owocowo-warzywny wiersz. Kazde słowo ma smak i zapach, jeszcze takiego wiersza nie czytałam. Wyobraznie działała i slinianki pracowały, co za cudowne pomysły na przetwory.

    Sos śliwkowy na ostro mnie zauroczył, jakie to musi być pyszne.A nutelle śliwkowa? Coś pięknego. Wszytskie słoiczki opatrzone naklejkami są takie urocze.Jestem zachwycona ilością i różnorodnością. Nawet sobie nie wyobrażałam takiego urodzaju. Gratuluję świetnemu zespołowi i ogromnie żałuję, że nie mogę złożyć zamówienia z powodu odległości. Ale sobie popatrzyłam z wielką przyjemnością.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, droga Eulampio za tak entuzjastyczne słowa podziwu!:-) Bo to jest prawdziwa poezja smaków i aromatów! Kuchnia pełna zycia, kolorów, woni, róznorakich dźwięków. Spiżarka pełna barw, błysków słoiczków i butelek, bulgotania win. Bardzo duzo nauczyłam się tutaj na wsi. Magii przetwórczej i wielu, wielu innych czynności. Zamieszkanie tutaj w wielu dziedzinach pomogło mi rozwinąc skrzydła!
      Sos śliwkowy jest wspaniały, takoż i nutella. Wszystko, prawdę mówiąc, jest pyszne. Człowiek cieszy sie jak jakaś skrzętna mróweczka, że tyle zapasów porobił.
      Szkoda, że mieszkasz tak daleko - nie tylko oczywiście ze wzgledu na niemoznośc przesłania Ci naszych przetworów!:-)
      Pozdrawiamy Cię serdecznie z pachnącego malinami domu!:-))

      Usuń
    2. Fajnie się czegoś nauczyć, jakby się samą talentem obdarzyło, dodało cechę charakter, mnie też takie rzeczy cieszą. Wtajemniczenie, które przecież łatwo nie przychodzi. To jest bardzo wiele warte i nie da się kupić. Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję na degustację, jak nie w tym roku, to kiedyś:)

      Usuń
    3. Podobno człowiek może uczyc sie całe zycie i podobno uczenie dobrze wpływa na jego mózg, zapobiegajac demencji i innym tego typu schorzeniom. Uczmy sie zatem i cieszmy czym sie da i może a starosć nie będzie taka zła?
      Fajnie będzie kiedys razem podegustować!:-)

      Usuń
  11. Macie niesamowity zapał do tej pracy. Gratuluję i podziwiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóz!Mamy przypływy i odpływy tego zapału, ale wzajemnie sie dopingujemy do wytrwania na placu boju!:-)
      Pozdrawiamy serdecznie, Patrycjo!:-0

      Usuń
  12. Bardzo apetycznie, ale i też pracowicie u Was. Ja też robię przetwory w miarę możliwości. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle jesienia przychodzi czas intensywnych przetworów, jednak w tym roku wszystko dzieje sie wcześniej i pewnie potrwa też dłuzej niż zazwyczaj ze względu na ogromne ilości owoców do przerobienia. Aleza to potem miło będzie zimą siąść i łasować coś ze słoiczków!:-)
      Pozdrawiamy ciepło, Lenko!:-)

      Usuń
  13. Pozdrawiam Przetworników z hobbitowego Jaworowa. Aż mię zatchło od widoku waszej spiżarki. Zaiste kilka lat można na tym dobrze przeżyć. Krótkotrwałą apokalipsę też. Podziwiam i pozdrawiam serdecznie spod Czarnej Góry. Zwiedzam Kotlinę Kłodzką i urlopuję się. Upał, pot i nogi bolą. Dlatego głównie zwiedzamy jaskinie, podziemne trasy i podziemne miasta ;-) Ciężko lekko żyć, jak mawia moja znajoma :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My, hobbity z Jaworowa staramy się jak możemy sprostac wymogom naszego bujnie owocującego ogrodu. Co sie z czymś uporamy, to nowe dojrzewa. Nie ma wytchnienia! Ale damy radę, musimy dać!No i przydałby sie jakiś Gandalf Szary co by magicznie naszą spiżarkę powiększył, bo sie już nam tam słoiki nie mieszczą!:-)
      W Kotlinie Kłodzkiej jesteś, Aniu? Byłam kiedys w tamtych okolicach i pamiętam jak tam pięknie i ile jest do zwiedzania. Oj, jest gdzie sie zmeczyć! Dobrze, że istnieje ratunek przed upałem w tamtejszych jaskiniach. Też by sie nam tutaj choć jedna przydała!:-)Tak, tak - cięzko jest lekko zyć. Święta racja!;-))
      Pozdrawiamy z malinowego Jaworowa!:-))

      Usuń
    2. A władcę pierścieni hobbity czytali? :) :p

      Usuń
    3. Ja czytałam i to nie raz. Ksiązka lepsza niż film!:-))

      Usuń
    4. No ja muszę się przemoc w koncu do książki tylko mi 1 część ktoś pożyczył i nie oddał i tak siedzę z tym 2 i 3 tomem :D
      Ale słyszałam z3 jest jeszcze silmarolion i dzieci hurina i costam jeszcze... 😵

      Usuń
    5. Oj, nie cierpie jak ktos cos pozycza i nie oddaje. Zwłaszcza ksiazek!Po miesiacach i latach szanse oddania maleja do zera i jesli chce sie miec w domu tę upragniona ksiazke trzeba ją niestety ponownie kupic.I nigdy wiecej nie pozyczać!
      Nie czytałam nic wiecej Tolkiena poza "Hobbitem" i "Władcą pierścieni".Ale to wiele lat temu, gdy moja córka była jeszcze dzieckiem. Razem wtedy czytałyśmy...

      Usuń
    6. No ja z tej serii pierwszej czesci znalezc nie moge nawet na allegro, zaplacze sie. ale teraz odkopalam z dna szafki serie o zlotym kompasie a w miedzyczasie bede szukac.
      I znalazlam nie konczaca sie historie, zapomnialam jakie to bylo fajne!

      Usuń
    7. Oj, też czytałam z córcią serie o złotym kompasie ("Mroczne materie") i "Niekończącą sie historię'. Cudne, niezapomniane ksiazki!:-) Jest film nakręcony na podstawie "Złotego kompasu", ale nie widziałam.

      Usuń
    8. JA widzialam, ale wiele pozmieniali i poki co nie widzialam dalszego ciagu :(

      Usuń
    9. Nie lubię jak w filmach zmieniają coś za bardzo w porównaniu z ksiązką, wiec może lepiej, że nie widziałam!:-)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Oj, staramy się Wietrzyku jak możemy, ale ogród wciaz stawia przed nami nowe wyzwania!:-)

      Usuń
  15. Fiu, fiu - gratulacje, taka spiżarnia naprawdę robi wrażenie. A i ogrom pracy z nią związany również. Jak i te uginające się gałęzie oblepione owocami. Trochę się boję myśleć, co zwiastuje taki urodzaj.
    A może nic ? I należy się tylko z niego cieszyć :)
    Zastanowię się co zamówić, chciałabym wszystko, ale cóż - muszę wybrać ;)
    Pozdrowienia z mniej urodzajnego lasu zasyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza spiżarka okazuje się o wiele za mała jak na tegoroczny urodzaj, dlatego też dobrze byłoby móc podzielic sie z innymi jak największą ilością przetworów, żeby zwolnic troche miejsca!:-)
      Ten niesamowity urodzaj wynika ponoc z tego, że w zeszłym roku drzewa owocowe prawie wcale nie owocowały, a wiec odpoczęły i teraz pokazują, na co je stać. Wolę takie wytłumaczenie, niż inne, zwiastujące jakąs klęskę ekologiczną, koniec świata czy wojnę.
      Zastanów się Andziu, na co miałabyś ochotę i daj znać. Chętnie wyslę Ci moje jaworowe smakołyki!:-)

      Usuń
  16. ale obfitości, pozdrawiam wakacyjnie. Ale tu można ślinkę połykac. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to wszystko wygląda i kolorowo a co najwazniejsze - swojskie jest i zdrowe, przepyszne i pachnące!:-)

      Usuń
  17. Robię właśnie jabłka. Przypomniałaś mi, że czas na przetwory ze śliwek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie owoce dojrzewają teraz jednocześnie. Co sie jedną partie przerobi, to następna o uwagę sie dopomina.A jabłek i śliwek najwięcej chyba! Będzie co zajadać w chłodniejsze miesiące!:-)

      Usuń
  18. Tytuł tego posta - po prostu świetny, ja bym z tego jakąś audycję radiową zrobiła :) Podziwiam Was i życzę ogromnych pokładów sił i energii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he! Audycja radiowa - już słyszę te charakterystyczne kuchenne dźwięki i rozmowy o życiu toczace się podczas przetwórczej roboty!:-)
      Dzięki za życzenia, Gabrysiu. Przydadzą się na pewno!:-)

      Usuń
  19. Zapachy całego lata zamknięte w słoikach, ależ Wam zazdroszczę. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest lekkie zajęcie i tym bardziej podziwiam Waszą pracę.
    Gdybyście takie stoisko z przetworami otworzyli u mnie "na wsi" wszystko poszłoby od ręki i to za bardzo dobre pieniądze. Gdyby nie odległość, to ja byłabym Waszym najwierniejszym klientem.
    Myślę, że chętnych na tak smakowite i naturalne produkty nie zabraknie.

    Pozdrawiam serdecznie pracusiów z PD i całą czworonożną ferajnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to zapachy i smaki lata utrwalone na wiele miesiecy i lat. Tylko otworzyc i delektować się.
      Szkoda, że Twoja "wieś" tak daleko. Fajnie byłoby móc sprzedać wszystko od ręki i trochę na tym zarobić. W Polsce wszyscy doswiadczaja teraz urodzaju owoców, a więc wszystko tanie i łatwo dostępne. Nie tak łatwo jest sprzedać swoje przetwory. Mam nadzieję, że poza paroma chetnymi, którzy zgłosili się do tej pory znajdzie sie jeszcze kilka osób ciekawych smaków jaworowych delicji!:-)
      Ataner! Miło nam Cię zawsze gościc w naszym jaworowym zakątku blogowym. Dziękujemy za ciepłe, życzliwe słowa i pozdrawiamy Cie równie serdecznie!:-))

      Usuń
  20. Kolorowy, letni, smakowity i pachnący zawrót głowy:-) oj, Olu, podziwiam:-) serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie pewnie bardzo podobnie, Marysiu! Pracowicie i kolorowo.
      Pozdrawiam ciepło sąsiadkę zza Sanu!:-)

      Usuń
  21. Olu, ja już kompletuję listę bo ominęła mnie ta klęska urodzaju i chociaż mam jeszcze pełne półki przetworów z poprzednich lat to niektóre Wasze pozycje są uwodzące.
    Zdjęcia cudne, tak profesjonalnej i zachwycającej reklamy już dawno nie widziałam
    Zapachniało aż u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystynko, Twoja lista zamówień dotarła. Słoiczki odłożone czekają na Ciebie. Cieszę się, że spodobały Ci się nasze przetwory i nabrałaś ochoty na skosztowanie jaworowych smaków!:-))

      Usuń
  22. Hej hej :)... Coś jeszcze zostało? :)... Spóźniłam się? A mam ochotę na wiele smaków z Waszej spiżarni :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, Lucynko! Zostało jeszcze mnóstwo (poza przetworami z malin) bo narobilismy tego wszystkiego ogrom i nadal wytwarzamy kolejne (teraz na tapecie przetwory z gruszek:-). Jesli masz konkretnie na coś ochotę, to pisz na maila!:-))

      Usuń
  23. Podziwiam Was za tak piękną pracę, jesteście wspaniali! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sie ma taki urodzajny ogród to trzeba jakos przerabiać jego skarby żeby sie nie zmarnowały. Robimy to zatem, póki jest co przerabiać, żeby potem nie żałować żeśmy cos zaniedbali, gdy następne lata będą bardziej chude.
      Pozdrawiamy serdecznie, Maksie!:-)

      Usuń
  24. Jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej pracy, to niesamowita ilość słoiczków, która wyszła spod Waszych rąk. Ja też robię przetwory, uwielbiam to i robię ich naprawdę dużo... ale to kropla w morzu przy tym co Wy przetwarzacie <3 Naprawdę pełen podziw <3
    Nabrałam ogromnej ochoty na śliwki na ostro, nigdy nie robiłam, chyba czas spróbować :D
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na naszym blogu, Agness!:-) Wyprodukowaliśmy chyba kilkaset słoików i butelek przetworów, nie wiem, bo nie liczymy tego a na dodatek nadal produkujemy, bo wciąz mammy duzo sliwek i jabłek, no i zaczęło sie szaleństwo gruszkowe. Wszystkiego wiecej w tym roku niż zwykle, wszystko dojrzewa wcześniej niż zazwyczaj.Jeśli i Ty jesteś owładnięta pasją przetwórczą, to rozumiesz nas i wiesz, że człowiek stara sie by jak najmniej sie z tych ogrodowych skarbów zmarnowało.Bo przecież przetwory mogą stać w słoiczkach latami - jesli są dobrze zrobione i poprawnie zapasteryzowane nic im nie grozi.Poza tym wymyslanie nowych przepisów i zastosowań owoców cieszy człowieka, jest rodzajem magii i zabawy, twórczą, satysfakcjonującą pracą, gdzie jest sie samej sobie szefem.
      Pozdrawiamy Cie z usmiechem, Agness!:-)

      Usuń
  25. Wooow cóż to za wysyp. Też mamy nowe soki, dżemy konfitury, owoce i warzywa. Rok niezwykle bogaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wysyp w tym roku nisamowicie obfity. Trzeba wiec przetwarzać. Nie ma to tamto!:-)
      Pozdrawiam Cie serdecznie Sikoreczko jak przetwornik przetwornika!:-)

      Usuń
  26. Lo matulu. Tyle pysznosci i tak daleko :(((. Niestety, juz mialam przykre doswiadczenia z tego rodzaju przesylkami z Polski, wiec nawet nie bede próbowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A praca nad przetworami nadal u nas trwa, więc wybór naszych przetworów stale sie zwiększa. Szkoda, że mieszkasz tak daleko, Moniko! Wysyłanie słoików do Portugalii nie miałoby sensu, bo to i przesyłka droga, no i nie wiadomo w jakim stanie te przetwory dodarłyby po wielu perturbacjach.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
    2. Niestety koszty sa zaporowe :(. Nie mówiac juz o skutkach wybiórczych kontroli w poszukiwaniu narkotyków. Kiedys przyczepili sie wlasnie do takich domowych wyrobów i zniszczyli mi cala przesylke. I nawet nie ma co reklamowac, bo ci od narkotyków sa nietykalni :(((.

      Usuń
    3. Czyli jest jeszcze gorzej z tą wysyłką zagraniczną niż sądziłam - nie uwzględniłam przeszukań w celu odnalezienia narkotyków. Ten świat staje na głowie!:(

      Usuń
  27. Wspaniale zbiory i jeszcze wspanialsze przetwory.
    U nas taka susza, że od połowy lata przestalismy nawet warzywa podlewać. To co się nazbiera w studni lejemy pod krzaki owocowe i młode drzewka, żeby pomóc im przetrwać do lepszych czyli mokrzejszych czasów. Cieszę się jednak, że to tylko lokalnie u mnie tak sucho a u Was urodzaj jak się patrzy:)))
    Pozdrawiam gorąco i słonecznie ☀ ☀️☀️☀️👋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas susza była chyba tylko w czerwcu. Potem deszcze nawilżały regularnie podkarpacką ziemię. Dlatego też pewnie wszystko tak obrodziło. Stare drzewa owocowe pokazały na co je stać. Do tej pory pełno gruszek, jabłek i śliwek.Można by przerabiać bez końca!
      Pozdrawiam Cię ciepło, Zosieńko i dobrego tygodnia życzę!:-)***

      Usuń
  28. A ja po prostu pozdrawiam!! sciskam lapki przetworniakow p.GOSIA:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękujemy Ci Gosiu za pamięć i pozdrowienia! Z życzliwym uśmiechem ściskamy Twoje łapki!:-))

      Usuń
  29. Wspaniałe przetwory! Jaki niesamowity wybór! Wiem jaka to radość w produkcji, trochę przy tym jest pracy , ale i wielka satysfakcja:)
    Ja pierwszy raz robię (dosłownie w tej chwili) galaretkę z owoców bzu czarnego. Do tej pory z kwiatów robiłam nalewkę Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owoce czarnego bzu są bardzo wdzięcznym materiałem na przetwory. Konfitury z nich to nasze ulubione owocowe smakołyki.A przy okazji są zdrowe. Też kiedys rozbiłam nalewkę z kwiatów bzu i pamietam ten niezwykle intensywny, ziołowo-kwiatowy zapach. Obecnie zajmuje nas robienie powideł śliwkowych, bo te późne, ostatnie sliwki maja w sobie niezrównana słodycz i aromat.
      Pozdrawiam Cię ciepło, Pawanno i radosnych prac przetwórczych życzę!:-))

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost