Ponieważ poprzedni post nazwałam „Prawdziwa zima”, to już nie wiem jak nazwać mam ten, kiedy przedstawiona tutaj zima jest moim zdaniem jeszcze prawdziwsza, mroźniejsza, bardziej magiczna. No bo tak. Zgodnie z prognozami wydarzył się wczoraj u nas cudownie pogodny dzionek. Słonecznej pogodzie towarzyszył, rzecz jasna, silny mróz. A ponieważ w przeddzień padał deszcz ze śniegiem wszystko malowniczo pokryło się grubą warstwą lodu. I śnieg i gałązki drzew i jagody kaliny i sznurek na pranie i płoty i metalowe zasuwki w bramach oraz furtkach.
Do tego stopnia świat tu
pozamarzał, że nie dało się otworzyć żadnej z naszych furtek. Byliśmy oto uwięzieni
w zaczarowanej zimowej krainie lodu i śniegu. Jednak świat za płotem kusił
zmiennymi barwami i złoto-srebrzystymi błyskami. Wołał by natychmiast wyjść w ten zmrożony
poranek i powędrować w dal, bo gdzieś tam, za kolejnym zakrętem cuda prawdziwe się
chowały. Cuda zimowego świtania a potem spektakle tryumfującego na wielokolorowym
niebie słońca. Musiałam zatem wymyślić
sposób na wydostanie się z naszej samotni pod lasem. Właśnie teraz. Koniecznie.
Nie czekając na żadne ocieplenie ani odwilż. Gdyby nie było innego wyjścia
przystawiłabym pewnie drabinę i przelazła przez płot. Na szczęście wystarczyło przynieść
czajnik gorącej wody i polać nią obficie żelazny łańcuszek oraz skobelek. Wówczas
furtka odskoczyła i oto roztoczył się przede mną widowiskowo piękny, pełen
oddechu wolności i radości poranek. Odniosłam do domu czajnik a potem
nacisnąwszy mocniej ulubioną, pomarańczową czapkę na uszy wyruszyłam przed
siebie.
Jak zwykle zdawało się, że wieś jeszcze śpi
albo dopiero budzi się do życia. Nikogo bowiem nie spotkałam na swej drodze.
Nawet żaden samochód obok nie przejechał. Mogłam sobie wędrować w tej baśniowej
krainie sama wyglądając też pewnie niczym nazbyt wyrośnięty krasnal:-)
O dziwo, na
drodze wcale nie było ślisko. Lód chował się pod cienką warstwą świeżego śniegu
i pewnie dzięki temu szło się całkiem łatwo i przyjemnie. Ale więcej w tym było
zatrzymywania się, przykucania i pochylania, niż wędrówki naprzód. Bo jakże tu się
nie zatrzymać i nie zachwycić spektaklem kryształowych lśnień i tajemniczych migotań
rozgrywającym się na okolicznych polach i w zagajnikach, w gałęziach każdego
mijanego krzewu czy drzewka, na dachu kapliczki, na kablach elektrycznego napięcia?
Wszędzie dokoła było coś, co zaciekawiało, zapierało dech w piersiach. Co
budziło skojarzenia z baśniową krainą Królowej Śniegu. I sama już nie wiedziałam, czy łzy, które
płynęły po moich policzkach wywołane są silnym wzruszeniem, czy może tylko
mrozem. A pewnie jednym i drugim.
Szłam więc obcując z tym czystym pięknem, zapominając o całym świecie, tak dalekim teraz ze swoimi bolączkami, problemami, lękami i frustracjami. Liczyło się tylko to zaklęte w czasie tu i teraz. Miałam przejmujące wrażenie, jakbym tak naprawdę żyła właśnie w tamtych chwilach swobodnej, samotnej wędrówki w bezkres. Jakby wszystko to, co dotąd wydawało mi się życiem było tylko jakąś symulacją komputerową, narzuconym matrixem. Jakbym nagle, wbrew zamysłom i scenariuszom twórcy tej gry (a może dzięki jego przyzwoleniu?) wydostała się poza obowiązującą planszę.
Nie pierwszy już raz nawiedza mnie takie wrażenie. To trochę tak jak bywa ze snem. Bardzo rzadko zdarza się bym we śnie rozumiała, że to tylko sen. Niekiedy jednak zdarza mi się taki przebłysk i wówczas albo budzę się gwałtownie albo śnię nadal świadomie. Tym bardziej, jeśli sen jest piękny i pragnęłabym by nigdy się nie kończył…A myślę też, że w tym wyjściu poza matrix najważniejsza jest wola wydostania się. I ciągłe szukanie, zadawanie pytań, niegodzenie się na narzucone schematy i toki rozumowania. Niezgoda, na to, co wciska się nam do głów, na to, w co bezkrytycznie każą nam wierzyć. Ważne jest zaufanie swojej intuicji, ciągłe drążenie i próby zajrzenia tam, gdzie nie chcą abyśmy zaglądali. Kto? Kim są owi tajemniczy „ONI”? To oczywiście twórcy tego matrixa. Ci, którzy chcą rządzić i narzucać swą wolę. Którzy nie znoszą żadnych odstępstw od normy i próbują zagłuszać, ośmieszać, karać tych, którzy ośmielają się mieć odmienne zdanie, inaczej postrzegać rzeczywistość.
Rozważania
rozważaniami a tymczasem słońce wspinało się coraz wyżej i coraz mocniej lśniło
na błękitniejącym niebie. Jednak mnie wciąż mało było cudownych doznań i
widoków. Postanowiłam zrobić wszystko, by móc wydostać się jeszcze dalej i
zobaczyć jeszcze więcej malowanych lodem i śniegiem przestrzeni. Pragnęłam też dzielić
ów zachwyt z Cezarym. Wiedziałam jednak, że owo postanowienie okupić będę
musiała bardzo ciężką pracą. Chodziło bowiem o to, że nasz stojący przed domem
samochód pokryty był grubą, twardą warstwą zlodowaciałego śniegu. I podjazd
wokół niego prezentował się podobnie. Trzeba było zatem zagonić Cezarego do
odmrażania autka a siebie do odśnieżania przestrzeni przed i za bramą. Już wkrótce
zabraliśmy się oboje do zgodnej, wytężonej roboty. I oto po dwóch godzinach
machania szuflą, łopatą, szczotką i skrobaczką dzieło było skończone. Ogromne
kawały lodu wylądowały w przydrożnym rowie a zaspy śniegu w naszym ogrodzie
przypominały małe Himalaje. Psy od razu z
radością zaczęły po nich skakać, wiercić w białym puchu nosami i gonić się
dokoła samochodu. Teraz oboje z Cezarym musieliśmy się szybko przebrać w domu,
bo od tego odśnieżania cali byliśmy mokrzy od potu. Wzmocnieni gorącą herbatką
z miodem, cytryną i imbirem zamknęliśmy wytarzane w śniegu psy w domu. A potem ubrani cieplutko oraz uzbrojeni w aparaty
fotograficzne wsiedliśmy do naszego srebrzystego rumaka aby pomknąć w dal.
Chciało się nam
pojechać nad San. Dawno tam bowiem nie byliśmy a pamiętaliśmy, że zimą bywa tam
magicznie. Rzeka oddalona jest od nas o kilkanaście kilometrów, ale gdy w sąsiednim
przysiółku stanie się w odpowiednim miejscu na przełęczy można bez trudu
dostrzec w dole pobłyskującą tam szarosrebrną nitkę Sanu.
Ależ to był
zjazd! Z górki na pazurki! Jechaliśmy tak wolno, jak tylko się dało a samochód
sam się toczył a właściwie ześlizgiwał po stromej i kiepsko odśnieżonej wąskiej,
asfaltowej dróżce. Ta wyprawa była sporym ryzykiem, bo przecież okazać się mogło,
że będziemy mieć problem z wjazdem w drodze powrotnej. Jednak jak to my,
lubiliśmy samym sobie oraz rzeczywistości rzucać śmiałe wyzwania. I jeśli
postanowiliśmy jechać za swoim marzeniem, nic nie mogło nas od tego odwieść.
Tym bardziej, iż realizację tego marzenia okupiliśmy naprawdę morderczą pracą
przy odśnieżaniu. Należała się nam przecież za to nagroda!
W ciągu kilkunastu
minut dojechaliśmy nad San. A tam okazało się, że droga jest jeszcze bardziej śliska,
niż w naszych okolicach. Lód błyszczał na niej malowniczo a zaspy po bokach
uniemożliwiały zatrzymanie się gdziekolwiek albo zawrócenie. Wreszcie udało nam
się dojechać do dwóch zielonych kładek nad rzeką. W ich pobliżu znaleźliśmy odrobinę
miejsca dla samochodu, zatem nareszcie mogliśmy wyruszyć na fotograficzne łowy.
Jednak słońce grało z nami w kotka i myszkę. To ukazywało się ponad drzewami i
posrebrzało wspaniale okolice, to chowało się za chmurami i wówczas wszystko
wokół gasło, szarzało, stawało się pospolite i zwyczajne.
Jednak mimo
wszystko parę ciekawych zdjęć udało nam się zrobić. Udało się zajrzeć w ciemne
tonie rzeki, zapatrzeć na odległe wzgórza i łąki. Zatem plan był wykonany i można było wracać do
domu.
Udało nam się cudem jakimś wjechać do naszej wioski. Obyło się bez zakładania łańcuchów albo zostawiania samochodu na dole i wspinaniu się nogach pod górę. A nieraz w przeszłości już tak bywało. Zatem pogratulowaliśmy sobie wyczynu i w świetnych nastrojach zajechaliśmy przed dom stwierdzając jak zwykle, że wszędzie dobrze, ale u siebie najlepiej. Psy wyskoczyły na nasze powitanie witając się tak entuzjastycznie jakby nie było nas cały dzień a przecież minęło niewiele ponad godzinę, od kiedy wyruszyliśmy.
Chciałabym zakończyć ten tekst konstatacją, że dobrze jest wracać, ale i dobrze wyruszać. Bo przecież życie to ciągła wędrówka a tylko my sami możemy i powinniśmy decydować, gdzie są granice naszej odwagi, granice poznania. Poza tym wyrwanie się z matrixa chociaż na chwilę zawsze dobrze człowiekowi robi…
Ależ cudownie u Was. Ta cała gama kolorów to bajkowe obrazy. Jednak najbardziej przemówiła
OdpowiedzUsuńdo mnie pięknem obrazu niemal malarskim fotografia Sanu na pierwszym zdjęciu tej rzeki.
To zakole, śnieg, szron na drzewach wprost baśniowe zjawiska. Pozdrawiam serdecznie. Trzymajcie się ciepło.
Zima pokazuje nam mnóstwo swoich uroków. Codziennie jest inaczej. I właściwie każdego dnia mozna by wędrując z aparatem narobic mnóstwo nowych zdjeć tym cudom śnieznych pejzaży. I robię to póki czas. Tym bardziej, że jak głosza prognozy nadciąga do nas totalne ocieplenie i może być tak, że do świąt nie będzie juz sladu po sniegu!
UsuńPozdrawiamy Cię serdecznie, Olu i wielu zimowych, fotograficznych natchnień zyczymy!:-)
Ostatni akapit, Olgo jakbyś wyjęła mi z głowy.
OdpowiedzUsuńCałe życie powinno być podróżą, dzięki której czujemy, że żyjemy!
U nas wprawdzie zima nie tak piękna, jak w waszych stronach, ale tez można zmarznąć i nacieszyć oczy, choćby widokami lasu czy zimowego parku.
Dziś byliśmy w Toruniu po zapas pierników i by poczuć świąteczny nastrój na jarmarku.
Zdjęcia jak do kalendarza lub albumu o zimie:-)
Zimą wszędzie można znaleźc cudownie piekne zakątki. I w mieście i na wsi. Tylko trzeba sie gdzieś ruszyć, chciec coś znaleźć, przeżyć. Póki człowiek ma jeszcze troche zdrowia i sił powinien korzystac z tego i cieszyć się wspaniałymi przeistoczeniami natury wokół.
UsuńPierniczki z Torunia? Mniam, mniam!:-)
Cudowna zima, a piąte zdjecie od końca bajkowe. Serdeczności przesyłam . Mirka
OdpowiedzUsuńDziękuję Mirko i także serdecznie Cię pozdrawiam!:-)
UsuńJestes niesamowita Olenko!! Oboje jestescie godni podziwu, ja byn wyszla z domu dopiero wiosna:)))
OdpowiedzUsuńZdjecia przecudne!!! Ty zawsze robisz super zdjecia, ale te sa wyjatkowe.
Ach i zapomnialo mi sie przy poprzedniej notce, narobilas mi ochoty na galarete tylko musze znalezc czas. Junior juz sie cieszy, bo on uwielbia galarete. W zwiazku z czym oboje dziekujemy za natchnienie.
Odśnieżanie to niesamowita gimnastyka a zimą takze potrzeba człowiekowi ruchu, inaczej całkiem zardzewieje i obrośnie sadełkiem!:-) Poza tym ruch na swieżym powietrzu jest i zdrowy i przyjemny. Po takim wysiłku krew aż szumi w żyłach a na twarzy kwitną jaskrawe rumieńce.
UsuńMarylko, galaretę jeszcze jemy a jak sie skończy to pewnie zrobimy nową. Bo to pychota przeciez. I zdrowe jedzonko przy okazji.
Buziaki serdeczne Ci zasyłam!:-)*
Masz absolutnie racje z ta gimnastyka ale ja nawet lopaty nie podniose wiec odpada. Czekam, ze mi sie zagoi ta rana po usunieciu raka skory na nodze wtedy bede mogla chociaz na moim stacjonarnym rowerku poszalec. No dobra, szalenstwo to to nie bedzie ale troche pokrece. Narazie nie moge mimo, ze w sumie jest to jako tako zagojone ale mam odczekac miesiac wiec czekam. Nie chce zadnych niespodzianek w tym przypadku.
UsuńTak Marylko, musisz byc teraz ostrożna i poczekać cierpliwie aż całkiem wydobrzejesz. Miejmy nadzieję, że po Nowym Roku będziesz czuc sie coraz lepiej a jak przyjdzie wiosna to ho, ho!:-)))
UsuńBo całe życie jest podróżą!!! Często właśnie taką pełną niespodzianek. Ale też barwną podróżą.
OdpowiedzUsuńOlgo ... Moje uznanie za tekst i za zdjęcia.
Stokrotka
To prawda - całe życie jest niezwykłą podrózą. I ona powinna trwać, póki nam się chce chcieć, póki ciekawi nas świat, póki nie jest nam wszystko jedno.
UsuńDziekuję za Twoje zyczliwe słowa i pozdrawiam Cie serdecznie, Stokrotko!:-)
Mikołajkowe dzwoneczki przynoszę Ci Olu w prezencie i szron gwiazdkowy na szybach, i zachwyt nad słowami i każdym Twoim zdjęciem. 😘
OdpowiedzUsuń❄️🎄☃️
Hanusiu! Serdecznie dziekuję za Mikołajkowe dzwoneczki i w ogóle przypomnienie o Mikołaju, bo mi to całkiem wyleciało z głowy!:-) Cieszę się, że podoba Ci sie tekst i zdjęcia. Uwielbiam dzielic się moimi zachwytami i wzruszeniami, pokazywać cuda natury. To takie moje malutkie prezenciki dla czytelników tego bloga!:-))*
UsuńOlusia, Wszystkiego Naj, Najlepszego z Okazji Urodzin 🥳
UsuńJak najwięcej radości w życiu, dobrych, prostych dróg bez życiowych zakrętów, spełnienia marzeń tych, które Cię uszczęśliwią ❤️
P.S. Ja też grudniowa, ale to za kilkanaście dni 😄
Hanusiu! Ależ mnie wzruszyłaś! Dziękuję Ci kochana za pamieć i zyczliwość, za każde ciepłe słowo.Bardzo to doceniam i cieszę się, ilekroć mnie odwiedzasz i odzywasz się tak jak to Ty potrafisz - mądrze, serdecznie, z ogromną wrażliwością. A ponieważ obieśmy grudniowe dziewczyny, to wiele tłumaczy. Grudzień to przecież dobry, niepowtarzalny i niepodobny do innych miesięcy czas, zatem i dziewczyny rodzą sie wtedy troszkę inne! Strzelcowo-koziorożcowe!:-))
UsuńDziekuję raz jeszcze i Tobie Hanuś też zyczę w związku z przyszłymi Urodzinami tego, co Ci najbardziej jest w życiu potrzebne. A przede wszystkim spokoju serca i dobrych, szczerych ludzi wokół!:-)*♥
Dziękuję Oleńko 😘 To piękne życzenia 😊❤️
Usuń!:-)♥
UsuńPrzepiekna zima i przepiekne zdjecia Twoje Olu, trudno mi sie zdecydowac, ktore mnie urzeklo najbardziej ... ❄️😍❄️ My znowu cieszymy sie mrozem , wiec znowu swiat wyglada srebrzyscie i bajkowo i lsniaco ☀️❄️☀️I jak tak dalej pojdzie to bede w siodmym niebie , majac prawdziwie zimowe Swieta. A w domu przytulnie, cieplutko i nastrojowo, bo juz powiesilismy lampki , a ja powoli klade tu i owdzie naturalne swiateczno-zimowe dekoracje. Nie za duzo, ale tak , aby poczuc te szczegolna atmosfere. 🌲🌲🌲
OdpowiedzUsuńKitty 🌲
UsuńNareszcie jest taka zima jaka powinna być. Biała, zachwycajaca, mroźna, szronowa i szadziowa. Pełna wyzwań. Och, to odmrażanie samochodu! Och, to odśnieżanie! Och, to codzienne przynoszenie dziesiętkó kilogramów drewna z drewutni! Ale nic to. Człowiekowi ruch wszak jest niezbędny.
UsuńCieszę się, że i u Ciebie Kitty zima pokazuje swoje piękno. Zobaczymy, czy do świat to wszystko sie utrzyma. Oby! A póki co cieszmy sie tym, co jest i nastrajajmy sie magicznie, światecznie, łagodnie...
Uściski serdeczne zasyłam Ci Kitty w ten śniezny, grudniowy czas!:-))*♥
Olu, wczoraj zakupilam przyprawe do pierniczkow i jestem gotowa do boju 💪Jeszcze nie teraz ale gdzies tak za tydzien zabiore sie za pieczenie - pierwszy raz w zyciu bede robic pierniczki wiec trzymaj kciuki :)) Pierwsza partie robie " probna" i zapewne przepadnie szybko i sprawnie w zoladku 🐻, ale nastepna ma byc dla gosci i ma wypelnic duzy szklany sloj w ksztalcie choinki 🌲Cala moja nadzieja w Twoim przepisie - gorace buziaki 🥰🥰🥰 Kitty
UsuńKitty, cieszę się, że będziesz piekła pierniczki wg mojego przepisu. Mam nadzieję, że sie udadzą i będziesz zadowolona. W razie jakichs wątpliwosci służę oczywiscie radą i podpowiedzią!
UsuńUściski serdeczne Ci zasyłam z deszczowego Podkarpacia!:-))*
Olu, czytywałam kiedyś pasjami tam i z powrotem książkę "Gdy słońce było Bogiem" i myślę, że tak jest do dziś. To słońce jest Bogiem, ożywia, uszlachetnia, upiększa, ogrzewa - daje Moc całej Naturze. Szkoda tylko, że latem czasem przesadza 😀 Cudny mieliście spacer i wyprawę i dobrze, że się z nami tym dzielisz.
OdpowiedzUsuńKrystynko! Bo słońce ma prawdziwie boską moc. Nie dziwota więc, że kiedys je czczono i w wielu miejscach nadal sie czci. Latem bywa go za duzo, za to zimą jakze cieszy, jakze upiększa rzeczywistosć. Człowiek czuje sie trochę w taki zimowy czas jakby znowu był dzieckiem i wierzył w baśniowe czary...A na zdjęciach nie widać nawet w połowie tego, co widziały na żywo oczy!:-))
UsuńNiesamowite, na to się napatrzeć nie da...
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Dlatego niemal co dnia wybiegam z domu na sesje fotograficzne. Serce sie rwie do tego piękna za oknem!
UsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa o słońcu mogę tylko pomarzyć, bo dawno, dawno świeciło. Zasypane i zamrożone u nas na całego, a szkoda, bo jednak ta fotowoltaika ...
M
Tak. Słonce kapryśne jest tej zimy. Rzadko sie pojawia i zbyt krótko świeci. Ale jak już jest, co naprawdę cuda swymi promieniami tworzy. Mam nadzieję, że i u Ciebie niebawem sie pokaże!:-)
UsuńUdostępniliście nam wspaniałe widoki.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wam się chciało wyjść z domu mimo mrozu i śniegu. Myślałam ostatnio o matrixie, o glitchach i o znakach. Myślałam też o strachu i o poczuciu spełnienia, kiedy go pokonujemy. Pozdrawiam i życzę wielu takich miłych wzruszeń.
Jakże tu nie pokazać tych pogórzańskich pejzaży, skoro bywają tak cudne, że aż nierzeczywiste?!
UsuńMróz i śnieg stanowią tutaj spore wyzwania. Ale i tak obecna zima jest stosunkowo łagodna w porównaniu z zimami, które bywały tu kiedyś. Jeszcze 10 lat temu takie tu były śniezyce i takie mrozy, że absolutnie nie dało sie stąd wydostać samochodem i musiało przyjechać wojsko wraz ze swym ciężkim sprzętem, by wykopać tunele na drodze.
Pokonywanie strachu, pokonywanie własnych ograniczeń i uprzedzeń przynosi człowiekowi ulgę, satysfakcję, lekkość duszy. Matrix sie coraz mocniej zaciska, wiec i my musimy być coraz bardziej świadomi, coraz wytrwalsi w umykaniu mu.
Pozdrawiam Cie ciepło, MaB!:-)*
Chociaż zimowe foty, to w ciepłym klimacie :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo słońce takie cuda potrafi robić! Również pozdrawiam!:-)
UsuńTa zima na fotografiach to jest bajka, przecudna. Skoro to fotografie, to dokumentują real. Nie do wiary.
OdpowiedzUsuńTak Romano, te fotografie usiłują dokumentować real, bo tak naprawdę bywa tu jeszcze piekniej niż na zdjęciach. Oczy ludzkie i inne zmysły, które posiada człowiek potrafią dostrzec o wiele więcej, bardziej wielowymiarowo. Jednak zdjęcia to tylko zdjęcia...
UsuńWitaj bielą za oknem Olgo
OdpowiedzUsuńZima potrafi być naprawdę piękna. Dawno jednak takiej nie widzieliśmy w naszym grudniu.
Z okazji urodzin życzę Ci zdrowia, wiele radości, miłości, spełniających się marzeń, życzliwych osób dookoła.
Niech Anioły nieustająco towarzyszą Ci na każdej ścieżce dnia codziennego, a wieczorem otulają do spokojnego snu.
Pozdrawiam nadzieją na jaśniejsze dni i życzę dużo ciepła wewnętrznego...
Witaj, Ismeno!
UsuńTak, wyjątkowo biały i mroźny jest jak na razie grudzień w tym roku. Cieszy mnie to i zachwyca. Zima wydaje sie byc jak na razie taka jak za dawnych lat. Ciekawe, jaka będzie dalej.
Serdecznie dziękuję Ci za przepiękne życzenia urodzinowe. Ach, żeby choć odrobina z nich się spełniła, już będzie dobrze. Zwłaszcza ta obecność opiekuńczych Aniołów byłaby pożądana!:-)
Dziekuję raz jeszcze i Tobie, grudniowa dziewczyno także wszystkiego co najlepsze życzę.
Pozdrawiam Cię z pełnym życzliwosci uśmiechem!:-)*♥
I ja się dopisuję do życzeń - wszystkiego, czego pragniesz! 😘
UsuńZ całego serca dziekuję Ci kochany Kocurku!:-)*
UsuńI ja dziękuję za życzenia urodzinowe Olgo. Świętuję jednak za tydzień... Tak, tak wiem, że już o nich wspominam:)))
UsuńNo to sie troszkę pośpieszyłam, Ismeno!:-)) Ale tak czy siak życze ci jak najlepiej. Zawsze!:-)*♥
UsuńPiękne te dni tej białej zimy..magiczne....Wyruszając przed siebie albo z celem dobrze jest mieć gdzie wracać, jak Wy:):) Pięknie tam u Was Olu:) ☃🎅
OdpowiedzUsuńTak, Jolu - dobrze jest wyruszać, ale i dobrze wracać. A najważniejsze jest chyba by czuć sie dobrze w sobie, ze samą sobą.
UsuńNiech zima nadal nas zachwyca i raduje!:-)*
Przecudowne zdjęcia robisz! Może tam u Was jakas wystawa? Naprawdę cuda!
OdpowiedzUsuńI te kadry itd - profesjonalne i piękne! aż dziw, że to fotografie 😍😍😍
Dziękuję, Kocurku!:-) Robię te zdjęcia bo grzechem byłoby ich nie zrobić, gdy bywa tu tak pięknie. I grzechem byłoby ich tu nie pokazać. Cieszę się, że moje fotografie tak Ci sie podobają:-)*
UsuńCudowne widoki Olguś. Marzę o takich. U nas przez dwa tygodnie utrzymywał się śnieg, ale nie ma już po nim ani śladu. A szkoda, bo liczyłam na białe święta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak było...Niestety i u nas śnieg topnieje. Wprawdzie pada nowy, ale nie sądzę by sie utrzymał, bo panują temperatury plusowe.Jednak do świat jeszcze ponad tydzień i wszystko jest jeszcze możliwe.A jesli nawet nie...Ech, najwazniejsze przecież to mieć w sercu nastrój świąteczny. To niełatwe przy braku śniegu, ale możliwe.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Karolinko!:-)
Piękne zdjęcia i widoki :) Fajnie, że chciało się Wam ruszyć dalej w ich poszukiwaniu.
OdpowiedzUsuńTak, Lidko - naprawdę bywa tu pięknie. I właściwie nawet wcale nie trzeba sie ruszać nigdzie dalej, by znaleźć wspaniałe widoki.
UsuńJesteśmy w ciągłej wędrówce, to prawda Olu....Pięknie u Was...piękne ujęcia...Wpadłam życzyć Wam DOBRYCH Świąt pełnych dobrych wrażeń Ściskam🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲🌲
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziekuję za pamięć i życzenia, Pati!:-)
UsuńWszystkiego dobrego także dla Ciebie!***