poniedziałek, 11 listopada 2024

Przemiany, przemiany…

 


 

   Za oknem widok zmienia się nieustannie, ale ostatnie przemiany, które mogłam zaobserwować w ciągu paru zaledwie dni są wręcz spektakularne. Słoneczny początek listopada wraz z niesamowitą wyrazistością i nasyceniem kolorów liści, nieba, spowitego światłem ogrodu oraz okolicznych łąk ustąpił na rzecz porannych mgieł a potem całkowitego zachmurzenia. 




   Tak było jednak tylko przez chwilę, bo oto dzisiejszy poranek zdecydował się okryć świat szronem i srebrzystą mgłą. Pokazało się minus cztery na termometrze i na dworze od razu mróz wziął we władanie rzeczywistość. Nie mogłam zatem nie chwycić aparatu fotograficznego i nie wybiec w ten wczesno poranny świat.  Śpieszyłam się wiedząc, iż wschodzące słońce szybko nabierze mocy i sprawi, iż wszystkie te biało-srebrno-złote zjawiska znikną tak szybko, jakby ich nigdy nie było. 




   I tak się stało. W chwili, gdy piszę ten tekst za oknem już prawie całkiem nie ma śladu po szronie. Ulotniła się gdzieś tajemnica sennych wzgórz, schowanych w opalizujących mgłach i lśniących drobinkach lodu. Robi się zwyczajnie, choć nadal pięknie. Jeszcze widać na brzozach mieniące się złoto listeczki, jeszcze na jeżynach rumieni się odporne na mróz listowie a krzewuszki, berberysy i tawuły pokazują wciąż jeszcze barwy złota, pąsu i ostatniej zieleni. Napawam się tym wszystkim wiedząc, że zaraz i to zniknie. Jednak ukaże się coś nowego, coś co zaskoczy, zachwyci, wzbudzi podziw, wzruszenie i uczucie uczestniczenia w misterium natury. Misterium, którego moc nigdy się nie kończy.





   Listopad nie jest ani lepszy  ani gorszy, niż reszta miesięcy. To tylko następny, konieczny etap by przygotować się do zimowej odsłony rzeczywistości. A to, jak się na listopadowy świat patrzy, w głównej mierze zależy od człowieka, od jego nastawienia i umiejętności dostrzegania wartych zauważenia rzeczy…Mógłby ktoś powiedzieć, iż istnieją przemiany na dobre, ale i na złe. To jednak bardzo subiektywne stwierdzenia. Dla każdego inne. A tymczasem natura po prostu robi swoje, nie oglądając się na nasze oczekiwania i przyzwyczajenia. Ma swoje własne plany i działa tak, jak działać powinna. Natomiast intencje, preferencje i życzenia człowieka niewiele tu mają do rzeczy. Jesteśmy zbyt maleńcy, zbyt mało znaczący, by natura przejmowała się naszymi działaniami i zamierzeniami. Choć ostatnimi czasy wielu niestety odzywa się takich, co wmawiają reszcie jakobyśmy my, ludzie w znaczący sposób wpływali na klimat i ogólnie przyszłość środowiska naturalnego. A mnie takie stwierdzenia wyglądają na jakąś śmieszną manię wielkości albo na groźną propagandę mającą na celu podporządkowanie ludzkości określonej ideologii, na zrujnowanie gospodarki i wyssanie z niej nie tylko coraz bardziej topniejących zasobów finansowych, ale i sił żywotnych. Nie wolno się temu poddawać. Trzeba mieć nadzieję, że ten ideologiczno-propagandowy pęd ku autodestrukcji sam się wypali i pęknie jak prędzej czy później pęka wszystko, co sztucznie rozdęte, kłamliwe a przede wszystkim podszyte chęcią zysku i totalnej kontroli człowieka. Słychać już, że nowo wybrany prezydent Ameryki ma w planach odejście od rujnującej jego gospodarkę polityki klimatyzmu. Może więc i reszta świata pójdzie po rozum do głowy?  Czekam na to z utęsknieniem i coraz bardziej w to wierzę, widząc, iż nawet zajadli do tej pory obrońcy Zielonego Bezładu zaczynają dostrzegać jego absurdy i zabójczy wpływ na dobrobyt obywateli Europy.






   Listopad nastraja mnie życzliwie do świata. Wlewa mi w duszę tak potrzebny spokój i delikatną nadzieję. Każdego poranka rozpalam w kuchennym piecu, co daje nam tak potrzebne o tej porze ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Spoglądam z lubością w tańczące płomyki, w tlące się na żółto i karminowo węgielki. Cieszę się, że znowu udało się nam zgromadzić spory zapas drewna. Nie wyobrażam sobie tego, by nie wolno mi było dołożyć do pieca kolejnej szczapki, by ktoś autorytatywnie mógł mi zakazać tego, co od zawsze było czymś najnaturalniejszym i najnormalniejszym, od początków istnienia ludzkości nierozerwalnie z nią związanym.  Mocy ognia, potężnej energii, na której opiera się życie, dzięki której można przetrwać wszelkie chłody i mrozy.  A przecież już teraz wielu ludzi marznie, uwierzywszy w rządowe obietnice, iż tylko inwestując w odnawialne źródła energii spowolni ocieplenie klimatyczne a przy okazji pomoże i sobie.  Brzmi to jednak nieco fałszywie. Co komu po wielkich inwestycjach, skoro zwyczajnie jest mu zimno a do tego nie stać go na comiesięczne opłaty?






   Ech! Wszystko w naturze toczy się tak, jak toczyć się powinno. Może więc i w świecie ludzi sprawy wrócą na tor normalności i już wkrótce przestaniemy się zamartwiać o wysokie rachunki za energię elektryczną, gaz i opał, o bankructwa kolejnych firm, o rosnące bezrobocie i zadłużenie państwa?





   „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, tak brzmiał tytuł spektaklu do słów Agnieszki Osieckiej. A może nie trzeba będzie czekać na wiosenne przemiany? Może one powolutku dzieją się już teraz? I nawet listopad, ten przez wielu tak nielubiany miesiąc tętni podskórnym życiem nowych, bardziej racjonalnych nurtów myślowych, pozytywnych zamysłów a przede wszystkim sposobów wyjścia z labiryntu niemocy? Bo przemiany dzieją się cały czas. Nawet wówczas, gdy ich nie dostrzegamy, nawet, gdy zdaje się nam, że nic optymistycznego, godnego nabrania haustu wiary nie zachodzi. Ale to nieprawda. Dzieje się wciąż i wciąż…Opadają złote listki, ale przecież na ich miejscu pojawia się srebrzysta koronka szronu. A coraz bardziej nagie drzewa i krzewy nabierają w spokoju sił przed kolejnym dzianiem…



37 komentarzy:

  1. Piękny post, cudowne zdjęcia. Zgadzam się w stu procentach z tym co napisalaś. Każdy miesiąc w roku ma to coś swojego. Ja też lubię listopad nie bardziej ale też nie mniej niż inne. Nostalgia, zaduma, mgły i ciepło w domu. Siadam wtedy spokojna, że nie muszę się nigdzie i do niczego spieszyć, z robótką jakąs, posłucham ulubionej muzyki, poczytam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że podoba Ci sie to co napisałam i to co tu pokazałam. Listopad potrafi być naprawdę pięknym miesiacem. Trzeba pozegnać sie z jego stereotypowym odbiorem. W ogóle stereotypowe postrzeganie to nic dobrego...
      Pozdrawiam Cię z mojej górki pod lasem!:-)

      Usuń
  2. Kochana ! Jak pięknie opisałaś listopad i wszelakie przemiany... a ja kocham jesień ! Na Twoich zdjęciach widzę wyraźnie, że tak naprawdę to słońce maluje te pejzaże. Robi co chce - tu więcej da światła, tam mgłą zamaże.
    Pomyślałam - zdjęcia robisz tak piękne, że warto pomyśleć o wystawie ! To byłoby cudne przedsięwzięcie ! Pozdrawiam i przytulam się do Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jestem za całym sercem, wystawa lub album z pięknym tekstem, sama bym taki nabyła!

      Usuń
    2. Wystawa, album albo kalendarz z pięknym tekstem do każdego zdjęcia. "... opadają złote listki, ale przecież na ich miejscu pojawia się srebrzysta koronka szronu..." Jak pięknie potrafi Pani malować słowem. Bardzo dziękuję.

      Usuń
    3. Ulu, bo jesień jest piękna. Pełna barw, przeistoczeń, nastrojów i pomysłów. A słońce rzeczywiście jest najwspanialszym jej malarzem. To prawdziwy czarodziej i tylko dzięki jego pomocy mogłam zrobić tak udane zdjęcia. A wystawa? Chyba nie jest mi do szczęścia potrzebna. A poza tym nawet nie wiedziałabym jak sie za cos takiego zabrać. Na samą myśl już czuję zmęczenie!:-)
      Dziękuję Ci za dobre słowo i pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
    4. Jotko! Blog jest najlepszym albumem i wystawą!:-)

      Usuń
    5. Anonimowa czytelniczko! Dziękuję za życzliwe słowa. Cieszę się, że trafiam do kogos swoim pisaniem i fotografowaniem!:-)

      Usuń
  3. Jesienne przymrozki czynią cuda. Dziś u nas mglisty, ciemny dzień, ale nawet on niesie z sobą ładunek emocjonalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu! A właśnie u mnie dzisiaj nastał taki mglisty i ciemny dzionek. Szron też jest, ale wobec braku słońca nie widać już takich pięknych zjawisk jak wczoraj.

      Usuń
  4. Niesamowicie piękne są wszystkie zdjęcia. Pewnie należysz do Związku Artystów Fotografików... A jeśli nie to powinnaś należeć
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój życzliwy odbiór mojej twórczości, Stokrotko. Ciepło mi na sercu, gdy czytam takie słowa. A do żadnego związku nie należę, bo i po co...? Tu jest moje maleńkie królestwo!:-)

      Usuń
  5. Masz bystre oko i jeszcze potrafisz to wszystko ująć w słowa. Nie wiem czemu ludzie nie lubią listopada. Potrafi być piękny, tajemniczy i ...złośliwy ( szczególnie jak braknie płynu do spryskiwaczy w czasie mżawki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listopad ma wiele obliczy. Potrafi być piękny, ale i brzydki. Uspokajający, ale i irytujący. Powiedziałabym, że listopad jest bardzo...ludzki. Niełatwy do oceny, niejednoznaczny, zmienny - tak jak my, ludzie. Jest w pewnym sensie naszym lustrem a niełatwo czasem jest spojrzeć w to lustro i dostrzec nagą prawdę.

      Usuń
  6. Olu, ja z tych, ktorzy nie cierpia listopada ( choc to miesiac urodzin mojego syna, czyli moj wielki dzien :)) , ale musze przyznac, ze w tym roku listopad jest przepiekny. Zaczal sie ciepla, sloneczna, sucha pogoda, cudownie kolorowy, a teraz przeszedl w sloneczno- mrozny, lekko zamglony, cichy i troche nostalgiczny miesiac, i jak na razie chlone te piekna przemiane kolorow i te uspokajajaca chlodnawa cisze 🍂🍂🍄‍🟫🍄🌺🌾🍁🍁Twoje zdjecia jak zwykle absolutnie mistrzowskie, przepiekne, tworza nastepna juz galerie , ktora powina gdzies zaistniec dla szerszego grona... Mnie sie wydaje, ze powinnas wydac tematyczny album , moze grafike, Twoje zdjecia-obrazy rozchodzilyby sie jak cieple buleczki. Sama bym je chciala miec na scianach i napawac sie ich pieknem. 😍😍😍 Sciskam mocno Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty! Listopad, jak chyba każdy miesiąc, miewa gorsze i lepsze dni. Tak czy siak i w nim mozna znaleźć sporo piękna, natchnienia do fotografowania, pisania, malowania, wszelkiego tworzenia manualnego czy też śpiewania. Co kto tam lubi. To co widzimy w głównej mierze zależy od nastroju i samopoczucia człowieka. Jak ktoś ma zmartwienia i po prostu źle sie czuje, to nie dziwota, że nie dostrzega wielu rzeczy. Póki gryzie go jakiś robak - musi jemu poświecać uwagę. Chociaż lepiej by było robaka zignorować. Jednak obie wiemy, że nie jest to takie proste. A poza tym udawanie, iz robaka nie ma w niczym nie zmienia sytuacji.Mam tu na myśli np. kwestię narzucanej nam ideologii klimatyzmu...Ale poza tym każdy z nas ma swoje prywatne, wierne troski. I trudno sie od nich tak na pstryk uwolnić, choć bardzo by sie chciało...
      Co do zdjęć, to jeśli tylko masz ochotę mogę Ci jakieś przesłać na pocztę. Wtedy je sobie będziesz mogła ewentualnie wydrukować i powiesić. Ja nie mam siły a chyba nawet potrzeby by usiłować gdzieś te moje zdjecia (czy teksty) wydawać. Walczyc o to, by gdzieś szerzej zaistnieć. Takie rzeczy są już chyba za mną...Wiem, to pewnie dziwne, ale znajac siebie wiem już, że największą wartoscią dla mnie jest spokój, zwyczajna, powtarzalna codzienność, na której mogę się oprzeć.

      Usuń
    2. A wiesz, ze ja Ciebie pod tym wzgledem rozumiem Olu? Innym zostawiam tworzenie rzeczy wielkich, poszukiwania i ciagle zmiany, mi do zycia potrzebny jest spokoj, powtarzalnosc , stabilizacja i oparcie w domu i mojej rutynie. Owszem lubie z niej wyskoczyc raz na jakis czas, zanuzyc sie w innosci, poszalec, ale potem szybko wracam do moich utartych sciezek. Buziaki Kitty🥰Szkoda tylko, ze Twoja kreatywnosc nie pojdzie w swiat na wieksza skale, ale rozumiem.

      Usuń
    3. Cieszę się, że rozumiesz mnie Kitty. Człowiek przez całe życie sie zmienia. Nieraz sam siebie zaskakuje. To życie go po swojemu kształtuje i pewne sprawy nabierają wiekszej wartości, inne zaś bledną. Ważne jest moim zdaniem by nie robić nic przeciwko sobie, by nie zmuszać się do czegoś, bo wszyscy tak robią, bo wypada itp. Jeśli człowiek jest świadomy, czego mu potrzeba i co jest dla niego najcenniejsze, cudownie jest jeśli moze do tego dązyć i przy tym trwać. Życie nie zawsze na to pozwala, czasem zaburza widzenie, pląta ścieżk, podsuwa fałszywe tropy. Ale gdy sie już tą właściwą nitke złapie, gdy sie czuje, że to właśnie ona, to dobrze jest jej znowu nie stracić...
      Ściskam Cię serdecznie!♥

      Usuń
  7. Taki ogromny niezmierzalny kosmos, taka mała ziemia, i to jej CO2 robi zadymę w pogodzie. Może ociupinkę, a i to nie. Zmiany klimatu zawsze były i będą. Chcą się nahapać naszym kosztem, bo ciągle im mało. Malutka Europa ma uratować świat, który ma to w nosie. Do czego doszło, w tej pięknej wolności, ludzie zastraszeni boją się pisnąć słówko. Wszystko nam narzucają.
    Wybacz Olu, ale tak mnie to gniecie, podobnie jak i ciebie. Usuń ten koment, jak uznasz za stosowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja tylko dodam, ze CO2 stanowi 0.04% calej atmosfery ziemskiej! Mozna sprawdzic. Jak tak ulamkowy procent ma niby wplywac na klimat ziemski to ja naprawde nie wiem. 78% stanowi azot, 21% tlen, a ten pozostaly 1% to wszystkie inne gazy , w tym ten ulamkowy CO2, ktorym nota bene zywia sie wszystkie rosliny. Czyz to nie jest najwiekszy scam stulecia? Ale jak sie kontroluje finansowo wszystkie swiatowe agencje to sie ma wynik, jaki sie chce przeforsowac Kitty

      Usuń
    2. Naukowcy, ktorzy probowali sie wylamac badz otworzyc usta juz dawno je zamkneli. Bo albo zostali zdegradowani, albo poslani na zielona trawe , pozbawieni srodkow do badan. Tak sie zarzadza obecnie " nauka". Kitty

      Usuń
    3. Basiu! Ani mowy nie ma o żadnym usuwaniu komentarzy. Tym bardziej, że Twój jest ważny dla mnie, bo poruszajacy temat, o którym wspomniałam w powyższym poscie, a o którym nikt poza Tobą na razie nic nie napisał. Dziękuję Ci za ten odzew. Skoro o czymś piszę, to zależy mi by ludzie wyrazili swój pogląd. Bym nie była jak ten wołający na puszczy...Za dużo ludzi milczy i dlatego walec klimatyzmu jedzie dalej. A tymczasem bieda coraz większa...

      Usuń
    4. Kitty! Tak właśnie jest. Zamykają niepokornym naukowcom usta. Odważają sie jeszcze wyrażać poglądy tylko ci, co są na emeryturze. Ale też są uciszani, zakrzyczani, wyszydzani. A to dotyczy nie tylko klimatyzmu. Przecież zaczęło sie to wraz z plandemią. I coraz wiecej tematów staje sie tematami tabu. Zimno na dworze coraz bardziej, zima na horyzoncie a oni zamykają kolejne elektrownie, a prąd coraz droży i coraz go mniej...Jak ludzie pozamarzają w swoich domach, to i tak będą dalej "piać" o konieczności odejscia od źródeł kopalnych. Po trupach do celu! Dlatego mam odrobinkę nadziei, że Trump dotrzyma słowa i zerwie z tą chorą ideologią. A inni wezmą z niego przykład. Bo jeśli nie....Czarno to widzę.

      Usuń
    5. Dziewczyny, dziękuję❤️❤️
      Przynajmniej możemy się trochę wesprzeć.
      O kopalniach polskich już tu pisałyśmy. Pozamykali i zalali, a Niemcy- jakiś mądrzejszy chyba nakazał- bo to też cymbały, swoje dobrze zabezpieczyli, a nam kazali pozalewać na wczoraj! Poza tym nawet Rumunia ma elektrownie jądrowe, ale my nawet jednej nie możemy mieć.
      Jedyna nadzieja w Trumpie, Amerykanie się obudzili.
      Trzymajmy się w nadziei💙💙💙

      Usuń
    6. Tak Basiu, wszystkie sie tu wspieramy dobrym słowem, zrozumieniem, podejmowaniem trudnych, ale ważnych tematów. To ważne by móc z kims porozmawiać o tym, co nas w duszy gniecie. Wdzięczna jestem za to, że znajdują się tu na blogu tak wrażliwe i rozumne osoby. I dziekuję za to!
      Tak, teraz nadzieja sie obudziła. Byleby nie była płonna. Byleby nie rozwiała się, jak zazwyczaj rozwiewają sie wszelkie obietnice wyborcze. Póki co, ta nadzieja rozświetla delikatnym płomieniem nasze serca. i ten płomyk dodaje nam nieco sił!Oby tlił sie już zawsze!♥♥♥

      Usuń
  8. Idą Olu kolejne zmiany, idzie śnieg. Ponoć jutro zrobi nam się biało. Tak portale info straszo, bo one już nie informują, dziennikarze zostali zastąpieni przez zastraszycieli. Wszystko atakuje, klimat, kleszcze, promienie UV. Ludzie odczuwają taki strach przed Naturą jakby w lepiankach mieszkali i żywili się tym co uzbierają w lesie. Gupie to co cud. A mła się nawet na ten listopadowy śnieg cieszy. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja sie na śnieg cieszę Tabo, bo skoro zrobi sie biało, to i pięknie, inaczej. Będzie co fotografować znowu!:-)Ten śnieg miał u nas już dzisiaj popadać, ale póki co go nie ma. Tylko szadź z zamarznietej mgły utrzymuje sie na drzewach i krzewach.
      Tak, i ja zauważyłam tą ogólną tendencje do straszenia wszystkim, co do tej pory było naturalne i normalne. Ale o dziwo tych zastraszycieli wcale jakos nie przeraża cena prądu, wizja lockdownu energetycznego, zmuszanie do inwestycji w termomodernizację i wymiany źródeł ciepła. Piszą, co ktos każe im pisać. Jakby im mózgi ktoś wyłączył, albo jakby sami mieszkali na ksiezycu a nie na tej samej co my ziemi...

      Usuń
  9. Jeszcze słówko, śnieg bardzo lubię. Wiem że wielu sprawia kłopot, ale tak bardzo jest potrzebny lasom, przyrodzie. My brnęliśmy do szkoły 3 km w śniegu równemu płotom, a było cudnie ❄️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w nocy troszke śniegiem poprószyło. Ale tylko troszkę i ten śnieg wygląda z daleka jak szron, bo świat tylko posrebrzył a nie pobielił!:-)
      I ja pamiętam dawne, wspaniałe zimy. A właściwie nie takie dawne, bo tutaj jeszcze kilka lat temu były zaspy prawie po pas!:-) Moze to jeszcze wróci?:-)

      Usuń
  10. A ja dziś właśnie rzucałam kalumnie na listopad jak go nie lubię. Ale piszesz Olu prawdę o nim, że potrzebny on bo przecież inne miesiące nie smakowałyby nam bez braku kontrastu z nim. Piękne zdjęcia zrobiłaś i też chętnie powiesiłabym je na swojej ścianie. Pozdrowienia ślę. Ewik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to! Listopad tworzy konieczny kontrast dla innych miesiecy. Dobrze to ujęłaś, Ewiku.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  11. Pięknie tam u Ciebie i przyprószyło ciut ciut. Masz rację, każdy miesiąc, każda chwila ma swój specyficzny urok. Lubię listopad z jego nostalgią. Tym bardziej, że w naszym klimacie wcale nie jest szary i bury. Drzewa jeszcze płoną złotymi i rudymi liśćmi, a ogień w kominku wesoło trzaska dając światło, ciepło i miłą zapowiedź Świąt. (Ja wiem, że do Świąt jeszcze ponad miesiąc, ale ostatnio miesiące lecą mi jak tygodnie, więc dla mnie to już za chwilę... ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj śnieg odrobinę odmienił u mnie znowu widok za oknem. Malutko tego śniegu, ale ponieważ jest to pierwszy śnieżek w tym roku, to go doceniam.Czas szybko płynie. Ani się obejrzymy jak grudzień obejmie rządy!
      Uśmiech serdeczny Ci zasyłam!:-))

      Usuń
  12. Jesien uwazam za najpiekniejsza pore roku wiec i listopad mi nie straszny. Wrecz przeciwnie, listopad jest moim zdaniem taki "przytulny", wyciszony, spokojny, nie zaklocony zadnymi swietami - OK w US jest Thanksgiving, ale to malo medialne swieto, w sumie to swieto jedzenia:)))
    W listopadzie najbardziej lubie cieply kocyk, przed kominkiem, dobra ksiazke, i zapach swiec... ach jeszcze lampka wina:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Marylko! Jesień jest piękna i listopad też potrafi być cudownym miesiacem. Każdy ma taki listopad, jaki potrafi dostrzec, docenic. Te dobre rzeczy - takie jak ciepło domu, czas na czytanie, zapach swiec i dobre wino - są jego atrybutami i skarbami.
      Dobrego listopada Ci życzę, Marylko!:-)))

      Usuń
  13. Pięknie zatrzymałaś Olu w kadrze poranny szron, wyszły magiczne zdjęcia. Świetne na listopadową kartkę z kalendarza. Wiedziałaś, że są darmowe szablony do kreowania kalendarzy z własnymi zdjęciami? Ciekawy prezent na gwiazdkę dla bliskich, albo dla Was. https://www.visme.co/pl/kalendarze/. Ja też mam nadzieję, że to szaleństwo minie, bo powoli zaczynamy się rozgladać za domkiem w Polsce i też chcę się cieszyć ogniem w kominku. Listopad zawsze kojarzył mi się zle, a przynajmiej jego koncowka. Bez słońca usycham, a do tego wiecznie marzłam. Teraz bardzo lubię ten miesiąc, bo u nas wyglada jak pazdziernik. Kwiaty które się latem wysiały ścigają się z czasem, żeby jeszcze zakwitnąć. Przyroda potrzebuje mniej czasu na zimowy sen. Życzę Wam samych przytulnych dni przy ogniu i bezpieczeństwa. Uściski. Maria.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wydaje mi się, że najbardziej ekologiczni są ludzie, którzy rzeczywiście żyją blisko natury. Ci, którzy potrafią wyhodować coś własnymi rękami na swojej własnej ziemi, którzy nie produkują zbędnych opakowań i którzy sami utylizują swoje odpady. Od nich powinien uczyć się niejeden polityk. Mnie też ten miesiąc napawa optymizmem. Piękne zdjęcia. Nie wolno nam tracić nadziei! Pozdrawiam serdecznie 🤗

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!

Etykiety

Aborygeni afirmacja życia agrest apel apel o pomoc asymilacja Australia autoanaliza bajka bal ballada baśń Beksińscy Bieszczady blackout bliskość blog blogi bór cenzura Cesarzowa Ki Cezary chleb choroba ciastka czarny bez czas czerwiec człowieczeństwo człowiek czułość Dersu Uzała deszcz dieta dobro dom dorosłość drama drama koreańska drewno droga drzewa trawiaste Dubiecko Dwernik Kamień dwudziestolecie międzywojenne dystopia dzieciństwo dzikie bzy ekologia elektryczność erotyk eutanazja fajka fantazja film flash mob fotografie fotoreportaż glebogryzarka głodówka głód gospodarstwo goście góry Góry Flindersa grass tree grill grudzień grzyby Gwiazdka historia historie wędrujące horror humor humoreska idealizm ideologia II wojna światowa informacja inność inspiracja internet jabłka Jacuś Jacuś. gospodarstwo Jacuś. lato jajka Jane Eyre Jawornik Polski jesień jesień życia kalina Kanada kanały kangury kastracja kiełbasa klimat klimatyzm koala kobieta koguty kolędy komputer komunikacja konfitury konflikt koniec świata konkurs konstrukcja kosmos kot koziołek kozy Kraków Kresy kryminał kryzys książka kuchnia kulinaria kury kwiaty kwiecień las lato legenda lęk lipa lipiec lis listopad literatura los ludzie luty łąka maciejka macierzyństwo magia maj malarstwo maliny mantry marzenie maska metafora mgła miasteczko odnalezionych myśli Michael Jackson Mikołaj miłość Misia mit młodość moda mróz mróż muzyka muzyka filmowa nadzieja nalewki nałóg natura niebezpieczeństwo niezapominajki noc nowoczesność Nowy Rok obyczaje ocean odchudzanie odpowiedzialność odrodzenie ogrody ogród ojczyzna opowiadanie opowiastka opowieść Orzeszkowa osa Osiecka owoce pamięć pandemia Panna Róża park pasja patriotyzm pejzaż pierniki pies pieski pieśni pieśń piękno piosenka piosenki pisanie płot początek podróż poezja pogoda Pogórze Dynowskie polityka Polska pomidory pomysł poprawność polityczna porady postęp pożar praca prawda prezent protest protesty przedwiośnie przedzimie przemijanie Przemyśl przepis przetrwanie przetwory przeznaczenie przygoda przyjaźń przyroda psy psychologia ptaki radość recenzja refleksja relatywizm remont repatriacja reportaż rezerwat Riverland rodzina rok rośliny rower rozmowa rozrywka rozum rymowanka rzeka samotność San sarny sąsiedzi sens życia siano sierpień silna wola siła skróty słońce słowa słowa piosenki słowianie smutek solidarność South Australia spacer spiżarnia spokój spontaniczność spotkanie stado starość strych susza susza. upał szadź szczerość szczęście szerszeń śmiech śmierć śnieg świat święta świt tajemnica tekst piosenki teksty piosenek tęsknota tragikomedia trauma truskawki uczucia Ukraina upał urodziny uśmiech warzywnik wędrówka wędrówki węgiel wiatr wierność wiersz wierszyk wieś wigilia Wilsons Promontory wino wiosna wiosnaekologia wirus woda wojna wolność Wołyń wrażliwość wrotycz wrzesień wschód słońca wspomnienia wspomnienie współczesność Wszechświat wychowanie wycieczka wypadki wypalanie traw zabawa zabawa blogowa zachód słońca zapasy zaproszenie zbiory zdjęcia zdrowie zielarstwo zielononóżki zielononóżki kuropatwiane zima zioła zmiany zupa Zuzia zwierzęta zwyczaje żart życie życzenia Żydzi żywokost