Strony

środa, 8 października 2025

Jesień, ciernie, blogowanie...

 




   Dziękuję za wszystkie Wasze serdeczne słowa pod moim poprzednim, wrześniowym postem. Jeśli chodzi o moje wychodzenie z choroby, to czuję się już znacznie lepiej a właściwie zupełnie dobrze. Niekiedy jeszcze pokasłuję, ale z tego co mówi lekarz może to trwać przez kilka następnych tygodni. W związku z tym staram się nie przemęczać i uważać na siebie.




   Toczy się u nas zwyczajne życie. Październik wkroczył na Pogórze ze znacznym ochłodzeniem i deszczami. Zatem w ogrodzie pomału wszystko już opada, zmienia barwy, szykuje się do zimowego snu. Póki tylko się da staramy się korzystać z każdej słonecznej i ciepłej chwili. Tak, jak motyle, których całe chmary obsiadają teraz kwiaty, opadłe owoce i pnie drzew w ogrodzie cieszymy się promieniami słońca. Spacerujemy po okolicach, wybieramy się na grzybobranie, z mieszaniną zachwytu i nostalgii przyglądamy się jesiennym przemianom w naturze. Wszystkim tym coraz bujniejszym złocistościom, amarantom, fioletom, czerwieniom i brązom. Psy także napawają się dobrą pogodą znajdując plamy słońca na upstrzonych opadłymi liśćmi trawnikach i wylegując się na nich albo wpadłszy w szalony, radosny nastrój biegając i bawiąc się niczym beztroskie szczeniaki. Także Jacuś – nestor psiego rodu - zachowuje się jakby odzyskał młodość i sprawność w niczym nie ustępując brykającym w pobliżu córeczkom: Hipci i Misi. Zauważamy, iż noce pieski zdecydowanie wolą już spędzać w domu pochrapując na swych legowiskach i kanapie. Nie w smak im październikowa rosa i przymrozki. W związku ze zbliżającą się zimą mają coraz większy apetyt. Zachłannie opróżniają miski nie zostawiając nic dla ewentualnych, tajemniczych, nocnych gości w naszym ogrodzie.





   Ze względu na zimne wieczory i poranki codziennie palimy w piecu C.O. i w kuchennym. Na szczęście drewna opałowego mamy w tym roku wyjątkowo dużo. Zgromadzone w kilku pomieszczeniach budynku gospodarczego wystarczy nam na długo. Może nawet na dwa sezony grzewcze. Dlatego nie śpieszymy się na razie z budowaniem wiaty. Na to przyjdzie czas najprawdopodobniej w przyszłym roku, gdyż owa budowa wiązać się będzie ze sporym i długotrwałym fizycznym wysiłkiem z naszej strony oraz, rzecz jasna, wydatkami.




   Powyższa spokojna i pogodna w tonie relacja jest jednak tylko jedną stroną medalu, najbardziej widoczną częścią mojej rzeczywistości. Tkwią bowiem we mnie różne nie dające się wyjąć ani zapomnieć ciernie, które znacząco wpływają na to, jak patrzę na wszystko, co czuję. Najbardziej rani mnie beznadziejny stan zdrowia mojego taty, który resztę swoich dni kompletnie bezradny i zdany na opiekę innych niby duże niemowlę, spędzi w łóżku dotknięty coraz bardziej postępującą demencją, nie potrafiąc już mówić i nie rozumiejąc prawie nic z tego, co się do niego mówi. Karmić można go tylko gładkimi papkami, niemowlęcymi zupkami i musami, bo nie umie już gryźć ani przełykać żadnych kawałków pożywienia. To dla mnie ogromnie szokujące i bolesne, bo jeszcze rok temu funkcjonował prawie normalnie, chodząc po domu, samodzielnie korzystając z toalety, przygotowując sobie ulubione posiłki, patrząc na telewizję. Owszem, miał już duże problemy z pamięcią, ale dało się z nim porozmawiać logicznie. A teraz? Roślina...




   Chcąc nie chcąc dostrzegam, iż niestety, źle się też dzieje na świecie. Widzimy to chyba wszyscy, lecz tkwimy w jakiejś niemocy i stuporze, nie wierząc już w to, że moglibyśmy mieć na te sprawy jakikolwiek wpływ. Ten stan trwa właściwie od ponad pięciu lat. Straszy się nas wirusem, klimatem, wojną i całą masą pomniejszych rzeczy. Kontroluje się coraz bardziej społeczeństwo, nakręca ludzi przeciw sobie, obezwładnia, doprowadzając niektórych do beznadziei, depresji czy nerwicy. I po co to wszystko? Wielu na takie pytanie odpowiada, że owładniętym strachem, ogłupionym i podzielonym narodem łatwiej się zarządza, łatwiej wprowadza się kolejne, absurdalne nieraz prawa i zarządzenia. A że z powodu owego zastraszania i wciskania coraz bardziej idiotycznych przepisów gospodarka kuleje a w wielu dziedzinach upada, że rośnie bezrobocie, niezadowolenie, złość i poczucie krzywdy, tego już politycy zdają się nie zauważać. Ciernie, ciernie...




   Z nutą gorzkiej ironii myślę sobie czasem, że chyba lepiej by dla nas było, gdybyśmy wszyscy, tak jak mój tata zachorowali na demencję i przestali rozumieć co się wokół nas dzieje. Uśmiechalibyśmy się tylko pogodnie i bezmyślnie pochłanialibyśmy kłamliwą, medialno-polityczną papkę, którą się nas od pięciu lat karmi.




   Jakoś odwykłam od pisania na blogu...Zazwyczaj tak to chyba jest, że im dłużej się nie pisze, tym trudniej do tego wrócić. Wypada się z tej wieloletniej rutyny. Trybiki blogowania zaczynają rdzewieć a nawet odmawiać posłuszeństwa. I pojawiają się pytania: czy właściwie blogowanie jest mi w ogóle jeszcze potrzebne ? Czy to blogowe pisanie ma szanse by zmienić coś na lepsze? Bo zdaje mi się coraz częściej, że pisanie dla samego pisania to za mało. Bo to zazwyczaj jałowe kręcenie się wokół podobnych, powtarzalnych tematów. Bezpieczne tkwienie w uwitym przez siebie gniazdku wzajemnych poklepywań po plecach i polubień. Blogowe pisanie to także, a może przede wszystkim ucieczka od tego na co nie ma się wpływu. Bo jakąś ucieczkę trzeba przecież mieć. Jednak w tym samym czasie tyle ważnych spraw leży odłogiem tchórzliwie zepchniętych w niebyt. Zwłaszcza tych prywatnych, związanych z trudną codziennością i z obawami o przyszłość, z dręczącymi troskami czy niepokojami o zdrowie i życie naszych bliskich. I tych rozpościerających się szerzej, bo dotyczących tego, co dzieje się w polityce i gospodarce naszego kraju oraz reszty świata...




   Mimo wszystkich powyższych wątpliwości, mimo tego, że coraz mniej chce mi się pisać znowu stukam w klawiaturę komputera. Siłą wieloletniego nawyku znów wysyłam kolejny tekst w świat. Niepewnie wkraczam do blogowej rzeczywistości nie wiedząc, czy dobrze robię... A za oknem jedne z ostatnich promieni październikowego słonka wołają mnie bym natychmiast wyszła z domu i ufnie wystawiła ku nim twarz...









33 komentarze:

  1. Cieszę się, że wróciłaś Olu. Oczywiście, że Twoje pisanie ma wielki sens, bo chociaż nie zmienisz tym świata, to tworzysz społeczność, która się tu gromadzi z wielkiej sympatii, a nie po to, żeby się poklepać po ramieniu. Gromadzi się dlatego, że lubi czytać Twoje przemyślenia, jednym słowem tworzy się więź, która jest fantastyczną wartością w tym chaotycznym świecie. Jak pusto zrobiło się bez Star, a bez Ciebie byłoby jeszcze smutniej. Przykro mi, że Twój tata osunął się w nieświadomość, mam nadzieję, że nie jest tam całkiem zagubiony. Tobie życzę powrotu di zdrowia i łagodnej jesieni. Ściskam mocno. Maria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko, dziekuję że nadal tu zaglądasz, że jak zawsze wspierasz mądrym, pełnym empatii i wrażliwości komentarzem.
      Tak, bardzo brakuje Star. Nadal nie mieści mi sie w głowie, że jej nie ma, że nigdy juz się nie odezwie, nie napisze. Była od zawsze od kiedy blogowałam. Pełna mądrości, szczerości i odwagi. Bez Niej to już nie to samo...
      Mój tata tkwi w swoim świecie niczym w zamkniętej muszli. Samotny tam, niemy i bezradny. Ale wydaje się, iż chyba nadal pełny uczuć i emocji. Czasem ma sie wrażenie, że rozumie w jak strasznym jest stanie. Intensywnie wpatruje sie w oczy pochylonych nad nim osób. Wzdycha i płacze...
      Marylko, uściski serdeczne Ci zasyłam i takze zyczenia pięknej jesieni!♥

      Usuń
  2. Sensem życia jest życie, a sensem blogowania pisanie, choć nie zawsze nastrój sprzyja.
    Wielu piszących blogowanie uratowało od marazmu, wyrwało z depresji, pomogło w czymkolwiek.
    Zdrowie, Olgo najważniejsze, gdy wrócą siły, to może i napiszesz częściej?
    Piękne jesienne fotki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Asiu, sensem życia jest życie a blogowania pisanie...Ale człowiek jest tylko człowiekiem i czasem sie w nim cos zacina, musi się oddalic, zrobic przerwę, coś w sobie przetrawić zrozumieć, znów odnaleźć sens.
      A zdrowie oczywiscie najważniejsze - nasze, naszych bliskich, przyjaciół i znajomych. Zdrowie fizyczne i psychiczne, a to zazwyczaj jest ściśle ze sobą powiązane. Jesteśmy tacy kruchuteńcy...Nigdy nie wiadomo, co nas dotknie, który dzień będzie tą granicą, poza którą wszystko wydaje się już inne...
      Tak jesień teraz piękna. Korzystajmy z niej, póki trwa.
      Pozdrawiam Cię ciepło i dziekuję za Twoje słowa!*

      Usuń
  3. Olu kochana, słowo to świadectwo, zawsze coś ze słowa w człowieku zostaje, osadza mu się na duszy. Cały czas pocieszająco ćwierkam, że na świecie nie dzieje się nic, co by się wcześniej nie działo. Człowiek może tylko bardziej świadomy. Nie jest tak źle jak piszesz, choć nie jest absolutnie tak dobrze jak to nasze rzundzące kłamliwie klepio. 2 + 2 nadal = 4, choćby nie wiem jak kombinować że 5 albo 3. Bardzo Tobie współczuję tego że Twój Tata odpłynął. Starość się Panu Bogu nie udała, przynajmniej patrząc z naszej perspektywy, bo perspektywy osób z demencją nie znamy. Dobre jest to że jesień u Was prawdziwie jesienna, psy szczęśliwe a Ty i Cezary zdrowi. Są plusy i minusy, najważniejsze żeby minusy nie przesłoniły plusów, odwrotnie niż u Bareji. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Tabo. Słowa są ważne. Niektóre rzeczywiście zdają sie niby ziarna, z których cos potem wyrasta. Dobro, zło, nowa myśl albo sposób na poradzenie sobie z czymś. Dziękuję zatem za Twoje słowa!*
      Co do sytuacji w Polsce i na swiecie...Wszystko sie ze sobą łączy. Pajęcza sieć sie zagęszcza. A jak jest, to zależy od patrzącego na to człowieka, od jego świadomości i zrozumienia sytuacji. Dla jednych duszno i klaustrofobicznie, dla innych całkiem znośnie.I masz rację, zawsze chyba działo sie to, co teraz, tylko my wiemy i widzimy wiecej, niż nasi przodkowie.
      Tata odpłynął na swoją samotną wyspę, z której nie ma powrotu. Ale nadal czuje mocno.I czasem wydaje się, iz rozumie w jakim jest stanie, w jak totalnej niemocy, bo płacze...To łamie serce.
      Zawsze trzeba odnajdować plusy, żeby po prostu widzieć jakis sens istnienia. Bo przeciez jedno tylko mamy życie...
      Ściskam Cię serdecznie i dziekuję!*

      Usuń
  4. Olu i ja bardzo sie ciesze, ze piszesz, ze wzielas do reki pioro, a wlasciwie klawiature , choc rozumiem , ze nie jest to lekkie pisanie , ze to wysilek... Ale jakze doceniam. Nie tylko dlatego, ze nie jestes jeszcze w swojej dobrej formie, ze odchodza ludzie ci bliscy, ale tez to, ze coraz trudniej nam ogarnac chaos, ktory ktos swiadomie kreuje wokol nas. Nie tylko w Polsce, w wiekszosci krajow " zachodnich" scenariusz wydaje sie byc pisany jedna reka. Chaos, dezinformacja, absurdalne prawo i przepisy, sabotaz wlasnego przemyslu i niezaleznosci energetycznej, ubozenie ludzi na wskros calego kontynentu. I parcie do wojny , do zniszczenia dorobku calych pokolen. Nie pociesza mnie haslo " Ale to juz bylo", wrecz odwrotnie. Bylo, oczywiscie, ze bylo, bo sily zla nigdy nie spia. One tylko przycichaja na chwile, kiedy ludzie biora sprawy w swoje rece, ale gdy tylko ludzka czujnosc usypia , gdy cieszy sie dobrobytem i owocami swojej pracy i tylko na chwile odwroci wzrok, ta hydra znowu podnosi leb. Jedynym wyjsciem jest wlasnie dzialanie na przekor : zamiast strachu i zniechecenia, usmiech , radosc i nadzieja, zamiast agresji pokoj ,zamiast absurdu , zdrowy rozsadek. I spokoj. I tego ci mocno zycze : spokoju . I pieknej lagodnej jesieni.. P.S. Jak milo znowu ogladac fotki waszych psiakow, waszego ogrodu i okolicy... mnie zawsze ogarnia spokoj i cieplo , ktore z nich emanuje , jakby mnie ktos otulil cieplym kocykiem 💝 Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Kitty, tak - nie jest to lekkie pisanie, to wysiłek zwłaszcza psychiczny, bo tyle emocji i uczuc sie kłębi w człowieku. A jeśli chce się być szczerym i pisać o tym, co najważniejsze, to trzeba sie z tymi emocjami i uczuciami zmierzyć, opisać je, wywlec na powierzchnię, nie będąc nigdy pewnym jak ten rodzaj ekshibicjonizmu będzie odebrany.
      My, ludzie sprawni i w miarę zdrowi mamy naprawdę dużo, choc często tego nie doceniamy. Mój biedny tata ma tylko uczucia i emocje, które wyraża spojrzeniem...
      No a ten chaos wokół też ma znaczenie,. A naprawdę jest on na swiecie coraz większy. Wiele spraw sie zazębia. Inne są tylko w sferze domysłów i obaw. Świat wydaje sie coraz bardziej szalony, coraz wiecej w nim destrukcji i niepokoju. Nic dziwnego więc, że i ludzie czują sie podobnie. Wszak wszyscy jesteśmy częścią jakiejś całości.
      A tylko spokój i wiara w dobro mogą nas uratować. Mogą pomóc żyć i widzieć sens w tym życiu. Małe rzeczy maja czasem duze znaczenie. Dobra pogoda, piękna jesień, jakiś miły smak, zapach, czyjeś dobre słowo.
      Jeszcze żyjemy, jeszcze w zielone gramy, choć czasem ogarnia nas zniechecenie i niemoc. Jednak jeszcze powstajemy i szukamy promieni, których mozna by sie przytrzymać, ktore dadzą nam powód by mimo wszystko cieszyć sie tym, co jest...
      Dzisiaj u nas od rana mgła, ale szykuje sie piękna pogoda. I to cieszy. To daje powód do uśmiechu. To mało, ale i dużo.
      Ściskam Cię serdecznie, dobrego dnia Ci życzę i dziekuję za Twoje słowa!♥

      Usuń
    2. Sercem z Toba Olu, wiem jak to ciezko patrzec na cierpienie i odchodzenie kochanej nam osoby. Ta bezsilnosc i bezradnosc wobec tego co nas przerasta. Tym wiecej milosci i sily musimy znalezc w sobie 💝Kitty

      Usuń
    3. Tak, Kitty. Wiem, że dobrze to rozumiesz. Masz przecież podobne doświadczenia...Przed tym rodzajem bólu i bezradności nie uciekniemy, bo wynikają one właśnie z naszej miłości. Miłość i cierpienie są niestety nierozłączne. Ale czym byłoby życie bez miłości...?*♥

      Usuń
  5. pozdrowienia zostawiam, garść życzliwości z Kaszub podrzucam. Lubię do Was zaglądać. lubie czytać. Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Alis za Twój komentarz, za Twoją wierną i życzliwą obecność tutaj.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!*

      Usuń
  6. Jak zwykle pięknie piszesz.... a to znaczy, że wracasz do życia.... :-)
    Bardzo dobrze Cię rozumiem...
    Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Stokrotko. Tak, wracam - bo zycie trwa. Choć życia tak wielu bliskich osób są juz tylko wspomnieniem. Ale tak to już jest. Im jesteśmy starsze, tym wiecej będzie takich sytuacji.
      To dla mnie ważne, że rozumiesz!*
      I ja przytulam...

      Usuń
  7. Niezmiennie zdrówka życzę i jeszcze pięknej jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisanie nawet dla siebie to już dużo...choroba, niemoc, tego się boję bo przerabiałam to z bliskimi...wielu rzeczy się boję, nie jestem materiałem na bohatera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja też tego właśnie się boję. A jest teoria, że spotyka nas to, czego się najbardziej boimy...
      Uściski serdeczne Ci zasyłam!*♥

      Usuń
  9. Olu, serdeczności ode mnie, lubię Twoje pisanie, Twoje przemyślenia, dlatego bywam tutaj.
    Rozumiem ze nie zawsze chce się pisać, Ty masz dar pisania, zawsze piszesz pięknie i ciekawie.
    Sama nie mam bloga, tylko komentuje, ale po smierci Star chciałam się zupełnie wycofać z czytania i komentowania, zniknąć z tej calej blogosfery czy jak to zwą. No ale jestem jeszcze, chociaż czuje jak mój czas gna do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Teresko i przyjm podziekowania za swoje zyczliwe słowa pod moim adresem. Bardzo je doceniam.
      Co do Star...Myslę, że wiele z nas odczuwa i długo jeszcze będzie odczuwać Jej dotkliwy brak. Drugiej takiej nie ma i nie będzie. To jest wyrwa nie do zapełnienia...Ale życie toczy sie dalej, choc brzmi to okrutnie i bezdusznie. Żyjemy, piszemy i działamy z pamięcią o Star w duszy. Z pamięcią o wszystkich ważnych dla nas osobach, których już nie ma...
      Gorące usciski zasyłam Ci z mojej deszczowej i chłodnej już krainy!*

      Usuń
  10. Jest taka piosenka Olu, którą zanuciłabym z Tobą, zamiast tych wszystkich innych słów, to jest piosenka "Moja muzyka" zespołu Bayer Full.
    Myślę, że ją znasz :

    ~ Jest taka jedna piosnka we mnie,
    Zna ją, kto poznał wędrówki smak.
    W mieście jej szukam nadaremnie,
    W lesie zanuci ją każdy ptak.
    Tyle jest mocna, ile jest słaba
    Tyle co we mnie poza mną jest.
    Niczyja jak ten wiatr w konarach
    Choć nieraz czuje ją wiele serc.

    Widzę ją, kiedy oczy zamykam,
    Słyszę ją, kiedy cisza trwa,
    Bo to jest taka moja muzyka,
    Co im ciszej, tym ładniej mi gra.

    Nie ma jej w wierszach, co na papierze
    Śpiewanych z wiosną od stu lat.
    W drzewach jej szukam, bo w liście wierzę,
    W lesie jesiennym pełnym barw.
    Jest w szumie fali co brzeg całuje
    W lawinie śnieżnej spływa z gór
    Babiego lata nici snuje
    Dojrzewa w zbożach pośród pól.
    Wiatrem niesiona, z ptakiem śpiewana
    Gwiazdami tuli mnie do snu.
    W rytm twego serca zasłuchana
    Rozmawia ze mną pośród pól.
    I piosnką żyje, choć tak ułomna,
    Bo nie ma nutek, brak jej słów,
    Lecz bez niej dusza ma bezdomna,
    Więc szukać muszę wciąż i znów.

    Widzę ją, kiedy oczy zamykam,
    Słyszę ją, kiedy cisza trwa,
    Bo to jest taka moja muzyka,
    Co im ciszej, tym ładniej mi gra. ~

    Przytulam 😘 Hanka C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Kompozytorem tej piosenki jest Karol Płudowski i jest też jego wykonanie na YT, ale ja wolę Bayer fulla, chociaż oni ją ponoć ukradli Płudowskiemu. Hm...kradzione kwiaty podobno najlepiej rosną z całym szacunkiem dla autora piosenki 🤗

      Usuń
    2. Haniu, znam i lubię tę piosenkę. Dziękuję za jej przytoczenie i zamysł z jakim o niej przypomniałaś. Szczególnie refren wpada w ucho i w serce. I nucę ją sobie teraz w myslach, czując, że i Ty nucisz ze mną!*♥

      Usuń
    3. 🏞️♥️🏡 Hanka C.

      Usuń
  11. Zaglądałam tutaj regularnie w kazdy weekend i czekałam... Nieustannie dobre myśli przesyłałam.
    Dobrze, że już jesteś Olgo. Brakowało mi Ciebie. Bardzo lubię Twoje pisanie. Przyzwyczaiłam się, że mogę zajrzeć do Waszego skrawka ziemi, trochę ode mnie odległego, ale pod tym samym niebem.
    Zdrowia przede wszystkim życzę Grudniowa Dziewczyno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twe słowa, Ismeno. Za to, że zachodzisz tu i czekasz na moje pisanie. Nasze miejsca na ziemi są odległe, ale miejsca w duszy - bliskie...
      Pozdrawiam Cię ciepło!*♥

      Usuń
  12. Ależ piękne, kudłate mordki :)
    Niestety pogoda nie zachwyca w tym roku, ani to na wiosnę, ani na lato, a jesień to taka sobie przeplatanka. Miejmy nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy.. I zdrowszy ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja zachwycam się nieustannie moimi pieskami!:-)
      Pogoda zmienna, jak to na jesień. Na szczęśćie nadal sporo jest słonecznych chwil.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!:-)

      Usuń
  13. Przykro mi Olu z powodu Twojego taty ....

    OdpowiedzUsuń
  14. Najważniejsze, że ze zdrowiem dobrze...
    Nasza młodość upłynęła w prawie luksusowych czasach. A nasze dzieci i wnuki... smutne...
    Pozdrawiam Olu, nie zostawiaj nas ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie najważniejsze, nasze i naszych bliskich.
      Czasy dziwne teraz i niepewne. Obawiam się, że dawna normalność już nie wróci...Aby zmniejszyc ten niepokój i odgonic lęki możemy wzajemnie okazywać sobie serce i życzliwosć. To tylko od nas zależy.
      I ja pozdrawiam Cię z życzliwością Basiu!♥

      Usuń

Serdecznie dziękujemy za Wasze opinie i refleksje!