To znaczy, że musi się urodzić jeszcze raz, za rok. Widać nie była gotowa na trudy życia. Tak to jest Oleńko, w tym naszym wiejskim życiu, częściej się widuje tę niechcianą Panią ... Przytulam Cię mocno!
To pierwszy raz ta niechciana Pani zawitała do naszego gospodarstwa. Zmroził mnie jej oddech i unieruchomił. Jednak juz tajam, bo trzeba przecież... Dziękuję Madziu!***
Smutno się zrobiło, a już miałam napisać, że tłoczno się w koziarni zrobiło. Tak to bywa, a wiesz, że niedawno olbrzymią fermę kóz widziałam... Opowiem Ci o niej, kiedy się spotkamy.
A ja czytałam ostatnio o wielkiej koziarni gdzies pod Krosnem. Ponad 300 kóz! Czasem smutek tak człowieka ścisnie, ze trudno odetchnąc. Chętnie wysłucham Twych opowieści Zofijanko...***
Koziołek już sobie dzisiaj radosnie brykał i podskakiwał. A co podskoczył, to sie przewrócił. A my patrzylismy i smialismy sie przez łzy... Ach, Liduś - takie to jest zycie - radosci i smutki jednocześnie!****
Trzymam kciuki za koziołka, niechaj rośnie w zdrowiu i sile - za siebie i siostrzyczkę... Właściwie, nie wiadomo - czy się cieszyć, czy płakać. Ale chyba radość przez łzy...
Śliczny koziołeczek. Niech się dobrze chowa. Radość zawsze przeplata się ze smutkiem. Utulam Cię. Wiem, jak Ci smutno i żal, ale dobrze, że już masz za sobą pierwsze narodziny. To stres niesamowity dla wszystkich. A ja mam już dwoje do karmienia butelką. Dziś, a właściwie już wczoraj wieczorem, choć jeszcze miałam nadzieję, dołączył do owieczki butelkowej baranek. Ona ma już trzy tygodnie i pierwszą noc w stadzie za sobą, a on maleńki w domu będzie przez jakiś czas. Serdecznie pozdrawiam.
Tak, Owieczko - dobrze że wszystkie narodziny już za nami. Szkoda, że maleństwo nie przezyło, ale rozumiem, że takie rzeczy sie zdarzają i nie ma sie na to żadnego wpływu. Pogodzic sie i juz nie płakać trzeba. Cieszyc sietym, co jest. A Majka jest taką dobra mamusią. A u Ciebie dwójka maluchów do karmienia butelką? Matki ich nie chciały? Biedactwa!Będą Ciebie traktowac jak mamę! I ja ściskam Cie serdecznie i dziękuję za Twoje ciepłe słowa!***
Niech się dobrze chowa a czy wiesz że biały kolor u zwierząt był kiedyś uznawany za niezwykłe stworzenia z pogranicza rzeczywistości i baśni? Ucałuj ode mnie ten śliczny biały łepeczek.
No tak - od razu kojarzy mi sie biały jednorożec z anglosaskich baśni! Kiedys mieliśmy tutaj biała, kaleką kurkę. Była moją ulubienicą, ale też długo nie pozyła. Jastrząb ją porwał. Ucałuję Elusiu łepeczek koziołka, tej slicznoty puszystej!***
Tak, Alis - wszystko przez chwile. Nasze zycie też jest przecież chwilą, która sie składa z wielu drobniejszych chwil - razem tworzy to melanż radosci i smutku! A potem wszystko znika...A może nie całkiem...?***
Koziołeczek jest w świetnej kondycji! Ma apetyt i dobry humor - jak gdyby nigdy nic... Wczoraj było mi bardzo źle Emko, ale już przebolałam..Dziękuje Ci za utulenia*****
Zawsze, gdy kogoś przyjdzie mi żegnać, szczególnie we wczesnym stadium życia, staram się pocieszyć, że choć z tej strony śmierć jest tak okropnie smutna, to może jednak po drugiej stronie wcale nie. Może lekkość i wolność bez ograniczeń cielesnych jest na tyle pociągająca, że niektórzy szybko zawracają i zwiewają stąd gdzie pieprz niebiański rośnie... I gdy tylko znów znajdą się TAM, "myślą" sobie z ulgą: ufff, jak dobrze, udało się!
Jest też taka teoria, która bardzo mi się podoba, a która mówi, że ZAWSZE jesteśmy JEDNOCZEŚNIE zarówno tu, na tym świecie, jak i tam, po drugiej stronie. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że dusza każdego stworzenia nigdy nie oddziela się całkowicie od Stwórcy i od strony niematerialnej. A to z kolei oznacza, że na przykład kózka, która właśnie umarła, zawróciła do miejsca, z którego przyszła i w którym cały czas jest z duszą zarówno swojej mamy, jak i rodzeństwa i innych bliskich jej dusz. Również z Twoją...
Jeśli zechce, powróci tutaj. Być może jako kózka, a być może jako ktoś zupełnie inny. Okazji do powrotu jest mnóstwo :)
I choć pozostaje ta cholerna tęsknota za tymi, którzy byli z nami, a już nie są, albo mogli być, ale zrobili odwrót, to w ostatecznym rachunku podobno zawsze jest tak, jak ma być i do oddalającej się duszy najlepiej jest uśmiechnąć się poprzez łzy i powiedzieć jej: kocham Cię, bądź spokojna i szczęśliwa gdziekolwiek jesteś, bo i tak zawsze jesteśmy razem...
Oleńko, przytulam mocno, mocno. I uchy do góry, bo gromadka powiększyła się i będzie potrzebować Twoich, Waszych, dobrych, pozytywnych energii :)
Być tu i tak równocześnie. Nie tęsknić, wiedzac iż wszystko jest jednością, splata się w spokój i dobro jakiegoś wyższego sensu,Piekne by to było, gdyby tak właśnie było. Należy sie takim pozytywnym mysleniem pocieszać i wyciągać za uszy ze studni smutku, bo przecież zycie dalej sietoczy i ma swoje prawa.
Dzisiaj siedzieliśmy długo w koziarni i obserwowalismy maluchy, które wypuszczone ze swych boksów szalały i właziły wszędzie. Ciekawskie i wesołe. A Zuzia usiłowała je łapać jak koty! Są takie pocieszne i słodkie! I róznica wieku między córeczką Brykuski i bliźniętami Popiołki bardzo widoczna. Jeden tydzień róznicy a jest to od razu zauważalne we wzroście i umiejętnościach. A maluszek Majki puszysty i mięciutki, już skoczny, choć jeszcze w swych skokach nieporadny.Wszystkie mają cudnie niebieskie oczęta! Dziękuję Ci Mar kochana za tyle krzepiących słów, za Twoje ciepło i obecnosć!:-)****
Piekne kozlotko, piekne! Majka dzielna jest. Nie bede cie pocieszala, bo smutek masz w sercu. Trzymam kciukasy za Majke i malenstwo.
Olu, starszne mam zaleglosci na Twoim blogu. Przepraszam, ze nie komentowalam ale wroce i nadrobie zaleglosci, bo zawsze do Was wracam z wielka przyjemnoscia - trzymajcie sie, buziaki.
Wczoraj byłam w kiepskim stanie...Popłakiwałam i nie nadawałam sie do niczego. Dzisiaj juz lepiej. Dziekuję Ci Ataner kochana, że odwiedziłaś nas!:-)) Ja rozumiem że masz dużo spraw na głowie i nie jesteś w stanie być na bieżaco z blogami (a tym bardziej, że my ostatnio z Cezarym znacząco zwiększylismy produkcje postów!:-) Ciesze sie ilekroć wpadasz do nas i zostawiasz ciepłe słowo. Pozdrawiam Cię gorąco!***
Cudno maleństwo - to prawda. Nie myslałam o imieniu dla niego, bo boję sie przywiązać za bardzo.A potem, gdy przyjdzie sie rozstać, znowu cięzko będzie... I ja ściskam Cię serdecznie Maju!***
Z całych sił skupiam się na życiu, trzymam się kurczowo skrawków radości i dlatego ten biały koziołek tak zachwycił moje przedwiosenne serce. Masz teraz Olu, żłobek pełen cudnych słodziaczków. Fotografuj je namiętnie i zamieszczaj na blogu dla stęsknionych cioć i wujków.
Jest przedwiosennie choć i zimowo jednocześnie (znowu dzisiaj sporo śniegu spadło - pewnie u Ciebie też?) Mam złobek pełen zywych iskierek, słodkich i dokazujących, ile wlezie. Nie da się patrząc na nie nie usmiechać się ,czy nawet nie chichotac - tak są ucieszne! Zdjęcia powstają nieomal codziennie. Pewnie nie raz je tu pokazę. Tak, trzeba skupiać sie na tym, co radosne Krystynko. Masz rację! Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie!:-)***
Jaki śliczny koziołeczek! I niepodobny do tatusia! Szkoda małej... A może to będzie nowy reproduktor, biały...białe kozy dają dużo mleczka,,, Szkoda, że nie mogę do Was przyjechać by popatrzeć na maleństwa. 2 dni zajmowałam się wnuczkiem w Krakowie. Całuski dla Was i dla koźlątek!
Nie bardzo mogły być reproduktorem, no bo musiałby z własną mamą...a z kolei dwa jurne capki w jednym gospodarstwie, to za dużo. Jeszcze zdązysz przyjechać do nas i nacieszyć się widokiem brykających maleństw. Jak zrobi siecieplej, to na łące zaczną się zbiorowe hasania! Pozdrawiamy Cię oboje bardzo serdecznie!
Jakie śliczne koźlątko. Olu gratulacje. Rozumiem Twój smutek, i faktycznie szkoda, że akurat kózka nie przeżyła:( Niech cała ferajna chowa się zdrowo. Pozdrawiam ciepło.
Smutek jest wpisany w ludzkie zycie. Nie da sie bez niego widocznie. Na szczęście czas leczy, zmniejsza smutki. Inne rzeczy sie pojawiają i trzeba mieć dla nich serce, energię, czas. Małe kózki dają nam duzo radosci.Są takie smieszne i pocieszne. Iskiereczki! Pozdrawiam Cię ciepło Iwonko!
O jejku... Jaki on jest piękny, wzięłabym go i przytuliła :) Takie ma piękne futerko... Bardzo mi przykro, że kózka nie przeżyła, tak to już jest w tej przyrodzie... Też bym chciała kózkę, ale warunków brak....
Tak, ten maluszek jest przeuroczy. A jego siostrzyczce nie było pisane widocznie pojawienie sie teraz na świecie. Pozdrowienia ciepłę zasyłam Magdo!:-)
To znaczy, że musi się urodzić jeszcze raz, za rok. Widać nie była gotowa na trudy życia.
OdpowiedzUsuńTak to jest Oleńko, w tym naszym wiejskim życiu, częściej się widuje tę niechcianą Panią ...
Przytulam Cię mocno!
To pierwszy raz ta niechciana Pani zawitała do naszego gospodarstwa. Zmroził mnie jej oddech i unieruchomił. Jednak juz tajam, bo trzeba przecież...
UsuńDziękuję Madziu!***
Smutno się zrobiło, a już miałam napisać, że tłoczno się w koziarni zrobiło.
OdpowiedzUsuńTak to bywa, a wiesz, że niedawno olbrzymią fermę kóz widziałam... Opowiem Ci o niej, kiedy się spotkamy.
A ja czytałam ostatnio o wielkiej koziarni gdzies pod Krosnem. Ponad 300 kóz!
UsuńCzasem smutek tak człowieka ścisnie, ze trudno odetchnąc.
Chętnie wysłucham Twych opowieści Zofijanko...***
Może o ' Figę ' chodzi z Tylawy ? Ta niedaleko Rymanowa.
UsuńŚciśnie, ściśnie.....
Nie pamiętam nazwy tamtej hodowli.
UsuńDzisiaj słonko od rana...Pozdrawiam ciepło!
Żal mi tej małej kózki...
OdpowiedzUsuńWczorajszy dzień był dla mnie bardzo smutny Basiu...***
UsuńNareszcie ma kogoś do kochana! Kochane zwierzaki, ileż to bólów serca...
OdpowiedzUsuńA taka czułą jest mamusią...Szkoda tylko, że to koziołek, bo nie zostanie z nią i znowu bedzie sama...
UsuńTo bardzo przykre, Olenko... Radosci przeplataja sie ze smutkami, pech ze szczesciem. Dobrze, ze choc jedno przezylo...
OdpowiedzUsuńSciskam i pocieszam :***
Bardzo mi wczoraj było smutno i przykro... Tak, dobrze że chociaz jedno przeżyło...
UsuńDziękuję Aniu za Twoją troskę!***
Przykro mi, Olu, że to drugie maleństwo nie przeżyło ... dobrze, że zostało jedno, śliczny, biały koziołek, podobny do swojej mamy ...
OdpowiedzUsuń:******
Koziołek już sobie dzisiaj radosnie brykał i podskakiwał. A co podskoczył, to sie przewrócił. A my patrzylismy i smialismy sie przez łzy...
UsuńAch, Liduś - takie to jest zycie - radosci i smutki jednocześnie!****
Biedactwo :(... Maluszek słodki :D
OdpowiedzUsuńOcalały maluszek pełen jest zycia i beztroskiej radosci. A Majka jako matka - cudowna!*
UsuńJak to dobrze :)!
Usuń!:-)*
UsuńTrzymam kciuki za koziołka, niechaj rośnie w zdrowiu i sile - za siebie i siostrzyczkę... Właściwie, nie wiadomo - czy się cieszyć, czy płakać. Ale chyba radość przez łzy...
OdpowiedzUsuńWczoraj płakałam...Dzisiaj już się usmiecham...przez łzy.
UsuńKoziołek przesliczny i wesoły. Cmokta mamine wymionka aż miło!
Śliczny koziołeczek. Niech się dobrze chowa. Radość zawsze przeplata się ze smutkiem. Utulam Cię. Wiem, jak Ci smutno i żal, ale dobrze, że już masz za sobą pierwsze narodziny. To stres niesamowity dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńA ja mam już dwoje do karmienia butelką. Dziś, a właściwie już wczoraj wieczorem, choć jeszcze miałam nadzieję, dołączył do owieczki butelkowej baranek. Ona ma już trzy tygodnie i pierwszą noc w stadzie za sobą, a on maleńki w domu będzie przez jakiś czas. Serdecznie pozdrawiam.
Tak, Owieczko - dobrze że wszystkie narodziny już za nami. Szkoda, że maleństwo nie przezyło, ale rozumiem, że takie rzeczy sie zdarzają i nie ma sie na to żadnego wpływu. Pogodzic sie i juz nie płakać trzeba. Cieszyc sietym, co jest. A Majka jest taką dobra mamusią.
UsuńA u Ciebie dwójka maluchów do karmienia butelką? Matki ich nie chciały? Biedactwa!Będą Ciebie traktowac jak mamę!
I ja ściskam Cie serdecznie i dziękuję za Twoje ciepłe słowa!***
Niech się dobrze chowa a czy wiesz że biały kolor u zwierząt był kiedyś uznawany za niezwykłe stworzenia z pogranicza rzeczywistości i baśni?
OdpowiedzUsuńUcałuj ode mnie ten śliczny biały łepeczek.
No tak - od razu kojarzy mi sie biały jednorożec z anglosaskich baśni!
UsuńKiedys mieliśmy tutaj biała, kaleką kurkę. Była moją ulubienicą, ale też długo nie pozyła. Jastrząb ją porwał.
Ucałuję Elusiu łepeczek koziołka, tej slicznoty puszystej!***
Szkoda, że nie ma dwójeczki...Trzymam kciuki za koziołeczka!
OdpowiedzUsuńKoziołeczek ma apetyt jak smok i juz dzisiaj brykał i podskakiwał. Szkoda, ze nie ma siostrzyczki, bo by sie razem bawili, jak dzieci Popiołki...
Usuńwszystko jest przez chwilę.
OdpowiedzUsuńile trwa chwila?
a chwila zatrzymania.....
:)
Tak, Alis - wszystko przez chwile. Nasze zycie też jest przecież chwilą, która sie składa z wielu drobniejszych chwil - razem tworzy to melanż radosci i smutku! A potem wszystko znika...A może nie całkiem...?***
Usuńniech koziołek się dobrze chowa!
OdpowiedzUsuńa Ty się trzymaj kochana ... tulę serdecznie i łezki ocieram... :**********
Koziołeczek jest w świetnej kondycji! Ma apetyt i dobry humor - jak gdyby nigdy nic...
UsuńWczoraj było mi bardzo źle Emko, ale już przebolałam..Dziękuje Ci za utulenia*****
Zawsze, gdy kogoś przyjdzie mi żegnać, szczególnie we wczesnym stadium życia, staram się pocieszyć,
OdpowiedzUsuńże choć z tej strony śmierć jest tak okropnie smutna, to może jednak po drugiej stronie wcale nie.
Może lekkość i wolność bez ograniczeń cielesnych jest na tyle pociągająca, że niektórzy szybko zawracają i zwiewają stąd
gdzie pieprz niebiański rośnie... I gdy tylko znów znajdą się TAM, "myślą" sobie z ulgą: ufff, jak dobrze, udało się!
Jest też taka teoria, która bardzo mi się podoba, a która mówi, że ZAWSZE jesteśmy JEDNOCZEŚNIE zarówno tu, na tym świecie,
jak i tam, po drugiej stronie. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że dusza każdego stworzenia nigdy nie oddziela się
całkowicie od Stwórcy i od strony niematerialnej. A to z kolei oznacza, że na przykład kózka, która właśnie umarła,
zawróciła do miejsca, z którego przyszła i w którym cały czas jest z duszą zarówno swojej mamy, jak i rodzeństwa i innych
bliskich jej dusz.
Również z Twoją...
Jeśli zechce, powróci tutaj. Być może jako kózka, a być może jako ktoś zupełnie inny. Okazji do powrotu jest mnóstwo :)
I choć pozostaje ta cholerna tęsknota za tymi, którzy byli z nami, a już nie są, albo mogli być, ale zrobili odwrót,
to w ostatecznym rachunku podobno zawsze jest tak, jak ma być i do oddalającej się duszy najlepiej jest
uśmiechnąć się poprzez łzy i powiedzieć jej: kocham Cię, bądź spokojna i szczęśliwa gdziekolwiek jesteś,
bo i tak zawsze jesteśmy razem...
Oleńko, przytulam mocno, mocno. I uchy do góry, bo gromadka powiększyła się i będzie potrzebować Twoich, Waszych,
dobrych, pozytywnych energii :)
Być tu i tak równocześnie. Nie tęsknić, wiedzac iż wszystko jest jednością, splata się w spokój i dobro jakiegoś wyższego sensu,Piekne by to było, gdyby tak właśnie było. Należy sie takim pozytywnym mysleniem pocieszać i wyciągać za uszy ze studni smutku, bo przecież zycie dalej sietoczy i ma swoje prawa.
UsuńDzisiaj siedzieliśmy długo w koziarni i obserwowalismy maluchy, które wypuszczone ze swych boksów szalały i właziły wszędzie. Ciekawskie i wesołe. A Zuzia usiłowała je łapać jak koty! Są takie pocieszne i słodkie! I róznica wieku między córeczką Brykuski i bliźniętami Popiołki bardzo widoczna. Jeden tydzień róznicy a jest to od razu zauważalne we wzroście i umiejętnościach. A maluszek Majki puszysty i mięciutki, już skoczny, choć jeszcze w swych skokach nieporadny.Wszystkie mają cudnie niebieskie oczęta!
Dziękuję Ci Mar kochana za tyle krzepiących słów, za Twoje ciepło i obecnosć!:-)****
Piekne kozlotko, piekne! Majka dzielna jest. Nie bede cie pocieszala, bo smutek masz w sercu.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciukasy za Majke i malenstwo.
Olu, starszne mam zaleglosci na Twoim blogu. Przepraszam, ze nie komentowalam ale wroce i nadrobie zaleglosci, bo zawsze do Was wracam z wielka przyjemnoscia - trzymajcie sie, buziaki.
Wczoraj byłam w kiepskim stanie...Popłakiwałam i nie nadawałam sie do niczego. Dzisiaj juz lepiej.
UsuńDziekuję Ci Ataner kochana, że odwiedziłaś nas!:-)) Ja rozumiem że masz dużo spraw na głowie i nie jesteś w stanie być na bieżaco z blogami (a tym bardziej, że my ostatnio z Cezarym znacząco zwiększylismy produkcje postów!:-) Ciesze sie ilekroć wpadasz do nas i zostawiasz ciepłe słowo.
Pozdrawiam Cię gorąco!***
Jakie cudne malenstwo! Dobrze ze przezyl, niech sie zdrowo chowa! I jak go nazwiecie? Gucio? Usciski serdeczne Olgo xxx
OdpowiedzUsuńCudno maleństwo - to prawda. Nie myslałam o imieniu dla niego, bo boję sie przywiązać za bardzo.A potem, gdy przyjdzie sie rozstać, znowu cięzko będzie...
UsuńI ja ściskam Cię serdecznie Maju!***
Z całych sił skupiam się na życiu, trzymam się kurczowo skrawków radości i dlatego ten biały koziołek tak zachwycił moje przedwiosenne serce.
OdpowiedzUsuńMasz teraz Olu, żłobek pełen cudnych słodziaczków. Fotografuj je namiętnie i zamieszczaj na blogu dla stęsknionych cioć i wujków.
Jest przedwiosennie choć i zimowo jednocześnie (znowu dzisiaj sporo śniegu spadło - pewnie u Ciebie też?)
UsuńMam złobek pełen zywych iskierek, słodkich i dokazujących, ile wlezie. Nie da się patrząc na nie nie usmiechać się ,czy nawet nie chichotac - tak są ucieszne! Zdjęcia powstają nieomal codziennie. Pewnie nie raz je tu pokazę.
Tak, trzeba skupiać sie na tym, co radosne Krystynko. Masz rację! Oboje pozdrawiamy Cię serdecznie!:-)***
Jaki śliczny koziołeczek! I niepodobny do tatusia! Szkoda małej... A może to będzie nowy reproduktor, biały...białe kozy dają dużo mleczka,,,
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mogę do Was przyjechać by popatrzeć na maleństwa. 2 dni zajmowałam się wnuczkiem w Krakowie. Całuski dla Was i dla koźlątek!
Nie bardzo mogły być reproduktorem, no bo musiałby z własną mamą...a z kolei dwa jurne capki w jednym gospodarstwie, to za dużo.
UsuńJeszcze zdązysz przyjechać do nas i nacieszyć się widokiem brykających maleństw. Jak zrobi siecieplej, to na łące zaczną się zbiorowe hasania!
Pozdrawiamy Cię oboje bardzo serdecznie!
Jakie śliczne koźlątko. Olu gratulacje. Rozumiem Twój smutek, i faktycznie szkoda, że akurat kózka nie przeżyła:( Niech cała ferajna chowa się zdrowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Smutek jest wpisany w ludzkie zycie. Nie da sie bez niego widocznie. Na szczęście czas leczy, zmniejsza smutki. Inne rzeczy sie pojawiają i trzeba mieć dla nich serce, energię, czas.
UsuńMałe kózki dają nam duzo radosci.Są takie smieszne i pocieszne. Iskiereczki!
Pozdrawiam Cię ciepło Iwonko!
O jejku... Jaki on jest piękny, wzięłabym go i przytuliła :) Takie ma piękne futerko...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że kózka nie przeżyła, tak to już jest w tej przyrodzie...
Też bym chciała kózkę, ale warunków brak....
Pozdrawiam - Magda
Tak, ten maluszek jest przeuroczy. A jego siostrzyczce nie było pisane widocznie pojawienie sie teraz na świecie.
UsuńPozdrowienia ciepłę zasyłam Magdo!:-)
OdpowiedzUsuńPiękne kożlęta .